MIŁOŚĆ MAFIOSA

By wineandme

1M 25.7K 4.9K

Zakończona Nie pamiętam ile łez wylałam po powrocie z bankietu. Pamiętam tylko ten ból, który rozrywał moją k... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
Nieobecność
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
Coś innego⚘
28
30
31
32
33
.
34
35
36
37
38
39
40
41
informacja
42
43
44
45
46
47
48
😑
49
50
51 część 1
51 część 2
WAŻNE!
❣❣
Rozdział 1
Przeczytajcie.
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7 część 1
Rozdział 7 część 2
Dziękuję.
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Podziękowania.

29

15.9K 358 74
By wineandme

Ważna notka pod rozdziałem.

Razem z Williamem jedziemy już do domu. Odkąd wsiadłam do samochodu nie odezwałam się ani słowem. Moja głowa oparta jest o szybę. William jak zawsze jest skupiony na drodze, ale od czasu do czasu spogląda na mnie. Kładzie dłoń na moim udzie i lekko pociera.

- Hej, skarbie co się dzieje? - pyta troskliwie William. Poprawiam się na fotelu samochodowym.

- Nic - tylko tyle mu odpowiadam. Nie mam ochoty rozmawiać na ten temat w samochodzie - Porozmawiamy w domu.

- Porozmawiamy teraz - mówi twardo.

- William powiedziałam, że porozmawiamy w domu. Jestem zmęczona - nie wiem czy bardziej wykończyły mnie zakupy oraz chodzenie po tej całej galerii i szukanie sukienki, którą w końcu kupiłam i nie tylko, czy rozmowa z Emmą, a tym bardziej, że płakałam. Nie mam siły nawet rozmawiać. Dlatego, jak wrócę do domu to od razu idę spać.

- Nie spławiaj mnie Nina - jego dłoń zaciska się na kierownicy.

- Nie spławiam cię William, po prostu jestem zmęczona zakupami i daj mi spokój. Powiem ci w domu, zresztą ten temat i tak jest nie unikniony.

- Nie możesz mi tego kurwa teraz powiedzieć?! - podnosi głos, ale na mnie to nie robi wrażenia.

- Nie kurwa nie mogę! - jeszcze mam siłę żeby również podnieść głos. William nie mówi nic więcej, tylko jeszcze mocniej zaciska dłoń na kierownicy oraz szczękę i przyśpiesza wyprzedzając otaczające nasz samochody.

****

Wchodzimy już do domu, mam w rękach torby z moimi zakupami. William za wszelką cenę chciał ode mnie je wziąć, ale mu odmówiłam. Jeszcze by zobaczył co dokładnie kupiłam, a tego nie chcę. Zrobię mu niespodziankę. Od razu kieruję się do jednej z sypialni z której nie korzystamy, powiesiłam moją kreację na wieszaku, a buty położyłam na półce. Zamknęłam drzwi na klucz i schowam go do stanika.

Tak, do stanika.

Gdy schodzę, William dopiero wchodzi do domu i zamyka ze sobą drzwi. On też ma torby, które chwilowo odstawia je na stół. Nalewam sobie zimnego soku pomarańczowego, który jest dodatkowo z miąższem.

Zgadza się, pije tylko soki pomarańczowe, żadne inne.

William podpiera swoje ręce na biodrach i mi się przygląda. Dziś ubrał zwykłe jasne dżinsy z przetarciami i do to tego zwykły biały t-shirt, a na nadgarstku ma zegarek na czarnym pasku od Daniela Welingtona .

- Możesz mi w końcu do jasnej cholery powiedzieć co się dzieje? - jest bardzo nie cierpliwy.

Bo się martwi.

- Będę musiała powiedzieć Evie, jak na prawdę się poznaliśmy - wyznaję, a William marszczy brwi i podchodzi bliżej mnie.

- Dlaczego niby?

