🌌32🌌

131 17 23
                                    

🍎🍎🍎

Dochodziła piętnasta, ale ona nie spała już od kilku minut. Była gotowa spotkać się z wszystkimi w pokoju obrad, żeby razem iść do centrum.

Centrum to było miejsce, do którego prowadziły wszystkie drogi. Można było go ominąć, ale była to strata czasu. Plac mieścił wszystkie osoby, ale mało kto przebywał tam w ciągu dnia. Wolały przychodzić tu dzieci, którym często nudziła się sala treningowa, a wizja zabawy w chowanego w centrum była kusząca.

Wiedziała, że zostało jej niewiele czasu, ale wolała wybrać dłuższą drogę. Z pewnością będzie pusta. Choć w centrum mogły być tylko te osoby, które biorą udział w walce, to i tak reszta będzie przysłuchiwała się z korytarzy.

Alex miał sam przebrać się za Nocnego Rycerza i towarzyszyć Nikodemowi. Jej rodzina będzie ucztowała w osobnym pomieszczeniu, gdy przebrani żołnierze Joviana wparują tam. Regina zastanawiała się w jaki sposób zostaną przez Nikodema unieruchomieni, ale Alex już następnego dnia znalazł odpowiedź. Wzdłuż krzeseł poprowadzono magiczny sznur, który zwiąże ich dłonie, gdy zasiądą do stołu. Wiedziała, że byłby to głupi pomysł, ale wtedy dostali informacje, że Rumpel zniknął. Nikt inny nie mógłby wyczuć takiego podstępu. Odkąd Zelena straciła moc, jej czujność zmalała. Emma natomiast mogła z łatwością przejrzeć plany tych dwóch kretynów, ale coś ją od tego odciągało. Brunetka podejrzewała, że działo się tak za sprawą Nikodema.

Gdy doszła do pokoju obrad, zauważyła Jonathana, który opierał się o ścianę. Przyglądał się nieobecnym wzrokiem w plansze, którą wczoraj uzupełnili. Bał się, że coś przeoczył. Sahir opowiedział Reginie o tym, co się wydarzyło kilka lat temu. Jonathan planował tak jak teraz bitwę. Wszystko wyglądało na dopięte na ostatni guzik, ale w praktyce wyszło inaczej. Przez kilka błędów w planie oraz niewystarczającą wiedzę o ruchach wroga zginęła jego ukochana. Podobno kochał Amandę tak mocno, że chciał popełnić samobójstwo. To tak poznał starego maga, który stał się dla niego jak ojciec i pomógł mu wyjść z rozpaczy. Z tego powodu teraz Jonathan zadręczał się, żeby wszystko wyszło jak planuje.

— Wszystko będzie dobrze — powiedziała to takim głosem, że mężczyzna podskoczył na miejscu, ale gdy ją zauważył, odetchnął z ulgą. — Mam nadzieję, że wyspałeś się.

Jonathan uśmiechnął się niemrawo.

— O dziwo tak — odparł. — A ty?

— Od dawna nie miałam tak dobrego snu.

— To dobrze. Przechodziłaś obok centrum?

Regina pokręciła głową.

— Specjalnie szłam na około.

— Ja również.

Mężczyzna rzucił okiem na zegar, dostrzegając, że jest już pięć minut po piętnastej. Przetarł oczy i zaczął zbierać swoje notatki.

— Powiedziałbym, że nie ma co się spieszyć, bo trwają zapisy, ale nie tym razem — rzucił z wyraźnym smutkiem.

Ludzie ze schronu byli dla niego kimś w rodzaju rodziny. Znał każdego, choć nie tak bardzo jakby wolał, ale zdążył się z nimi zaprzyjaźnić. Wiedział, że dla nich to też nie jest łatwe, ale chciał mieć wśród nich zaufanie.

Once upon a time in StorybrookeWhere stories live. Discover now