Prosto do zakochania

By Naniminia

8.2K 295 1K

Pewnego dnia Karolina postanawia powiedzieć o swoich uczuciach. Niestety chłopak nawet nie daje jej dojść do... More

Prosto do Zakochania cz.1
Prosto do Zakochania cz.2
Prosto do zakochania cz.3
Prosto do zakochania cz.4
Prosto do zakochania cz.5
Prosto do zakochania cz.6
Prosto do zakochania cz.7
Prosto do zakochania cz.8
Prosto do zakochania cz.9
Prosto do zakochania cz.10
Prosto do zakochania cz.11
Prosto do zakochania cz.12
Prosto do zakochania cz.13
Prosto do zakochania cz.14
Prosto do zakochania cz.15
Prosto do zakochania cz.16
Prosto do zakochania cz.17
Prosto do zakochania cz.18
Prosto do zakochania cz.19
Prosto do zakochania cz.20
Prosto do zakochania cz.21
Prosto do zakochania cz.22
Prosto do zakochania cz.23
Prosto do zakochania cz.24
Prosto do zakochania cz.25
Prosto do zakochania cz.26
Prosto do zakochania cz.27
Prosto do zakochania cz.28
Prosto do zakochania cz.29
Prosto do zakochania cz.30
Prosto do zakochania cz.31
Prosto do zakochania cz.32
Prosto do zakochania cz.33
Prosto do zakochania cz.34 (bonusik)
Prosto do zakochania cz.35 (nadal bonusik)
Prosto do zakochania cz.36
Prosto do zakochania cz.37
Prosto do zakochania cz.38
Prosto do zakochania cz.39
Prosto do zakochania cz.40
Prosto do zakochania cz.41
Prosto do zakochania cz.42
Prosto do zakochania cz.43
Prosto do zakochania cz.44
Prosto do zakochania cz.45
Prosto do zakochania cz.46
Prosto do zakochania cz.47
Prosto do zakochania cz.48
Prosto do zakochania cz.49 (Tak jakby nie część)
Prosto do zakochania cz. 50
Prosto do zakochania cz.51
Prosto do zakochania cz.52
Prosto do zakochania cz.53
Prosto do zakochania cz.54
Prosto do zakochania cz.55
Prosto do zakochania cz. 56
Prosto do zakochania cz.57
Prosto do zakochania cz.58
Prosto do zakochania cz.59
Prosto do zakochania cz.60
Prosto do zakochania cz.61
Prosto do zakochania cz.62
Prosto do zakochania cz.63
Prosto do zakochania cz.64
Prosto do zakochania cz.65 (specjał świąteczny)
Prosto do zakochania cz.66
Prosto do zakochania cz.67
Prosto do zakochania cz.68
Prosto do zakochania cz.69
Prosto do zakochania cz.70
Prosto do zakochania cz.71
Prosto do zakochania cz.72
Prosto do zakochania cz.73
Prosto do zakochania cz.74
Prosto do zakochania cz.75
Prosto do zakochania cz.76
Prosto do zakochania cz.77
Prosto do zakochania cz.78
Prosto do zakochania cz.79
Prosto do zakochania cz.80
Prosto do zakochania cz.81
Prosto do zakochania cz.82
Prosto do zakochania cz.83
Prosto do zakochania cz.84
Prosto do zakochania cz.85
Prosto do zakochania cz.86 - rozdział dodatkowy
Prosto do zakochania cz.87
Prosto do zakochania cz.88
Prosto do zakochania cz.89
Prosto do zakochania cz. 90
Prosto do zakochania cz.91
Prosto do zakochania cz.92
Prosto do zakochania cz.93
Prosto do zakochania cz.94
Prosto do zakochania cz.95
Prosto do zakochania cz.96
Prosto do zakochania cz.97
Prosto do zakochania cz.98
Prosto do zakochania cz.99
Prosto do zakochania cz.100
Podziękowania
Bonus!
Nowe pokolenie

Prosto do zakochania cz.101 Specjał

159 4 11
By Naniminia

101 Rozdział specjalny (Nienawidzę was u siebie, że to piszę)

Po kilku miesiącach przygotowań, starań, spotkań oraz wielkich poświęceń nastał ten szczególny dzień dla pewnej pary.

Pomimo, że był to miesiąc wiosenny, wiatr sprawiał, że było zimno. Słońce chowało się za chmurami i nic nie wskazywało na to, że niedługo wyjdzie.