- Spotkałam Emmę - mruży oczy. - Tą z którą pracowałam w klubie, obsługiwała cię.

- Tak, już teraz sobie przypominam, ale kurwa mów jaśniej .

- Spotkałam ją dzisiaj w galerii, miała do mnie pretensje, że się do niej nie odzywałam, myślała, że mnie źle traktujesz, bijesz gwałcisz, albo co najgorsze zabiłeś - parsknęłam. - W końcu jesteś szefem mafii. - przełknęłam zgromadzoną ślinę - Potem zapytałam ją co ją tu sprowadza, przecież powinna być w Portland, a ona powiedziała mi, że .... jej mama ma raka mózgu i przyjechała do Los Angeles, bo jej mama ma tu chemię - w moich oczach pojawiły się łzy - Emma ma tylko mnie i mamę, jej ojciec jest alkoholikiem i w ogóle się nimi nie przejmuje. A wiesz co jest najgorsze? - moje wargi drżały - Że w takich chwilach nie było mnie przy niej, została kompletnie sama, a ja w tym czasie byłam tutaj i korzystałam z tych luksusów, które mi dałeś, gdzie ona nie wiedziała co robić, zostawiłam ją na pastwę losu, rozumiesz? Ona ma tylko mnie i mamę, która może w każdej chwili umrzeć - rozkleiłam się totalnie. Moje oczy były czerwone, a po policzkach spływały słone łzy. William nic nie mówi tylko patrzy na mnie ze smutnym wyrazem twarzy. Pochodzi do mnie i obejmuje mnie mocno swoimi męskimi ramionami, po czym głaszcze po włosach, lekko się kołyszemy.

- Ciśśś - całuje moje włosy. Płaczę w jego pierś, łzy lecą mi nieustannie.

- To wszystko moja wina - wypłakuje.

- To nie jest twoja wina, kochanie - obejmuje mnie jeszcze bardziej - Nie miałaś wpływu na chorobę jej mamy.

- Ale powinnam być w tych trudnych chwilach dla niej, a ja ją kompletnie olałam.

- To nie jest twoja wina, myszko - obejmuje moje policzki i podnosi moją głowę,abym na niego spojrzała. - Emma, ona również mogła zadzwonić, a tego nie zrobiła. - z powrotem wtulam głowę w jego pierś. - Naprawdę myślała, że ja cię źle traktuje?

- Tak, ale nie dziw się. Porwałeś mnie i czego się mogła spodziewać? W końcu jesteś szefem mafii. - patrzę na niego z góry. 165 cm wzrostu, a 186 robi swoje.

- Ty też tak o mnie myślałaś?

- A co miałam skakać z radości, że jakiś pajac w drogim garniturze mnie porwał ?

- Wcale cię nie porwałem - zaprzecza.

- To co w takim zrobiłeś? - William głaszcze mnie po plecach.

Uratowałeś księżniczkę z płonącej wierzy?

- Wziąłem to co należy do mnie.

- Ta jasne - parskam.

- Dobrze wiesz, że to prawda, ale nadal nie chcesz tego przyznać, jednak ja poczekam - mówi niskim i spokojnym głosem, czuje jego wzrok na sobie, jednak ja bardziej obejmuje go w pasie i przyciskam do siebie, nie zwracając uwagi na słowa William, że mu zaraz żebra połamię.

- Chodź do sypialni - proponuje William, podnoszę głowę do góry, ale nadal jest w moich objęciach. Mężczyzna ociera kciukiem moje mokre policzki. Kiwam głową na: tak. William łapie mnie za rękę, jak male dziecko i prowadzi do sypialni. Otwiera drzwi i prowadzi mnie na łóżko, a sam idzie do garderoby i każe mi, abym poczekała. Po kilku minutach wychodzi z pomieszczenia odziany w szare dresowe spodnie przed kolano, a bluzkę ma tą samą. Natomiast mi podaje dresowe szorty i białą bluzkę.

