Autorzy za kulisami - izzap

Von k898smith

1.3K 62 52

Gustav uwielbia dobre historie z dreszczykiem. Bill i Tom zostają bohaterami jednej z nich, napisanej przez d... Mehr

1. Mogę pomóc
2. Pisanie z autopsji
4. Nie ma mowy
5. Jak się ma mój Jumbie?
6. Chciałbym żebyś powiedział mi, że mnie pragniesz... i zaskoczenie
7. Nie wiedział, że oni nie wiedzieli, że wiedzieli
8. Kocham cię. Doprowadzanie cię do szału to tylko przyjemność
9. Wszystko przez jedno małe opowiadanie
10. To tylko gra i zabawa...

3. Inspiracja

128 8 2
Von k898smith

Bill biegł w poprzek sceny, śpiewał na całe gardło wersy „Ich Brech Aus", z dłonią zaciśniętą w pięść uderzał przypadkowo w powietrze. Opuścił powieki, gdy muzyka przeszywała dreszczem całe jego ciało niczym narkotyk pulsując w żyłach.

Każdy z czwórki członków Tokio Hotel był w swoim świecie, przeżywając muzykę na własny sposób. Każdy dźwięk z uderzeniem w bębny Gustava, nutę wygraną przez Georga, akord złapany przez Toma i w końcu słowo, które Bill wyśpiewał do mikrofonu.

To było ich życie; to było to, dla czego żyli.

Wsparcie tłumu fanów, kolejne krzyki przedzierające powietrze, nastoletnie fanki... nie było chwili, gdy chcieli więcej, niż teraz.

Robili to od lat, podróżowali i dorastali tworząc muzykę, grając koncerty każdej nocy. I nie zamieniliby tego za nic w świecie.

Bill podskakiwał wokół sceny, próbując tańczyć zbliżał się do swojego brata bliźniaka, nieświadomego tego, co robił wokalista. Gustav obserwował całą scenę, wzrokiem podążając za Billem, wciąż rytmicznie uderzając w bębny i talerze, prawie jakby robił to nieświadomie, z pamięci.

Uśmiechnął się pod nosem widząc, że piosenkarz robił to, co myślał, że jest tańcem. Kręcił biodrami do muzyki, nieco przypominając pijanego wujka na przyjęciu weselnym. Gustav zaśmiał się, widząc Billa, który starał się zmusić Toma do poruszania się z nim w jednym rytmie, podchodząc bliźniaka od tyłu. Ale oczywiście śmiech perkusisty pozostał niezauważony – wyglądał po prostu normalnie, ciesząc się chwilą podczas koncertu.

Chociaż w sekundę później wytrzeszczył oczy, a uśmiech całkowicie zniknął, zastąpiony zdezorientowanym wyrazem twarzy.

Czy on właśnie zobaczył Billa wykręcającego biodra i napierającego na tyłek Toma?

Odgonił od siebie tę absurdalną myśl i rozejrzał się wokół, starając się skupić na muzyce.

Może tylko wyobraża sobie rzeczy.

A może to normalne. Bill przecież zawsze naruszał czyjąś przestrzeń osobistą.

Żeby tylko udowodnić sobie, że najprawdopodobniej miał halucynacje, spojrzał znów w bok sceny, gdzie wokalista cały czas stał niepokojąco blisko gitarzysty. I zobaczył to: dwóch braci wymieniających sekretny uśmieszek.

Myśli zaczęły uciekać mu niewiadomo gdzie i Gustav niemal spartaczył kolejną partię; lekko trzęsące się dłonie ominęły jeden dźwięk, ale szybko przywołał się do porządku, mając nadzieję, że nikt nie dosłyszy sekundy opóźnienia perkusji. Oczywiście, Gustav był jedynym, który byłby w stanie to zrobić, ale wciąż chciał sam siebie spoliczkować za to, że prawie to spieprzył. Nigdy nie nawalał.

Ale ten uśmieszek pomiędzy bliźniakami...

