Pineapple

By kasieczna16

51.9K 4.1K 3.3K

Bez względu na to, jak trudną ma się za sobą przeszłość, zawsze można zacząć od nowa. Ale co jeśli przeszłoś... More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
Epilog

Prolog

4.1K 179 177
By kasieczna16

Zapowiadał się kolejny ładny dzień. Ku zdziwieniu chyba wszystkich mieszkańców Londynu pogoda tej wiosny była naprawdę ładna. W przeciwieństwie do zeszłego roku rzadko padało, a słońce świeciło niemal codziennie. W dodatku był dopiero maj a temperatury już dochodziły nawet do 25 stopni. Wyglądało na to, że lato w tym roku dopisze. Louis był zadowolony. Nie lubił deszczu, chociaż w ostatnim czasie i tak większość swojego czasu spędzał w kawiarni, którą otworzył razem z Niallem prawie trzy lata temu. Długo zastanawiał się nad tym co chciałby robić. Nie poszedł na studia. To zupełnie nie było dla niego i wiedział o tym za nim jeszcze skończył szkołę, czyli dokładnie sześć lat temu. 

Przez pierwsze trzy lata pracował dorywczo. Miał okazje spróbować swoich sił w kilku dziedzinach. Pracował w sklepie z zabawkami, był magazynierem, kelnerem, a nawet siedział na kasie. To były raczej krótkie przygody choć najdłużej udało mu się utrzymać w sklepie z zabawkami. Pracował tam półtora roku i nie mógł powiedzieć złego słowa o tym miejscu. To była jedyna praca z której go nie wyrzucono. Cóż, możliwe, że nie był zbyt systematyczny, lubił dłużej pospać lub iść na imprezę przez co zdarzyło mu się kilka.. a może kilkanaście razy zawalić. Natomiast do sklepu z zabawkami nie musiał zrywać się o szóstej rano i może właśnie dlatego lubił tę pracę. W dodatku często dostawał paczki, które potem wręczał swoim siostrą. I pewnie dalej by tam pracował, jednak Niall, jeden z jego przyjaciół po tym jak sam skończył edukację wyszedł z propozycją otwarcia kawiarni. Wahał się, ale w końcu po długim namyśle został wspólnikiem blondyna. Czy żałował? Nie. W końcu z pomocą chłopaka znalazł coś co nawet lubił. To nie było spełnienie jego marzeń, ale przynajmniej czuł się w tym pewnie. 

Okazało się, że kawiarnia naprawdę przypadła do gustu mieszkańcom. Nie była zbyt duża, ale za to przytulna z dobrą atmosferą. Znali ją nawet mieszkańcy innych części Londynu, a klientami od czasu do czasu były również osoby z wyższych sfer. Ich kawiarnia znana była szczególnie z przepysznych, różnych rodzajów herbaty, a także muffinów. Mieli chyba ich największy wybór w całym Londynie. Niall był więc w swoim żywiole. Kochał jedzenie i wszystkie słodkości. Louis również nie mógł powstrzymać się od zjedzenia czekoladowego muffinka rozpływającego się w ustach.

Można powiedzieć, że był nawet dumny z tego, co przez ostatnie trzy lata osiągnęli. Nie musiał już specjalnie oszczędzać. Właściwie w ogóle nie musiał tego robić. Starczało mu na wszystko czego potrzebował, a nawet na więcej. Dwa lata po otwarciu kawiarni o nazwie 'Pineapple' kupił własne mieszkanie piętnaście minut spacerem od miejsca swojej pracy. Nie było duże, choć wiedział, że jak na jedną osobę prawdopodobnie było zbyt duże, ale lubił je. W końcu to było jego pierwsze własne mieszkanie. Urządzał go sam z niewielką pomocą swoich przyjaciół, a szczególnie Zayna, który spełniał się jako architekt wnętrz. Wiedział, że zawsze będzie miał sentyment do tego miejsca.

Sypialnia ze sporą garderobą, łazienka, mały hol i przestronny salon połączony z kuchnią plus oczywiście taras i mały ogródek otoczony drewnianym dość wysokim płotem. To był jego azyl. Miejsce do którego dostęp miała jedynie rodzina i jego najbliżsi przyjaciele. Czyli Niall, Liam oraz Zayn. Trójka najwspanialszych osób na świecie. Oczywiście nie licząc jego mamy, pięciu sióstr, brata i Dana, obecnego męża swojej mamy. Tak, miał ogromną rodzinę i cieszył się z tego. Mimo, że był najstarszy, wiedział, że zawsze będzie mógł liczyć na swoje rodzeństwo. 

