Granger?! // Dramione

By MGPiekart

227K 8.2K 2.8K

On - jest światowej sławy gwiazdą quidditcha, ona - szefową Świętego Munga. Spotykają się po latach w trudnyc... More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
Epilog

13.

7.8K 275 84
By MGPiekart

- To chyba nie jest odpowiednie... - Zaśmiała się widząc jak Malfoy unosi do góry wyjątkowo wyuzdany portret i przygląda mu się z uwagą.

Było sobotnie grudniowe popołudnie, które postanowili poświęcić na zakupy w Magicznych Domach Towarowych. Hermiona chciała trochę zmienić wystrój ich wspólnej sypialni, bo wydawała jej się zbyt... Kawalerska.

- Dlaczego? - Zapytał z uśmiechem. - Znalazłbym dla niego miejsce...

Parsknęła i zagłębiła się w katalogu z materiałami szukając czegoś nadającego się na nową pościel.

- Merlinie, Harry, odpieprz się. - Nagle dotarł do nich zirytowany męski głos, a ona zamarła czując coś lodowatego w żołądku. To był głos jej byłego męża, którego nie widziała od dobrych kilku lat.

Draco dopiero po chwili zauważył, że strasznie zbladła, ale wtedy było już za późno - Ron ją dojrzał wśród belek materiału i próbników.

- Hermiona?! - Wpatrywał się w nią z otwartymi ustami, co spowodowało, że poczuła w sobie przypływ siły. Nie była już zahukaną, niepewną siebie dziewczyną tylko silną dojrzałą kobietą znającą swoją wartość.

- Witaj Ronaldzie. - Odparła z lekkim uśmiechem pozując, czego nauczyła się od Malfoya, który stał obok z zaciętą miną.

- Co tu robisz? - Zapytał lustrując ją wzrokiem.

Tego dnia miała na sobie grubą śliwkową sukienkę przed kolano i długie buty. Włosy związała w kok puszczając kilka kosmyków luzem wokół twarzy, a na ustach miała pasującą odcieniem do sukienki pomadkę. Wyglądała naprawdę pięknie.

- Robię zakupy. - Odparła tylko wzruszając ramionami i zwróciła się do Dracona: - Kochanie, chyba mamy już wszystko do sypialni, prawda?

Były Ślizgon doskonale wiedział co robiła, ale podjął jej grę chcąc ją wesprzeć w tym mało przyjemnym momencie.

- Chciałaś chyba jeszcze wybrać nową zastawę do jadalni, prawda skarbie? - Uśmiechnął się czule i zwrócił swoje spojrzenie na dwóch facetów wpatrujących się w nich z dziwnymi minami. - Potter, Weasley. - Kiwnął im delikatnie głową i przyciągnął Hermionę do siebie we władczym geście.

- Tak, zupełnie o tym zapomniałam... - Zaśmiała się słodko i posłała mu spojrzenie pełne uwielbienia. - A co Wy tu robicie? - Zwróciła swój wzrok na Harry'ego.

- Ginny wysłała nas po świąteczne sprawunki. - Odparł posyłając jej niepewny uśmiech. - Wspominała, że zaprosiła Cię na Święta do nas...

- Tak. - Powiedziała szybko widząc jak Ron łapczywie łowi każde jej słowo. - Ale nie wiem, czy damy radę, mamy pewne...

- Zobowiązania. - Draco wszedł jej w słowo. - Hermiona i ja musimy się pojawić na kilku formalnych przyjęciach zarówno w Mungu jak i u członków reprezentacji Anglii. - Powiedział dając im do zrozumienia jak ważnymi i zajętymi byli osobami.

- Rozumiem. - Potter odparł ciepło naprawdę ją rozumiejąc. - Ron, chyba musimy już iść. - Zwrócił się do przyjaciela, który wciąż miał lekko osłupiałą minę.

- Tak tak... - Mruknął. - Miło było Cię zobaczyć, Herm. - Powiedział i obrócił się na pięcie odchodząc za ciemnowłosym kumplem.

Hermiona wypuściła głośno powietrze i złapała Malfoya mocno za rękę.

- Merlinie, jak dobrze, że jesteś tu ze mną. - Wyszeptała i schowała się w jego uścisku.

