Autorzy za kulisami - izzap

By k898smith

1.3K 62 52

Gustav uwielbia dobre historie z dreszczykiem. Bill i Tom zostają bohaterami jednej z nich, napisanej przez d... More

1. Mogę pomóc
2. Pisanie z autopsji
3. Inspiracja
4. Nie ma mowy
5. Jak się ma mój Jumbie?
6. Chciałbym żebyś powiedział mi, że mnie pragniesz... i zaskoczenie
7. Nie wiedział, że oni nie wiedzieli, że wiedzieli
8. Kocham cię. Doprowadzanie cię do szału to tylko przyjemność
10. To tylko gra i zabawa...

9. Wszystko przez jedno małe opowiadanie

165 5 9
By k898smith

Tom wyszedł wolnym krokiem z przestrzeni sypialnianej do prowizorycznego salonu w autobusie. To nie tak, że chciał porozmawiać z Gustavem i dowiedzieć się prawdy, po prostu musiał to zrobić. W tym momencie naprawdę nie miał wyboru; prawda musiała w końcu wyjść na jaw i był na to tylko jeden sposób.

— Gustav? — zawołał, wchodząc do pomieszczenia.

Na telewizorze był nastawiony jakiś program z wiadomościami, coś, co tylko David albo Gustav mogli włączyć. Dźwięk był tak głośny, że mógłby zagłuszyć cały świat.

— Gustav? — powtórzył delikatniej Tom, niemal wyśpiewując imię perkusisty, gdy wchodził wgłąb pomieszczenia.

Gitarzysta rozejrzał się wokół i zerknął na kanapę tylko po to, by znaleźć Gutava skulonego w jej rogu, zaraz przy oknie, gdy chował się za stołem w cieniu, jednakże wąska łuna światła padająca z telewizora oświetlała pomieszczenie i perkusistę, który w tym momencie chciał jedynie zniknąć.

— Tu jesteś — rzucił nonszalancko Tom i zajął miejsce naprzeciwko kumpla, siadając i zachowując się jakby był to zwyczajny dzień, jakby jego największy sekret wcale nie wydostał się na światło dzienne.

Tom usadowił się w miejscu, zajmując wygodną pozycję i ułożył ręce na stole przed nim, wyginając palce, gdy próbował uspokoić bijące serce – jedyną rzecz, której nie potrafił kontrolować, podczas gdy całym sobą sprawiał wrażenie totalnie wyluzowanego.

— Gus, czy możesz to trochę ściszyć? — spytał głośno z małym westchnięciem.

Gustav wytrzeszczył na niego oczy, przypominając teraz dziecko obserwujące potwora wypełzającego z szafy, chodzącego i mówiącego ludzkim głosem, pomimo tego, jakim strasznym potworem był. Pomimo przytłoczenia, Gustav sięgnął po pilot na swoich kolanach i ściszył dźwięk o kilka tonów. W pokoju od razu stało się dużo ciszej, a odgłos wiadomości był teraz niemal niesłyszalnym szmerem w tle.

Tom uśmiechnął się delikatnie i zanim się odezwał, spojrzał w dół na swoje dłonie. Nie był pewien, jak powinien to rozegrać, więc zaczął od najprostszej rzeczy, która pojawiła się w jego myślach.

— Więc nie wiedziałeś o nas.

Gustav przełknął ślinę, a jego jabłko Adama widocznie się poruszyło.

Pokręcił sztywno głową, poruszając ją jedynie o milimetry.

— Okej, łał — westchnął głośno Tom, wytrzeszczając oczy i unosząc wysoko brwi. — Więc mówisz mi, że to wszystko wyszło stąd? — spytał, wskazując palcem na głowę Gustava.

Gustav przytaknął.

— I z Georga — dodał cicho.

— Łał — powtórzył Tom. — I żaden z was nie wiedział ani nawet... nie podejrzewał?

Gustav poruszył się niepewnie na swoim miejscu i zawstydził się, zanim odpowiedział:

— Nie. — Wzruszył ramionami i podciągnął kolana pod brodę, tworząc sobie ochronną barierę, zanim kontynuował łamiącym się tonem: — Najpierw wpadłem przypadkiem na jakieś opowiadania online, a potem po prostu za-zacząłem...

