Ta Gryfonka i Ten Ślizgon - S...

بواسطة Zaczytana1409

94.1K 5.5K 2.1K

Przeszłość miewa spory wpływ na nasze życie, czasami całkowicie zmienia jego bieg, ale czy należy się jej pod... المزيد

Pomocna dłoń kluczem do szlabanu
Świat oszalał
Miła odmiana
Koniec zauroczenia i początek innego
Uroczy nosek
Skoro nie urocza to śliczna
Kim jest Szekspir?
Przyjaźń to najlepsze rozwiązanie...
Piętnastu więźniów
Pięciu na jednego i ten uroczy sweter
Pewne kategorie myślenia
Ucieczka w naukę
Zakupy świąteczne
List
Zapomniane wypracowanie z zaklęć
"S" jak Super
Nienazwana dolegliwość
Szept na dobranoc
Zemsta więźniów cz.1
Zemsta więźniów cz.2
Wymiana
Wujek osiwieje
Musi być dobrze
Dobra zabawa i dużo radości
Mecz i obiad?
Rosie?
Gdy Ron zrozumiał- dzień gdy jego córeczka dorosła
Gdy Draco zrozumiał- witaj w rodzinie Malfoy

Celny cios

8.5K 278 243
بواسطة Zaczytana1409


Sierpień nieubłaganie dobiegał końca, już za trzy dni miał się rozpocząć rok szkolny. Odbudowany po wojnie Hogwart był gotowy na kolejne przyjęcie w swoje mury uczniów, którzy czerpiąc z ostatnich wolnych chwil spotykali się z przyjaciółmi lub utrudniali życie swoim bliskim.

Jednak nie to sprowadziło Rose Weasley na ulice Pokątną tego upalnego dnia. Gdy była tam tydzień wcześniej z całą rodziną, zapomnieli kupić karmę dla sów, a że mieli ich aż cztery, ta szybko znikała. Korzystając z tego, że już tam jest, postanowiła wstąpić do lodziarni by umilić sobie ten dzień ulubionym, wiśniowym sorbetem. Niestety dostrzegła tam osobę, której nie chciała spotkać wcześniej niż pierwszego września, swojego szkolnego wroga, Scorpiusa Malfoya. Towarzyszyła mu jakaś dziewczyna, która wydała się jej znajoma, ale nie poświęciła jej więcej uwagi, by ustalić, kto był na tyle naiwny by się spotkać z owym Ślizgonem, który z wyglądu bardzo przypominał swojego ojca. Był wysoki, szczupły, a za sprawą licznych treningów Quidditcha wysportowany, co nadało jego ciału smukłości. Włosy chłopaka były nienaturalnie jasne, niemal srebrne w blasku słońca, a oczy miały odcień ni to błękitu ni szarości. Nawet Rose musiała przyznać, że jest przystojny. I chociaż z charakteru przypominał swoją uroczą, spokojną i miłą matkę, córka Weasley'ów pałała do niego nienawiścią.

Co prawda kłótnie w ich wykonaniu były na porządku dziennym, ale trzeba przyznać, że to dziewczyna doszukiwała się problemu. Scorpius był osobą spokojną, niemającą zbyt rozbudowanego życia towarzyskiego. Przyjaźnił się jedynie z Albusem, ale to chyba, dlatego, że byli w podobnej sytuacji. On był synem zdrajcy, a tamten synem Tego Pottera. Razem utknęli w Slytherinie, którego większość mieszkańców patrzyła na nich z niechęcią, dlatego mieli znajomych głównie w pozostałych domach, wśród krewnych Albusa.

I chociaż młody Malfoy miał nadzwyczaj prowokujący sposób mówienia, przynajmniej w mniemaniu Rose oraz poczucie wyższości, typowe dla swojej rodziny, nie to ją rozzłościło tego pięknego dnia. Chodziło o jego czarną koszulkę, na której widniał napis: „Tak jestem ich krewnym, więc lepiej spadaj." Sama była ubrana w bożonarodzeniowy prezent od Albusa, który na swoje nieszczęście ofiarował im obojgu identyczne prezenty tylko, że Rose miał formę żeńską.