- Byłaś bardzo dzielna, Granger. - Pogłaskał ją po głowie. - Możesz częściej nazywać mnie swoim kochaniem, to miła alternatywa dla "Malfoy". - Powiedział, na co ona w odpowiedzi zaśmiała się głośno.

Czasem był naprawdę cudowny.

A czasami był irytujący, zupełnie jak wtedy, gdy wrócili do domu zastając w salonie Zabiniego w towarzystwie olśniewającej blondynki w formalnym stroju, a Malfoy włączył swój tryb szarmanckiego arystokraty. Merlinie, była o niego taka zazdrosna...

- Anna Richby. - Wyciągnęła do Dracona wypielęgnowaną dłoń i uśmiechnęła się słodko. - Jestem dziennikarką Proroka Codziennego, byliśmy umówieni na wywiad.

Były Ślizgon przyjął jej dłoń i zmierzył ją oceniającym spojrzeniem. Po sekundzie jednak skierował swój wzrok na Hermionę, która patrzyła na nich lekko zmrużonymi oczami.

- Panno Richby, pozwolę sobie przedstawić pannę Granger. Jak zapewne pani wie, Hermiona zarządza świętym Mungiem. - Był bardzo profesjonalny i rzeczowy. Lata praktyki.

- Oczywiście. - Odparła posyłając byłej Gryfonce wymuszony uśmiech. - Pani błyskotliwa kariera robi doprawdy niesamowite wrażenie.

- Dziękuję. - Odpowiedziała czując ogarniającą ją irytację. Nie znosiła, gdy inne kobiety śmiały patrzeć na Malfoya rozbierających wzrokiem. Choć z drugiej strony wcale im się nie dziwiła. - Draco, kochanie, będę w gabinecie, gdybyś mnie potrzebował. - Uśmiechnęła się złośliwie widząc jego minę i dodała: - Blaise, pozwolisz na słówko?

Zabini uniósł brwi w zdziwieniu, ale podążył za nią zostawiając swojego przyjaciela na pastwę dziennikarki.

- Myślisz, że mam jakąś szansę się równać z tymi wszystkimi kobietami? - Rzuciła zdesperowanym głosem, gdy znaleźli się na tarasie.

Zabini zaśmiał się cicho i sięgnął po papierosy.

- Dziewczyno, on jest w Ciebie wpatrzony jak w obrazek. - Uśmiechnął się widząc jej niepewną minę. - Nigdy go takiego nie widziałem.

Westchnęła ciężko i wyjęła mu z ust papierosa by zaciągnąć się nim delikatnie.

- Merlinie, Granger! - Odebrał jej swoją własność i posłał jej karcące spojrzenie. - Zachowuj się.

- Czasem myślę, że jestem zbyt nudna. - Mruknęła i zapatrzyła się w zimowy ogród. Wszędzie leżało mnóstwo śniegu.

Blaise oparł się o barierkę obok niej przyciągając jej drobne ciało do siebie.

- Zbliża Ci się okres, czy coś? Masz PMS? - Zapytał poważnie nie rozumiejąc skąd u niej ten napad braku pewności siebie.

- Nie, dupku. - Parsknęła wtulając się w niego. Było dość mroźno. - Po prostu boję się, że pewnego dnia Draco się zreflektuje i mnie zostawi dla kogoś bardziej atrakcyjnego czy...

- Mówią, że jesteś taka inteligentna, a ja mam wrażenie, że mogą kłamać. - Przerwał jej i spojrzał w orzechowe oczy uśmiechając się ciepło. - Granger, znam Malfoya całe życie. Dużo można o nim powiedzieć kiepskich rzeczy, ale uwierz mi, że jeżeli na kimś mu zależy to się kurewsko stara. I nawet nie przejdzie mu przez myśl spojrzeć na inną kobietę, bo Cię kocha. Rozumiesz?

Kiwnęła lekko głową i przytuliła go mocno dziękując w duchu, że jest gejem i ten gest nie zostanie dwuznaczne odebrany.

- Masz ochotę napić się wina i pogadać o facetach? - Rzucił lekko na co roześmiała się wesoło w odpowiedzi. Nie mogła odrzucić takiej propozycji.

Draco zastał ich w jednej z gościnnych sypialni, gdzie leżeli na podłodze lekko już podchmieleni i śmiejący się z czegoś głośno.