— Pisać rzeczy? — podpowiedział delikatnie Tom, gdy głos Gustava się załamał.

Przytaknął.

— Ale nie podejrzewałeś nic naprawdę? — spytał Tom po kolejnej minucie ciszy.

Gustav podniósł wzrok na gitarzystę.

— Czasami — odparł. — Ale Georg zawsze wyrzucał mi to z głowy i mówił, że fikcja zaczyna mnie przytłaczać... Myślałem, że miał rację.

*

Podczas gdy perkusista i gitarzysta byli pewni, że to wszystko przerażający zbieg okoliczności, wokalista i basista w swojej rozmowie odkrywali prawdę leżącą kilka centymetrów pod warstwą kłamstw.

— T-ty byłeś tym, kto w-wszedł tam w Essen? — wyjąkał Bill zszokowanym głosem. Zaschło mu w gardle, gdy patrzył przerażony na basistę, umierając w swoim podłym położeniu.

Georg uniósł lekko kącik ust i kiwnął głową, uśmiechając się, jakby to była najprostsza i najbardziej oczywista rzecz na całym świecie.

— No, to ja — oświadczył.

Bill zamknął oczy na jakieś trzydzieści sekund, starając się uspokoić szargające nim nerwy i powstrzymać się od zabicia kogoś, czegoś, nawet samego siebie. Przełknął ślinę i podniósł wzrok na basistę po raz kolejny.

— Więc cały ten czas o nas wiedziałeś?

Basista roześmiał się z głębi serca i pokręcił głową.

— Nie, to jest właśnie zabawne — zachichotał Georg i podszedł do łóżka Billa. Przysiadł na krawędzi materaca. Wokalista wytrzeszczył na niego oczy, całkowicie skonfundowany tym oświadczeniem. To nie miało w ogóle sensu.

— Przepraszam? — Bill wyprostował się w miejscu, a brwi powędrowały mu w górę czoła.

Georg zaśmiał się jeszcze raz, zanim zaczął, tonem sugerującym, że gada z czarnowłosym o pogodzie, nie o czymś, co bliźniacy mieli za sekret skrywany od lat:

— Wiedziałem, ale nie wiedziałem. — Georg przesunął się w miejscu zanim zaczął wyjaśniać swoją wersję historii. — Tak, wszedłem na was w Essen, ale nie wiedziałem, że to Ty, Bill. Tam, wtedy, nie było możliwości żebym wiedział, że to ty. Tak, widziałem twoje buty opadające na podłogę, jak w naszym opku. — Wskazał na laptopa, który wciąż leżał na kolanach Billa. — Ale, kurwa, nie ześwirowałem i nie zacząłem podejrzewać, że to ty. Masa lasek nosi takie adidasy.

Bill zamrugał, starając się skupić myśli wokół tych słów.

— Więc myślałeś, że byłem jakąś laską?

— No, dokładnie — przytaknął Georg. — Ale potem wróciliście... — Łagodny uśmiech Georga przeobraził się w inny, dużo bardziej cwaniacki.

Wokalista skulił się i spróbował ukryć twarz w rękach.

— I? — poprosił, by przyjaciel kontynuował.

— I potem — zaczął Georg beztroskim tonem, zdecydowanie czerpiąc zbyt dużo przyjemności z tej rozmowy — potem wróciliście z wygniecionymi i byle jak założonymi ciuchami. Dla Toma to normalne, ale dla ciebie, Bill... nie jesteś taki niechlujny.

— I wtedy się domyśliłeś? — wyszeptał Bill i zerknął spomiędzy palców na Georga, wyglądając jak dziecko bawiące się w chowanego.

Basista pokręcił głową i zaśmiał się raz jeszcze.

— Nie do końca.

— Nie do końca? — Bill rozczapierzył palce i utkwił spojrzenie w Georgu.