Która pachnie Williamem. Dał mi swoją bluzkę. Słodko.

- Chodź płaczko, przebierzemy cię - mówi i chwyta za koszulkę, która jest wciągnięta w spodnie.

- Dlaczego? - pytam i wycieram niechlujnie wierzchnią dłoni mój zasmarkany nos zamiast chusteczką.

- Masz zamiar iść w drzemkę dżinsach, pasku i opinającej bluzce ?

- Nie - odpowiadam słabo. Jestem tak wyczerpana, że zachowuję się jak małe dziecko. William zdejmuje moją bluzkę i od razu spogląda na moje piersi. Przekłada przez głowę swoją bluzkę, która jest o wiele wygodniejsza niż tą którą miałam na sobie chwilę temu. Zabiera się za mój pasek u spodnie. Wyjmuje go z szlufek, odpina i ściąga ze mnie spodnie, po czym zakłada dresowe. Wyjmuje koc z szafki i go rozkłada.

- Chodź dziecko. - William kladzie się na poduszkach i poklepuje otwartą dłonią miejsce obok. Kładę się blisko niego, William jak to on obejmuje mnie ramionami. Jestem szczelnie zamknięta w jego ramionach.

Uwielbiam to.

Moje oczy od razu zamykają się na dobre, mam spokojny oddech. William głaszcze mnie po włosach, a po chwili odpływa tak jak ja.

************

Budzę się wypoczęta i pełna sił. Oj tak, ta drzemka była mi zdecydowanie potrzebna. Przewracam się na drugi bok w stronę okna. Na zewnątrz powoli się już ściemnia. Williama już przy mnie nie ma. Spoglądam na zegarek ścienny- 19:37. Boże ja tak długo spałam?! Przecież przyjechaliśmy do domy około godziny - 14:00. Rozciągam się po długiej drzemce i wstaje.

Co ja będę robiła w nocy, jak jestem solidnie wyspana?

Otwieram drzwi i wychodzę, ale coś mnie zatrzymuje. Cholera w coś wdepnęłam. Wbijam wzrok w podłogę i widzę czerwone płatki róż. Uśmiecham się lekko pod nosem i podążam za płatkami róż. Schody również są całe obsypane różami.W domu panuje pół- mrok. Czerwona ścieżka prowadzi mnie na taras. Wychodzę na zewnątrz przez wielkie szklane drzwi balkonowe. Szeroki uśmiech wchodzi mi na twarz, kiedy widzę to co przygotował dla mnie William. Wszędzie są róże i świeczki oraz stolik dla dwojga. Przystrojony białym obrusem, a na nim również są płatki róż i małe świeczki. Jest też duża szklana butelka, które chłodzi się w srebrnym charakterystycznym wiaderku. Miejsca są naprzeciwko siebie z talerzami i sztućcami, które są zawinięte w serwetki. Podeszłam bliżej, aby móc się lepiej przyjrzeć.

To chyba rekompensata za nieudaną kolację.

Podziwiam to co przygotował dla mnie William. Jest przepięknie. Serce mi szybko bije. przygryzam wargę.

Naprawdę jest przepięknie.

- Podoba się kochanie?- słyszę za plecami głos William. Odwracam się. Cholera. Jest ubrany elegancko i jak przystało na tą kolacje, a ja kurwa wyglądam jak pół dupy za krzaka. Podchodzi do mnie i kładzie dłonie na mojej talii.

- Tak, jest przepięknie - zachwycam się tym co zrobił .

Należy mu się bez dwóch zdań.

- Cieszę się kwiatuszku - całuje moje czoło , a następnie patrzymy sobie w oczy. Moje usta lądują na jego. Całuje go mocno, po sekundach odrywamy się od siebie.

- Dziękuje Williamie - to naprawdę pięknie co dla mnie zrobił.

