[Imagine SeokJin]

By AzjatyckaKluska

44.1K 3.5K 2.3K

Wczuwasz się w rolę głównej bohaterki - jesteś dziewczyną, która pędząc za marzeniami wylądowała na studiach... More

Part 1
Part 2
Part 3
Part 4
Part 5
Part 6
Part 8
Part 9
Part 10
Part 11
Part 12
Part 13
Part 14
Part 15
Part 16 ☆
Part 17
Part 18
Part 19
Part 20
Part 21
Part 22
Part 23 ☆
Part 24
Part 25
Part 26
Part 27 🔞
Part 28
Part 29
Part 30
Part 31
Part 32
Part 33
Part 34
Part 35
Part 36
Part 37 ☆
Part 38 ¹
Part 39 ²
Part 40
Part 41

Part 7

1.1K 105 24
By AzjatyckaKluska

Stałaś w bezruchu parę dobrych sekund, które ciągnęły się w nieskończoność. Myślałaś, że czas się zatrzymał, mimo że ludzie spokojnie chodzili w tę o we w tę, przechodząc obok Ciebie. Serce ewidentnie przyspieszyło rytm, a kubeczek z kawą zaczął parzyć w dłoń. Chciałaś uciec, ale dostałaś nagłego paraliżu ciała. A może nie tyle co ciała, a nóg, których potrzebowałaś do ucieczki gdzie pieprz rośnie. Kompromitacja razy dwa zaliczona w przeciągu niecałych dwudziestu czterech godzin.