- Co robicie? - Zapytał z zainteresowaniem widząc jak policzki Hermiony zdobi lekki rumieniec wywołany obecnością alkoholu we krwi.

- Rozmawiajmy o męskich tyłkach. - Odparła i zaśmiała się czując dłoń Blaise'a na swoich ustach.

Malfoy uniósł brwi w zdziwieniu. Wciąż ciężko mu było przełknąć świadomość, że jego przyjaciel wolał facetów.

- Nie macie jakiś lepszych rzeczy do roboty? - Mruknął chyba będąc trochę zazdrosnym o swoją kobietę. To było silniejsze od niego.

- Skończyłeś już wywiad?- Zapytała z chłodem w głosie.

- Tak. - Powiedział i oparł się o ścianę ślizgając się wzrokiem po jej sylwetce - sukienka podwinęła jej się lekko i odsłaniała teraz połowę jej szczupłych ud.

- Czuję się tu zbędny... - Blaise chciał podnieść się z podłogi, ale zatrzymała go łapiąc za rękę i powiedziała cicho. - Bardzo mi przykro, że rozstałeś się z Adamem.

- To nie miało za bardzo sensu. - Odparł zaciskając usta.

- Chyba wszyscy musimy się napić. - Malfoy usadowił się obok Hermiony i różdżką przywołał nową butelkę wina i kieliszek.

Było już naprawdę późno w nocy, a oni zdecydowanie za dużo wypili, gdy siedzieli w sypialni oświetlonej jedynie ogniem palącym się w kominku i wspominali dawne czasy - swoją młodość, doświadczenia i troski.

- Nigdy nie sądziłam, że wyląduję z dwoma Ślizgonami... - Powiedziała śmiejąc się wesoło. Mocno już jej się kręciło w głowie. - Hermiona, Draco i Blaise, cóż za trio!

Malfoy przygarnął ją do siebie i zmierzwił jej włosy.

- To najlepsze co Cię mogło spotkać w życiu, Granger. - Parsknął widząc jej zirytowane oblicze.

- Ja tam jestem całkiem zadowolony ze swojego żywota. - Zabini starał się silić na powagę, ale było mu trudno, bo wszystko mu się rozjeżdżało. - Jestem dziany, przystojny i faceci na mnie lecą. Czy może być lepiej?

- Tak, mógłbyś być trochę skromniejszy. - Była Gryfonka pisnęła, gdy zdjął ze stopy but i próbował w nią rzucić. W efekcie trafił Malfoya w głowę.

- Ja pierdolę, ile wy macie lat? - Warknął, na co w odpowiedzi pozostała dwójka zawyła ze śmiechu.

- Idioci...

Nagle w pomieszczeniu pojawił się Wykrętek anonsując się głośnym trzaskiem aportacji i spojrzał na swojego pana zlęknionym wzrokiem.

- Co się stało?- Draco trochę bełkotał, ale widok skrzata odrobinę go otrzeźwił.

- Paniczu... W salonie... Jest tam... - Stworzenie mruczało nie będąc w stanie wyrzucić z siebie żadnej konkretnej informacji.

Malfoy podniósł się na nogi i chwiejnym krokiem zszedł na dół, a po chwili do uszu Hermiony i Blaisa dotarł jego ostry krzyk:

- Granger, kurwa, chodź tu szybko!

Wstała i poczuła jak zawartość żołądka podchodzi jej do gardła. Potrząsnęła lekko głową i powoli skierowała swoje kroki do salonu widząc jak Zabini podąża za nią.

Nie była przygotowana na widok, który ją tam czekał.

Na jasnej kanapie leżała przeraźliwie blada, ciemnowłosa kobieta, która od pasa w dół brodziła we krwi.

Hermiona poczuła metaliczny posmak wymiocin w przełyku, ale resztkami sił powstrzymała torsje. Podeszła do nich bliżej mając wrażenie, że skądś zna tę dziewczynę. Malfoy kucał obok niej i trzymał jej dłoń.

- Możesz jej pomóc? - Głos Dracona odrobinę ją otrzeźwił, więc sięgnęła po swoją różdżkę i rzuciła na siebie Zaklęcie Oczyszczenia - tak popularne wśród uzależnionych od magicznych substancji czarodziejów. Używane rzadko stawiało umysł do pionu niemal od razu.