W kościele odbywał się inny ślub, a więc goście pary musieli czekać na dworze. Zabawnie wyglądali ludzie, zakrywający się marynarkami jak to najbardziej możliwe. Do tego, gdy ktoś sprawdzał godzinę w telefonie i ujrzał szóstkę na miejscu miesiąca, miał ochotę po prostu prychnąć śmiechem.

Stukot obcasów roznosił się po całym chodniku. Loki Hani skakały na różne strony przy każdym kroku. Czerwona sukienka, chowała się pod czarną kurtką, którą właścicielka ciaśniej owinęła wokół siebie, aby było jej choć trochę cieplej.

Wychodząc zza rogu i wchodząc na teren kościoła zupełnie zapomniała o zimnie. Przyczyniły się do tego znajome twarze, które rozpromieniły się na widok znajomej. Stały w jednej grupce w przeciągu kilku sekund.

- Wyglądasz bosko - krzyknęła Eliza. Sama ubrana była w żółtą sukienkę i tego samego koloru opaskę.

- Dziękuję. Wy też, wszystkie.

To prawda, że lata i sukienki dodały urody wszystkim z dam. Weronika miała na sobie niebieską sukienkę, prostą w ściegu. Amela i Kinga miały szare sukienki z różnymi marynarkami i butami. Druga Amelka była ubrana w butelkową zieleń. A Maja postawiła na bordowy.

Miło było patrzeć na dawne twarze. Większość z dziewczyn dało się rozpoznać, chociaż bardzo się zmieniły. Rysy nabrały powagi, makijaż zrobił się w miarę odpowiedni, a gdzieniegdzie pojawiały się niepotrzebne płachty skóry, przypominające o szybko płynącym czasie.

- Jak tam w Stanach? - zapytała Amela.

- Jak to w Stanach, ok - odpowiedziała Hania, wzruszając ramionami. - A jak tam w Warszawie? Kiedy będziesz prezydentem?

- Niestety, ale jestem za młoda na prezydenta. Nie pamiętasz już z wosu, że prezydent dopiero po...

- Jak mam pamiętać coś, czego nie słuchałam?

- Nie wiem, wyczarować sobie wspomnienia w głowie?

Momentalnie każda z dam się uśmiechnęła. Sarkazmy oraz retoryczne pytania tak bardzo przypominały stare czasy. Niestety czasami były niebezpieczne i prowadziły do niepotrzebnych kłótni, ale dzisiaj raczej nie było to zamierzone.

Weronika postanowiła rozluźnić atmosferę. Zniknęła na parę lat, urywając kontakt, ale mimo to czuła pewne zobowiązanie względem przyjaciółki. Lekko odkaszlnęła, czym przykuła uwagę wszystkich absolwentek tej samej szkoły.

- Ktoś widział już pannę młodą? - zapytała.

- Nie, ale jej mama wspominała, że załatwiają coś z księdzem na zakrystii - powiedziała Amelka. - Ciekawe ile jeszcze, jest zimno.

- Pewnie już niedługo. Poza tym powinnaś się cieszyć ich szczęściem, a nie marudzić na pogodę.

- No, ale przecież się cieszę! Oni wezmą szybciej ślub, a ja uniknę zmarznięcia! Wszyscy zadowoleni.

Blondynka prychnęła, naprawdę nie mogła uwierzyć w słowa znajomej. Mimo to uśmiechnęła się na koniec. Ponownie z tyłu głowy zaświeciły radosne wspomnienia z gimnazjum.

Chwilę przerwała zmiana muzyki oraz wychodzący goście z kościoła. Z tyłu wyszła inna para, a więc goście mogli wchodzić do kościoła. Większość osób niemal nie pobiegła. U każdego było widać ulgę, wymalowaną na twarzy.

Koleżanki zajęły dwie ławki, w środku. Pierwsze zajmowała najbliższa rodzina oraz świadkowie, dalej byli inni członkowie rodziny, tyły także zajęli krewni. Środek był wpół zajmowany. Dwudziestoparolatki siedziały w ławce, starając się zobaczyć cokolwiek. Dla Hani oraz Mai nie starczyło miejsca, więc siedziały za znajomymi.

Po chwili w kościele zaczęła grać muzyka, a wszyscy zebrani wstali. Ksiądz podszedł do młodej pary, otwierając księgę. Przyjaciółki wychyliły się lub stawały na palach. O ile nie było problemu z zauważeniem pana młodego, pannę młodą ledwo można było dostrzec. W tym dniu także zrezygnowała z obcasów, co miało swoje skutki.