— Nie do końca wtedy — zachichotał Georg i odwrócił spojrzenie od piosenkarza. Musiał przyznać, że torturowanie tego biedaka dawało mu dużo przyjemności. Naprawdę, Bill umierał przy każdym jego słowie i basista chciał cieszyć się tym jak, choć raz w życiu, ma nad nim taką władzę. — Wiesz, nie wiedziałem wtedy, że wy we dwójkę macie jakąś... chorą relację. Podejrzewałem to, ale przekonywałem się, że to sobie wymyślam. Wiesz, Tom zawsze jest takim podrywaczem i nie wierzy w te całe motylki w brzuchu, zwalanie z nóg, niejedzenie, niespanie z miłości, te wszystkie miłosne pierdololo, o których bablasz w wywiadach.

Bill odsunął dłonie z twarzy akurat wtedy, gdy rumieniec zaczął pokrywać jego policzki.

— Kłamie — mruknął pod nosem, odwracając głowę i wzrok od basisty.

Georg nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wpełzł na jego twarz, widząc naburmuszoną minę Billa i to, jak krzyżował ramiona na piersi, wyraźnie zirytowany tym, co Tom opowiadał w wywiadach, całym tym kłamliwym gównem o tym, jak kochał swoje jednonocne przygody. To była nieprawda. Tom wierzył w miłość. W końcu kochał Billa.

— Kurwa, chłopaki, wy naprawdę... — Georg zamilkł, gdy poczuł uścisk w sercu, orientując się co do stanowiska Billa wobec Toma.

Wokalista odgonił od siebie zawstydzenie i zbulwersowanie, znów zwracając uwagę na Georga i uśmiechnął się przyjaźnie.

— Tak — stwierdził krótko. — Ale to jak w końcu się dowiedziałeś?

— Więc — zaczął basista, wzruszając lekko ramionami, z nikłym uśmiechem wciąż przyklejonym do warg — nie zorientowałem się, nie do końca. To zawsze było tylko podejrzenie.

*

— Więc skąd, kurwa, wzięliście wszystkie te pomysły? — Tom zapytał perkusistę, nie mogąc uwierzyć, że to wszystko naprawdę wzięło się znikąd. Gustav upierał się, że nigdy nie wiedział o ich relacji, że tylko coś podejrzewał.

— A skąd ludzie w ogóle biorą pomysły? — Gustav wzruszył ramionami.

— Gus, nie mam ochoty na filozoficzne bzdety — ostrzegł go gitarzysta przez zaciśnięte zęby. To wybitnie nie był czas na jego sokratejskie gadki.

— Okej, sorry — odparł cicho, jeszcze raz przesuwając się w miejscu. Nie mógł odgonić od siebie tego uczucia, jakby był przesłuchiwany w więzieniu za coś, czemu był w stu procentach winny, a i tak próbował odpierał wszelkie zarzuty. — Ale naprawdę, Tom, to wszystko wymyśliliśmy... z tego, co mi wiadomo — dodał niemal szeptem.

— Z tego, co ci wiadomo? — Tom pochylił się nad stołem, przybliżając głowę do Gustava, żeby ten nie musiał mówić za głośno.

Perkusista ponownie wzruszył ramionami, skulony w rogu kanapy.

— G podsunął kilka swoich pomysłów.

Tom na sekundę uniósł brwi, zastanawiając się nad tym zdaniem i z powrotem oparł się o swoje siedzenie, opuszczając zdystansowany wzrok. Georg podsunął kilka swoich pomysłów?

— Które były jego? — spytał znikąd Tom, strasząc Gustava tym nagłym przerwaniem ciszy, która pomiędzy nimi zapadła.

— Kilka z nich — odparł.

Tom rzucił mu zabójcze spojrzenie, domagając się lepszej odpowiedzi, niż ta.

— Okej, okej, na przykład... — zaczął, myśląc o tych licznych nocnych posiadówkach w zamkniętym na trzy spusty pokoju mediów, gdzie razem z Georgiem nachylali się nad laptopem, wymyślając wszystkie te pomysły, cytaty i sytuacje, które sprawiłyby, że ich matki spaliłyby się ze wstydu, gdyby tylko dowiedziały się, że ich ukochani synowie mieli coś wspólnego z takimi bezeceństwami.