- Hej - usłyszałaś cichy chichot za sobą. Zaraz wyrósł przed Tobą mężczyzna, który Cię przyłapał. I wtedy już w ogóle nie miałaś możliwości jakiejkolwiek ucieczki. Nawet ucieczka wzrokiem Ci nie wychodziła. - Przestraszyłem Cię? Przepraszam, nie chciałem. Ciekawość mnie tak zżerała - westchnął. - Po prostu takie małe parcie na szkło. Wydajesz się być taka niedostępna w pracy, więc pomyślałem, że w razie czego złapię Cię po niej - odparł dumnie. Dobrze musiał sobie obmyślić ten plan przyłapania Cię na gorącym uczynku.
- Dlaczego...? - spojrzałaś mu w oczy, zapatrując się jak w najpiękniejszy obraz w galerii sztuki. Miały tak piękny kolor, którego słowami nie dało się wręcz określić. Potrafiły zaczarować i tego faktu nawet nie zamierzałaś obracać w mit. Jego usta były pełne, muśnięte najwidoczniej pomadką ochronną o lekko różowej barwie. Cera wydawała się być wcale nie skażona. Taka idealna, jakby wykonana z najlepszego tworzywa. Lampy uliczne jednak nie oddawały w całości jego piękna. Panował półmrok, więc nie mogłaś zobaczyć każdego detalu tej nieludzkiej doskonałości.
- Dlaczego co? - zmarszczył czoło, przez co pojawiły się na nim fale niezrozumienia.
- Dlaczego się tak uparłeś, co? - zarzuciłaś delikatną pretensją.
- Nie wiem, sam nie umiem tego określić. To takie trochę głupie, ale jakoś przykułaś moją uwagę swoją osobą - wcale nie uważałaś tego za "głupie". W końcu on też przykuł Twoją uwagę swoją osobą, przez co zatracałaś niekontrolowanie swoje myśli w nim. - Jesteś... inna? Hmmm, tak bym to ujął. Ale nie w negatywnym sensie! - zaprzeczył szybko. - Wydajesz się być bardzo ciekawą postacią, a lubię odkrywać nowe rzeczy. Dostrzegać piękno, którego nie da się zobaczyć gołym okiem.
- Piękno, którego nie można zobaczyć...? - zmarszczyłaś brwi, próbując zrozumieć o co mu chodziło. Prawdopodobnie nie chodziło o sam wygląd, a to co kryło się pod tą warstwą. Zaraz wypuściłaś kubeczek z kawą, który naprawdę dał we znaki. Cała zawartość wylądowała na chodniku i... butach mężczyzny. Płatki migdałów poprzylepiały się do czarnych, lakierowanych butów Twojego rozmówcy. Kompromitacja numer trzy - zaliczona. Chciałaś się zapaść pod ziemię i już nigdy nie wracać na powierzchnię.
Mężczyzna spojrzał się w dół, a był dość wysoki, więc ta odległość była niczym od Ziemi do Marsa. No i po co było Ci to? Jakbyś nie kupiła kawy to by tego nie było. Albo lepiej - gdybyś nie bawiła się w kotka i myszkę to by sytuacja wyglądała normalnie. A może nie wyglądałoby to teraz jak to...
- Nic się nie stało, spokojnie. To nieprzemakalne buty z poliestrem - zaśmiał się cicho. A Ty czułaś wzrost zażenowania, który wybił poza skalę. - Hej - złapał Cię za podbródek, kiedy opuściłaś głowę. Ponownie utknęłaś w tym hebanowym niebie. - Nie smuć się tylko - szepnął, a kąciki jego ust wywinęły się w górę. Ten uśmiech sprawił, że cały obrazek stał się jeszcze piękniejszy niż mogłoby się wydawać. Mogłaś stać i po prostu go tak podziwiać bez zmartwień, że to dziwne i nieetyczne wpatrywać się w żywą jednak (obcą) osobę (a nie obraz na wystawie). - Każdemu się zdarza - dodał zaraz, a Ty spojrzałaś się na jego poruszające się wargi i ponownie w oczy. Nagle uświadomiłaś sobie, że mężczyzna dalej podtrzymuje Twój podbródek. Na Twoich policzkach pojawił się niewielki rumieniec. Nie kontrolowałaś tego, to tak samo z siebie. Zrobiłaś krok w tył.
- Przepraszam - ukłoniłaś się. - Powinnam już wracać... - szepnęłaś jakby do siebie.
- Może znajdziesz chwilę dla mnie w weekend? Słyszałem, że nie pracujesz - uśmiechnął się ponownie.
- Nie znam cię, więc nie znajdę - odpowiedziałaś bardziej stanowczo. A przynajmniej tak chciałaś brzmieć.
- Może dasz się chociaż odprowadzić do akademika? - nalegał dalej.
- Jesteś dziwny. Nie dasz mi spokoju?
- Mmmm, jeżeli dasz się odprowadzić to nie będę już Cię nękał. Obiecuję!
- To przerażające. Jesteś chory, czy jak? - westchnęłaś zrezygnowana. - Jeżeli obiecujesz, że po tym zostawisz mnie w spokoju i nie będziesz zagadywać w kawiarni to dobrze...
Nie byłaś pewna tego co robisz. W końcu będzie wiedział, gdzie Cię szukać. A może to jakiś gwałciciel? W sumie był studentem, więc może też był w tym akademiku? A może nie... Pokręciłaś głową na swoje myśli. To tylko odprowadzenie pod budynek i święty spokój od niego. Ruszyłaś zaraz z nim na przystanek, z którego zawsze odjeżdżałaś określonym busem. Chłopak najwidoczniej próbował jeszcze zagadać, ale Ty się nie dawałaś.
- Miałeś mnie odprowadzić. Nie było mowy o pogawędkach - skwitowałaś z uśmieszkiem, będąc dumna z siebie. Ten zrobił tylko zrezygnowaną minę, wzdychając przy tym ciężko. Ani na przystanku ani podczas przebytej drogi w komunikacji miejskiej nie pisnął ani słowem. Mimo wszystko obserwował Cię, spoglądał, gdy Ty jednak wolałaś nie patrzeć na niego. Nie chciałaś ponownie się wpakować w dalszą analizę dzieła jakim był. Albo którym wydawał się być.