Jednak trzeba było przyznać jedno - warto było wychylać się i stawać na palcach, aby ujrzeć dziewczynę. Biała suknia była do ziemi, a od pasa w dół miała ozdobne koronkowe ozdoby. Materiał górny także był wykończony koronką, oczywiście nie było widać prawie nic, bo koronka była na materiale. Na ramionach założoną miała białą narzutę, a na głowie biało-przezroczysty welon. Długie, brązowe włosy były spięte w kok, a w niego powtykane wsuwki z biało-srebrnymi kwiatkami oraz jedna spinka z niebieskim kwiatkiem. Różowe usta wyginały się w uśmiech, a  czerwone policzki wydawały się żywsze niż na co dzień.

**************************

Po części, gdy młodzi połączyli się węzłem małżeńskim, Maja wyszła z kościoła, wspominając że jest uczulona na takie rzeczy. Uratował ją także telefon, który musiała niezwłocznie odebrać. Hania odprowadziła ją wzrokiem do wyjścia. Gdy, jednak zobaczyła kogo jej przyjaciółka mija w drzwiach, uśmiech zniknął gdzieś w oddali.

Olek wszedł w miarę cicho. Czarny garnitur dobrze na nim leżał, a przylizane ciemne włosy, podkreślały jego ostrzejsze rysy. Chłopak przejechał dłonią, aby poprawić fryzurę, uklęknął, a potem wkradł się do ławki, gdzie stała dziewczyna.

- No proszę - westchnęła Hania. - Musisz być dupkiem nawet w tak ważny dzień?

- Wow, świetnie wyglądasz - odpowiedział. - Ucieczka od problemów do Stanów, dobrze robi dla urody. Może też powinienem spróbować?

Dziewczyna prychnęła i pokręciła przecząco głową. Uśmiech niedowierzania pojawił się na jej twarzy. Naprawdę nie mogła uwierzyć w czyny znajomego. Oblicze Olka ozdobiło się chamskim uśmiechem. Wyjrzał zza ławki i zmarszczył brwi. Nachylił się nad znajomą i zapytał:

- Kiedy będą przysięgać?

- Przysięgali już - odpowiedziała. - Po cholerę ona cię zaprosiła?

- Dlaczego ty mnie tak nienawidzisz?

- O proszę, czyli znowu wszystko będzie się kręcić wokół ciebie?

- Wystarczy, że krzykniesz i znowu zwrócisz na siebie wszystkich uwagę, egocentryczko.

- Odezwał się skromny.

Rówieśnicy spojrzeli po sobie, a potem odwrócili się w przeciwnych kierunkach. Pokłócili się, że nie mogą na siebie patrzeć, w przeciągu kilku minut. Cóż... Do czwartej nad ranem wydaje się teraz bardzo dużo czasu.

************************

Msza nie była aż taka długa na szczęście. Goście także szybko i zorganizowanie wyszli z kościoła, ustawiając się przy tylnych drzwiach. To właśnie stąd przyjdzie młoda para, czekająca na wszystkie życzenia, uściski, powodzenia oraz buziaki.

Rodzina na przodzie ustawiła się w sensowną kolejkę, a tyły były ustawione chaotycznie. Zupełnie jak wychodzenie z mszy szkolnych za czasów szkolnych. Tylko, że teraz nie wyszli nauczyciele, a Konrad i Karolina pod rękę.

Na początku przywitano ich oklaskami, a potem przytulaniami i życzeniami. Większość gości, którzy załatwili swoje sprawy, udawało się już w miejsce przyjęcia. Jako iż znajomym mniej się śpieszyło, pozwolili, aby rodzina była pierwsza. Koleżankom nie przeszkadzało, że były "ostatkami".

- Wybacz, że jako ostatnie - zaczęła Maja, ale jej przerwano.

- Ostatni będą pierwszymi - odpowiedziała Karola, machając niedbale dłonią i uśmiechając się. - Miło was widzieć.

- Karo cicho bądź! To twój ślub, chcemy ci złożyć życzenia, a ty nam zaczynasz gadać, że miło nas widzieć? Może zacznij nas komplementować i gratulować zamążpójścia?

- Śliczne sukienki...

- Zamknij się.

Mina Mai nabrała ostrzegawczy wyraz. Sama dziewczyna założyła ręce na siebie i zmarszczyła brwi. Karolina jedynie się uśmiechnęła i wzruszyła ramionami. Radość wylewała się z niej na każdą stronę, a więc wiadome było, że nic jej nie zepsuje humoru.

