twierdza strachu vol.3 - Odna...

Door rymcymcymxo

9.2K 1.5K 496

Jest blisko, tuż za nimi. Dogoni ich i przypomni o starych błędach. Przeszłość w końcu ich dopadnie, położy... Meer

Od autorki.
prolog
#1
#2
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#14
#15
epilog

#3

505 84 31
Door rymcymcymxo

— Martwię się o niego, nie odbiera już drugi dzień, może coś mu się stało — stwierdził zatroskany Domen.

— Młody, czy ty się zamieniłeś we mnie? Ostatnio stwierdziłeś, że cię nękam telefonami i powinienem dać ci wolną rękę, więc dzwonię do ciebie rzadziej, a tu proszę. Stałeś się ojcem dla Cene? Przecież jest dorosły, może ma już dość twoich telefonów. Daj mu czas. Nie odbiera tylko dwa dni, zresztą wiesz jaki on ma tam zasięg. Jeżeli nie będzie się odzywał tydzień wtedy zaczniemy panikować — oznajmił Peter — Taki strachliwy jesteś? Może jednak chcesz zamieszkać ze mną i z Kamilem? Moja oferta jest zawsze aktualna.

Domen zaprzeczył kiwnięciem głową, mimo iż wiedział, że jego starszy brat tego nie zauważy. Czasami miał już dość tego, że Peter nalega na jego przeprowadzkę. Pomysł z Meksykiem uważał za największy błąd w życiu swojego młodszego brata, jednak mimo jego wcześniejszych obaw wszystko odbywało się bez zarzutów. Początkowo męczył Domena telefonami, jednak z upływem czasu i z powodu wyraźnej prośby brata odpuścił i dzwonił zdecydowanie rzadziej.

Domen zdał sobie sprawę z tego, że faktycznie zaczął zachowywać się względem Cene, tak jak Peter względem niego. Nie chciał bawić się w ojca, ale to właśnie ze swoim o 3 lata starszym bratem miał lepsze relacje i najzwyczajniej w świecie się o niego martwił.

— Nie mam zamiaru wyjeżdżać, dobrze mi tutaj. Odpuszczę, poczekam jak sprawa się rozwinie, jeżeli w ciągu najbliższych pięciu dni Cene nie da znaku życiu, wtedy poruszę niebo i ziemię, żeby dowiedzieć się co się dzieję — stwierdził osiemnastolatek.

— Nie wierzę — wyszeptał głos z komórki — Kamil! Mój młodszy brat zaczął dorastać!

Domen pokiwał z politowaniem głową i bez żadnego pożegnania rozłączył się. Cała sprawa z twierdzą i Walterem dziwnie na wszystkich działała. Chłopak miał wrażenie, że faktycznie przez to całe zamieszanie trochę dojrzał, za to jego najstarszy brat przez swój związek trochę dziecinnieje. Nie miał mu tego za złe, jeszcze kilka miesięcy temu sam uważał, że Peterowi przyda się trochę spuścić z tonu i nie zgrywać samca alfa ich rodziny. Kamil wiele zmienił w jego życiu, ale i twierdza pewnie się do tego przyczyniła. Gdyby nie to wszystko Peter i Kamil pewnie jeszcze długo nie byliby razem. Wszystko ma swoje plusy i minusy — pomyślał.

Kiedy doszło do tego wszystkiego i przyszedł czas pożegnania się z dawnym życiem, pierwszą myślą Domena był Meksyk. Lubił ten kraj, zawsze kojarzył mu się z westernami i ciepłem, które uwielbiał. Uzyskanie zgody najstarszego brata wymagało dużo czasu, jednak wszystko się udało i takim oto sposobem Domen zamieszkał w niewielkim mieszkaniu w Veracruz, które stało się jego drugim domem. Czasami tęsknił za Słowenią, jego młodszymi siostrami i rodzicami, ale wiedział, że póki co nie może wrócić. Wszyscy musieli porzucić swoje dotychczasowe życie, czy tego chcieli czy nie.

Postanowił zawalczyć o siebie, nie miał zamiaru mieszkać tam i liczyć na pieniądze od Petera, które jego starszy brat i tak mu przesyłał. W jednej z knajp szukano barmana, Domen dostrzegł w tym szansę i od tamtej pory zarabiał sam na siebie. Jego zadania nie były wcale trudne, z biegiem czasu przyzwyczaił się nawet do natrętnych i lekko podchmielonych klientów. Właścicielka baru była zadowolona z jego pracy, bo oprócz tego, że spisywał się całkiem dobrze, to przyciągał do lokalu sporą ilość kobiet i młodych dziewczyn.

