My Teen Wolf | Teen Wolf [1]...

By zarco5

26.9K 1.6K 217

S E Z O N 3 A Co robisz, kiedy jesteś nastoletnim wilkołakiem? Skopujesz innym tyłki. TO TYLKO T Ł U M A C Z... More

-00.
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Now You See Me
Rozdział 11.
Rozdział 12
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.

Rozdział 16.

757 52 10
By zarco5

- Jared!  Nawet się nie waż wymiotować! Twoje wymioty spowodują, że ja zwymiotuje, co będzie obrzydliwe! - krzyknął trener. 

- Proszę, nie mówmy o wymiotowaniu... To niesmaczne. - wzdrygnął się, nadymając policzki tak jakby miał puścić pawia. 

Trener zmrużył oczy. 

- Mógłbym zwymiotować na ciebie, Jared. 

- To niesmaczne. To niesmaczne. - chłopak pokręcił nerwowo głową. 

- Reszta z was! - zaczął trener. - Nie myślcie, że ominie nas spotkanie, tylko dlatego, że jest jakiś mały korek, albo t-tornado! Dotrzemy tam! Nic nas nie powstrzyma. Stilinski opuść rękę! - krzyknął. 

Stiles również krzyknął, a ja podskoczyłam. 

- Za dwa kilometry jest zjazd, może zatrzymamy się tam? 

- Nigdzie się nie zatrzymamy. - przerwał mu trener. 

Stiles jedynie pokiwał głową i opuścił rękę. 

- Okej, ale jeśli się zatrzymamy.. 

- Stilinski! - zagwizdał. - Zamknij się! Naprawdę, to mały autokar! Przestań mi zadawać pytania! 

Chłopak opadł ponownie na siedzenie i westchnął. 

- Nienawidzę go! - odezwał się do nas. - Dodzwoniliście się do Deatona?

Nie byłam w stanie podnieść głowy, a tym bardziej się odezwać, tak samo mój brat.

- Skrzynka pocztowa. 

Stiles starał się wyciągnąć telefon, uderzając mnie przy tym, co spowodowało u mnie płacz. Złapałam się za brzuch i zawyłam. 

- O mój Boże! Katherine, przepraszam! Koniec tego, dzwonię do Lydii i Allison. 

Scott spojrzał na niego dziwnie. 

- Jak nam pomogą skoro są w Beacon Hills.

Stiles pokręcił głową i wybrał numer. 

- Jadą za nami od kilku godzin. Ironia losu. - wycedził. 

Pokręciłam głową i cicho się zaśmiałam, zaraz po tym jęknęłam. Ból stawał się nie do zniesienia. Gdy lekko uniosłam głowę, zaraz upadła na ramię Stilesa, westchnął gdy na mnie spojrzał. 

Lydia odebrała, a Stiles pokrótce wyjaśnił jej sytuację. 

- Okej, Scott i Katharine są ranni... a ona co chwile mdleje. 

Nie mogłam użyć swojego wilkołaczego uzdrowienia. Byłam zbyt słaba, skupiałam się jedynie na głosie Stilesa. 

- Nie, nie uzdrawiają się. Wydaję mi się, że tak właściwie to im się pogarsza! Krew staje się czarna. Co jest nie tak? Ja nie.. co.. czy wyglądam jakbym miał specjalizacje w sprawię Wilkołaków?! Nie wiem.. - wyszeptał teatralnie. 

Znowu zrobiło mi się słabo... Obraz zanikał przed moimi oczami. 

- Katherine? Hej! Katherine! Hej! Spójrz na mnie! -syknął chłopak. - Skup się! Nie zasypiaj okej? Znowu mdleje. 

Skinęłam delikatnie głową starając się nie zamknąć oczu. Zauważyłam swojego brata, patrzącego na mnie pełnego skupienia. 

- Nic mi nie jest, Scotty. - westchnęłam. 

Wziął moja dłoń i lekko ją ścisnął. 

- Nic nam nie będzie, okej? 

Skinęłam jedynie głową. 

- To oczywiste. 

Ponownie położyłam głowę na ramieniu chłopaka. 