Maja objęła przyjaciółkę i zaczęła jej szeptać gratulacje. Reszta dziewczyn uśmiechała się i czekała na swoją kolej. Dopiero po minucie szatynka odczepiła się i inne mogły pozwolić sobie na trochę czułości. Oczywiście pan młody także dostał gratulacje, a nawet przytulenia... Ale znacznie mniejsze od dziewczyny.

Eliza wtulała się w przyjaciółkę, a Kinga czekała na swoją kolej. Postanowiła, że w międzyczasie pogratuluje panu młodemu. Tak, więc wyciągnęła ręką i złożyła życzenia. Jako iż była ostatnia, Konrad po prostu się uśmiechnął i powiedział:

- Dziękuję, że się zjawiłyście. Nawet nie wiecie, jak bardzo Kruszynka się cieszy.

- Spoko - odpowiedziała dziewczyna. - Kto by pomyślał, że będziecie razem. Chyba tylko Karolina, bo nikt jej nie wierzył, że mogłaby być z tobą w związku, a co dopiero wyjść za mąż.

- Em... Jakoś tak się poukładało...

- No wiem, ale to dziwne. Ona miała obsesję aż na twoim punkcie, a ty tak bardzo ją zlewałeś...

- Kinga - warknęła Karola, zwracając jej uwagę. - Bo zacznę wypominać, jak wymiotowałaś na Koloseum.

- Dobra, już będę cicho. Gratuluję, stara. Cieszę się i tyle.

Blondynka wtuliła się w przyjaciółkę i kiwnęła głową. Następnie się odkleiła i chwyciła Elizę za rękę. Pociągnęła ją w stronę parkingu, gdzie miały zaparkowany samochód, bo przyjechały razem.

Młoda para odprowadziła ich wzrokiem. To byli ostatni z gości, teraz muszę jedynie wsiąść w samochód, ozdobiony wstążkami i pojechać w miejsce wesele. Zanim to następuje, Konrad łapie za rękę Karolinę, a potem całuje w skroń.

- Miałaś na moim punkcie obsesję? - szepcze.

- Przecież ci mówiłam - odpowiedziała, lekko się wyrywając. - Czytałam ci nawet moje książki...

- Nadal będziesz mieć? Bo coś czuję, że ja tak.

- Ja przed ślubem, ty po.

- Bardzo zabawne.

- Chodź, mężu. I tak jesteśmy spóźnieni.

- Dobrze, żonko.

Para uśmiechnęła się do siebie, a potem złapała za dłonie i skierowali się do pojazdu. Weszli do środka, a potem byli już gotowi do spóźnienia się jak gwiazdy na własne wesele.

*******************************

Goście o dziwo nie niecierpliwili się z powodu braku pary. Byli jedynie ciekawi i nie mogli się doczekać ich wielkiego wejścia. Nieliczni weszli do środka i pozostawili swoje rzeczy w środku. Zdecydowana większość stała na podwórku, czekając.

Amelka i Amela stały niedaleko rozłożonego dywanu. Obie przyglądały się sobie z lekkim zdziwieniem. Po chwili Amelka nie wytrzymała i zapytała:

- Ale po co ty poszłaś na politykę?

- A dlaczego ty jesteś ratownikiem medycznym? - odgryzła się Amela.

- Bo lubię pomagać ludziom.

- Ja też.

- O... To ma sens.

- Widzisz, mamy prace, które pomagają ludziom.

- Rany, jesteśmy super! Gratuluję pani.

Jedna z nich wystawiła dłoń, którą druga zdecydowanie uścisnęła. Potem zaczęły opowiadać o ważnych spotkaniach, gdzie także będą się tak witać. Zabawnie wyglądało, gdy swoje imienniczki gratulowały sobie wzajemnie.

Weronika westchnęła lekko, a potem uśmiechnęła się. To wszystko nie mieściło się jej w głowie, a jeszcze zaledwie wczoraj rzucała w Karolinę podręcznikiem, a teraz proszę, gdzie wszystkie się mieszczą.

- Co tam?

Blondynka podskoczyła ze strachu. Naprawdę nie spodziewała się, że ktoś do niej zacznie mówić, gdy ona wpatrywała się w swoje koleżanki. Złapała się za serce i westchnęła lekko. Już chciała wydukać przeprosiny, gdy zamarła.

Kuba wpatrywał się w swoją dawną miłość i uśmiechał. Dopiero po chwili zrozumiał, że mógł być powodem przestrachu koleżanki, więc na jego obliczu pojawiło się delikatne skruszenie. W połączeniu z ciemniejszym odcieniem skóry wyglądało to dosyć uroczo.