Po zakończeniu rozmowy z Peterem, Domen zabrał klucze ze stołu i wyruszył do pracy. Dojście do niej zajmowało mu kilkanaście minut, ale nigdy na to nie narzekał. Przypadło mu do gustu spacerowanie uliczkami Veracruz, dlatego tak często wydłużał sobie drogę, szczególnie, kiedy wracał z pracy. Nocne meksykańskie niebo było tym, co wynagradzało mu wszystko co musiał przejść będąc w twierdzy. Gdy miał już wejść do knajpy, jego telefon zawibrował. Wyjął go z kieszeni i odetchnął z ulgą.

Od: Cene

Przepraszam, że nie odbieram, ale mam słaby zasięg. U mnie wszystko w porządku, jak tylko będę mógł zadzwonię. Trzymaj się Domen.

— Niepotrzebnie się martwiłem — westchnął Domen, otwierając drzwi.

Wiadomość od Cene sprawiła, że spadł mu kamień z serca. Już poprzedniego dnia martwił się o brata, przez co nie mógł skupić się wystarczająco na tym co robił. Mylił zamówienia, potykał się o drobinki kurzu, krótko mówiąc nie nadawał się do pracy. Tak samo byłoby i teraz, ale wiadomość wszystko zmieniła. Cały stres i strach wyparował.

Pierwsza godzina jego zmiany zawsze upływała spokojnie, pojawiali się pojedynczy goście, którzy najczęściej zamawiali piwo i siadali przy bocznych stolikach. Dopiero koło dwudziestej pojawiali się stali goście, którzy zawsze siadali przy barze, żeby uraczyć Domena krótką rozmową. Znaczna część mieszkańców Veracruz już go znała, ale na szczęście nikt nie wiedział kim był wcześniej. Nikt nie interesował się skokami, a życie sportowe Veracruz toczyło się wokół klubu piłkarskiego z miasta, który niestety w lidze meksykańskiej nie radził sobie najlepiej. Ludzie przychodzili zapijać smutki po kolejnych przegranych meczach, a raz na jakiś czas opijali wygraną.

Tego dnia wszystko było inne, wszystko działo się inaczej, chociaż Domen nawet tego nie zauważył. Do baru przyszła kobieta, której nigdy przedtem nie widział. Poprosiła o szklankę zwykłej wody, kiedy ją otrzymała oddaliła się i usiadła przy jednym ze stolików, nie odrywając oczu od Domena. Miała przenikliwe spojrzenie, jakby mogła zajrzeć w głąb jego duszy. Chłopak czuł na sobie jej spojrzenie, jednak nie zaprzątał sobie tym głowy. Obsługiwał innych klientów, rozmawiał z nimi i śmiał się, zapominając w ogóle o obecności nieznajomej kobiety.

Szklankę wody sączyła przez pół godziny, kiedy dno jej szklanki było już suche wstała i ruszyła w stronę lady.

— Ty jesteś Domen? — zapytała.

Domen wzdrygnął się na dźwięk jej głosu, miała dziwny europejski akcent. Nie miał pojęcia kim była ani skąd mogła go kojarzyć. Przytaknął.

— Pewnie mnie nie znasz, ale jestem matką Daniela.

— Pani Tande? — zapytał wycierając czystą szklankę z drobinek kurzu, które na niej osiadły.

Uśmiechnęła się, to wystarczyło mu za odpowiedź. Dostrzegł jednak w jej uśmiechu smutek, smutek kobiety, która straciła dziecko. Domen wiedział, że Daniel nie kontaktuje się z rodziną, to musiało boleć jego mamę. Syn, który zniknął bez słowa.

— Jak mnie pani tutaj znalazła? — powiedział, z ciekawością unosząc w górę jedną z brwi.

— Jeden człowiek przyszedł na policję w sprawie waszego zaginięcia i twierdził, że widział cię w Meksyku. Wszyscy uznali, że bredzi, ale ja wiedziałam, że to musi być prawda. Musisz mi pomóc, Domen. Musisz mi pomóc — wyszeptała.