- Staram się. Czy wy ich w ogóle znacie? - Stiles jęknął.

Chłopak delikatnie mnie podniósł i ułożył na Scottie, starając się nie zrobić mi przy tym krzywdy. 

- Trenerze, zostało pięć minut do następnego przystanku. - powiedział podchodząc do Finstocka. - Na łazienkę, okej? Jedziemy już jakieś trzy godziny? - trener dmuchnął w gwizdek, przerywając Stilesowi. 

Chłopak kontynuował. 

- Zostało szesnaście mil do następnej - gwizdek. 

- Jesteśmy uwięzieni w tym pojeździe od godzin, to nie jest dobre dla - gwizdek. 

- Wie pan, że nasze pręcherze - gwizdek.

- Trenerze. - gwizdek

- To jest - gwizdek

- Może pan - gwizdek

- Proszę, może pan - gwizdek. 

- Niech mi pan pozwoli dokończyć! - wykrzyknął. - Jestem - gwizdek.

Trener zaczął się śmiać, tak jakby to była jakaś zabawa. 

- Wszyst - gwizdek. 

- Wracaj na miejsce, Stilinski! - trener krzyknął. 

- Okej! - odpowiedział chłopak wracając do nas.

Ale zatrzymał się nagle gdy trener krzyknął na Jareda, aby skupił się na drodze. 

Ogromny uśmiech pojawił się na jego twarzy. 

- Hej Jared. - westchnął. 

O nie. 

*****

Wszyscy wysiedli z autokaru.

- Jared jesteś do bani! Niech ktoś przyniesie jakieś ręczniki! -powiedział. - Albo mopa. - przełknął głośno ślinę. - Lub nowy autokar. 

Lydia i Stiles praktycznie nieśli mnie, podczas gdy Allison prowadziła Scotta. Zaprowadzili nas do łazienki i usadowili obok siebie. Jęknęłam z powodu bólu, który rozlał się po moim ciele. Allison w tym czasie podniosła koszulkę Scotta, aby zobaczyć jego ranę. 

- O mój Boże - wyszeptała. 

Podeszła do mnie i uśmiechnęła się boleśnie. Podniosła lekko moją koszulkę i identyczne słowa opuściły jej usta. 

- Katherine... O mój Boże.

Umieramy. 

Dziewczyna patrzyła na nas z żalem. 

- Dlaczego nic nam nie powiedzieliście? - moja głowa ponownie opadła podczas gdy mój brat przepraszał. 

- Okej, dajcie nam sekundę, okej... - Allison wyprostowała się i podeszła do pary. 

- To nie powinno tak wyglądać. Widziałam jak wychodzili cało z gorszych ran. - powiedziała im. 

- Więc c...co robimy? Dzwonimy po pogotowie? - zapytał. 

- Co jeśli jest już za późno? Co jeśli już nie można ich uratować? - Allison wyszeptała. 

Chłopak zaczął panikować.

- Musimy coś zrobić!

- To może mieć podłoże psychologiczne. 

 - C-co masz na myśli? 

- Zaburzenia somatyczne. 

- Że co? 

- Zaburzenie psychiczne. To wszystko siedzi w ich głowach. - powiedziała. 

Stiles westchnął. 

- Wszystko siedzi w ich głowach?! 

- Z powodu Dereka. Nie pozwalają samym sobie się uleczyć bo Derek umarł. - nagle zrozumiał. 

Druga z dziewczyn odezwała się. 

- Katherine zadzwoniła do mnie, płacząc, mówiła, że zabiła Dereka. Powiedziała, że musiała ratować Scotta, a to spowodowało, że Derek spadł. Powiedziała, że to jej wina. A Scott zachowywał się dokładnie tak samo. 

- Więc co robimy? - zapytała nagle. 

Lydia przeszukała torebkę nagle wyciągając igłe. 

- Zszyj ich. - wzruszyła ramionami. 

Druga dziewczyna spojrzała na nią niepewnie. 

- Jestem poważna, może muszą po prostu uwierzyć w to, że si uleczają? - Lydia odpowiedziała. 