- Kuba! Cz-cześć...

- Hej Weronika, wybacz, jeśli cię przestraszyłem - powiedział i odsłonił szereg zębów.

- Nie, spoko. Po prostu się zamyśliłam.

- Właśnie widziałem. Co tam, myślisz jak wszystko się zmieniło, mamusiu?

- Że słucham?!

- No... Zawsze zachowywałaś się jak mama. Nie pamiętasz?

Weronika poczuła, jak na jej policzki wpływają rumieńce. Bezpośredniość i szczerość była wizytówką Kuby, ale w tej chwili dziewczyna potraktowała to jako atak.

- Jestem zbyt trzeźwa, aby wspominać stare czasy.

- Wow Wera, szalejesz.

- No widzisz? Warszawa zmienia ludzi.

Dziewczyna obróciła się na pięcie i zaczęła iść do swoich koleżanek. Nie mogła uwierzyć, że powiedziała coś tak zawstydzającego. Jej twarz zrobiła się cała czerwona i to niewątpliwie nie była sprawka pogody.

*********************************

Wejście małżonków na pewno będzie zapamiętane, ponieważ Konrad przechodząc przez drzwi, zagapił się i uderzył czołem we framugę. Karolina przejęła się i chciała sprawdzić, czy wszystko dobrze z głową jej ukochanego, ale było coś rozlanego i poślizgnęła się, wywracając się na tyłek.

Całe szczęście, że pierwszy taniec wyszedł parze. Niedługo później inne pary się dołączyły, przez co wszyscy dobrze się bawili. Potem były zabawy, picie alkoholu, jedzenie, kolejne toasty, pierwsze wychodzenie na zewnątrz gości, znowu picie i znowu taniec.

Chwilowo państwo młodzi chodzili i rozmawiali z gośćmi. W tle była puszczona spokojna i wyciszona muzyka, do której nie dało się tańczyć. DJ postanowił zrobić obowiązkowy odpoczynek dla wszystkich. Pierwsi goście wychodzili, a pary z małymi dziećmi, udały się do pokoi, aby położyć maluchy spać.

Koleżanki siedziały przy stole, rozmawiając o jakiś bzdetach. Nagle na kolana Mai wparowała Karola, która objęła przyjaciółkę i uśmiechnęła się do wszystkich, machając.

- Cześć dziewczyny. Jak się bawicie? - zapytała.

- Dobrze, ale chyba nie tak dobrze jak ty - odpowiedziała Eliza, a potem wskazała na stopy koleżanki. - Gdzie ty masz buty?

- Zdjęłam na jednym z tańców i... w sumie nie wiem, gdzie są.

- Czy ty serio zgubiłaś buty na własnym ślubie?

- Rany, spokojnie. Są podpisane na spodzie, to ktoś mi je odda.

- Podpisałaś podeszwę buta?

- Konrad to zrobił, bo za często gubiłam buty i wracałam w czyiś obcych.

Wszystkie dziewczyny spojrzały na siebie, a potem wybuchły śmiechem. Pomimo, że lata lecą, charaktery w miarę pozostały te same. Jedyna zmiana to w wyglądzie, ale to także nie w każdym przypadku.

Maja zaczęła bawić się welonem Karoliny. Eliza, która siedziała blisko, także się dołączyła. Towarzystwo siedziało chwilę w ciszy, ale gdy każda zaczęła opowiadać, co u niej, rozmowa szybko zaczęła się kleić. Panna młoda nawet wzięła krzesło z innego stolika i dostawiła, aby mogła widzieć wszystkie znajome. Chwilowo siedziała, opierając twarz na dłoniach i mówiła:

- Czyli będziesz miała magistra z chemii rok wcześniej?

- Tak - odpowiedziała dumna Kinga. - Do tego chodzę zaocznie na niemiecki.

- Ja będę mieć wystawę prac - dodała Maja.

- To jak się chwalimy, to ja dostałam się do partii i wystawią mnie na wybory regionalne - wzruszyła ramionami Amela.

- Ja dostanę podwyżkę za ciężką pracę - poprawiła Amelka.

- Skończyłam staż i najprawdopodobniej podpiszę umowę ze szpitalem, gdy skończę studia - dopowiedziała Weronika.

- A mnie przyjęli na dubbing! - zaśmiała się Eliza.

- Będę projektować dom dla tego głównego aktora z nowego serialu "Splątani nićmi zła" - pochwaliła się Hania.