Niall był uroczym blondynem, którego wszędzie było pełno. Był głośny. Bardzo głośny, a jego śmiech byłby w stanie rozpoznać z kosmosu. Uwielbiał tego wiecznego dzieciaka mimo, że czasem potrafił wyprowadzić go z równowagi. Niall był w tym mistrzem. W dodatku był też nierozgarnięty, często o czymś zapominał i mówił zbyt wiele. Może właśnie dlatego wciąż nie mógł znaleźć sobie dziewczyny. Zayn i Liam w przeciwieństwie do niego i blondyna postanowili pójść na studia. Ten pierwszy skończył jeden z artystycznych kierunków i aktualnie pracował właśnie jako architekt wnętrz. Drugi z kolei studiował coś związanego z muzyką. Louis nigdy nie mógł zapamiętać nazwy tego kierunku. W każdym bądź razie po studiach znalazł pracę w wytwórni muzycznej. Jego marzeniem był śpiew, więc Louis miał nadzieje, że chłopak wreszcie je spełni. Trzymał za niego kciuki i wiedział, że w końcu dostanie jakąś ofertę, bo jego głos był naprawdę nieziemski.

Dochodziła już jedenasta a on wciąż nie był gotowy do wyjścia. Oczywiście nie musiał pojawiać się w kawiarni o określonych godzinach w końcu razem z Niallem byli właścicielami. Mimo to czekało go dziś sporo papierkowej roboty, a wcześniej musiał jeszcze zrobić zakupy. Jego lodówka świeciła pustkami. Dziwne. Był pewny, że dosłownie kilka dni temu był w supermarkecie. Najwidoczniej nie miał racji bo oprócz kilku jajek i mleka do kawy od której od kilku lat był uzależniony w lodówce nie było nic. Zerknął w lustro chcąc na szybko poprawić jeszcze swoje włosy, ale coś przykuło jego uwagę. Nie wiedział dlaczego akurat wtedy skoro patrzył na siebie przynajmniej dwa razy dziennie, ale to właśnie w tym momencie zauważył jak bardzo zmienił się na przestrzeni tych kilku lat. 

Kolorowe ciuchy, które kiedyś były nieodłącznym elementem jego życia teraz zmieniły się w czarne rurki i T-shirty głównie w ciemnych kolorach, ewentualnie bluzy. Te czasem faktycznie były kolorowe. Właścicielowi kawiarni nie wypadało chodzić w bluzie, a czasem nawet w dresach, ale Louis miał to gdzieś. W dresach czuł się komfortowo mimo, że czasem faktycznie wyglądał jak bezdomny. Cóż, chyba już wszyscy do tego przywykli. Jego włosy były dłuższe i miał też wrażenie, że ciemniejsze. Grzywka jak zwykle opadała na czoło przysłaniając nieco jego błękitne tęczówki. Cała sylwetka również się zmieniła. O ile kilka lat temu dbał o to jak wygląda, grał w piłkę, chodził na siłownie to teraz zupełnie to zaniedbał. Po mięśniach nie było praktycznie śladu. Był po prostu chudy. Sińce pod oczami tylko potwierdzały, że nie bardzo dbał o siebie, a zarost jaki prezentował zdecydowanie dodawał mu kilka lat. Nie wyglądał jak zdrowy człowiek. Raczej jak zmęczony życiem, trochę zagubiony facet. I tak właśnie się czuł. 

Jeszcze raz przeczesał palcami włosy, zabrał portfel, telefon, kluczyki i opuścił mieszkanie. W połowie drogi do supermarketu zorientował się, że jego bak jest praktycznie pusty. Skrzywił się, bo przez panujące w mieście korki paliwo kończyło się w tempie błyskawicznym. Powinien być do tego przyzwyczajony, ale nie był. Korki wciąż doprowadzały go do szału. Skręcił w lewo wjeżdżając na stacje benzynową. Napełniając bak obserwował podjeżdżający na miejsce obok biały samochód. Jego był czarny, ale to nie dziwiło już chyba nikogo. Wysiadł z niego wysoki mężczyzna, a może raczej chłopak z kręconymi sięgającymi trochę za ramiona włosami. Miał na sobie podobne do tych jego czarne, obcisłe rurki i luźną koszulę. Był odwrócony tyłem, więc Louis nie mógł przyjrzeć się dokładniej, ale po co miałby to robić? Jego bak był już pełny, więc zamknął samochód jednym guziczkiem ruszając do budynku naprzeciw. Po drodze zgarnął jeszcze z półki niezdrowego Red Bull'a zdając sobie sprawę, że gdyby Liam to zobaczył prawdopodobnie dostałby po głowie i uśmiechnął się na tę myśl. Liam zawsze był nadopiekuńczy. 