Scorpiusowi tylko mignęła jej osoba, gdy wybiegła z lodziarni. Po raz pierwszy była naprawdę zła na swojego kuzyna, a jak wiedzieli wszyscy jej bliscy, łatwo wpadała w gniew. Dwa miesiące samokontroli odeszły w niepamięć. Skorzystała z pierwszego kominka podłączonego do sieci Fiuu, dzięki czemu szybko znalazła się w przytulnym salonie Potterów. Obaj ich synowie siedzieli tam, gdy wpadła i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia wyprowadziła celny cios prosto w twarz młodszego z nich, podbijając tym samym Albusowi oko.

- Jak mogłeś, przecież wiesz, że go nienawidzę!? Przez ciebie chodzimy po ulicach ubrani tak samo! Czy ty czasem myślisz!?- w takich chwilach aż nazbyt przypominała babkę Molly, a w połączeniu z genami swojej matki, stawała się nie do zatrzymania. Groźna i bezwzględna, dlatego tak skuteczna na pozycji pałkarza. – Jak mogłeś?

- To tylko koszulka! Wiele osób ma identyczną, nie wspominając już o tym, że macie takie same z maksymą szkoły i tego zespołu Linkin Park.

To przelało czarę nienawiści. Rozgniewana rzuciła się na Albusa i gdyby James jej nie odciągnął to wydrapałaby mu oczy lub by go udusiła. Na szczęście skończyło się tylko na kilku śladach paznokci.

- Spokojnie dzieciaki!- huknął, trzymając mocno dziewczynę. – Bo zaraz wezwę Aurora albo panią minister- zagroził. Wizja pojawienia się matki sprawiła, że Rose się uspokoiła. Wyrwała się z uścisku kuzyna i wyszła z ich domu, głośno trzaskając frontowymi drzwiami.- Wiem bracie, że dziewczyn się nie bije, ale jak któraś próbuję cię zabić to mógłbyś, chociaż starać się bronić przed śmiercią- Albus jedynie posłał mu groźne spojrzenie.- Oj Rose, Rose. Jakim cudem Hugo jest tak spokojny? Daj, zajmę się tym okiem.

- Nie radzę tego robić- ostrzegła ich Lily, najmłodsza z dzieci Harry'ego i Ginny.- Jeśli w pociągu zobaczy, że siniak zniknął to zgotuje ci następnego i zostanie bohaterką Gryffindoru...

- Co tu się stało?- do domu wróciło małżeństwo, które po drodze minęło rozgniewaną Rose.- Albus?- Ginny podeszła i obejrzała twarz syna, skupiając się na zaczerwienieniu i opuchliźnie.

- Nic mamo- sponad ramienia rodzicielki, chłopak zerknął na ojca.- Kobieta wyraziła swoją opinię- wyjaśnił, starając się nie zwracać uwagi na śmiechy rodzeństwa.

- Jaka matka, taka córka- podsumował Harry.- Chcesz bym się tym zajął?

- Lepiej nie, bo Rose mnie zabije przy pierwszej okazji. Co jest z tymi kobietami? To tylko koszulka, Scorpius nie ma z tym problemu.

- Musisz się jeszcze wiele o nas nauczyć- ostrzegła go matka.- Ta złośnica czasami za bardzo przypomina mi Rona, ale co poradzisz. Przyłóż lód, może pomoże.

