Ta Gryfonka i Ten Ślizgon - S...

By Zaczytana1409

93.9K 5.5K 2.1K

Przeszłość miewa spory wpływ na nasze życie, czasami całkowicie zmienia jego bieg, ale czy należy się jej pod... More

Celny cios
Pomocna dłoń kluczem do szlabanu
Świat oszalał
Miła odmiana
Koniec zauroczenia i początek innego
Uroczy nosek
Kim jest Szekspir?
Przyjaźń to najlepsze rozwiązanie...
Piętnastu więźniów
Pięciu na jednego i ten uroczy sweter
Pewne kategorie myślenia
Ucieczka w naukę
Zakupy świąteczne
List
Zapomniane wypracowanie z zaklęć
"S" jak Super
Nienazwana dolegliwość
Szept na dobranoc
Zemsta więźniów cz.1
Zemsta więźniów cz.2
Wymiana
Wujek osiwieje
Musi być dobrze
Dobra zabawa i dużo radości
Mecz i obiad?
Rosie?
Gdy Ron zrozumiał- dzień gdy jego córeczka dorosła
Gdy Draco zrozumiał- witaj w rodzinie Malfoy

Skoro nie urocza to śliczna

3.4K 212 113
By Zaczytana1409


W końcu nadszedł upragniony dzień i Phoebe znikła razem z Albusem, a Scorpius poszedł za Rose, Camilą i Teresą. Dwie dziewczyny po jakimś czasie się oddalił i dawni wrogowie musieli sobie radzić sami. Chłopak zgodził się na odwiedzenie jeszcze kilku małych sklepików, nie mając nic innego do robienia.

- Po co ci tyle wstążek? Planujesz przebrać się za mumię?

- Nie, nie będę potworem- zapewniła go, ale nie zamierzała powiedzieć nic więcej. Zapłaciła i wyszli ze sklepu.- A ty, jaki kostium wybrałeś? Z tą karnacją pasowałbyś na wampira.

- Nie będę krwiopijcą- otworzył przed nią drzwi Trzech Mioteł. Dziewczyna przeszła koło niego, zachowując możliwie największą odległość, przez co wyglądała dość nieporadnie, ocierając się o futrynę. Scorpius powstrzymał się od złośliwego komentarza- To będzie postać ze świata mugoli.

- Obyśmy nie wybrali podobnych przebrań- złożyli zamówienie i usiedli przy małym stoliku w kącie.- To by było dziwne.

- Tylko trochę, pewnie wiele osób będzie się dobierać parami i grupami...

- Proszę gołąbeczki, wasze zamówienie. Słodkie by umilić ten chłodny dzień, ale wam chyba tego nie potrzeba.

- Ale my nie...

- Dziękujemy pani- wtrącił się jej Scorpius. Kobieta się uśmiechnęła i odeszła.- Ludzie i tak będą myśleć swoje Rosie, więc nie ma, co się tłumaczyć. Ważne, że my wiemy jak wygląda prawda. Ty masz ten swój uroczy nosek, ja jestem nieprzyzwoicie przystojny, ale nie jesteśmy tutaj, jako para.

- Nie ma mowy żebyśmy tu kiedyś przyszli, jako takowa- odwróciła wzrok i się napiła, chcąc ukryć lekki rumieniec.

- Jesteś niemożliwa- dziewczyna nie odwzajemniła jego uśmiechu.- Gotowa na mecz z Hufflepuff?- zapytał, chcąc zmienić temat nim dziewczyna się zdenerwuje.

- To dopiero za dwa tygodnie, ale tak. Roxanne trenuje nas do upadłego, jest gorsza od Jamesa, a nie sądziłam, że to jest możliwe.

- Z moją drużyną i tak przegracie.

- Jesteś tego aż tak bardzo pewny Śnieżynko? To, co powiesz na mały zakład? Jeśli my wygramy to już nigdy nie powiesz, że jestem urocza, ja ani żadna część mojego ciała oraz publicznie przyznasz, że jestem od ciebie lepsza.

- Zgoda, ale jeśli my wygramy ty przestaniesz nazywać mnie Śnieżynką i publicznie przyznasz, że jestem przystojny, najprzystojniejszy w szkole- dziewczyna wyciągnęła pewnie rękę.

- Niech tak będzie, szykuj się na klęskę Śnieżynko.

Scorpius uśmiechnął się. Drużyna Slitherinu rzadko wygrywała z Gryffindorem, w którego składzie było wielu naprawdę dobrych graczy. Umiejętność gry w Quidditcha płynęła w żyła, Weasley'ów. Mimo to miał nadzieję, że tym razem zwyciężą. Niestety na to musiał jeszcze trochę poczekać, bo ich spotkanie miało się odbyć dopiero w drugim semestrze.

Tym czasem mógł jedynie czekać na bal, którego wszyscy uczniowie od piątej klasy wzwyż wyczekiwali z utęsknieniem p zeszłorocznym sukcesie. Nauczyciele coś podejrzewali, ale nie starali się dowiedzieć gdzie owe nielegalne spotkanie ma się odbyć. Od lat panował spokój i nie doszło do żadnych podejrzanych wypadków, dlatego postanowili dać kredyt zaufania swoim podopiecznym.