- Dzień dobry. - przywitał się ze stojącą za ladą dziewczyną. - Trójka. - oznajmił zerkając jeszcze w stronę samochodu by upewnić się, że na pewno stał przy tym numerku. 

- W porządku, to będzie czterdzieści cztery funty. - oznajmiła uśmiechając się do niego przyjaźnie. 

- Kartą poproszę. - mruknął wkładając do kieszeni bluzy napój, który kupił. Kilka sekund później z powrotem do portfela schował kartę. - Dziękuję, do widzenia. - pożegnał się odwracając i chyba zrobił to zbyt gwałtownie bo niemal od razu wpadł na coś twardego. Dopiero po chwili zorientował się, że odbił się od czyjejś klatki piersiowej. - Przepraszam. - wymamrotał odsuwając się ze wzrokiem wciąż wbitym w tors prawdopodobnie właściciela białego samochodu. Poznał go po koszuli. 

- Nic się nie stało. - usłyszał.

Chciał już odejść, ale w tej samej chwili zerknął w górę prosto w oczy nieznajomego i zamarł. To wcale nie był nieznajomy. Co prawda wyglądał zdecydowanie dojrzalej niż wtedy, gdy widział go po raz ostatni, ale to było naturalne. Minęły w końcu cztery lata. Nie mógłby go nie poznać. Nawet jeśli jego włosy były zdecydowanie dłuższe, a rysy twarzy nieco ostrzejsze. I po minie bruneta wiedział, że również go poznał. Gapił się jakby nie wierząc własnym oczom i o ile jeszcze chwilę temu jego serce prawdopodobnie przestało bić to teraz pracowało trzy razy szybciej. Miał wrażenie, że w zaledwie jednym ułamku sekundy jego głowę zalała fala wspomnień, które przez te wszystkie lata mniej lub bardziej skutecznie upychał w najgłębszych zakątkach swojej głowy. Uchylił usta chcąc coś powiedzieć, ale nic nie wydostało się z jego gardła. Był w szoku. W totalnym szoku. Nie spodziewał się, że jeszcze kiedyś go spotka. Przecież cztery lata temu wyjechał razem ze swoją siostrą, mamą i jej partnerem do pieprzonej Kalifornii! Wpatrywał się w niego jak w obrazek. Nie wiedział jakim cudem, ale chłopak wyglądał teraz jeszcze lepiej. I chyba tylko jego cholernie zielone tęczówki i pełne, malinowe usta pozostały takie, jak dawniej. 

- Louis? - głęboki, zachrypnięty głos wyrwał go z zamyślenia. Wzdłuż kręgosłupa natychmiastowo przeszły go ciarki. Boże, to nie działo się naprawdę. Nie. To przecież nie było możliwe. Ale to był on. Pieprzony Harry Styles. Jego pierwsza i jedyna miłość.

- Harry? 

                                                                              ***

Dzień dobry. :) 

Continue Reading

You'll Also Like

59.5K 1.7K 35
Heroes, tiranos, conquistadores, gente que escapa de su pasado lo mejor de lo mejor los 21 campeones de la humanidad van a empezar su pelea para la v...
378K 13.5K 60
𝗜𝗡 𝗪𝗛𝗜𝗖𝗛 noura denoire is the first female f1 driver in 𝗗𝗘𝗖𝗔𝗗𝗘𝗦 OR 𝗜𝗡 𝗪𝗛𝗜𝗖𝗛 noura denoire and charle...
19.6K 797 23
-SHORT FANFICTION- Lee Jihoon hasn't been treating his girl right, this is his karma. editing
21.6K 535 10
In an original timeline, (Y/N) (L/N) loved Hatsune Miku from the bottom of his heart since they were kids. However, Miku couldn't notice (Y/N)'s love...