Rozdział inspirowany rozdziałem :
[PL] Levi Ackerman x Reader , książką One Shots [Anime] PL ,autorki Addiiixx
Mam nadzieje, że nie jest zła za podskubanie przezemnie jej pomysłu.
Do Czytelników: To nie jest rozdział poboczny!
Alice
Obudziłam się i ziewnęłam ocierając oczy. I wtedy zoriętowałam się ,że mam jakieś takie duże ręce. Szybko wstałam i rozejżałam się po pomieszczeniu.
Był to pokój Levi'ego. Podbiegłam zaniepokojona do lustra.
Gdy tylko zpojrzałam w szkło, zamarłam.
Patrzyłam na Levi'ego, a raczej jego ciało.
Dla pewności podniosłam rękę, odbicie zrobiło to samo.
Odskoczyłam pośpiesznie od lustra, jakbym w ten sposób miała stać się sobą.
Całe szczęście Levi się nie przebiera do snu, miałam na sobie już białe jeansy i koszule.
Popatrzyłam na zegar, była już 7:23.
Śniadanie jest za ok. dwie godziny.
Nagle do pokoju wparowało moje ciało.
(aut.dop.Jezu jaka beka, Jeszcze raz przepraszam autorkę za zabranie jej pomysłu.)
Staliśmy i tak patrzyliśmy na siebie.
Moja prawdziwa twarz ,miała teraz wyraz jak jakiś morderca. W dodatku ogon latał na boki jak szalony, sygnalizując że moje ciało jest wkurwione.
-LEVI??!!!- dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Że skoro ja jestem w jego ciele ,on musi być w moim.
-Nie, kurwa ,Krasnoludki!- warknął, chociaż dziwnie to brzmiało z moich ust.- Co tu się ,odpieprza?- mówiąc to wskazał na naszą dwójkę ręką.
-Jak mniemam zamieniliśmy się ciałami- odpowiedziałam obojetnie, po chwili marszcząc brwi- Mògłbyś się ubrać, a nie latasz w samych majtkach i prześwitującej, porozpinanej koszuli nie zakrywającej nawet dupy?- zapytałam ,warcząc.
-Sam powiedziałaś ostatnio, że w połowie jesteś dziwką. Więc czemu nie?- prychnął zakładając ręce na piersi.
Sięgnęłam rękami do koszuli i popatrzyłam się na niego wyzywająco.
-Jak myślisz ile lasek- zwiadowczyń zemdleje na widok Kapitana Levi'ego paradującego w samych bokserkach po korytarzach siedziby?- zapytałam z szyderczym uśmiechem (Przynajmniej taki był zamiar).
Zmarszczył nos i odwrócił się napięcie, wychodząc.
Jak wrócił był ubrany, poszliśmy do Hanji ,która o tej porze jest najprawdopodobniej u siebie.
Gdy tylko weszliśmy do jej gabinetu brunetka zaczęła się śmiać.
Levi się nie patyczkował, podszedł do niej i przystawił moje pazury do jej szyji.
-Gadaj ,co żeś zrobiła!- warknał w moim ciele.
-Już spokojnie, bo jeszcze narobisz Alice zmarszczek na twarzy- Levi ją puścił ,a ta stanęła normalnie.
-Na ostatniej wyprawie znalazłam książkę o zaklęciach i innych takich.
Było tam zaklęcie zamiany ciał. Stwierdziłam, że najśmieszniej będzie je przetestować na was. Nie przypyszczałam ,że się uda! Hahhahaa- zaczęła się śmiać, ale przestała natychmiast gdy zobaczyła jak Levi wyciąga pazury.- Nie musicie się przejmować, zaklęcie trwa 36 godzin od obudzenia się.- dodała ,a my po chwili przyswajania informacji opuściliśmy jej gabinet.
Udawanie Levi'ego nie było trudne. Po prostu stać i być gburem.
Przez ostatni rok zbierałam informacje o jego zachowaniach, przyzwyczajeniach i nawykach, dlatego dla mnie zadanie było proste.
Gorzej szło jemu z udawaniem mnie.
Nie jest przyzwyczajony do uśmiechania się i robienia "głupot". Ale jakiś przetwaliśmy ten dzień.
Po męczącym dniu ,udawania gburzyska byłam wykończona dlatego padłam na mięciutkie łóżko Levi'ego.
Sen
Otaczała mnie mgła, szłam do przodu.
Nagle stanęłam i spojrzałam w dół, ujrzałam oderwaną głowę dziewczyny.
Miała pomarańczowo- czerwone włosy związane w kitkę i patrzyła się na mnie tępo.
-Aaaaaa!- wydarłam się ,wracając do siadu. A moja płaska klatka piersiowa opadała i wznosiła się w przerażającym tempie.
To pewnie wspomnienia Levi'ego.
Levi
Udawanie kociouchej było okropnie męczące, ale to koniec.
Położyłem się na łóżku, dupą do Petry i Mei.
Od razu zmorzył mnie sen.
Sen
Otworzyłem oczy, ukazał mi się piękny ogròd i kilku służących. Podbiegłem do okna, byłem blond włosą dziewczynką o kolorowych oczach. Ale twarz, całkowicie jak młodsza wersja Alice.