Tom obserwował jak jego przyjaciel próbował przypomnieć sobie, który z autorów wymyślił którą scenę i spiął się w oczekiwaniu na odpowiedź. Nagle znikąd, perkusista podskoczył, wyprostował się w siedzeniu i pstryknął palcami. Uśmiechnął się szeroko, wyraźnie dumny z siebie, że przypomniał sobie dokładną scenę, którą wymyślił Georg.

— Na przykład ostatnia scena! — niemal wykrzyknął blondyn, uderzając pięścią w blat stołu. — G wymyślił całą scenę w łazience. To było totalnie z dupy, ale pasowało idealnie. Przysięgam, on ma tak pojebane w głowie, że to nawet nie jest zabaw... gdzie idziesz?

Gustav dodał to ostatnie, widząc gitarzystę, który wyskoczył z krzesła i wybiegł w popłochu z pomieszczenia. Tom nie odpowiedział, tylko kontynuował swój bieg w stronę tyłu autobusu.

Perkusista pokręcił głową i uśmiechnął się.

— Totalnie z dupy... — mruknął pod nosem, nie będąc świadom tego, o czym pomyślał Tom.

*

— Wy dwaj zawsze byliście ze sobą blisko, ale przywykliśmy do tego — kontynuował swoje wyjaśnienia Georg. — I potem dowiedziałem się, że Gustav pisze to... gówniane fanfiction, a ja w ogóle nie miałem pojęcia, że coś takiego nawet istnieje. I zanim się zorientowałem, co się dzieje, już pomagałem mu z opowiadaniem. To jest...

— Pojebane — dokończył Bill, zerkając na laptopa na kolanach. Ekran był czarny, a komputer nie wydawał z siebie żadnych dźwięków, nieaktywny od kilku dobrych minut. Przesunął palcem po gładziku i monitor włączył się, rzucając jasną łunę.

Jego oczy znów natknęły się na opowiadanie.

— Więc to nie jest do końca... nieprawdziwe?

— Do końca nie. — Georg pokręcił głową. — Niektóre rzeczy są totalnie zmyślone, niektóre oparte na faktach.

— Jak Jumbie — powiedział miękko Bill, unosząc kącik ust w uśmiechu.

Basista zaśmiał się głośno.

— Serio? To było zmyślone.

Bill jęknął, opadł na poduszki i schował twarz w dłoniach, próbując ukryć zażenowanie.

— Mówisz poważnie? — spytał żałośnie.

— Ee, obawiam się, że tak — wyjaśnił ze śmiechem Georg, kręcąc głową z rozbawieniem.

— Kurwa — zza dłoni Billa wydobył się niewyraźny pomruk. — Czy mogę teraz po prostu umrzeć?

— Bill! — głos Toma rozniósł się echem po korytarzu busa. — Bill, Gus nie wiedział, ale Georg tak! — dobiegał ich krzyk z oddali. Gitarzysta zatrzymał się przed łóżkami tylko po to, by odkryć, że Georg siedzi na krawędzi łóżka jego brata. — Kurwa.

— Mów mi jeszcze, Tomi — powiedział Bill, wciąż z twarzą ukrytą w dłoniach.

— Kurwa... ty wiesz — powiedział cicho Tom, patrząc na basistę.

Georg uśmiechnął się do niego i kiwnął głową.

— Wiem.

— To ty wszedłeś wtedy, w Essen — oświadczył Tom, podpierając się ramieniem o ścianę. — Wiedziałeś od wtedy i nam nie powiedziałeś? Co z tobą, Georg?

— Nie wiedział, podejrzewał — poprawił bliźniaka Bill i odsunął dłonie od twarzy. Usiadł i spojrzał na swoją drugą połówkę, która wydawała się całkowicie przerażona.

— Podejrzewałem od Essen, a potem pojawił się Gustav ze swoim pojebanym fanfiction i wszystkimi małymi rzeczami, których wcześniej nie zauważyłem. Ale nigdy do niczego nie doszedłem. Pomyślałem, że gdybyście naprawdę byli... razem, czy coś, to i tak byście pewnie nie chcieli żebym o tym wiedział. Więc przekonałem siebie samego, że... nie byliście.

— G. — Tom spojrzał na przyjaciele i westchnął. Georg uniósł brwi. — Jesteś dziwny.

— No ale zadziałało, nie? Znaczy, do dzisiaj.