Przy drzwiach do Pokoju Życzeń stał jeden uczeń, który pilnował wejścia. Zainteresowani wiedzieli, że po dwudziestej pierwszej nie wejdą do środka, dlatego przybywali grupkami i znikali za drzwiami. Pomieszczenie było olbrzymie. Stoły uginały się od jedzenia i napoi. W kącie ustawiono nagłośnienie, którego nadzorem zajął się szkolny komentator meczów. Kolorowe światła pozwalały rozpoznać obecnych, którzy brodzili po kolana we mgle, która delikatnie falowała.

Nieco po dwudziestej dotarł Albus i Scorpius. Ten pierwszy od razu wypatrzył swoją towarzyszkę. Podeszli do dziewczyny przebranej za nader seksowną pielęgniarkę w uniformie poplamionym krwią z licznych ran na jej ciele. Blondyn zrozumiał, dlaczego jego przyjaciel aż tak chciał się przebrać za psychopatycznego chirurga.

Koło Phoebe stała jakaś czarnowłosa dziewczyna w białej, prostej sukience, ozdobionej gdzieniegdzie wstążkami tworzącymi małe kwiatki. Gęste włosy, ozdobione dodatkami w kolorze jej stroju, układały się miękko na plechach przybyłej. Obwiązana wstążkami dłoń trzymała szklankę z ponczem. Tylko po oczach rozpoznał Rose, ponieważ nie tylko zmieniła kolor z rudego na czarny, ale również zakryła wszystkie piegi, przez co jej twarz wyglądała nienaturalnie. Nie pasowała mu do niej.

- Czy ty przebrałaś się za ta piosenkarkę? Teledysk do... „My immortal"?- potaknęła.

- A ty jesteś elfem ze Śródziemia? Gdzie zgubiłeś resztę włosów Legolasie?

- Denerwowały mnie- Rose przyjrzała się jego zielonemu strojowi, który aż nazbyt podkreślał jego smukłą sylwetkę i szeroką klatkę piersiową. W tamtej chwili mogłaby szczerze przyznać, że jest przystojny.

- Ładne uszy, przydały się zajęcia z transmutacji.

- Jak widzę nie tylko mi- korzystając z tego, że Albus odszedł gdzieś z Phoebe, odgarnął pasmo włosów z jej ramienia, powodując, że po jej ciele przebiegł dreszcz.- W rudych ci ładniej.

- To tylko element przebrana, chociaż mi się podoba. Teraz wyglądam już całkiem jak krewna Albusa.

- Nie, on jest brzydszy- policzki dziewczyny się zarumieniły.- To może...

- Hej Rose- koło nich pojawił się blondyn w stroju rycerza.- Ładnie wyglądasz, jesteś jakąś wróżką? Fajny pomysł, zatańczysz?

- Z chęcią- uśmiechnęła się lekko do Scorpiusa i odeszła.

Rose lubiła się bawić, tańczyć nie myśląc o reszcie świata. Nie przejmowała się tym ile czasu minęło ani z iloma osobami zatańczyła. Przed oczami migały jej zarówno znane twarze jak i te kompletnie obce. Raz bawiła się u boku przyjaciółek, a innym razem z kolegami. Robiła sobie tylko krótkie przerwy by się czegoś napić i zaraz wracała w wir zabawy.

Bliskość jednej osoby wydała się jej intensywniejsza niż pozostałych. Tańcząc u boku Scorpiusa miała wrażenie, że tłum pcha ich ku sobie. Czując dotyk jego dłoni, miała wrażenie, że przepływa od niego jakaś energia. Wpatrzone w nią oczy chłopaka sprawiały, że rumieńce piekły ją i miała nadzieje, że puder je, chociaż trochę ukrywa. Jego dłonie trzymały ją mocno jakby nie chciałby ktoś mu ją odebrał i z dziwną ulga odkryła, że jej to wcale nie przeszkadza.

Z tego dziwnego świata udało się ją wyrwać Albusowi. Złapana przez kuzyna, umknęła z objęć Scorpiusa, czując dziwny chłód. Mimo to dalej się bawiła, skakała i głośno śpiewała. Nie myślała o niczym innym aż do momentu, w którym zrobiło się jej ciemno przed oczami i się zachwiała. W ostatniej chwili złapała się stojącej obok osoby, która okazała się Alice Longbottom, jej rok młodsza koleżanka. Znały się od dziecka. Krukonka podtrzymała ją.

- Dobrze się czujesz Rose?

- Musze tylko chwilę odetchnąć, strasznie tutaj gorąco- oznajmiła biorąc kilka głębokich wdechów.

- Może wyjdźmy?- zaproponowała szatynka.

- Ja się nią zaopiekuję, jak wyjdziesz to nie wrócisz, a ja tez mam dosyć- zapewnił dziewczynę blond włosy Ślizgon.- Jak możesz to przekaż Albusowi, że ją odprowadzę i ma się nie martwić.