- Będą potrzebowali nowych ubrań, gdzie są ich torby? - Allison zapytała obracając igłę w palcach. 

Stiles wziął ogromną ilość papieru, ułożył je obok Scotta. 

- Um, wezmę je. I tak nienawidzę igieł. - zatrzymał się i odwrócił do dziewczyny. - Wiesz co robisz? 

Dziewczyna niedostrzegalnie skinęła głową. 

- Tata mnie nauczył. 

- Ile ci to zajmie? Co jeśli autokar odjedzie? 

Dziewczyna westchnęła zirytowana. 

- Więc zrób wszystko, żeby nie odjechał. 

Lydia wzięła Stilesa pod ramię. 

- Chodź, pomogę ci. 

Dziewczyna westchnęła. 

- Okej, zostańcie ze mną. Hej, spójrz na mnie. 

- Jestem zmęczona. - odpowiedziała ledwo słyszalnie. 

- Tak jak ja. - wybełkotał. 

- Po prostu skupcie się na moim głosie.

- Allison. - wybełkotałam. 

- Hmm? 

- Kocham cię. 

- Też cię kocham. -  uśmiechnęła się. - Teraz, proszę nie zasypiaj. 

Zaczęła szyć mojego brata. Ciągle powtarzając coś pod nosem. 

Zaczęłam odpływać, ale jej krzyk na chwilę mnie obudził. 

- Klinicznie. Bez emocji. Bez emocji. 

Próbowała nie szlochać. Cicho odetchnęła i ponownie zaczęła mówić. 

- Zostań ze mną. Zostań. - powtarzała. 

Złapałam dłoń mojego brata. 

- Uratuj go. - powiedziałam, po chwili mdlejąc. Zamknęłam oczy i osunęłam się po ścianie. Słyszałam jedynie krzyk dziewczyny a dookoła mnie panowała ciemność. 

*****

Widziałam jak Derek spada. Jego bezwładne ciało uderzyło o ziemię. Wzdrygnęłam się na sam dźwięk. 

Issac odciągnął mnie i Scotta od krawędzi. Ratując nas. Zaczęłam płakać, moje ciało zaczęło się trząść, szlochałam. Mężczyzna, który pomagał nam przez te wszystkie lata - nie żyje. 

I to moja wina. 

Odskoczyłam gdy poczułam ciepły dotyk. Spojrzała ponownie w dół, przed oczami pojawił mi się obraz upadającego mężczyzny. 

To moja wina. Zabiłam Dereka Hale. 

- Katherine! - ocknęłam się. 

Scott i Allison patrzyli na mnie. 

- To moja wina. To moja wina. - zakryłam twarz dłońmi. - O mój Boże. 

- Katherine, spójrz na mnie. - dziewczyna odezwała się. 

Zdjęła dłonie z mojej twarzy. 

- Nic się. nie stało.

Wskazała głową na moja ogromną - teraz już zaszytą - ranę. 

- Ty to zrobiłaś? - zapytałam. 

- Tak. 

Oparłam głowę o zimną ścianę. 

- To mistrzostwo. 

Dziewczyna jedynie się zaśmiała. 

- Możesz wstać? 

Starałam się wstać, wydając z siebie jęki. Dziewczyna pomogła mi wstać a potem podała jedną z koszulek mojego brata. 

- Ubierz ją. - rozkazała. 

- Dziękuję. - powiedziałam a Scott podszedł do nas. 

Patrzyliśmy na siebie. 

- Dlaczego musisz sprawiać, że jest to takie niezręczne co? 

Scott wywrócił oczami. 

- Dlaczego nie pozwoliłaś Allison zszyć ciebie pierwszej ? 

Potarłam go delikatnie po plecach... 

 - Scott,  nieważne kto miał większe obrażenia zawsze będę cię stawiać na pierwszym miejscu. 

Uścisnął mnie. Wydostałam się z jego uścisku tylko po to, żeby wpaść w kolejny. 

- Okropnie mnie wystraszyłaś! - wysapała. - Nie rób tego nigdy więcej. 