- Merlinie, co jej się stało? - Przybrała na siebie profesjonalną maskę medyka, którym przecież była i zaczęła szeptać zaklęcia nad zakrwawionym ciałem próbując zignorować złość na widok zaciętego spojrzenia blondwłosego mężczyzny, którym obdarzał... Pansy Parkinson. Teraz sobie przypomniała. Pansy była starsza, a jej twarz trochę złagodniała, ale Merlinie, to na pewno była ona.

Odpowiedź przyszła do niej za sprawą jednego z diagnozujących czarów, które na nią rzuciła. Ktoś brutalnie przeprowadził na kobiecie aborcję powodując, że jej ciało było okropnie zranione i poturbowane.

Hermiona sprawnie załatała ją magią, ale nie miała przy sobie odpowiednich eliksirów. Posłała więc patronusa do Munga wzywając na miejsce dyżurującego magomedyka.

Niedługo potem przybył - mężczyzna w jej wieku, z wielką walizką w dłoni, która za sprawą zaklęcia nie ważyła prawie nic.

Joey Brown podał pacjentce odpowiednie medykamenty próbując ukryć zaskoczenie na widok swojej szefowej, która wpatrywała się w przestrzeń lekko pustym wzrokiem.

- Już wszystko w porządku, panno Granger. - Głos uzdrowiciela dotarł do ich uszu powodując, że wszyscy utkwili w nim uważne spojrzenia. Nawet Blaise, który do tej pory stał przy oknie i palił papierosa. - Pacjentka powinna leżeć przez dzień, czy dwa. Musicie ją przenieść na jakieś wygodniejsze łóżko. - Powiedział i kłaniając się lekko, zniknął w kominku.

Hermiona spojrzała na Malfoya zimnym spojrzeniem. Zdawał się już wytrzeźwieć.

- Co tu się dzieje, do cholery? Co tu robi Parkinson z dziurą w macicy?! - Wyrzuciła z siebie i opadła na krzesło czując jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa.

- Pansy nie chciała tego dziecka... - Powiedział głucho, ale ona mu przerwała:

- Było Twoje?

- Co? - Spojrzał na nią z kompletnym brakiem zrozumienia.

- Czy to było Twoje dziecko, Draco? - Warknęła i wstała gwałtownie łapiąc się za oparcie krzesła. Blaise podszedł do niej i podtrzymał ją mocno za ramię.

- Oczywiście, kurwa, że nie. - Wysyczał i podszedł do niej ignorując wzrok swojego przyjaciela. - Za kogo Ty mnie masz, Granger?

- Nie wiem, Ty mi powiedz. - Odparła mając ochotę go uderzyć. - Co do cholery robi tu Pansy Parkinson w takim stanie? Dlaczego przyszła do Ciebie?

Jej orzechowe oczy pełne były bólu i czegoś jeszcze. Rozczarowania?

- Pans to moja przyjaciółka... - Odparł cicho, a ona uznała, że nie chce tego słuchać. Sięgnęła po swój sweter i zaczęła go wciągać przez głowę.

- Co robisz? - Zapytał patrząc na nią z niedowierzaniem.

- Wychodzę stąd. - Odparła i spojrzała mu prosto w oczy. - Pieprz się, Malfoy.

I ruszyła do wyjścia czując, że łzy próbują wydostać się zza jej powiek.

- Zajmij się Pansy. Ją zostaw mnie. - Blaise obdarzył kumpla pocieszającym spojrzeniem i ruszył za kasztanowłosą kobietą w ciemną noc.

Continue Reading

You'll Also Like

130K 2.8K 20
Patrzyłem jak dorasta, z dnia na dzień stawała się coraz większa, piękniejsza. Nie sądziłem, że dojdzie do tego, że podniecała mnie będzie własna cór...
51.6K 1.2K 79
historia ostatniego rocznika w szkole magii i czarodziejstwa Hogwart przelana na mugolskie urządzenie
105K 3.6K 30
INSPIRACJĄ DLA TEGO OPOWIADANIA BYŁO OPKO "GDY JESTEŚMY SAMI" VENETII NOX. *~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* - T-ty, ty t-t-tut-taj? - A kogo się sp...
9.6K 666 12
"Granger, Twoim błędem jest założenie, że w ogóle mam lepsze strony. -D.M." Autorka oryginału: AccioMjolnir Link do oryginału: https://archiveofourow...