To nie był zwyczajny uśmiech ani Billa, ani Toma.

A jeśli szło o Toma to ten konkretny uśmiech na pewno nie był normalny.

Gustav widział ten uśmiech wcześniej.

To był uśmiech, którego Tom używał, gdy zespół wychodził wieczorem do klubu.

To był uśmiech, który Tom rezerwował dla dziewczyn.

To był uśmiech, który Tom posyłał z mrugnięciem okiem, dając znać, że chętnie zobaczy się z nimi później.

To był uśmiech, którego znaczenie znał cały zespół, uśmiech, którego żaden z nich nigdy nie otrzymał.

Ale Tom właśnie posłał ten uśmiech Billowi, jego... bliźniaczemu bratu.

Gustav wymamrotał pod nosem jakąś nieistotną zbitkę słów, dziękując bogom za koniec piosenki, akurat w takim momencie, by mógł zebrać myśli przed kolejną połową koncertu. Zespół miał krótką przerwę po tym, jak Bill wykrzyczał ogromne podziękowania do tłumu, który machał im dopóki nie zniknęli ze sceny.

Gustav starł z czoła cienką warstwę potu niewielkim ręcznikiem i chwycił butelkę wody, łapczywie pochłaniając wodę w zadziwiająco rekordowym tempie. Przełknął ślinę i odchylił głowę do normalnej pozycji tylko po to, by zorientować się, że Georg wpatrywał się w niego z zaciekawieniem.

— Ej, wszystko ok, Gus? — spytał z odrobiną niepokoju w głosie.

— Ee, tak... tylko... wiesz, nerwy — wybełkotał w odpowiedzi, rozglądając się dookoła, aż jego oczy nie zatrzymały się na bliźniakach kilka metrów dalej.

Jego serce zabiło szybciej.

Bill zamachnął się mokrym od potu ręcznikiem na Toma, a ten zrobił to samo w obronie. Obaj zaczęli biegać dookoła jak małe dzieci, głośno piszcząc. Georg podążył za wzrokiem Gustava i zaśmiał się, zanim krzyknął:

— Ej, małolaty, przestańcie!

Bill i Tom spojrzeli na nich i w jednej sekundzie przestali okładać się ręcznikami. Bill jednak sięgnął ręką do czapki brata i jednym szturchnięciem zrzucił mu ją z głowy i uciekł, przyciskając zdobycz do piersi jak najcenniejszego zakładnika. Na twarzy Toma w jednej chwili pojawił się zabawny grymas i ruszył za bliźniakiem. Obaj wybuchnęli salwą głośnego śmiechu, gdy złapał go w pół i powalił na ziemię, przyciskając do podłogi jak zawodnik footballowy przyciskałby drugiego. Starszy z ich dwójki zaczął łaskotać drugiego, atakując go sprawnymi ruchami palców.

— Prze-przestaaań! Tomi!!! Pro-prooszę przestań! — krzyczał pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu Bill.

— Oddawaj moją czapkę!

— Ach! Tomi!

Gustav wzdrygał się z każdym kolejnym chichotem, wybałuszając oczy na scenę, którą miał przed sobą. Obiad podchodził mu w górę przełyku i zaraz miał wydostać się z jego ust w mało przyjemnej formie. Czuł, że blednie z każdą chwilą, gdy patrzył na Toma siedzącego okrakiem na Billu. Jego umysł przejął nad tym kontrolę i nagle umiejscowił tę dwójkę, w tej samej pozycji w zupełnie innym miejscu: w sypialni, na królewskim łożu, ze skórą pokrytą cienką warstwą lepkiego potu. Z ust dochodziły tylko urwane westchnienia, mrużyli oczy z podniecenia kolejnymi jękami.

— Gustav, ziom, masz nieźle pojebane w głowie — mruknął przerywając czytanie Georg i zerknął nad ramieniem perkusisty na jego palce biegnące po klawiaturze.

