Granger?! // Dramione

By MGPiekart

227K 8.1K 2.8K

On - jest światowej sławy gwiazdą quidditcha, ona - szefową Świętego Munga. Spotykają się po latach w trudnyc... More

1.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
Epilog

2.

9.4K 371 224
By MGPiekart

- Pan Malfoy wyraźnie nie jest zadowolony i musimy coś z tym zrobić. - Głos starszego czarodzieja dobiegł do jej uszu, na co sapnęła z irytacją w odpowiedzi.

- Pan Malfoy jest nienormalny, Panie Jones. Nie wypuszczę go z kliniki w takim stanie. - Powiedziała twardo i posłała rozmówcy mordercze spojrzenie.

Już ona mu pokaże, temu Malfoyowi. Nasłał na nią Szefa Rady Nadzorczej. Zapłaci jej za to.

- Nie ukrywam, że nasz kłopotliwy pacjent jest osobą niesamowicie medialną. Może narobić nam bałaganu w prasie.

Hermiona złapała się za nasadę nosa oddychając głęboko próbując się uspokoić. Nie mogła narażać swojej kariery przez jakiegoś arystokratycznego dupka.

- Porozmawiam z nim. - Odparła lekko zrezygnowana, na co mężczyzna kiwnął głową z zadowoleniem i opuścił jej gabinet uznając rozmowę za zakończoną.

- Pieprzony Malfoy! - Warknęła waląc dłonią o blat biurka.

Były Ślizgon był prawdziwym utrapieniem, a miała go w szpitalu zaledwie od kilku dni. Nie chciał z nikim współpracować, ciągle narzekał i co chwilę wypytywał o termin wypisu. Nie dość, że był obrzydliwie rozpieszczonym, nadętym bubkiem, to jeszcze dochodziła do tego ogromna sława i popularność. Pieprzony celebryta.

Przez lata zrobił niesamowitą karierę sportową, gazety ciągle się o nim rozpisywały. Okazało się, że mimo iż do szkolnej drużyny wkupił go tatuś, naprawdę miał ogromny talent i szybko został jednym z bardziej rozpoznawalnych graczy na świecie. I jednym z bardziej pożądanych facetów.

Trzeba było mu oddać, że był naprawdę przystojny i dobrze zbudowany. Dziewczyny za nim szalały, samym uśmiechem potrafił przyprawiać o drżenie kolan. Był także zaręczony z Astorią Greengrass o czym magazyn Czarownica lubił przypominać co najmniej raz w tygodniu. Nie żeby ona kiedykolwiek go czytała.

Westchnęła cicho próbując się przygotować psychicznie na konfrontację z Malfoyem.

Rozmowy z nim były męczące. To było mniej więcej coś w stylu rzucania grochem o ścianę w akompaniamencie ironii i kpiny.

Gdy przekroczyła próg pokoju, w którym tymczasowo mieszkał, zastała puste łóżko, a na fotelu obok siedział Zabini z nosem w gazecie. Na okładce widniała ogromna ruchoma fotografia mężczyzny lecącego na miotle z wyciągniętą ku górze dłonią zaciśniętą na małej piłeczce ze skrzydełkami a tuż nad nią malował się wielki napis: DRACO MALFOY KOŃCZY KARIERĘ?

- Gdzie on jest? - Zapytała głośno, nie siląc się na grzeczność.

- Dzień dobry, Hermiono. - Czarnoskóry mężczyzna opuścił gazetę i posłał jej miły uśmiech. - Jak się dziś masz?

- NIe wysilaj się, Blaise. - Rzuciła mu karcące spojrzenie. - Gdzie jest, Malfoy?

- Jak mniemam w toalecie. - Odparł lekko i odłożył gazetę na stolik. - Jest w kiepskim humorze, więc jak chcesz z nim porozmawiać, to...

- Pieprzę go. - Warknęła czując jak ogarnia ją wściekłość.

- A to ciekawe... - Drwiący głos dobiegł do niej gdzieś z tyłu, a gdy się odwróciła ujrzała blondwłosego faceta, który opierał się o ścianę i patrzył na nią złośliwie. - Nie przypominam sobie, żebym Cię przeleciał, Granger.

Wciągnęła powietrze z niedowierzaniem i zacisnęła drobne dłonie w pięści.

- Chciałbyś. - Mruknęła, na co uśmiech na jego twarzy jeszcze bardziej się poszerzył. - Przyszłam z Tobą pomówić. - Podeszła do niego i stanęła naprawdę blisko.

Nie mogła robić na nim wrażenia - nawet w butach na obcasie była o pół głowy od niego niższa.

