82
Weronika pokonywała korytarz, bijąc się przy tym z myślami. Powiedziała przyjaciółkom, że w końcu porozmawia z Kubą. Nie chciała więcej uciekać. Chciała po prostu zmierzyć się tym twarzą w twarz. Chciała się dalej uśmiechać i czuć przy nim jak księżniczka, a nie unikać go po wszechczasy.
Niestety, gdy tylko zobaczyła chłopaka na korytarzu, jej entuzjazm spadał. Nogi robiły się ciężkie, jakby kości zamieniały się w metal. Każdy krok powodował zwolnienie reakcji ciała. Jedynie serce robiło wszystkiemu na przekór i przyśpieszało jak oniemiałe.
Dziewczyna robiła kolejny krok, gdy poczuła, że nie może tego zrobić. Odwróciła się szybko i zaczęła odchodzić. Jednak było za późno, bo ktoś już zauważył jej wcześniejsze starania się. Dwójka nastolatków zatrzymała się na bocznym korytarzu.
- Cześć Weronika – powiedział, uśmiechając się Kuba. – Co tam?
- Hej Kuba – odpowiedziała cicho. – Przepraszam, muszę iść.
- Hej, wszystko dobrze? Widziałem, że szłaś w moją stronę, a potem zawróciłaś. Co się dzieje?
- Nic, naprawdę nic.
- Weronika, przecież dobrze wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. Proszę cię, bądź ze mną szczera.
Chłopak delikatnie pogłaskał ją po ramieniu. Jego uśmiech oraz spojrzenie działały kojąco. Blondynka patrzyła się chwilę w brązowe oczy, które były pełne troski, obietnicy i może trochę przepełnione entuzjazmem.
Weronika nie wytrzymała. Poczuła, jak łzy cisną się jej do oczu i zlatują po policzkach. Odepchnęła rękę rówieśnika i odwróciła się na pięcie. Kucnęła i schowała twarz w dłoniach, cicho łkając. Całe ciało jej się trzęsło, a stres dodatkowo przyprawiają o ból brzucha.
Kuba po prostu zdębiał. Stał, mrugając rozproszony. Po chwili jednak odnalazł się w sytuacji. Obszedł dziewczynę i kucnął przed nią. Delikatnie pogłaskał ją po policzku i uśmiechnął się, przyjaznym uśmiechem.
- Co się stało, Werciu?
- Nic – odpowiedziała, pociągając nosem.
- Nie rób mi tego, proszę. Płacz, krzycz, bij, ale nie odtrącaj mnie!
Blondynka otworzyła szerzej oczy. Uniosła głowę i wbiła wzrok w twarz chłopaka, która ukazywała smutek, złość, prośbę i jeszcze szereg innych rzeczy, których nawet nie dało się skleić w słowa. Weronika zamrugała dwa razy, a potem wytarła łzy. Poprawiła włosy i szepnęła:
- Przepraszam. Jestem okropna.
- Weronika, o czym ty mówisz? – zapytał zdziwiony Kuba.
- Jestem samolubna, ale nic z tym nie mogę zrobić. Tak dobrze bawiłam się z tobą na tych wszystkich randkach. Naprawdę bardzo cię lubię, ale nie mogą być z tobą parą. Jeszcze nie mogę. Prawda jest taka, że znam tylko tę twoją uwodzicielską stronę, ale to nie jesteś ty.
- Jak to nie?
- Jak inaczej wytłumaczysz, że połowa klasy cię nie lubi?
- Weronika, czy ty sugerujesz, że ja przed tobą udaję?
- Nie! Niczego nie sugeruję, ale... Kuba ja po prostu cię nie znam. A jak znam to na pewno nie z każdej strony.
- To chyba normalne. Musielibyśmy chyba spędzać z sobą 24h na dobę albo przynajmniej ze sobą mieszkać, abyś znała mnie w 100%.
Głos chłopaka ociekał poirytowaniem. Za to twarz rozmówcy nabrała dziwny odzień czerwonego, jakby był zły. Tym razem odsłonił zupełnie inne oblicze. Weronika przełknęła ślinę i spuściła wzrok. Właśnie o takich zmianach nastroju mówiła. Niestety teraz jej głowę zaprzątały myśli, czy aby nie przesadzała.
Kuba, widząc twarz rówieśnicy, westchnął i się uspokoił. Na jego twarzy ponownie zagościł delikatny uśmiech, a w oczach pojawiła się ta wieczna troska. Położył dłoń na kolanie dziewczyny i pogłaskał ją lekko. Uśmiechnął się, a potem pomógł jej wstać.
- Dam ci tyle czasu, ile będę mógł, ale przemyśl to – powiedział, a potem odszedł.