Gustav w jednej sekundzie zamarł i odwrócił głowę, uwalniając jęk spod krzywego uśmiechu.

— Jest aż tak źle?

— Źle, w sensie że chujowo piszesz? Nie. Źle, w sensie, że to zboczone i nieco niepokojące? Tak. Znaczy... nie zapominajmy, oni są bliźniakami.

— Tak, przecież wiem — odparł Gustav, wpatrując się w ekran ze skończonym pierwszym rozdziałem ich fanfiction. Obaj czytali go właśnie by wyłapać ewentualne błędy.

— Są nie tylko bliźniakami, ale bliźniakami, którzy, tak się składa, są naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Gdzie dokładnie na skali od wszystko w porządku do króla Edypa nas to stawia?

— Niebezpiecznie blisko Edypa, G — zaśmiał się, kręcąc głową.

— Tak myślałem. Jak właściwie to się stało, że zacząłeś w ogóle pisać to gówno? — spytał Georg, rozwalając się na kanapie w pokoju telewizyjnym.

Gustav wzruszył ramionami i przeczytał kolejne wersy opowiadania na ekranie przed nim.

— Trudno powiedzieć... Wpadłem raz przypadkiem na tę stronę, kolejnego dnia czytałem te historie i zanim się zorientowałem, zacząłem śledzić je na bieżąco i czekać na kolejne odcinki. Wiesz, lubię dobre opowiadania, G.

— No, ale pisać dobre opowiadanie?

— To hobby — oświadczył Gustav, ponownie wzruszając ramionami.

— Okej, czyli ty lubisz dobre opowiadania, ja lubię dobre zwroty akcji i dlatego tu jesteśmy — zaśmiał się lekko. — Wrzuciłeś to już?

— Hm, właśnie to robię — odparł Gustav, przesuwając palcem po gładziku i uderzając w kilka miejsc. — I... już. Opublikowane — oświadczył z uśmiechem, klikając by zapisać zmiany na stronie.

Georg pochylił się i przeczytał linijkę tekstu:

Akcja przebiegła pomyślnie!

— Tak po prostu? — spytał sceptycznie.

— G, to Internet, nie żadne biuro rekrutacji na uniwerek, to nie tak, że skasują, co wrzucisz, no chyba że będziesz pisał jak czterolatka, wtedy mogą. Ale w innym wypadku... wszystko można wrzucić do netu. I mam na myśli wszystko — zachichotał, przeklikując kilka razy przez nawigację głównej strony Tokio Hotel FanFiction.

Georg z nieukrywaną chęcią dowiedzenia się więcej, zaglądnął przez ramię przyjaciela, który przesuwał ekran w dół do dopiero co dodanych historii.

— Tylko jedno wyświetlenie?! — oburzył się, aż z zawodu opadły mu ramiona.

Gustav pokręcił głową i wylogował się, zamykając przeglądarkę i przełączając komputer w tryb uśpienia.

— G, wrzuciliśmy to, co, minutę temu. Daj trochę czasu. Sprawdzimy potem.

Georg wstał i ruszył za Gustavem do drzwi, zakładając ręce na piersi.

— Myślisz, że przeczyta to więcej osób? — rzucił pytaniem w plecy przyjaciela, brzmiąc trochę jak dziecko oczekujące swoich urodzinowych prezentów.

— Tak, ale to nieistotne — roześmiał się Gustav. — Lepszym pytaniem jest: czy im się spodoba?

— A spodoba się? — wyszeptał, powtarzając na głos pytanie, które sprawiło, że zmarszczył czoło i sam zaczął się nad tym zastanawiać.

Minęło kilka długich sekund, gdy w ciszy przechodzili od pokoju do swoich kuszetek.

— Spodoba? — powtórzył.

Gustav wsunął swój komputer na jedną z półek pod łóżkiem i, wyprostowawszy się, wzruszył ramionami i posłał przyjacielowi cień uśmiechu.

— Nie wiem, ciężko powiedzieć. Czasami im się podoba, czasami nie.