- Podziękujesz po kolacji i po niespodziance - wyznaje po chwili. - A teraz siadaj przyniosę nam kolacje. - zrobiłam to o co prosił. Po dwóch minutach William pojawił się z dwoma głębokimi talerzami. William postawił talerz mi a potem sobie.

- Mmm - cudowny zapach unosił się do góry wprost do moich nozdrzy. - Pięknie pachnie i cudownie wygląda.

- A jeszcze lepiej smakuje - dodaj William, otwiera wino i wlewa nam do kieliszków do tego przeznaczonych.

- Co to jest? Wygląda obłędnie - uśmiecham się szczero  do Williama.

- Są to krewetki w sosie miso - odpowiada od razu na moje pytanie.

- Miso? Nigdy nie słyszałam takiej nazwy sosu. - upijam łyk wina.

- Miso jest to konkretnie pasta, jest klasykiem w kuchni japońskiej i koreańskiej jest ona zrobiona z sfermentowanej soi, a sos właśnie zrobiłem z tej pasty, puszki mleka kokosowego, wody i łyżeczki masła orzechowego.

- Sam to przygotowałeś?

Powinien zostać szefem kuchni, a nie szefem mafii.

- Tak, kiedyś jak jeszcze przychodziła tutaj gosposia gotowała potrawy z różnych stron świata. Ta - spojrzał na nasze jedzenie. - została na długo w mojej kuchni. Jadłem ją prawie codziennie, więc poprosiłem ją, aby mnie nauczyła. O mało co nie spaliłem kuchnia, a nawet domu - parsknął na co ja uśmiechnęłam się miło. - No cóż Nino, bierzmy się za jedzenie bo nam ostygnie. 

- Nigdy nie jadłam krewetek - trochę się boje, że mi nie zasmakują, a tego bym nie chciała, jeszcze Williamowi było przykro z tego powodu.

- Krewetki są już obrane, więc spokojnie. Mam nadzieję, że cie będzie smakowało- mruga do mnie - Kiedyś musi być ten pierwszy raz. -mówi ochoczo William.

- To prawda - odpowiadam. Sięgam po łyżkę i delikatnie mieszam. W tej potrawie oprócz krewetek i sosu miso znajduje się: ryż, groszek, szczypiorek, czerwona papryka i na pewno wiele więcej produktów, których niestety nie udaje mi się wyhaczyć. - To ma być rekompensata za kolacje, która nie doszła do skutku?

- Tak, bardzo się starałaś, a ja to wszystko zepsułem. Pomyślałem, że teraz to ja zrobię dla ciebie kolacje,na pewno jest to lepsze rozwiązanie niż przepraszam. - oboje zajadaliśmy się potrawą. Krewetki na prawdę mi zasmakowały, a sos był przepyszny. Nigdy nie miałam takiego samu w ustach. - Czemu nie chcesz mi pokazać swojej kreacji na jutro?

- Chcę ci zrobić niespodziankę - biorę lampkę z czerwonym winem w dłoń.

- Rozumiem - kiwa głową i uśmiecha się szczerze. - Moja mama naprawdę cię polubiła - stwierdza.

- To miło, bo ja ją również. To świetna kobieta - stwierdzam.

- Tak, zgadza się dużo przeszła przez te ostatnie lata - nie skomentowałam tego.

- Dlaczego twoja mama nie chciała słyszeć o siedzibie?  -wypalam. William opiera się nie oparciu krzesła i przechyla lampkę wina do ust, przez chwile nic nie mówi.

Czyżbym weszła na kruchy lód?

- Bo chciała, abym został prawnikiem - po chwili zabiera głos.

To co powiedział, nie brzmi przekonująco.

- Rozumiem - nie chcę pogłębiać tego tematu, zwłaszcza w takiej chwili jak te.

- Smakowało ci? - pyta kiedy mój talerz jest już pusty.

- Tak, było przepyszne.