Karolina zamrugała dwa razy. Zbadała wszystkie twarze swoich znajomych, a potem jakby powiedziała do siebie:

- Czy tylko ja nic nie osiągnęłam?

To prawda, że osiągnięcia znajomych były naprawdę duże i sprawiały przyjemność, ale smutek Karoli nie pozwalał się cieszyć. Dziewczyny od razu postanowiły naprawić swój błąd. Każda przekrzykując każdą:

- Wyszłaś pierwsza za mąż!

- Nie rzuciłaś studiów!

- Przeżyłaś!

- Masz własne mieszkanie!

- Będziesz wspaniałą nauczycielką!

- Umiesz gotować!

- Masz na imię Karolina.

Panna młoda od razu się rozpromieniła. Przesłała uśmiech do wszystkich, a następnie dźwignęła się z krzesła. Podziękowała wszystkim, a potem odparła, że musi jeszcze popytać innych gości o samopoczucie, ale że widzą cię na oczepinach.

*******************************

Pomimo, że na początku wydawało się, że czas będzie się dłużył, było zupełnie na odwrót. Wydawało się, że północ wybiła po kilku sekundach. Na rozgrzewkę było tańczenie kankana mężczyźni kontra kobiety, potem łączone konkursy, kto wygra wódkę, potem konkurs tańca i wiele, wiele więcej.

Dopiero po godzinie nastał ten piękny moment. Kobiety ustawiły się w grupce i tańczyły w rytm muzyki. Karolina za to stała tyłem do przedstawicielek swojej płci i gdy muzyka ucichła, rzuciła welon za siebie. Szybko odwróciła się, aby zobaczyć, kto go złapał i uśmiechnęła się, gdy leżał w rękach Hani.

- Gratulację - powiedziała bezgłośnie Karola.

- Nienawidzę cię - odpowiedziała samym ruchem warg Hania.

Następni w kolejce byli panowie, którzy także zbili się w grupę i tańczyli do piosenek. Konrad również stał tyłem, a gdy nadszedł odpowiedni moment, rzucił muchę za siebie. Gdy się obracał ujrzał przebiegły uśmiech swojej żony, więc wiedział, że nie mógł złapać tego byle jaki wujek. Gdy zobaczył wysokiego bruneta, który trzymał w rękach jego muszkę trochę się zdziwił. Nie kojarzył tego kolesia, a więc z czego Kruszynka się tak cieszyła?

DJ niczym cesarz rozkazał, aby opuszczono parkiet prócz zwycięzców i każdy wykonał zadanie. Sprawdziło się, że ludzie, którzy wybierają muzykę, mają najwięcej praw i władzy w całym świecie.

Hania i Olek zbliżyli się do siebie niechętnie. Złapali się w jak najdelikatniejszy sposób i zaczęli bujać się na jedną i drugą stronę. Po chwili zezwolono, aby reszta osób tańczyła i wszyscy powoli się dołączali.

- Ładnie ci w czerwieni - rzekł chłopak.

- Dzięki - odpowiedziała zdziwiona, ale może chłopak chciał załagodzić sytuację? - Długo wybierałam sukienkę.

- Mówię o rumieńcach, nie sukience.

- Dupek.

Wytrzymali w ciszy kilkadziesiąt sekund piosenki, a potem dziewczyna wyszła z sali szybkim tempem. Musiała się przewietrzyć i to jak najszybciej.

**********************

Podczas, gdy Olek i Hania odstawiali dirty dancing, inne pary także zostały zaproszone na parkiet. Kuba wykorzystał tę okazję i zaprosił Weronikę, która uprzejmie się zgodziła i razem tańczyli objęci.

- Podobno wróciłaś na stałe - zagadnął.

- Może - odpowiedziała, uśmiechając się. - Podobno pytałeś o mnie.

- Każdego dnia.

Na twarzy blondynki pojawił się wielki rumieniec. Chciała to powiedzieć, ale czekała na jakieś "nie, daj spokój", "To nie było tak" lub "Co ta Karolina pieprzy?", ale nie spodziewała się po prostu tej szczerości.

- Tęskniłem.

Ona także. Sama była zdziwiona, bo dopiero, gdy go ujrzała, zdała sobie sprawę, jak bardzo tęskniła za orzechowymi oczami, oliwkowej cerze, głupawym uśmiechu, fatalnej fryzurze, bezpośredniości i szczerości.