-Panienko Aliceshio! - popatrzyłem się w kierunku głosu, poczylał się ku mnie jakiś lokaj- Rodzice wołają panienkę.
Nagle przeniosłem się do jakiegoś gabinetu. Przede mną stała jakaś nadziana "dama" o blond włosach i niebieskich oczach. Na krześle przy biurku siedział brązowo włosy mężczyzna o czarnych oczach.
-Mamy Cię dość!- odezwała się kobieta.
-Hańbisz nazwisko rodziny Anwere!- dodał mężczyzna.
Znowu się przeniosłem.
Nie mogłem się ruszać, nic nie widziałem.
Moje ciało otulał okropny ból.
Nagle zapaliła się tuż nad moimi oczami, lampka.
Chciałem obrócić głowę, nie mogłem. Chciałem zamknąć oczy, nie pozwalał mi na to ból.
Jakiś mężczyzna z nożem ,chyba właśnie mi odciął rękę. Nie mogłem krzyczeć, miałem zatkanę czymś usta.
Znowu się przeniosłem.
Byłem w jakimś pomieszczeniu w stylu szpitala.
Dziewczęce ciało, w którym byłem było gołe i pocharatane.
Popatrzyłem na swoje ręce ,były całe we krwi, ale nie mojej.
Popatrzyłem na podłogę, leżało tam ok. 10 rozszarpanych mężczyzn.
Popatrzyłem za siebie, było tam łòżko z poszarpanymi pasami ,a nad łóżkiem wisiała lampa.
Tam byłem przed chwilą przykuty.
Ruszyłem do drzwi z lustrem.
Ujrzałem tam Alice, ale nie tą wesołą Alice ,którą znam.
W szkło tępo patrzyła się wychudzona dziewczynka.
Praktycznie tak samo wyglądającą jak ta z posiadłości.
Jednak była trochę wyższa.
Zamiast blond włosów miała białe.
Pod kolorowymi, pustymi oczami były ogromne cienie.
Gołe ciało było wychudzone i lekko pocharatane i pozszywane.
Jednak rany z każdą sekundą ,coraz bardziej się regenowały.
Na głowie miała kocie uszy, a z zakończenia kręgosłupa wyrastał ogon.
Znowu się przeniosłem.
To były podziemia, skakałem z dachu na dach.
Nagle sceneria się zmieniła, to był jeśli się nie myle korpus treningowy.
Podszedł do mnie Shadis, ciało samo zasalutowało.
-Jak się nazywasz krowie łajno!- wydarł się mi prosto w twarz.
Czułem jak ciało się uśmiechnęło.
-Krowie łajno to jest na polu z trawy, a ja stoję na polu treningowym i nazywam się Alice Yukishiro. - odezwał się dobrze mi znany głos białowłosej.
Zmiana scenerii, znowu.
Widziałem sam siebie, przez moimi oczami przelatywały mi wszystkie chwile z korpusu zwiadowczego ,w których Alice mnie widziała.
Słyszałem jej myśli.
Nie ufa, ukrywa, zbiera informacje.
Jest pustą lalką o wielu maskach.
Wstałem do siadu, budząc się ze snu.
Na Alice były przeprowadzane eksperymenty, żyła w podziemiu.
O własnych siłach się stamtąd wydostała i dołączyłam do zwiadowców.
Tak naprawdę nazywa się Aliceshia Anwere. Ród Anwere to odgałęzienie rodziny królewskiej.
Jej rodzice ją sprzedali do podziemia, żeby mogli na niej eksperymentować.
A ja zawsze myślałem ,że to głupia smarkula ,podczas gdy ona przeżyła o wiele więcej niż ja.
Po moich policzkach spłynęły łzy.
Time Skip - (do momentu zamiany ciał)
Zamknąłem oczy ,a gdy je otworzyłem byłem w swoim ciele.
W swoim gabinecie nad papiurzyskami.
No chyba nie.
Wstałem i poszedłem w miejsce ,gdzie jeszcze byłem w nie swoim ciele.
Na dach, zachodziło już słońce.
Alice się stamtąd nie ruszyła, podszedłem do murku i na nim usiadłem.
Chwile ciszy przerwała kocioucha.
-Śniła mi się twoja przeszłość- powiadomiła tępo patrząc w nieboskłon.
-A mi twoja- odpowiedziałem patrząc na nią.
Na tą wiadomość popatrzyła się na mnie z przerażeniem.
Po chwili po jej policzkach spłynęły łzy.
Wstałem i do niej podszedłem, przytulając.
Ta wybuchła płaczem w mòj tors.
Ten jeden raz w życiu, niech się wypłacze, wyrzuci z siebie wszystko co ukrywała.
Ten jeden raz w życiu ,niech wie co oznacza mieć blisko siebie zaufaną osobę.
Ona pomogła mi ,czas abym się odwdzięczył.
Mamy rozdział 21. Mam nadzieje ,że się podobał.
Bo mi szczerze- tak.
Napisane i opublikowane: 17.07.2019
Papa!