Jedzenie było naprawdę przepyszne, a krewetki mi bardzo zasmakowały. Mam nadzieję, że William będzie nam to gotował częściej, bądź mnie tego nauczy. Mężczyzna poszedł odnieść talerze, a ja dokończyłam swoje wino.

- Mam dla ciebie niespodziankę- cisze przerywa William. Odwracam głowę w jego stronę.

- Przesadzasz z tymi niespodziankami, źle się z tym czuje. - mruknęłam.

- Kupowanie tobie prezentów i rozpieszczanie cię jest dla mnie przyjemnością i nie przyjmę odmowy - mówi niskim głosem. Przysuwa swoje krzesło bliżej mojego i ciągnie mnie za rękę na swoje kolana, tym samym, abym na nich usiadła. Podaje mi czarną torbę ze złotym napisem.

- Co to ?

- Zobacz - zachęca mnie William.Wyjmuję z torby zawartość. Okazuje się, że to bielizna. Bardzo seksowna bielizna, niemalże cała koronkowa.

- Czy ty coś ode mnie chcesz Turner? - pytam, podejrzliwe się na niego patrząc.

- Chcę miło spędzić czas z tobą  - całuje moje ramie.

- Rozumiem, że ta oto seksowna bielizna - wymachuję mu nią przed oczami na co William się śmieje. - Ma nam obojgu umilić czas ?

- Tak, ale nie będziesz w niej za długo- jego pewność siebie czasami mnie rozbraja.

- Och, dziękuje Panie Turnerze, że Pan się tak o mnie martwi - robię słodką minę.

- Podziękuje mi Pani w łóżku Panno Fox - mruczy i całuje moje usta zachłannie.

- To Pańskie marzenie ?

- Tak, które i tak się już spełniło bo oddałaś mi się Nino - składa całusa na moim obojczyku - Cała - następny ląduje na szyi - Bez oporu.

- Słuszna uwaga - kwituje i się uśmiecham.

- Chodźmy już d o środka Nino, robi się już chłodno, a ty jesteś cieniutko ubrana- Zeszłam z jego kolan i wzięłam go za rękę. Gdy weszliśmy już do środku, William powiedział, żebym poszła się przebrać  w bieliznę, a on zaraz do mnie dołączy tylko mniej więcej ogarnie taras. Ja bez żadnych sprzeciwów poszłam na górę do naszej wspólnej sypialni. Czy ja po tak po prostu uległam swojemu porywaczowi?

Już dawno...

Wchodzę do łazienki i zrzucam z siebie ubrania. Zakładam na siebie seksowną bieliznę. Stanik jest wykonany z cieniutkiej drobnej koronki, jest bardzo subtelny. Posiada dwa cienkie paski, zamiast takiego jednego szerokiego, który się zapina. Dół, również jest z tego samego materiału, nie są za bardzo wycięte z tyłu. Po bokach koronki są dwa drobne złote pierścienie, które dodają jeszcze większego uroku. Poprawiam włosy, a następnie przeglądam się w lustrze.

Wyglądam seksownie, jak cholera.

- Jesteś już gotowa?

- Tak - odpowiadam szybko. Jeszcze ostatnie poprawki i wychodzę.

- Kurwa - syknął - Tak przewidywałem, że będziesz się w tym prezentowała kurewsko dobrze, ale żeby kurwa tak ? Nie zdajesz sobie sprawy jak cholernie seksownie w tym wyglądasz Nino. - jego oczy stały się czarne jak węgiel. William podchodzi do mnie - Miałem w planach delikatne, romantyczne bzykanko, ale - Mężczyzna podchodzi do mnie jeszcze bliżej i podnosi moją głowę - Zrezygnowałem z tego, będzie mocno i szybko, rybko. Tego wieczoru będziesz porządnie pieprzona przez mnie. - tymi słowami William spowodował u mnie skurcz w podbrzuszu.

Czyżbym obudziła głodne zwierzę?

- Mogę ci również nic nie dać - mówię.