- O czym? - Spojrzał jej głęboko w oczy, co spowodowało, że straciła odrobinę pewności siebie. Merlinie, miał naprawdę niesamowity kolor oczu...

- O tym jak się zachowujesz. Nie jesteś dzieckiem, do cholery. Ogarnij się. - Powiedziała twardo odwzajemniając odważnie jego intensywne spojrzenie. W końcu była Byłą Gryfonką, nigdy nie tchórzyła.

- Nudzę się. - Odparł i wymijając ją pokuśtykał do łóżka, na które opadł z cichym jękiem.

Blaise przyglądał się im z nieodgadnioną miną.

- Inteligentni ludzie się nie nudzą. Zajmij się czymś. - Powiedziała wpatrując się w niego z żądzą mordu.

- W domu mam mnóstwo zajęć. - Odparł i sięgnął po szklankę z wodą. Patrzyła zmrużonymi oczami jak pochłonął naraz całą zawartość naczynia.

- Nie mogę Cię wypisać do domu. Ledwo chodzisz, potrzebujesz opieki wykwalifikowanych magomedyków... - Mówiła znudzonym tonem, ale zamilkła widząc jego minę. Nie wróżyła niczego dobrego.

- Ile czasu potrzebuję, żeby być w miarę sprawny? - Zapytał stukając palcem o usta. Naprawdę nie podobało się jej to, w jaki sposób na nią patrzył.

- Minimum dwóch tygodni. - Odparła zrezygnowana. - Co Ty kombinujesz, Malfoy?

- Weźmiesz sobie urlop na dwa tygodnie i zajmiesz się mną, u mnie w domu. - Powiedział nagle z kpiącym uśmiechem. - Inaczej urządzę Ci medialne piekiełko, a prasa nie zostawi na Mungu suchej nitki.

- Czy Ty mnie szantażujesz?! - Zapytała z niedowierzaniem analizując gorączkowo jego słowa. Kompletnie upadł na głowę!

- Jakżebym śmiał. - Parsknął. - Jesteś najlepsza w tym całym pierdolniku, więc chcę Twojej opieki.

- To nie jest koncert życzeń. - Warknęła i przejechała dłonią po twarzy w geście desperacji. Właśnie w tej chwili ważyły się jej losy. Jeżeli mu odmówi, będzie skończona. Wywalą ją ze stanowiska, na które wiele lat tak ciężko pracowała. Jeżeli się zgodzi, będzie musiała u niego zamieszkać na dwa tygodnie. Czy była na to gotowa?

- No więc? - Ponaglił ją. Świetnie się bawił jej kosztem. Co za nadęty pacan!

Westchnęła zrezygnowana opuszczając ramiona.

- Daj mi jeden dzień, nie mogę wziąć urlopu od tak. Jutro Cię wypiszę... - Powiedziała widząc jak jego twarz rozjaśnia uczucie triumfu.

- To świetnie, Granger. Możesz sobie już iść.

Odwróciła się gwałtownie na pięcie mrucząc pod nosem coś o pieprzonych arystokratach i wyszła pozostawiając po sobie delikatnie słodki zapach perfum.

- Nieźle sobie to wykombinowałeś, stary. - Blaise kiwnął głową z uznaniem.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo mam ochotę utrzeć jej nos. - Draco wyglądał niczym kot mający przed sobą pełną miskę śmietany. - Przemądrzała panna Wiem-To-Wszystko...

- Zapomniałeś chyba, że już nie jesteśmy w szkole. I to od dawna. - Zabini spoglądał na przyjaciela z ciekawością. Już dawno nie widział go tak zaaferowanego.

- To w końcu Granger. Nigdy nie przepuściłbym okazji, żeby trochę się nad nią poznęcać.

- Jesteś takim dzieciakiem, Malfoy... - Blaise westchnął ze zrezygnowaniem i wstał z fotela, potrzebował się przewietrzyć.

Na ławce przed Kliniką spostrzegł siedzącą Hermionę z kubkiem kawy w dłoni, więc podszedł do niej i zapytał:

- Można?

Kiwnęła tylko głową i po chwili wybuchła:

- Jak Ty z nim wytrzymujesz, Blaise? To taki kretyn!

Była Gryfonka darzyła ciemnowłosego mężczyznę jakimś nieokreślonym i niczym nie uzasadnionym zaufaniem.

- Ma też swoje zalety. - Odparł wzruszając ramionami i wyciągając papierosa z paczki. - Chcesz? - Wyciągnął dłoń w jej stronę.

- Palenie jest wysoce szkodliwe. - Powiedziała marszcząc czoło. - Skąd masz mugolskie papierosy?