— Ta, do dzisiaj. Co za uroczy wieczór — mruknął z sarkazmem Tom.

Georg zaśmiał się na ten cynizm i pokręcił głową, podnosząc się z łóżka.

— Hej, wszystko co zrobiłem to dodałem dwa do dwóch. To wcale nie jest takie trudne. Serio myśleliście, że możecie utrzymać to w tajemnicy na zawsze?

— Było warto spróbować — wymamrotał w odpowiedzi Tom.

— Ta, jak uważasz. — Basista wywrócił oczami i wyprostował się. — W każdym razie, sprawdzę co u Gusa. Pewnie leży zwinięty w kulkę gdzieś w rogu, nie?

— Prawie — potwierdził Tom, a Georg wyszedł, chichocząc.

Bill wypuścił oddech, dopiero teraz orientując się, że go wstrzymywał i opadł na poduszki. Tom podszedł i usiadł na skraju jego łóżka, blisko bliźniaka. Jęknął i pochylił się nad Billem, z głową w zagłębieniu szyi brata. Nie przejął się czapką, która spadła gdzieś po drodze, objął jedynie mocno Billa.

— Jakim cudem wszystko się tak zjebało?

Bill zachichotał, a przyjemny dreszcz rozluźnienia przeszedł i Toma.

— Wszystko przez jedno małe opowiadanie — odparł, patrząc zza ramienia Toma na laptopa. Rzeczywiście, jedno małe opowiadanie. Gdyby tylko Tom nie pożyczył komputera Gustava, nic by się nie stało.

Tom westchnął i usiadł, by móc przyjrzeć się bratu.

— G's wiedzą, obaj. To jest... pojebane. Mam ochotę zwinąć się w kulkę i umrzeć.

— Proszę, nie — odparł słodko Bill, delikatnie muskając wargi Toma. Gitarzysta wyraźnie rozluźnił się, a napięcie powoli opuściło jego mięśnie, gdy umysł podpowiadał mu, by odwzajemnić pocałunek. Czyny podążyły więc za myślami i rozsunął wargi, pozwalając wedrzeć się między nie językowi Billa, wykorzystując nieobecność chłopaków. Chociaż, przecież i tak już wiedzieli. Cholera, pisali o tym; na pewno nie zabiłoby ich, gdyby weszli wprost na małą scenkę obmacywania się... prawda?

*

Od nocy druzgoczącej prawdy minęło kilka dni i, szczerze mówiąc, wszyscy radzili sobie z tym całkiem dobrze. G's szybko zaakceptowali tę zakazaną relację. W końcu, pisali o tym tak długo, że było dla nich niemal naturalnym widzieć tę dwójkę i ich drobne przejawy uczuć, zwłaszcza teraz, gdy nie przejmowali się tym, czy basista lub perkusista są w pobliżu. Mogli to w końcu znieść.

— Wciąż nie łapię, dlaczego uważaliście, że musicie to przed nami ukrywać. Przed nami. Serio, czemu? — spytał Gustav, atakując uciekający groszek widelcem. Spudłował i ziarno potoczyło się na drugą stronę talerza.

Nie pytajcie, skąd te warzywa – okazjonalnie zdarzało się im jadać zdrowe posiłki. Niezbyt często, ale czasami. Jak, na przykład, wieczorami, gdy ich rodzice dzwonili do Davida upewnić się, że ich dzieci odżywiają się odpowiednio, by wyrosnąć na silnych mężczyzn.

Tom zaśmiał się i dziabnął makaron z talerza Billa, a potem władował go sobie do ust.

— Gus, ziom, pomyśl trochę. Gdybyś robił coś takiego ze swoją siostrą, chciałbyś żebyśmy o tym wiedzieli?

Perkusista wykrzywił się na samą myśl o tym i zacisnął oczy, starając się pozbyć tego z głowy.

— Okej, okej, kumam! — Wykrzywił twarz i wzdrygnął się, gdy kolejny obraz pojawił się mu przed oczami. — Kurwa, Tom, wielkie dzięki.

Gitarzysta zaśmiał się z niego i mrugnął do brata siedzącego naprzeciwko. W odpowiedzi nieśmiały rumieniec wpełzł na policzki Billa, a czarnowłosy pochylił głowę nad talerzem, bawiąc się jedzeniem.