- Mogę również sam to sobie wziąć - mruczy. Ja na to nic nie odpowiadam. Dobrze wiem, że jetem już na straconej pozycji. To przez jego pieprzony urok. Przez ten jego popieprzony urok osobisty nie umiem mu się postawiać. - Klęknij - rozkazuje, patrzy na mnie twardym wzorkiem. O nie, chwila. Czy on właśnie, kazał mi uklęknąć do zrobienia mu loda? -Słyszałaś? - powtarza pytanie, ja kiwam głową i za kilka sekund schodzę na kolana. Cholera, ale ja nigdy tego nie robiłam. Tak ,owszem miałam chłopaka, że nie robiłam mu tego co za chwile będzie mi kazał zrobić William. Jego krocze jest na wysokości mojego wzroku.

Kurwa.

Mężczyzna odpina koszule i seksownie ją zdejmuje ze swojego ciała. Patrzy na mnie z góry, jak pieprzony pan i władca. Zagryzam wargę, bo to bardzo erotyczne i podniecające. Nie wiem kompletnie jak mam się za to zabrać. A co jeżeli mu się nie spodoba, albo nie sprawię mu przyjemności? Algo go ugryzę?

Ja pierdole.

- William.. ja - jąkam się, bo głupio mi to przyznać, że jestem nie doświadczona w sprawach robienia facetowi loda.

- Zawsze musi być ten pierwszy raz - uśmiecha się lubieżnie. Posyłam mu lekki uśmiech. Pierw odpinam jego skórzany czarny pasek, a potem odpinam guzik jego spodni.Spoglądam  w górę wprost w jego czarne oczy. William głaszcze mnie przez chwilę po policzku. Dotykam dłonią jego krocza i lekko ściskam. Czuje jak twardniej pod moim dotykiem. William przygryza wargę - Kochanie, nie przedłużaj tego. - ja go słucham i zdejmuje jego bokserki, które zatrzymują się na jego udach. Jego męskość sterczy wprost mojej twarzy. Jest duże, a jego główka mocno zaróżowiona. Prawą ręką łapię go u nasady. Czubkiem języka zataczam koła na jego główce. William syczy i trzyma rękę na mojej głowie. Biorę całą główkę do buzi, zaczynam powili ssać i pieścić ją językiem. - Kurwa - mężczyzna zagryza wargi i przymyka oczy. Biorę penisa coraz głębiej do buzi. Ręką posuwam po jego długości. Ssę i pieszczę ją językiem coraz mocniej i szybciej, moja prawa dłoń nadal pracuje na jego długości. William trzyma moją głowę i wciska mi głębiej swoje przyrodzenie. Czuje, jak mam mokro, zaciskam mocniej uda.  Wkładam go niemalże całego do swojej jamie ustnej. - Kurwa, tak kochanie - warczy William i odchyla głowę do tyłu, po czym puszcza moją głowę. Penis znajduje się  cały w mojej buzi.

Nawet nie wiedziałam, że tak potrafię.

Coraz szybciej poruszam głową w przód  i w tył. Coraz to mocniej otaczam go wargami i ssę. William co chwila mruczy i uśmiecha się do mnie z góry. Łapie swojego penisa w dłoń i unosi go lekko do góry, natomiast jego dłoń naciska na moją głowę, abym zajęła się jego jądrami. Jeżdżę po nich językiem, a potem je soczyście całuje. Jedno z nich biorę do ust i ssę, a potem przechodzę na drugie.

- Kurwa skarbie - syczy bardziej William kiedy wracam do jego męskości i biorę ją znów do ust. Mma pomiędzy nogami istny wodospad. William łapie mnie mocno za włosy. Ja cicho pojękuje, bo moje podniecenie daje we znaki. Mężczyzna łapie mnie za ramie i ciągnie ku górze, żebym wstała. Jestem już na prostych nogach, William mnie całuje mnie mocno w usta. Zdejmuje moją bieliznę. Miał racje,że nie będę w niej długo. Czuje jego penisa na brzuchu. Bierze mnie na ręce i po chwili rzuca mnie skraj łóżka i obraca mnie na brzuch, po czym podnosi moje biodra do góry. William ociera się w raz ze swoim przyjacielem o  mój tyłek. Zaciskam pięści na kołdrze.