- Mam znajomych wśród Mugoli. - Odpowiedział zaskakując ją i zaciągnął się z przyjemnością posyłając jej krótkie spojrzenie.

Była na swój sposób ładna. Gdyby tylko trochę się postarała, mogłaby przepoczwarzyć się z mola książkowego w super laskę. Ale ubierając się w brzydkie workowate sukienki i niziutkie obcasiki nie mogła zrobić na nikim żadnego wrażenia. I jeszcze te okulary, które zasłaniały pół twarzy...

- Co robisz? - Zapytała z zaskoczeniem, gdy nachylił się i zsunął oprawki z jej oczu.

- Sprawdzam coś. - Odpowiedział i gwizdnął z uznaniem. Miała piękne orzechowe tęczówki okolone firanką czarnych rzęs. Na nosie i policzkach widniały drobne piegi, które w ogóle nie rzucały się w oczy, gdy miała na nosie okulary.

- Bez nich jestem ślepa. - Mruknęła i wsunęła je z powrotem.

- Powinnaś pomyśleć nad kontaktami. Okulary Cię szpecą. - Powiedział otwarcie rozsiadając się wygodnie na ławce i rozkoszując się toksycznym smakiem mugolskiej używki.

- Mój wygląd nie jest dla mnie najważniejszy... Jestem skupiona na pracy i pisaniu rozprawy o... - Zamilkła widząc jego spojrzenie pełne politowania. - O co Ci chodzi?

- Jesteś naprawdę piękną kobietą, Hermiono. Odrobina wysiłku i...

- Nie zamierzam się stroić. Mam lepsze rzeczy do roboty. - Fuknęła i pociągnęła łyk zimnej już kawy ignorując jego komplement.

- Kiedy ostatni raz z kimś spałaś? - Zapytał i roześmiał się widząc jej minę.

- To raczej nie Twoja sprawa, Zabini. - Odparła cierpko rumieniąc się delikatnie.

To mu podpowiedziało, że raczej od dawna nikt jej nie przeleciał.

- Miałaś w ogóle kogoś od czasu rozwodu? - Padło pytanie, na które nie była przygotowana. Skąd on do licha tak wiele o niej wiedział?

- Skąd wiesz o...

- O Twoim rozwodzie? - Wzruszył ramionami. - Z gazet. Czytam ich naprawdę sporo, taką mam pracę. I dużo też zapamiętuję, to też mi się przydaje w życiu zawodowym.

Patrzyła na niego lekko zmrużonymi oczami. Blaise Zabini był dla niej zagadką - zachowywał się zupełnie inaczej niż pamiętała, ale z drugiej strony od ukończenia przez nich szkoły minęło piętnaście lat. Ludzie potrafią się zmienić. Przynajmniej niektórzy.

- Boję się tych dwóch tygodni, Blaise. Malfoy jest nieobliczalny... - Wyznała szczerze.

Wyciągnęła nogi przed siebie i rozkoszowała się promieniami wrześniowego słońca, które grzały lekko jej twarz. Musiała uważać, żeby się nie opalić.

- Po prostu nie wchodź mu w paradę i powinno być okej. - Odparł doskonale wiedząc, że jego kumpel zrobi z jej życia piekło. Takie miał jakieś przeczucie.

- Duży ma dom? - Zapytała z nadzieją. - Może nie będziemy musieli w ogóle na siebie wpadać...

Zabini roześmiał się wesoło. Naprawdę ją polubił. Przemawiała do jego poczucia humoru.

- Chatę ma niezłą, to fakt. Przy odrobinie szczęścia zgubisz się w bibliotece i Cię tam nie znajdzie.

- Byłoby super. - Odparła rozmarzona i westchnęła cicho nastawiając się mentalnie na najbliższe dni.

Continue Reading

You'll Also Like

191K 10.7K 30
Jak zauważyłam w komentarzach ludziom, nie chce się czytać opisów do końca, więc napiszę to na początku... TAK, TO JEST POŁĄCZENIE RYWALEK I IGRZYSK...
105K 3.6K 30
INSPIRACJĄ DLA TEGO OPOWIADANIA BYŁO OPKO "GDY JESTEŚMY SAMI" VENETII NOX. *~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* - T-ty, ty t-t-tut-taj? - A kogo się sp...
9.5K 663 12
"Granger, Twoim błędem jest założenie, że w ogóle mam lepsze strony. -D.M." Autorka oryginału: AccioMjolnir Link do oryginału: https://archiveofourow...
13.5K 477 16
Dawna miłość, oboje myślą, że to co było to koniec. Jednak, czy dadzą radę żyć bez siebie? Odpowiedź na pytanie znajdziecie czytając to opowiadanie. ...