Nawet nie wiedziała, kiedy sprzedała pocałunek w policzek chłopaka i powiedziała:

- Ja też. Mamy sporo do przegadania.

- Zgadza się...

- Opowiemy wszystko na randce w przyszłym tygodniu. Ty płacisz, ja wybieram miejsce.

- Zgoda.

Weronika nie wiedziała, gdzie podziała się jej nieśmiałość. To prawda, że inne miasta zmieniają, ale nie spodziewała się, że aż tak. Mimo to, cieszyła się ze swojej przemiany. Wtuliła się w chłopaka i dalej tańczyła. Kątem oka zauważyła Karolę. Poruszyła ustami, wymawiając bezgłośne "Dziękuję" i uśmiechnęła się. Panna młoda jedynie puściła jej oczko i uśmiechnęła się jednym ze swoich najmilszych uśmiechów.

Na dworze nieliczni goście kończyli palić papierosy i powoli zbierali się do środka. Zapach wymieszał się z wiatrem, co dawało przyjemnie odetchnąć. Hania wzięła głęboki oddech, a potem zauważyła, że ktoś majstruje przy jakiś skrzynkach. To była tylko obsługa, która miała odpalić sztuczne ognie, więc szybko straciła zainteresowanie dziewczyny.

- No proszę, znowu uciekasz?

Głęboki głos, który był przesiąknięty przekąsem, dudnił w głowie. Głuche kroki robiły się coraz wyraźniejsze, aż w końcu ucichły. Ku swojemu zdziwieniu Hania poczuła na ramionach materiał. Zerknęła w tył i zauważyła, że chłopak rzucił na nią swoją marynarkę, a sam odwrócił wzrok i włożył ręce do kieszeni.

- Zimno jest.

- Dlaczego ty to robisz? - zapytała w końcu.

- A dlaczego ty nie możesz podziękować i zamknąć tę jadaczkę?

- Musisz być takim dupkiem?

- Lubisz to, tak samo jak lubisz mnie.

- Czyli wcale.

- Jesteś pewna?

Chłopak spojrzał na nią i uśmiechnął się kpiąco. Zmniejszył dystans miedzy nimi, jak najbardziej to było możliwe, a potem zerknął w orzechowe oczy dziewczyny. Ta chciała się cofnąć, ale brunet ją przytrzymał i nie było takiej opcji. Musiała stać w miejscu i niemal nie ocierać się o twarz znajomego.

- Gdybyś tego nie lubiła - syknął. - Nie tańczyłabyś ze mną.

- Tańczyłam ze względu na Karolinę - odwarknęła i chciała się wyrwać, ale uścisk był zbyt silny.

- Przestań się w końcu ją zasłaniać. Przestań uciekać.

- Nie zasłaniam się i nie uciekam.

- W takim razie powiedz mi wprost, żebym się odwalił. Żebym nigdy więcej się do ciebie nie odezwał i żebym najlepiej udawał, że cię nie znam. Zrobię to. Nigdy nie zobaczysz mnie i mojego spieprzonego charakteru. Tylko powiedz słowo.

- Olek przestań...

- Żadne "Olek". Powiedz to.

Ich brązowe oczy wzajemnie się w siebie wpatrywały. Mówi się, że oczy to zwierciadło duszy w tym przypadku nie było inaczej. Hania pokręciła głową, a jej oczy lekko się zaszkliły. Powiedziała łamiącym się głosem:

- Nie chcę.

Chłopak nachylił się nad nią i pocałował ją zaborczo. Ku jego zdziwieniu nie został odepchnięty, a wręcz przeciwnie - dziewczyna objęła go. Odkleili się od siebie, dopiero, gdy nie mieli już powietrza.

Olek uśmiechnął się z przekąsem. Wsadził niesforny kosmyk włosów dziewczyny za jej ucho, a potem oparł swoje czoło o jej.

- Naprawdę musisz być taką jędzą i kłamać nawet teraz?

- Za to mnie kochasz idioto.

Po tej krótkiej wymianie zdań ponownie zatopili wargi w siebie. Przerwał im huk fajerwerków. Nawet nie zauważyli, kiedy przyszła tu cała sala na pokaz. Zawstydzeni odkleili się od siebie, ale trzymali się za ręce, gdy chemiczne związki paliły się na niebie.

Karolina i Konrad stali na środku betonu. Chłopak objął dziewczynę i razem wpatrywali się w kolorowe wybuchy. Cały pokaz trwał tylko kilka minut i większość gości weszła z powrotem do środka. Panna młoda została chwilę i zauważyła, jak jej przyjaciółka całuje się z jej przyjacielem. Uśmiechnęła się zadowolona, a potem wróciła do środka.