— Obawiam się, że nie mogę nic zrobić. Pewnie chce pani dowiedzieć się co z Danielem. Jedyne co mogę pani powiedzieć to to, że on żyje i ma się dobrze.

Kobieta wpatrywała się smutno w oczy Domena, do jej oczu zaczęły napływać łzy. Może nie miała pojęcia co robi, ale przez przypadek doszła do tego jak złamać młodego Prevca. Nigdy nie lubił patrzeć na to jak inni płaczą, robił wszystko, żeby zlikwidować cudze łzy. Domen wiedział, że nie może powiedzieć kobiecie ani słowa o twierdzy, chociaż tak wiele razy chciał się komuś po prostu wygadać. Prędzej czy później i tak odnalazłaby swojego syna, powiedzenie gdzie znajduje się Daniel przecież nie jest grzechem.

— Jakby ktoś pytał to nie wie pani tego ode mnie. Daniel spełnia swoje marzenia — stwierdził Domen.

— Nie bardzo rozumiem — odparła kobieta.

— Mieszka w Liverpoolu, ponoć pracuje na Anfield, ale nie wiem dokładnie.

Matka Daniela powstrzymała płacz i uśmiechnęła się szeroko, w jej uśmiechu było tyle wdzięczności. Domen poczuł się lepiej z tym, że jednak zdecydował się powiedzieć jej, gdzie znajduje się jej syn. Zdawał sobie sprawę z tego, że Daniel może mieć mu to za złe, ale przecież byli przyjaciółmi, a przyjaciele powinni sobie wybaczać.

— Dziękuję ci, tak bardzo ci dziękuję — stwierdziła z wdzięcznością.

Kilka minut później już jej nie było. Prevc był przekonany, że wyruszyła na lotnisko, żeby najwcześniejszym lotem dostać się Anglii. Reszta jego zmiany minęła tak jak zwykle, kiedy spojrzał na zegarek i dostrzegł godzinę na którą czekał, był strasznie zadowolony, że już czas iść do domu.

Po posprzątaniu w lokalu Domen pożegnał się z pozostałymi pracownikami i wyszedł głównymi drzwiami. Gdy stał na schodach zaciągnął się świeżym powietrzem i spojrzał w gwiazdy, które wydawały się puszczać do niego oczko. Nie było mu dane jednak długo cieszyć się tą chwilą, bo zadzwonił jego telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię jego brata. Świetnie, Cene postanowił się odezwać — burknął pod nosem.

— Słucham.

— Cześć Domen, dawno nie słyszałem twojego głosu — stwierdził głos w słuchawce, który w żadnym wypadku nie należał do Cene.

— Kto mówi? — zapytał Domen.

W słuchawce zapadła głucha cisza, Prevc rozejrzał się dookoła. W uliczce między dwoma budynkami dostrzegł zarys postaci, która rozmawiała przez telefon. W pierwszej chwili uznał to za przypadek, jednak po chwili osoba, która tam stała odwróciła twarz w jego stronę.

— Już niebawem zobaczysz się ze swoimi braćmi, prawdopodobnie po raz ostatni.

Kiedy chłopak usłyszał te słowa wiedział już, że ktoś go znalazł i szybko połączył fakty, że kobieta, która przyszła tego dnia do baru nie była matką Daniela, jednak nie miał pojęcia kim była naprawdę. Schował swój telefon do kieszeni i ruszył biegiem w kierunku swojego mieszkania, ale chwilę później poczuł uderzenie w tył głowy. Upadł na ziemię, zanim stracił przytomność usłyszał tylko:

— Już niebawem wszyscy spotkacie się w twierdzy po raz trzeci. 

______________

Przepraszam, że musieliście tak długo czekać. ;cc

Ga verder met lezen

Dit interesseert je vast

10.1K 1.4K 14
Denat: Stefan Kraft. Przyczyna zgonu: złamanie karku wskutek nieszczęśliwego wypadku na skoczni. Nieszczęśliwy wypadek. Krótka i prosta diagnoza tego...
5.8K 531 31
Ciąg dalszy historii niełatwej miłości Severusa Snape'a i Alison Stark. Pettigrew uciekł i odszukał Voldemorta, więc świat czarodziejów czeka wojna...
21.8K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
16.6K 705 39
Najcudownuejsza ksiazka na calym wattpadzie a takze najlepsze opowiadanie ereri ostszegam 18+ Uwaga ksiazka zawiera pszeklenstwa! Zaczencie pisanka...