Blask nocy || Jak Wytresować...

By Shilla54

59.3K 3.5K 539

Wikingowie uważają, że Furie dawno już wyginęły. Że na świecie został tylko Szczerbatek, jako ostatni z gatun... More

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Epilog
2. część!

Rozdział VII

3.1K 198 25
By Shilla54

— Dzień dobry. — Uśmiechnęła się Amadea, związując ciemnobrązowe włosy.

— Cześć. — Astrid przetarła zaspane oczy. — Szłaś do mnie?

— Miałam zamiar — przyznała dziewczyna. — Chciałam zapytać, czy nie miałabyś drugiego takiego puchowego kaptura... czy coś w tym stylu. Okropnie zimno tu macie.

Astrid zmarszczyła brwi, zastanawiając się. Informacje docierały do niej z opóźnieniem i jakoś nie mogła się na niczym skupić. Jakby jej głowa odgrodzona była od reszty świata wyjątkowo grubym szkłem.

— Chyba coś mam — przyznała w końcu po chwili. — Wybacz, mało dzisiaj spałam. Ale chodź ze mną.

Blondynka weszła do swojej chatki, otworzyła stojącą przy łóżku szafę i wyjęła z niej pierwszy lepszy kożuszek.

— Ten powinien być na ciebie dobry — uznała, podając ubranie Amadei. Ta natychmiast włożyła go na ramiona.

— Och, jak dobrze. — Westchnęła, czując otulające ją ciepło. — Dzięki wielkie.

Blondynka skinęła głową.

— Jadłaś już śniadanie? — zagadnęła po chwili milczenia, gdy już opuściły jej dom.

— Prawdę mówiąc, liczyłam, że uda mi się zjeść z wami. — Uśmiechnęła się Amadea. Astrid znów skinęła głową w milczeniu.

— O proszę, proszę, gdzie zgubiłyście swoich kochasiów? — Dobiegł ich nagle głos Sączysmarka. Blondynka skrzywiła się. Nawet Amadea westchnęła zrezygnowana.

— Słuchaj, Smarku, gdyby nie to, że... — zaczęła Astrid, ale Wiking wszedł jej w słowo.

— Dobra, dobra, oszczędź siły na pojedynek. — Uniósł brwi znacząco i wręczył wypełnioną chlebem torbę. — Zanieś do twierdzy, skoro już i tak tam idziesz, co? — Wzruszył ramionami. Blondynka patrzyła zszokowana to na otrzymany pakunek, to na oddalającego się już w przeciwnym kierunku Sączysmarka. Dopiero teraz powoli zaczynały do niej docierać jego słowa.

— Ten pojedynek... — zaczęła powoli, lecz przerwał jej śmiech Amadei. Poczuła dłoń dziewczyny na swoim ramieniu.

— Możesz być spokojna. — Przybyszka zrozumiała ją bez słów. — Oboje jesteście na tyle zmęczeni, że dziś i tak nic by z tego nie wyszło.

Astrid spojrzała na nią z wdzięcznością. W końcu weszły do twierdzy. Przy jednym ze stołów siedział Matteo, Czkawka i Śledzik. Ten pierwszy rysował coś zawzięcie, podczas gdy pozostała dwójka przypatrywała się temu z fascynacją. Amadea dostrzegła również stojącego w oddali Stoicka. Pochylał się nad wielkim stołem, zapewne coś czytając. W pewnym momencie jednak podniósł głowę i obdarzył dziewczynę chłodnym, pełnym nieufności spojrzeniem. Amadea niemal czuła, jak to spojrzenie przeszywa ją na wskroś i wzdrygnęła się. Starała się nie przejmować niechęcią wodza, ba, próbowała go nawet zrozumieć. Wzięła się znikąd, a on po prostu chciał chronić swoich ludzi.

Astrid usiadła obok Czkawki z westchnieniem i położyła torbę z chlebem na blacie, natomiast Amadea stanęła za Matteo, opierając się o jego ramiona.

— Co robicie? — zapytała, zaglądając do leżącej przed nim księgi.

— Uzupełniamy Księgę Smoków — odpowiedział jej rozentuzjazmowany Śledzik. — Matteo opisuje nam swojego Błyskokła.

Amadea zaśmiała się.

— Oj tak, jego smok to ciekawy przypadek — przyznała, kładąc podbródek na głowie swojego chłopaka i bardziej obejmując go ramionami. — A tak à propos, nie wiecie, gdzie jest Miko? Nie widziałam go odkąd wstałam.

Czkawka przełknął parującą zawartość swojego kubka i odezwał się.

— Chyba bawi się ze Szczerbatkiem, bo widziałem ich dosłownie chwilę przed tym, jak tu przyszedłem. Wygląda na to, że całkiem się zaprzyjaźnili.

Amadea westchnęła z uśmiechem.

— Mam tylko nadzieję, że będzie uważał na swoje skrzydło. Chociaż dziś wyglądało już lepiej, może nawet spróbuję z nim chwilę polatać. — Zastanowiła się. Ranne skrzydło Furii przypomniało Czkawce o jego nocnych rozmyślaniach. Już otwierał usta, by zapytać o dręczące go kwestie, ale ubiegł go Matteo.