Nigdy jeszcze nie byłam, aż tak bardzo podniecona.

Przejeżdża otwartą dłonią po mojej małej, która o mało co nie utonęła w swoich sokach.

- Jesteś tak kurewsko mokra skarbie, to przez mnie? - pyta.

Kurwa! Przecież wiadomo, że przez ciebie.

- Mhmm - mruczę.

- Powiedz to  Nino, chcę to usłyszeć - cedzi.

Naprawdę musisz tyle gadać?

- Tak, to przez ciebie - przyznaje. William bez żadnych ostrzeżeń wchodzi we mnie prawie cały. - O mój Boże! - niemalże wykrzykuje. Trzyma mnie za biodra, a moja pupa jest wysoko uniesiona. Podpieram się na łokciach. William kładzie obie dłonie na moich pośladkach i zaciska na nich pięści, a ja syczę. Z bólu i z przyjemności. Wchodzi we mnie ekspresowo i mocno. Moje piersi falują. Jego biodra odbijają się od mojego tyłka, a ścianki mojej małej zaciskają się. 

- William... - skomlę. patrze na niego przez ramie.

- Tak skarbie, to dzięki mnie jest ci tak dobrze, prawda?

- Tak - mój głos drży.

- Grzeczna dziewczynka - mówi, a następnie zwalnia ruchy. Łapie moje ręce i bierze je do tyłu, przetrzymuje je na moich plecach dociskając je swoją  dłonią. W tym momencie kiedy jestem w takiej pozycji William przyspiesza i wchodzi we mnie cały. Jęczę  jak szalona.

 - O tak skarbie, chcę cie słyszeć - syczy. - Kurwa - daje mi mocnego klapsa i ciągnie mnie za włosy. Czuje coraz mocniejsze skurcze  w podbrzuszu. Przygryzam wargi. William nadal mocno trzyma mnie za biodra.

Cholera, nie wytrzymam.

- No, dalej kochanie, dojdź sobie - mówi spokojny tonem William i daje mi mocnego klapsa, a to powoduje, że dochodzę z krzykiem.

Podoba mi się to co ze mną robi.

- Tak, skarbie, właśnie tak - gładzi moje plecy i zwalnia ruchu, aby moje ciało po mocnym orgazmie uspokoiło się. Składa na moich plecach drobne pocałunki, przez które mam ciarki.  Dotyka moich piersi. Drażni moje twarde sutki. Po chwili mężczyzna ze mnie wychodzi i sam kladzie się na środku łóżka, a mnie wykończoną po orgazmie wciąga na swoje ciało. Siadam okrakiem nad jego penisem, którego William trzyma w ręku i nastawia go wprost do mojej małej. Tym razem wchodzi we mnie powoli. Patrzę na niego zamglonymi oczami przez podniecenie, przygryzam wargę. William ma nadal oczy czarne, jak węgiel.

- Ujeżdżaj mnie skarbie - jego ton głosu brzmi jak rozkaz. Opieram dłonie na jego klatce. Poruszam się pierw w przód, a potem w tył. Z moich ust ucieka jęk. Powtarzam przez kilka minut te ruchy, ale już znacznie szybciej i przyzwyczajona do tej pozycji. Następnie robię okrężne ruchy biodrami. William stęka, a mnie maca po całym ciele. Przez kilka minut go ujeżdżam, potem on sam bierze się do pracy. Trzyma mnie mocno za piersi i przejmuje pałeczkę. Porusza biodrami bardzo szybko i energicznie. Z jego ust słychać jęki i bluźnierstwa. Z resztą, u mnie to samo. Jest mi tak cholernie dobrze, że zapominam o otaczającym mnie świecie. Kolejny orgazm buduje się w moim ciele. Przyjemność, którą daje mi William jest tak duża, że opadam na jego ciało, a głowę chowam w jego zagłębienie szyi,którą po chwili obdarza leniwymi pocałunkami.