— Tom, myślę, że właśnie przeraziłeś małego Gustavka na śmierć — roześmiał się Georg, gdy Gustav wzdrygnął się po raz kolejny.

Tom wywrócił oczami.

— Daj spokój, Gus, tak tylko gadałem. Poza tym, no kurwa, nie udawaj takiego obrzydzonego. Ty pisałeś o mnie i Billu, powinieneś być do tego przyzwyczajony.

Gustav jęknął i oparł policzek na dłoni. Z łokciem na stole, wgapił się w swój niemal pusty talerz.

— To co innego — wymamrotał żałośnie.

— Nieprawda — wtrącił się Bill. Znikąd zachichotał i spojrzał przez stół na bliźniaka. — Tomi, przestań — zawył i kopnął brata pod stołem. Tom zwyczajnie zaśmiał się i podniósł z miejsca.

— Dobra — odparł i usiadł obok Billa, przysuwając się do niego i wciskając go w róg. Uśmiechając się pod nosem, objął brata ramieniem i przyciągnął do siebie. Nie pozwolił się mu odsunąć i złożył pocałunek wprost na jego ustach.

— Hej, niektórzy z nas próbują tu jeść! — rzucił wkurzonym głosem Georg, jednak nie udało mu się powstrzymać śmiechu, gdy bliźniacy oderwali się od siebie i rzucili mu groźne spojrzenia. Perkusista pokręcił głową i wrócił do ścigania uciekającego po krawędzi groszku, wciąż nieskutecznie.

Tom zaśmiał się, a Bill zachichotał.

— To nie oglądaj — odparł Tom i wrócił do przerwanej czynności, starając się wcelować ustami prosto w wargi brata i nie chybił.

Georg zaśmiał się cicho, ale dźwięk zdegustowania wydobył się z jego gardła, gdy zerknął na talerz.

— Czy każdy posiłek będzie teraz serwowany z dodatkiem małej sesyjki chorego twincestu?

Bliźniacy uśmiechnęli się, nie przerywając pocałunku, a Tom z gracją wyciągnął ramię i pokazał basiście środkowy palec. Georg wciągnął głośno powietrze.

— O nie, nie pokazałeś mi właśnie fucka! — roześmiał się, obserwując jak ręka Toma wraca na ciało Billa, a jego zwinne palce zaczynają masować biodro bliźniaka wraz z pogłębiającym się pocałunkiem.

G's pokręcili w rozbawieniu głowami i z całych sił starali się ignorować bliźniaków. Niestety, nie byli w tym najlepsi.

— Powiedziałbym im żeby znaleźli sobie pokój, ale boję się, że to znaczyłoby, że nie będziemy mieli gdzie dziś spać — powiedział do Gustava Georg, doskonale zdając sobie sprawę, że wtedy Kaulitzowie zawędrowaliby do ich wspólnego pokoju. A tylko Bóg wie, co by potem tam wyprawiali.

Georg i Gustav, roześmiani, skończyli swoje posiłki z bliźniakami na deser; to znaczy oni sami dla siebie byli deserem, żeby nie było. Ale tak to, życie wydawało się całkiem znośne. G's się dowiedzieli, ale nie mieli z tym problemu. W końcu pisali o tym na długo przed tym, gdy myśleli, że to prawda – byli więc przygotowani. Na dłuższą metę, bliźniacy skończyli z dużo większą swobodą i wolnością dla swojej relacji.

Jednakże, życie to nie bajka.

Oczywiście, a więc cała czwórka zespołu Tokio Hotel musiała zmierzyć się z nowym aspektem tej wolności relacji bliźniaków.

— Ee... chłopaki? — odezwał się stojący w drzwiach kuchni David. Bill i Tom oderwali się od siebie; ich usta były nabrzmiałe, a oczy zamglone, gdy spojrzeli na menadżera.

Z twarzy Davida odpłynęła cała krew na widok winnych facjat bliźniaków.

Continue Reading

You'll Also Like

66.9K 3.6K 123
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
116K 8.7K 54
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
12.6K 2.7K 29
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
14.1K 642 25
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...