Droga zajęła jakieś maks piętnaście minut przez stanie na długich światłach w mieście. Mężczyzna odprowadził Cię pod same drzwi akademika.
- Miło było Cię poznać, chociaż wciąż nie znam Twojego imienia - uśmiechnął się, jakby wyczekiwał, że mu je zdradzisz.
- Jeżeli się postarasz to się dowiesz - uśmiechnęłaś się wrednie. - Dziękuję za towarzystwo, ale mam trochę nauki na jutrzejsze wykłady.
- Domyślam się. Nie będę już zawracał głowy! Do zobaczenia, Bezimienna - zaraz odwrócił się z tym pięknym uśmiechem i poszedł w nieznane. Widziałaś jak jego sylwetka znika w oddali wśród innych ludzi. Pokręciłaś głową i weszłaś do środka, bo jednak było zimno. Później już tylko na odpowiednie piętro i byłaś w swoim małym pokoiku. Rzuciłaś się na łóżko, chowając głowę w poduszce. Chciałaś zapomnieć o żenujących sytuacjach z panem Kimem w roli głównej.

Weekend spędziłaś w akademiku. Zrobiłaś porządki w pokoju, porozmawiałaś trochę z rodzicami przez kamerkę (co rzadko się zdarzało od Twojego przyjazdu do Korei). Spędziłaś też troszeczkę czasu z Taehyungiem, który cierpiał na brak atencji innych swoich znajomych. Wiedziałaś, że ta żywa duszyczka nie potrafi usiedzieć sama, potrzebuje towarzystwa, rozmowy. Więc jak miałaś zostawić go samego sobie, kiedy nalegał na obejrzenie jakiegoś filmu przy akompaniamencie małych kanapeczek i odrobiny ulubionej czekolady?
W poniedziałek miałaś zajęcia na ósmą rano. Po wolnym weekendzie wręcz nie chciało się biec na kilkugodzinne, arcyciekawe wykłady. Niestety mus to mus i mimo wszystko musiałaś wygrzebać się spod cieplutkiej kołderki, wykonać poranny rytuał i wyruszyć na zajęcia. Wyprawa ta była niczym wyścig po jakieś trofeum, bo bus miejski spóźnił się więcej niż miał w zwyczaju, co w rezultacie przyniosło poranną przebieżkę na jakże cudowny uniwersytet. W międzyczasie łapałaś swoje notatki, z których jeszcze powtarzałaś materiał i przeklinałaś poniedziałek jak większość ludzi na świecie. Weszłaś jednak do sali jeszcze chwilę przed odpowiednim czasem. Zaraz poszłaś na swoje miejsce. Ku Twojemu zaskoczeniu na blacie znajdował się kubeczek z jakąś żółtą karteczką. Zmarszczyłaś czoło nie spodziewając się takich rzeczy z samego rana w znienawidzony dzień tygodnia. Nie siadając odlepiłaś karteczkę samoprzylepną i zaczęłaś czytać.

"Przeze mnie Twoja kawa wylądowała na moich butach, a jako że nie miałaś dla mnie czasu to postanowiłem Ci ją odkupić. Nie wiem jaką lubisz, ani nic, bo w sumie się nie znamy. Ale mam nadzieję, że lubisz chociaż trochę karmelowe Latte! Z pewnością nie jest tak samo pyszne jakie Ty robisz, ale nie będę Cię prosił o zrobienia dla siebie samej kawy.
Mam nadzieję, że to będzie udany dzień dla Ciebie! Uważaj na siebie!
Ah - i uśmiechnij się! Uśmiech to podstawa!
Kim SeokJin"

I w tym momencie nie wiedziałaś znów co zrobić ze swoją egzystencją. Ponownie Ten facet wpierniczył się w Twoje życie. Przecież dałaś mu do zrozumienia, że nie chcesz się z nim Za poznawać (mimo że Twoje wewnętrzne ja było chyba innego zdania). Ale nie, on tak nagle postanawia znów coś robić, pojawiać się znikąd. Zaczęłaś się bać, że to jakiś psychol albo nie wiadomo kto jeszcze. Westchnęłaś ciężko pod nosem, siadając na krzesełku. Spojrzałaś się na kubeczek z kawą, który był przy ozdobiony czarną naklejką z artystycznym logo kawiarni. Upiłaś jej trochę, rozglądając się po sali. Chyba nie tylko Ty miałaś zaszczyt czytać ową karteczkę. Miałaś wrażenie, że przez to ludzie będą plotkować i insynuować jakieś dziwne historie. Miałaś wręcz ochotę zabić wielkiego pana architekta za jego intelekt. Zacisnęłaś wargi w wąską linię, otwierając swój duży zeszyt do notatek. Kawa smakowała, mimo wszystko bardzo dobrze i była niczym zbawienie po wariackim biegu. Ale to oczywiście nie zmieniało faktu, że chciałaś porozmawiać o tym z SeokJinem. Nie chciałaś mu puścić tego płazem. Sądziłaś, że przez swoją ciekawość przekracza pewne granice (chociaż w zaskakujący sposób). Ty jakoś swoją ciekawość trzymałaś z daleka, skupiając się tylko na obserwacjach i gdybaniach. On natomiast już miał zapisany Twój numer w telefonie. 