— Spójrz, wiernie ją oddałem? — Odchylił się, patrząc krzywo na swój rysunek.

— Ja bym dała trochę dłuższy ogon — przyznała dziewczyna. Podał jej węgiel i poprawiła szkic. Spojrzała na niego z odległości. Z kartek patrzył na nią smok o długim pysku i pięknych, wyeksponowanych kłach. Jego stosunkowo chudy tułów i małe nogi sprawiały, że trochę przypominał powiększoną jaszczurkę. Obraz ten jednak burzył długi ogon i ogromne, bystre oczy zwierzęcia. Amadea uśmiechnęła się sama do siebie. Zawsze, gdy ktoś wyrzucał Matteo, że jego dziewczyna ma groźniejszego smoka, ten odpowiadał ze śmiechem: Nie można mieć wszystkiego, jeszcze byśmy się mylili. Wolałem wybrać połączenie tego najgroźniejszego smoka z jaszczurką. Każde spojrzenie na Błyskokła przywoływało w niej właśnie to skojarzenie.

— Jest piękny — przyznała. Zadowolenie wypłynęło na twarz Matteo. — Może dopisz jeszcze, że barwa ciemnogranatowa? — zasugerowała.

— Oni tak nie piszą — powiedział Matteo, podsuwając Śledzikowi wypełnioną metryczkę.

— Tak, tak, sami sobie uzupełnimy. — Wiking nawet nie machnął ręką, tylko od razu zabrał się za przepisywanie informacji o nowym gatunku na swoje smocze karty. Matteo i Amanda spojrzeli na siebie z porozumiewawczymi uśmiechami.

— Szkoda, że nie wzięłam zeszytu mojej babci — przyznała, w końcu zajmując miejsce na ławce i sięgając po wyłożony na stole chleb. — Uzupełniłbyś nam informacje o gronklach. Niestety, mamy tylko rysunek i nazwę gatunku.

— Ależ to żaden problem! — zapewnił natychmiast Śledzik. Pisanie o smokach zawsze sprawiało mu przyjemność, a co dopiero pisanie o jego ukochanych gronklach! — Napiszę wam na oddzielnej stronie i zabierzecie ze sobą do domu.

Ciemnowłosa spojrzała na niego z uznaniem.

— Świetny pomysł — przyznała. — Byłoby cudownie.

Przy stole zapadła chwila ciszy. Czkawka zawahał się. To na pewno odpowiedni moment? Spojrzał na siedzącą obok Astrid, która trwała w czymś na kształt półsnu. Przygryzł wargę i rozejrzał się nerwowo. W twierdzy, oprócz nich, nie było nikogo. Nawet jego ojciec opuścił już budynek. Śledzik był zbyt zaabsorbowany smoczymi kartami, by zauważyć, że coś trapi przyjaciela, więc Czkawka przeniósł wzrok na Matteo. Ten od dłuższego czasu przyglądał się Wikingowi. Gdy szatyn w końcu podłapał jego spojrzenie, przybysz uniósł brwi. Jego usta ułożyły się w nieme: Co jest? Czkawka westchnął. Teraz albo nigdy.

— Amadea — zaczął, czym natychmiast zwrócił na siebie jej uwagę — mam pytanie.

— Śmiało. — Dziewczyna uśmiechnęła się zachęcająco.

— Skąd właściwie wzięła się ta czerwona strzała w skrzydle Miko?

Przy stole zapanowała nagła cisza, przerywana jedynie śledzikowym skrobaniem węgla po pergaminie. Amadea przełknęła kęs pieczywa i resztę odłożyła na stół. Matteo spojrzał na nią zdziwiony.

— Jak to? — Uniósł brwi. — Nie powiedziałaś im?

— Zupełnie o tym zapomniałam — przyznała. — Ale masz rację, Matteo, trzeba im powiedzieć prawdę.

— Całą prawdę. — Ciemnowłosy pokrzepiająco chwycił za dłoń swojej dziewczyny i splótł ich palce. Amadea skinęła głową, ale spuściła wzrok.

— No tak, całą. Z pewnością na to zasługują — powiedziała cichutko.

— Ale o czym wy mówicie? — zapytał Czkawka, chcąc natychmiast dowiedzieć się wszystkiego. Zaczął się denerwować, że popełnił ogromny błąd, dając im schronienie w wiosce.

— Na południe stąd leży wyspa — wyznała w końcu Amadea. — Na tej wyspie siedzibę mają łowcy.

— Jak to? — zdziwił się Wiking. — Łowcy smoków?

Ciemnowłosa spojrzała na niego kwaśno.

— Nie, Czkawka. Jeźdźców. Wyspę zamieszkują łowcy jeźdźców.

Continue Reading

You'll Also Like

57.7K 3.1K 111
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
106K 8.1K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
104K 4.5K 25
Do Hogwartu na 1 rok przybyła pewna dziewczyna. Jednak ten czas nie był miłym czasem dla niej, ponieważ była ona wyśmiewana i gnębiona z powodu jej n...
1.8K 163 13
Kolejne, z pozoru normalne, wakacje w Baśnioborze. Do czasu, gdy pogoda zaczyna wariować, a główny dom nawiedzają nieumarli. Czy rodzeństwo zdoła roz...