Georg odwrócił się i odszedł, mrucząc coś do siebie gdy przechodził do głównej części ich tourbusa, wciąż ze skrzyżowanymi rękoma na piersi.

— Pieprzeni czytelnicy... lepiej żeby się im spodobało — wymamrotał rozdygotany w powietrze przed sobą, zupełnie tak, jakby jego groźba miała na coś wpłynąć. Idący za nim Gustav roześmiał się i sięgnął do jednej z górnych szafek, wyciągając z niej paczkę czipsów do przegryzienia.

— Cóż, jeśli mogę to powiedzieć, jestem przekonany, że pokochają naszego ficka, w końcu jest napisany przez ponadprzeciętny umysł Georginy.

Georg poderwał się z miejsca i próbował złapać Gustava, który głośno się śmiejąc czmychnął mu szybko do tyłu tourbusa.

— Ja pierdolę, nie wierzę, że nazwałeś mnie Georginą!

— Hej, Georgina i Złotowłosy!

Georg i Gustav zamarli na dźwięk tego głosu, a ich miny zrzedły gdy odwrócili się i stanęli twarzą w twarz z jego źródłem. Obie pary ich oczu otworzyły się szeroko na widok Billa, który leżał na swoim łóżku. Jego rozrzucone w nieładzie włosy czarnymi kosmykami opadały na twarz bez śladu makijażu, a materiał firany oddzielającej posłanie od korytarza kiwał gniewnie od ruchu, którym odrzucił go wokalista. Patrzył na nich zirytowany, spojrzeniem pełnym wyższości, jak na małe, potworne kreatury, niegodne stąpania po ziemi.

— T-tak? — pisnął cicho Georg.

— Gówno mnie obchodzi, kto kogo jak nazwał, ale zachowajcie to, kurwa, dla siebie! Niektórzy z nas próbują tu spać! — krzyknął, posyłając im kolejne spojrzenie pełne gniewu zanim znów zanurzył się w swojej jaskini, z firaną powiewającą w ślad jego gwałtownego ruchu, gdy znów ją zaciągnął.

Gustav i Georg skrzywili się na ten wybuch gniewu Billa i zaraz roześmiali się.

Jak na tę godzinę nocy, typowy Bill.

Albo dnia.

Cholera, czy już naprawdę wzeszło słońce?

Obaj zdecydowanie zasiedzieli się nad laptopem Gustava.

Kręcąc z rozbawieniem głowami, odeszli, Gustav mrucząc pod nosem:

— Jak sobie życzysz, Śpiąca Królewno.

— Królowa dramatu potrzebuje się wyspać, lepiej jej pozwólmy — chichotał Georg.

— Słyszałem to! — Krzyk Billa poniósł się przez autobus.

*

— Siedem komentarzy? To dobrze czy źle? — spytał z niepokojem Georg, gdy tylko pochylili się nad cennym laptopem. Siedzieli sami w kanciapie filmowej, która – zaskakująco – zawsze wtedy, gdy potrzebowali, okazywała się pusta.

Gustav wzruszył ramionami i przeleciał wzrokiem po komentarzach, uśmiechając się, gdy czytał miłe słowa. Opinie czytelników zawsze rozgrzewały jego serce. Sprawiały, że rzeczywiście czuł, że posiada jakieś umiejętności – oczywiście poza graniem na perkusji.

— Całkiem dobrze, jak dla mnie. Na jeden rozdział to nieźle — odparł miękko.

— Nieźle? Ile jest średnio komentarzy pod innymi opowiadaniami?

— Nie mam pojęcia.

— Okej, dobra — powiedział Georg, uderzając palcami o blat stołu w zamyśleniu. — Ile najwięcej komentarzy miałeś pod jakimś swoim opowiadaniem? Pod jednym rozdziałem, oczywiście?

Gustav odchylił się, przygryzając wargę i starając się sobie przypomnieć prawidłową odpowiedź.

— E, jakoś z dwadzieścia dwa, czy coś. A czemu?