Sylwetka przewodniczącego zanikała w oddali korytarza. Po chwili nie było już po nim śladu. Weronika stała jeszcze chwilę w miejscu, a potem westchnęła. Ruszyła powolnym krokiem w stronę sali, w której mieli lekcje.
*********
Po kilku godzinach nastała przerwa, którą klasa 3gb mogła spędzić w sali. Po niej mieli mieć godzinę wychowawczą, a ich wychowawczyni miała jakiś dobry humor i pozwoliła malować na tablicy. Eliza i Amelka rysowały postacie z klasy, co jakiś czas dodając parę serduszek.
Hania słuchała muzyki i grała na telefonie, w zupełności się odłączając. Kinga i Amela zajęły miejsca przy końcu i krzyczały coś odnośnie złych rysunków. Karolina za to siedziała na drugiej ławce i przyglądała się temu z lekkim uśmieszkiem. Po chwili westchnęła i zaczęła kręcić głową.
Weronika dość spięta podeszła do swatki. Oparła się o tę samą ławkę i wlepiła wzrok w arcydzieła koleżanek, aby nie pokazywać, jak bardzo jest zestresowana.
- Moje shipy były lepsze – krzyknęła Karola.
- Ta ja i Alek byliśmy ekstra – wtrąciła Amelka.
- Jesteście dla siebie stworzeni.
- Ta jasne. Nic nie mamy ze sobą wspólnego.
- Obu was nie lubię.
Amelka tylko uniosła środkowy palec, śmiejąc się przy tym jak nienormalna. W odpowiedzi dostała taki sam gest koleżanki i wzruszenie ramionami. Oczywiste było, że to tylko dla żartów i przyjacielskiej miłości, więc nikt nie musiał się na nikogo obrażać.
Weronika patrzyła się na tę scenkę z uśmiechem. Stwierdziła, że jeśli jej przyjaciółki odnoszą się do siebie w takim stosunku, nic się nie stanie, gdyby ona zadała pytanie. Wzięła głęboki oddech i zapytała cicho, aby tylko osoba obok mogła ją usłyszeć:
- Czy ty wiesz wszystko o Konradzie?
- Co? – zdziwiona brunetka spojrzała na nią, lekko się marszcząc. – Co cię tak nagle naszło? Zawsze marudzicie, gdy o nim gadam, więc skąd ta zmiana?
- Po prostu... Kurde pytam czysto hipotetycznie. HIPOTETYCZNIE.
- Oczywiście.
Karolina uniosła ręce w geście niewinności. Uśmiechnęła się zadowolona, a potem lekko odchyliła głowę. Blondynka westchnęła. Wiedziała, że będzie tego żałować później, ale woli to niż później się zamęczać, że nawet nie zapytała.
- Ktoś cię pyta o chodzenie, ale ty masz wrażenie, że nic nie wiesz o tej osobie. Co robisz?
- Zgadzam się – odpowiada swatka, kiwając głową.
- Ale... Ledwo go znasz... Albo masz wrażenie, że znasz tylko jedno jego oblicze.
- No i co? To chyba normalne, że ludzie mają różne oblicza w różnych sytuacjach.
- No tak, ale...
Weronika westchnęła. Złapała się za głowę i pokręciła przecząco nią. Była taka zmieszana i zmęczona. Nie wiedziała, co o tym myśleć. Uspokoiła ją dłoń przyjaciółki, która złapała ją za ramię i odwróciła w jej stronę.
- Uważam, że to lepiej, gdy nie znasz osoby od każdej strony. Każdego dnia możesz dowiedzieć się o niej czegoś więcej.
- No tak, ale czy to takie fajne? Nie mieć pojęcia o czymś odnośnie twojej miłości?
- Nie wiem, ale wiem, że Konrad się śmiał, gdy dowiedział się, że mam szczęśliwe majtki. A ja się śmiałam, gdy usłyszałam, że on ma szczęśliwe skarpety. Fajnie było się o tym dowiedzieć, bo kolejna rzecz nas połączyła.
- Dobra, dzięki.
Blondynka odepchnęła się od ławki i lekko zdenerwowana usiadła do ławki. Rozmasowała sobie nasadę nosa i westchnęła. Karola odwróciła się do niej i uśmiechnęła. Następnie schyliła się i powiedziała:
- Ale to zależy od człowieka. Przykro mi Wera, ale czysto hipotetycznie nie umiem ci pomóc. Musisz słuchać serca.
- HIPOTETYCZNIE!
- Dobrze! To hipotetycznie słuchaj serca!
Ciąg dalszy nastąpi...
Kto się cieszy na rozdział?