*******************

Kolejna przerwa od tańca dobrze robiła. Większość gości wracało do domów, a inni byli tak pijani, że ledwo stali. Impreza powoli się kończyła, chociaż powinna trwać jeszcze dwie godziny. DJ jednak jako dzisiejszy posiadacz władzy, zarządził przerwę.

Kinga, Amelka, Amela, Eliza i Maja siedziały przy jednym stole i rozmawiały o swoich przyszłościach. Zawód chemiczki, ratowniczki medycznej, polityczki, aktorki dubbingowej i malarki zapowiadały się mile. Rozmowa i atmosfera ogólnie były sprzyjające. Nawet nie zauważono, kiedy młoda para się do nich dosiadła oraz kiedy wróciła Olek i Hania, tulący się do siebie oraz Kuba i Weronika, także przytulający się.

- Rany to zabawne, że aż trzy związki przetrwały po takim czasie - powiedziała Amelka. - Całe szczęście, że nie jestem już z Alkiem.

- A ja z Łukaszem - odpowiedziała Eliza, a potem zrobiła znaczącą minę i zapytała: - A jak tam Szymon?

W odpowiedzi dostała od Kingi środkowy palec. Rówieśnicy wybuchli śmiechem i ponownie zaczęli wspominać.

- Co ja miałam do Tostów? - zapytała się nagle Maja i roześmiała.

- Czyli tylko trzy pary się zachowały? - pokwitowała Karolina. - To i tak nieźle mi poszło.

- W sumie to nie trzy - odpowiedziała Amela.

Wszyscy nagle wlepili wzrok w brunetkę. Na twarzach dwudziestoparolatków pojawiło się zdziwienie, niedowierzania a także uśmiechy. Amela złapała za torebkę, a potem podała wszystkim zgromadzonym koperty.

- Kolejne wesele za rok w październiku.

Znajomi wpatrywali się w koperty przez kilkanaście sekund. Potem każdy zaczął piszczeć, gratulować i przytulać dziewczynę. Chwilę przerwała Eliza, która się skrzywiła:

- Ale dlaczego nie ma tu Filipa?

- Musiał zostać w Warszawie - wzruszyła ramionami Amela.

- Ile wy jesteście razem?

- Od liceum.

Karola pokiwała głową. Spojrzała na wszystkich. Uśmiechnęła się zadowolona, a potem pokazała dwa palce.

- Mam dwie wiadomości - zaczęła. - Pierwsza to taka, że znowu będziemy się widzieć w naszym towarzystwie!

- A druga? - zapytała Kinga.

- Jestem zajebistą swatką! Kto chce moje usługi?!

- Wal się!

Ostatnie zdanie wypowiedzieli wszyscy na raz. Karolina zamrugała dwa razy i zrobiła zdziwioną minkę. Myślała, że zostanie milej spławiona. Konrad jedynie przyciągnął ją do siebie i ucałował. Następnie powiedział głośno:

- Będziesz zajęta mną, więc nici z bycia swatką.

- Konrad, weźmy rozwód.

Wszyscy wybuchli śmiechem.

W tym dniu każdy dobrze się bawił i każdy pięknie wyglądał. Niektórzy znaleźli swoje połówki po latach, inni się rozstali, a inni pielęgnowali swoją miłość po latach. Gimnazjum skończyło się już dawno, ale ich znajomość to coś, co tak szybko nie przeminie.

KONIEC!!!

NAJDŁUŻSZY ROZDZIAŁ - 3572 SŁÓW!

Do kiedyś, miśki

Do zobaczenia na moim prawdziwym weselu z Konradem :P

Continue Reading

You'll Also Like

172K 6.1K 18
uncontinued! (y/n) is enji todoroki's sugar baby and forces shouto to get along with her. "this is (y/n) and she sleeps with my dad sometimes in retu...
3.3M 176K 43
[FIRST BOOK IN THE 'HIS' SERIES] [2017] "Hi." Kyla smiles nervously. "Hi." Cole greets back, just as nervously. The boys and I share a roll of the ey...
115K 6.8K 101
"Not in front of my tea." Guess which simp created a new book. Yes me, Manyee. DISCLAIMER: SOME QUOTES FROM PINTEREST, GOOGLE, REDDIT, ANY OTHER WEBS...
5.2K 113 7
in which y/n exists. she also rides some fat cock, but we'll get to that later-