Cicho zachichotałam,  a zaraz po tym wyszliśmy z łazienki. 

- Nic wam nie jest? - zapytała Lydia, która odrazu mnie objęła. 

Skinęłam delikatnie głową. 

- Gdzie Stiles? 

Lydia wzięła torbę z mojego ramienia.

- Próbuje przekonać trenera. - powiedziała, następnie spojrzała na Allison. - Dalej nie mamy paliwa. 

Dziewczyna skinęła głową. 

- Nie zostawię ich. 

- Więc będziemy musiały zostawić auto. - odpowiedziała niechętnie. 

- Świetnie! - ucieszyła się dziewczyna. 

Dziewczyna zwolniła. 

- Co? To nie była sugestia... - przerwała. - Alisson czekaj... - kręciła głową. - Eh chrzań się. 

Podeszłam do Scotta, który stał do Stilesa. 

- Co się dzieję? - chłopak jedynie pokręcił głową. 

- Stiles! Co się do cholery dzieję? 

Spojrzał na mnie i na mojego brata z pewnego rodzaju ulgą, która po chwili zniknęła z jego twarzy. 

- Poszedł za nim! Powiedziałem mu co się dzieję, a on po prostu za nim polazł. 

 Scott spojrzał na niego.

- Boyd? - zapytał. 

Chłopak okręcił głową. 

- Isaac. - poprawił. 

Podbiegliśmy do zbiorowiska, słyszałam krzyki nawołujące Isaaca do przestania walki. Mój brat i ja krzyczeliśmy, co spowodowało, że wszyscy uspokoili się na moment. Chłopak powoli podniósł wzrok, spojrzał na Scotta, a potem prosto w moje oczy. Poderwał się i przytulił mnie. 

- Jezu, Katherine! Stiles powiedział mi co się stało. 

- Nic mi nie jest, okej? Co musi się stać, żebyś przestał się o mnie martwić i przez to pakować się w kłopoty co? 

Westchnął. 

- Chodź, autokar jest już gotowy. 

*****

Isaac i ja usiedliśmy obok Lydii i Stilesa, gdy ci próbowali rozwiązać nasze nadnaturalne sprawy. 

- Okej, więc zacznijmy od początku. Więc to jakaś ofiara, tak? To musi mieć z nimi jakiś związek. 

Skinęliśmy głowami. 

- I jest jakimś mrocznym druidem. - dodałam. 

Stiles skinął.

- Darach. 

Lydia spojrzała na swoje dłonie. 

- Niektóre starsze kultury składały ofiary przed bitwami... 

Jęknęłam. 

- Więc mamy grupę alf i Mrocznych druidów. 

Lydia westchnęła.

- Ta. 

- To co będzie kolejne? Pokemon? - Stiles dodał. - Tylko żartuje... 

Wszyscy się zaśmialiśmy. 

- Wiecie o tym, że to nie jest wasza wina.. 

Spojrzałam na Isaaca a on objął mnie. 

- Może. - odpowiedział Scott.

Allison i mój brat rozmawiali dalej, podczas gdy ja i Isaac siedzieliśmy obok siebie nic do siebie nie mówiąc. 

Czułam jak dudni mi w głowie, jakby coś próbowało się dostać do moich myśli. 

Zamknęłam oczy, zobaczyłam drzwi. Wszyscy pojawili się nagle, cicho jęknęłam. Gdy otworzyłam oczy, przyjaciele patrzyli na mnie zmartwieni. 

Isaac lekko potarł mnie po ramieniu. 

- Wszystko w porządku? - zapytał się.

Derek. Szedł do czerwonego samochodu. Pani Blake! Upadł obok drzwi,  obserwowała go jak upada na bruk. 

- O mój Boże ! - wysapałam. 

- To Derek. On żyje! Derek żyje! - zaśmiałam się. 

- Skąd to wiesz? - zapytała Allison. 

- Czuję to. Zaufaj mi. 

Nie zabiliśmy go. 

Ja go nie zabiłam. 

Continue Reading

You'll Also Like

69.5K 2.2K 130
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
23.2K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
11.3K 912 42
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
63.6K 2.7K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...