Zajęcia strasznie się ciągnęły, a sprawdzanie co chwilę zegarka wcale nie przyspieszało czasu. Wskazówki jakby się zatrzymały, a wykładowcy jakby nie mieli ochoty was gnębić od samego rana. Myślałaś, że zwariujesz, bo dziś nie był Twój dzień i najchętniej co byś zrobiła to schowała się pod ciepłą kołderkę i usnęła, uciekając w wyimaginowany świat. Wiedziałaś jednak, że czeka Cię trochę pracy w kawiarni, udawanie miłej, no i rozmowa z pewnym mężczyzną. Próbowałaś w myślach ułożyć sobie jak bardzo na niego nakrzyczysz, mimo że kawa była naprawdę dobra. Jak spróbujesz mu uświadomić, że to co robi jest psychiczne. Ale nie wychodziło Ci to za bardzo, tak samo notatki z wykładów. Westchnęłaś ciężko i kiedy wybiła odpowiednia godzina spakowałaś swoje rzeczy, wychodząc z sali. Poszłaś do szatni odebrać swój płaszcz i pokierowałaś się na przystanek. Później rutynowo trzy przystanki i byłaś na miejscu. Przymknęłaś oczy przed wejściem do środka, biorąc naprawdę głęboki wdech zimnego powietrza. Później już tylko wejście i przebranie się w uniform pracowniczy. Dzisiaj pracowałaś z jakąś dziewczyną, bo Twój młodszy współpracownik się rozchorował. W sumie nic dziwnego jak chodził z rozpiętą kurtką, bez szalika. Ah no tak - trzeba wyglądać MODNIE. Pokręciłaś głową i starałaś się pracować jak najlepiej. Dziewczyna wydawała się dość miłą osobą (z pewnością lepszą niż tamten wkurzający dzieciak). Dobrze się wam współpracowało. A nawet tak dobrze, że nawet nie zauważyłaś kiedy przyszedł SeokJin. Jak zawsze się uśmiechnął i zajął "swoje" miejsce. Wyjął jakąś książkę - była w starej, prawie się rozsypującej okładce. Pewnie znów jakaś poezja, której nikt poza wybranymi jej nie rozumiał. Mężczyzna obserwował Cię. Poprawił włosy, zdjął płaszcz, odwieszając go na wieszak. Otworzył książkę i zaczął czytać, czekając na Ciebie. Podeszłaś do jego stolika, chcąc wyglądać seryjnie poważnie. W myślach miałaś już te wielkie OPR za to wszystko. Szłaś pewnie, nie spiesząc się. Stanęłaś przy jego stoliku, już miałaś otwierać usta i nawijać niczym Eminem. Ale on właśnie spojrzał się na Ciebie i uśmiechnął. A ten uśmiech wydawał się lekarstwem na cały ten niezbyt dobry poniedziałek. To sprawiło, że nagle zapomniałaś co miałaś mu powiedzieć. W ogóle po co tutaj byłaś. On znów Cię zaczarował. Nawet nie byłaś w stanie być na siebie zła za to, że odleciałaś myślami w inną galaktykę. Widziałaś jak jego usta się otwierają, aby wydobyć z siebie jakieś słowa, które brzmiałyby jak cudowna składanka nutek.
- I jak? Smakowała Ci kawa? 

Continue Reading

You'll Also Like

54.5K 1.9K 118
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
12.7K 596 19
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...
5.7K 318 20
"Niech los rzuci nas w ciemność, a ja i tak pójdę za tobą, bo tam jest światło naszej miłości." Koszmar przyjaciół z Duskwood dobiega końca. Mia, któ...
7.6K 401 23
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...