— Kurwa, jesteśmy do bani.

— Nie jesteśmy.

— Tak, jesteśmy. Tracimy tylko nas czas, jesteśmy do bani i nigdy nie powinniśmy zostać pisarzami. Nigdy. Nawet nie jako praca dorywcza, nawet nie jako jebane hobby. Do chuja, nie potrafimy pisać i...

Gustav chlasnął Georga w potylicę, a głuchy dźwięk uderzenia rozszedł się po pomieszczeniu.

— Ała! Za co to, kurwa, było?

— To ty gadałeś, że nasze opowiadanie jest zajebiste! — odpowiedział Gustav zirytowanym głosem, wracając do przeglądania strony.

— No, może się myliłem. Może jesteśmy chujowi.

— I teraz się poddasz? Nie jesteśmy, Geo. Daj nam trochę czasu — kontynuował, odpowiadając na te kilka komentarzy, które dostali.

— Ty i ten twój pieprzony czas! Daliśmy sobie go trochę, nie?

Dźwięk kolejnego plaśnięcia rozszedł się echem po pokoju.

— Kurwa, co jest, chcesz mi uszkodzić mózg? — jęknął Georg, łapiąc się za bok głowy.

— Daję sobie czas, a tobie plaskacza. To tylko jedna noc, a nasi czytelnicy mogą być z całego świata, są w innych strefach czasowych. Więc przestań pierdolić o czymś, o czym nie wiesz, okej? Jak im się spodoba to nam powiedzą.

Georg wypuścił z ust głębokie westchnienie i skrzyżował ramiona na piersi, przyswajając do siebie słowa przyjaciela. Minęła minuta, podczas której żaden z nich się nie odzywał – słychać było tylko głuchy dźwięk klawiszy, w które uderzał Gustav.

— Co ja w ogóle robię? Pojebało mnie. Nie mogę pisać jebanego, kazirodczego porno o moich najlepszych przyjaciołach! — krzyknął sfrustrowany Georg, wyrzucając w górę ramiona i wstał szybko z miejsca, kierując się ku drzwiom.

— O, nie, nie, nie, kolego! — Gustav rzucił się za Georgiem i zabarykadował przed nim drzwi.

— Gus, daj mi wyjść. To pojebane.

Gustav pokręcił głową i wyciągnął ramiona w kierunku nieco wyższego od siebie przyjaciela. Spokojnym, choć stanowczym ruchem odwrócił go i popchnął w stronę stołu.

— Zacząłeś tę historię i ją skończysz.

— Gustav — jęknął cicho Georg.

— Żadnego jęczenia. Sam powiedziałeś, że potrzebuję twojej pomocy. Nie możesz mnie wydymać, może potrzebuję twojego ponadprzeciętnego umysłu — oznajmił z wymuszonym uśmiechem Gustav, gdy znów usiedli przy stole.

— Gustav... czekaj, czego potrzebujesz?

— Słyszałeś.

— Nie, nie wydaje mi się. Jeszcze raz, powiedziałeś, że czego potrzebujesz? — Na usta Georga wkradł się uśmieszek zadowolenia.

Gustav wywrócił oczami.

— Powiedz to, Gus.

— Nie, już to zrobiłem.

— Powiedz to, powiedz to, powiedz!

Gustav pokręcił głową i zacisnął ciasno usta.

— No, dawaj, Gusti, mów to, albo wychodzę.

Gustav westchnął i jeszcze raz przewrócił oczami.

— Okej, dobra, Georg, tak jak powiedziałem wcześniej, możliwe, chociaż głęboko niepokojące i podlegające wątpliwościom, ale możliwe, że potrzebuję odrobiny pomocy ze strony twojego... ponadprzeciętnego umysłu.

— Ha! Przyznałeś to! Potrzebujesz pomocy, mojej pomocy! — wykrzyknął Georg, śmiejąc się z perkusisty.