- Kurwa, William - jęczę mu do ucha.

- Wiem kochanie - gładzi moje włosy nie przestając swoich ruchów. - Jesteś blisko?

Kurwa, tak!

Nic nie odpowiadam, dlatego z głośnym plaskiem dostaje solidnego klapsa w pośladek od niego.

- Odpowiedz! - podnosi głos.

- Tak! - wykrzykuje.

- Dojdź dla mnie Nina - podnosi mnie za szyje. Ja podpieram się znów rękoma na jego piersiach. Jak na rozkaz Williama, moje ciało paraliżuje drugi potężny orgazm. William nadal trzyma mnie za szyje i moje ciało wygina się w łuk, a ścianki zaciskają się mocno na jego penisie.

- Kurwa mać, jesteś tak cholernie ciasna - warczy. Po moim orgazmie. William wykonuje jeszcze parę ruchów. Zrzuca mnie z siebie na bok i przesuw dłonią energicznie po swoim przyjacielu , tym samym doprowadzając siebie do tryskającego orgazmu, przy którym odchyla głowę do tyły i warczy zwierzęco. Jego biała sperma znajduje się na moim brzuchu. Oboje oddychamy ciężko i płytko. William patrzy w moje zamglone oczy i uśmiecha się cwaniacko.

- Byłaś kurwa zajebista, to był najlepszy seks w moim życiu  -wyznaje i się uśmiecha a ja za nim. William schodzi ze mnie i łapie mnie za rękę. Oboje idziemy do łazienki.

Przeglądam się w lustrze. Mój wzrok jest zmęczony, a pośladki bardzo mnie pieką. Odwracam się tyłem do wielkiego lustra, a na moim tyłku widnieją mocno odbite dłonie Williama,kiedy dawał klapsy.

Ale cholernie mi się podobało to co ze mną zrobił w łóżku.

Zdominował mnie.

- Chodź wejdziemy pod letni prysznic, to przestaną tak piec skarbie - podchodzę do niego i wchodzimy pod prysznic, myjemy się wzajemnie. Zakładam moją satynową piżamę, a William bokserki,  wracamy do łóżka na którym się mocno pieprzyliśmy, a właściwie to William pieprzył mnie.

Pomimo tego, że cały dzień przespałam i obudziłam się wieczorem, jestem cholernie wykończona jakbym nie spała przez dwa dni. Dlatego też szybko zasypiam w objęciach mojego Williama.

3954 słów!!!!

Dzisiaj wybiło mi 10k odczytów😍❤. To niesamowite, jak szybko to pyknęło. Tym bardziej, że moja opowieść istnieje dopiero od 16 dni. Ale to wszystko to Wasza zasługa, bo gdyby nie Wy ta opowieść zakończyłaby się na 5 może 10 rozdziałów. ❤

Bardzo Wam dziękuje z całego serducha.❤❤❤❤











Continue Reading

You'll Also Like

328K 23K 161
❗️NIE jestem autorem, ja tylko tłumaczę❗️ Alternatywny tytuł: I Am No Heroine AUTOR: Yehwon, 예훤 ARTIST: Harara, 하라라, Salaman OPIS: Stałam się czarn...
145K 3.6K 24
Valencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką, postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło. Tam spotyka przystojnego chł...
264K 10.3K 34
William Edevane, świeżo upieczony młody miliarder z wpływowej rodziny próbuje utrzymać swoją pozycję. Jednak jego burzliwa dotychczas reputacja go wy...
21.2K 247 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...