Niestety okład nie zadziałał i pierwszego września Albus pojawił się na peronie z różnobarwnym siniakiem. Rose uśmiechnęła się i z dumnie podniesioną głową wsiadła do pociąg. Pomyśleć, że cała jej złość i niechęć zaczęła się od krótkiej rozmowy z ojcem, który kazał jej być lepszą od syna Dracona Malfoya, przez co Albus teraz cierpiał. Ron nie wiedział wtedy, że jego ukochana córka weźmie sobie tak do serca jego słowa, ale w przeciwieństwie do żony, nie widział w tym problemu i był dumny z dziewczyny.

- A tobie, co się stało?- chciał wiedzieć Scorpius, który po zakończonym spotkaniu prefektów wszedł do przedziału zajmowanego tylko przez jego przyjaciela, którego nie widział od tygodnia.

- Rose- jedno słowo, a wyrażało tak wiele. Blondyn usiadł wygodnie naprzeciwko Albusa, czekając na powód tej agresji.- Dowiedziała się, że kupiłem wam takie same koszulki. Słowo daję gdyby nie James to by mnie zabiła gołymi rękoma- Scorpius się zaśmiał.

- Nasza słodka Rosie jest bardziej groźna niż myślałem?- zapytał z niedowierzaniem w głosie.

- Poczekaj, a sam się przekonasz. Jej wrzaski to nic w porównaniu z prawym sierpowym. Ma dziewczyna siłę w rękach.

- Wiem o tym równie dobrze, co ty- zapewnił go.- Nie wiem czy pamiętasz, ale w ostatnim meczu dostałem od niej tłuczkiem, złamała mi rękę- blondyn wzdrygnął się na to wspomnienie. To był pierwszy raz, gdy spadł z miotły. O ile jego ojciec był kiepskim graczem o tyle on okazał się znakomitym obrońcą, ale miał niewielkie szanse w zetknięciu z rozpędzoną piłką, wycelowaną przez rudowłosą prosto w niego.

- Słyszałeś o szalonym pomyśle mojej pokręconej kuzynki?

- Której konkretnie? Masz ich dość sporo w szkole, można się pogubić- Albus musiał mu przyznać rację. Jego krewnych było mnóstwo w Hogwarcie.

- Roxanne, pani kapitan drużyny Gryffindoru. Chce urządzić w czerwcu mecz Quidditcha panie kontra panowie. Teraz, jako prefekt naczelny ma na to szansę. Z Gryffindoru na pewno wezmą ją i Rose.

- A nas ze Slytherinu. Zapowiada się niezła zabawa.

Wielu podzielało jego zdanie, ale by mecz mógł się odbyć jedną z Weasley'ów czekały ciężkie negocjacje z dyrektorką Hogwartu. Minerwa McGonagall w dalszym ciągu kibicowała drużynie Gryffindoru, której już nie była opiekunką, ale ten pomysł wydawał się jej dość niebezpieczny. Obawiała się o dobro swoich podopiecznych.

Jednak zanim miało do tego dojść do jakichkolwiek negocjacji trzeba było wypełnić inne obowiązki. Rose, jako prefekt musiała zająć się pierwszorocznymi, którzy z przerażeniem i zainteresowaniem oglądali szkołę.

- Ty nazywasz się Weasley?- zapytała drobna dziewczynka idąca koło niej.

- Tak, ale na korytarzu spotkasz sporo moich krewnych. Jeszcze siedmioro nie skończyło szkoły. A czemu pytasz?

- Mój tata wiele mi opowiadał o Harrym Potterze i jego najwierniejszych przyjaciołach. Jestem Alice Creevey, córka Dennisa- Rose przypomniała sobie jak kiedyś wujek wspominał o dwóch braciach, którzy byli zafascynowani jego osobą.- Tatuś się ucieszy, gdy mu napiszę, że trafiłam do Gryffindoru tak jak on.

- Z pewnością- rudowłosa uśmiechnęła się do małej.