— Okej, dobra, skoro to już ustaliśmy, do rzeczy. Rozdział drugi — powiedział Gustav, stawiając przed nimi komputer. Otworzył dokument Worda, przesunął do momentu, gdzie skończył się rozdział pierwszy. Ułożył palce na klawiaturze i zamachał nimi, przygotowując się do pisania. — Okej, rozdział drugi — powtórzył żałośnie, wpatrując się w pusty ekran przed swoimi oczami.

Migający kursor wyraźnie się z niego nabijał.

— Masz coś? — spytał, zerkając na basistę.

— Nie. Ty?

Nadął się i odetchnął głęboko, wracając spojrzeniem na ekran i kursor, który zdawał się naśmiewać z jego pustej głowy.

— Nic — oznajmił, wyłączając program i zamykając komputer.

— Świetnie, teraz mamy blokadę twórczą — rzucił sarkastycznie Georg.

— Nieee. Po prostu potrzebujemy inspiracji — odparł optymistycznie Gustav.

*

Czwórka chłopaków z Tokio Hotel zawędrowała ze sceny na zaplecze, gdzie spotkali menadżera i całą resztę ich ekipy. Śmiali się i ścierali pot z uśmiechami przyklejonymi do twarzy. Georg podszedł do Toma i klepnął go lekko w ramię.

— Stary, nie mogę uwierzyć, ty dosłownie przeleciałeś swoją gitarę na oczach tysięcy krzyczących fanek! — rzucił z niedowierzeniem.

Gustav i Bill zaśmiali się, dołączając do pozostałych muzyków. Tom wzruszył ramionami, a cień uśmiechu pojawił się na jego ustach, gdy zerknął w dół na czarno-białą gitarę odpoczywającą w jego ramionach.

— Wiesz, to moja ukochana — powiedział słodkim tonem, przesuwając palcami po gryfie, praktycznie obmacując instrument.

— Okej, słyszałem, że ludzie kochają swoje sprzęty, ale... żeby być w nich rzeczywiście zakochanych? Kaulitz, jesteś chory — roześmiał się Gustav.

Bill uśmiechnął się lekko i wypił duszkiem wodę z butelki, zanim dołączył do konwersacji.

— Po prostu pokazuje światu jak kocha swoją jedną, jedyną — dodał, a jego brat uśmiechnął się na to pod nosem.

— Jedną, jedyną, hę? A co stało się z twoimi jednonocnymi przygodami? — spytał Georg, szturchając gitarzystę żartobliwie łokciem.

— Och, no wiesz... ona jest wyjątkowa — powiedział Tom, ostrożnie ściągając gitarę z ramion i troską włożył ją do pokrowca.

Pozostali chłopcy zaśmiali się i zajęli się każdy swoimi sprawami, pakując rzeczy przed tym, zanim mieli wyjść z hali koncertowej prosto w morze krzyczących ich imiona dziewcząt.

Georg spakował swoją gitarę basową i przewiesił pokrowiec przez ramię. Wyprostował się i rozejrzał dookoła tylko po to, by zobaczyć Gustava stojącego pod ścianą, obracającego pałeczki pomiędzy palcami z nieobecną miną. Uśmiechnął się do siebie i podszedł do perkusisty.

— Okej, dawaj, Gus, znam ten uśmiech. Słyszę zębatki w twojej głowie, co tam wymyśliłeś? — zapytał z uśmiechem.

Gustav lekko podskoczył, zaskoczony wyrwaniem ze swoich myśli, ale odpowiedział uśmiechem.

— O, tak, zębatki chodzą — powiedział miękko, zerkając na bliźniaków z błyskiem w oku. — Powiedzmy, że trochę mnie zainspirowali.

Weiterlesen

Das wird dir gefallen

57K 1.1K 56
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
54K 1.9K 116
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
7.5K 390 22
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
166K 8.9K 45
Katsuki Bakugou to najlepszy biznesmen w Japonii, a do tego jest w cholerę przystojną alfą, którą każda omega chce. Izuku Midoryia to samotna i samor...