Krukonka jedynie potaknęła. Rose lekko oparła się o chłopaka i razem opuścili przyjęcie. Dziewczyna odetchnęła z ulga, gdy otoczyła ich cisz i chłodne powietrze. To było dziwne uczucie. Gdy drzwi zamieniły się w ścianę, zniknęły wszystkie dowody istnienia imprezy. Tylko ich stroje zdradzały, że gdzieś coś się dzieje.

Chcąc dać dziewczynie chwilę by odetchnąć, nie ryzykując przyłapania przez woźnych weszli do pustej klasy. Rose usiadła na ławce i się zaśmiała. Czułą jak siły jej wracają.

- Która jest godzina Śnieżynko z Leśnego Królestwa?

- Trochę po pierwszej w nocy- oznajmił, opierając się o ławkę naprzeciwko niej. Przyglądając się jej, czuł narastające pragnienie.

- Czemu tak na mnie patrzysz?- chłopak oderwał wzrok od jej dłoni i spojrzał w oczy dziewczyny, jedyny w pełni znajomy element jej wyglądu.

- Jesteś urocza- oznajmił odpychając się od ławki i stając krok od niej. Jeszcze kawałek i dotknąłby jej kolan.

- Nie jestem urocza! Urocze są dzieci, szczeniaczki, króliczki i inne małe stworzonka- Scorpius się uśmiechnął. Jego bliskość ją dekoncentrowała. Starała się patrzeć gdzieś indziej, ale jej na to nie pozwolił. Ujął dłońmi drobną twarz dziewczyny.

- Skoro nie urocza to śliczna, Rosie.

Dziewczyna patrzyła mu prosto w oczy, czując jak serce jej przyśpiesza. Pragnienie, które starało się przejąć kontrolę nad nim, dosięgnęło również jej serca. Rose czuła jakby wszystko inne znikło. Był tam tylko on i ona, otoczona zapachem jego perfum, które dodatkowo kusiły.

I tak oto, nie do końca wiedząc, co robi złapała go za kołnierzyk i przyciągnęła do siebie. Ich usta się złączyły w pocałunek. W przeciwieństwie do Rose, która unikała bliskości, zwłaszcza tej męskiej, Scorpius miał, jako takie doświadczenie, ale wspomnienie owej dziewczyny, poznanej w wakacje odeszło w niepamięć. Rose sprawiła, że wszystko, co było wcześniej znikło. Jeden pocałunek rozbudził pragnienie i uczucia, których dziewczyna nie spodziewała się po sobie. Gryfonka zarzuciła mu ręce na szyję i wplotła dłonie w jego miękkie, jasne włosy. W tym czasie chłopak ją objął i nie zamierzał już nigdy wypuszczać.

Jeden pocałunek przerodził się w kolejne, coraz bardziej łapczywe. Oboje zapomnieli o wszelkich obiekcjach i zatracili się w tej bliskości. Chłopak na chwilę oderwał od niej usta by spojrzeć w ciemne oczy dziewczyny, a później pocałował ją po raz kolejny, marząc by nie był to tylko sen.

Może lepiej by było gdyby to nie była rzeczywistość, bo wtedy nikt nie wszedłby do klasy. Dwoje roześmianych uczniów otworzyło gwałtownie drzwi, ale widząc, że ta sala jest już zajęta poszli dalej. Scorpius ponownie spojrzał na Rose i zrozumiał, że czar chwili prysł. W jej oczach zagościł lęk i niepewność. Dziewczyna zsunęła się z ławki, odsuwając go od siebie. Odgarnęła poplątane włosy.

- Ja...- nie wiedziała, co ma powiedzieć. Patrzyła na niego czując wstyd.- Ja miałam iść do siebie.

- Rosie, nie siało się nic złego.

- Tak wiem, ale musze już iść- wyminęła go.- Dziękuję za pomoc.

Niemal wybiegła z Sali. Scorpius stał tam dalej sam, próbując opanować oddech i chęć by ją dogonić i ponownie pocałować. W palcach czuł mrowienie, które nie chciało zniknąć. Było wspomnieniem dotyku, ale bardzo wyraźnym.

Continue Reading

You'll Also Like

60.6K 3.2K 37
Siedemnastoletnia Margaret wiodła spokojne życie złodziejki gdy pewnego razu dostała bardzo niebezpieczne zlecenie. Miała ukraść pewną mapę, która po...
71K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
5K 733 52
Bezpośrednia, chociaż nie dokładna kontynuacja serialu „Znajdź mnie w Paryżu". Wersja wydarzeń, w której romans Ines i Franka nie miał miejsca, bo on...
Gombao33 By Zuzu

Teen Fiction

3.2K 85 33
A co gdyby do gombao33 dołączyła dziewczyna? 19 letnia Samanta mieszka w Warszawie i poznaje członków gombao33. Czy się z nimi zaprzyjaźni? A może zn...