Gdy skończyła wypełniać swoje obowiązki, poszła do dormitorium. Dzieliła je z czterema niezawodnymi koleżankami. Córką Oliwera Wooda Phoebe, Teresą Carter, która o istnieniu magii dowiedziała się przed sześcioma laty, Sussan Stone oraz bratanicą jednego z członków Zakonu Feniksa, Camilą Podmore. Po tylu latach wspólnego mieszkania, dziewczyny znały się tak dobrze jakby były rodziną. W końcu przez dziesięć miesięcy były niemal nierozłączne.

- Rose, co się stało twojemu uroczemu kuzynowi?- dziewczyna od dawna wiedziała, że Phoebe ma pewnego rodzaju słabość do Albusa, dlatego nie zdziwiło jej to pytanie.

- Malfoy, znaczy się... dał nam identyczne koszuli i gdy wpadłam, na Scorpiusa, a oboje byliśmy ubrani tak samo to trochę mnie poniosło i...

- Znokautowałaś Albusa?- Rose spojrzała na Camilę.- Ta nienawiść właśnie osiągnęła kolejny poziom. Wrogowie po grób.

- Albo po ślub- Rose rzuciła poduszką w Teresę, która głośno się zaśmiała.- To by było dopiero coś.

- Mój ojciec zabiłby Scorpiusa, a Draco ukatrupiłby mnie. Poza tym nie ważne jak jest przystojny, mógłby być ostatnim mężczyzną, a ja i tak wolałabym samotność.

- Wiesz w takiej mugolskiej książce pt.: „Duma i uprzedzenie", główna bohaterka ma podobne podejście, a i tak...- groźne spojrzenie sprawiło, że dziewczyna nie dokończyła. Przyglądając się kolejno współlokatorkom Rose rozpuściła włosy, które były ciemno rude za sprawą krwi Weasleyów i niesamowicie gęste i pokręcone dzięki genom jej matki.

- Prędzej zginę niż się z nim zwiążę- oznajmiła po chwili.

- A kogo byś wolała? Pewnie tego uroczego Krukona z siódmej klasy, Doriana- Rose spłonęła rumieńcem, na co Sussan się zaśmiała.- Jak śliwka w kompot! Musisz z nim porozmawiać o czymś innym niż Quidditch.

- Ale tylko o tym potrafię. Przy innych tematach...

- Stajesz się strasznie głupia i zapominasz jak się poprawnie wysławiać, a twój głos robi się dziwnie piskliwy?- dokończyła za nią dziewczyna siedząca na sąsiednim łóżku.

- Czyli dokładnie tak samo jak ty przy Albusie? Kiedyś się mnie spytał czy wszystko z tobą w porządku. To było po tym jak wylałaś cały dzban zupy na mnie, gdy on się niespodziewanie przysiadł, a później szybko uciekłaś.

- To było w czwartej klasie! Nikt normalny już o tym nie pamięta. A twoja reakcja, gdy rok temu trafiłaś Doriana tłuczkiem, chcąc go odpędzić od znicza i złamałaś mu dwa palce? To dopiero był widok, ludzie zwątpili, w której jesteś drużynie.

Po chwili droczenia się i niekontrolowanych wybuchów śmiechu temat zszedł na przyjemniejsze i niezagrażające życiu tematy. Miały sobie wiele do opowiedzenia po tych dwóch miesiącach.

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

88.5K 3.1K 48
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
7.8K 366 14
❝ Ostatnią rzeczą,jakiej pragnęłam, było się w kimś zakochać, bo gdzieś w głębi siebie pamiętałam, że miłość boli. ❞ Dwudziestolatka musi zmierzyć...
20K 1.5K 30
༄⋆.࿐ 𝐁𝐈𝐓𝐓𝐄𝐑𝐒𝐖𝐄𝐄𝐓 ! ❝ why do i keep on coming back for more? ❞ talia greene miała sławnych przyjaciół i dwójka z nich w jakiś sposób się w...
2.4K 676 22
Twoja osobista paczka papierosów, pamiętnik i za-po-mi-na-nie. Poczęstuj się. © drobnosc; 2022