Say something

By burningtriss

20.6K 1.2K 137

"- Jesteś najmłodszą łowczynią jaką znam. - I najlepszą. - odparła, wzruszając ramionami. - Skąd ta pewność... More

1. Piwnica
2. Nieszczęśliwa rodzina
3. Apokalipsa
4. Cmentarz
5. Krew, krew i krew
6. Zachariasz
7. Upadli Idole
8. Śledztwo
9. Gandhi
10. Nowy
11. Walentynki
12. Anioły
13. Śmierć?
14. Problemy
15. Colt
16. Kosiarze
17. Wyznanie
18. Łowy
19. Walka
20. Święto zakochanych
21. Strzała amora śmierć ci poda
23. Dwa słowa
24. Wolny dzień
25. Niejednemu na imię zombie
26. Rozstanie
27. Koniec czasu

22. Kolacja

477 36 4
By burningtriss

- Dean, rusz dupę tutaj, natychmiast! - krzyknęła dziewczyna od progu, prowadząc opierającego się na niej Samuela.
- Co jest? - zapytał, wychodząc z sypialni. Zorientowanie się w sytuacji zajęło mu tylko chwilkę. Podbiegł do łowców, podpierając brata z drugiej strony i prowadząc na jego łóżko.
- W samochodzie jest mój zestaw do ran. Przynieś mi go. - wydała rozkaz. Kiedy mężczyzna wyszedł z pomieszczenia, Ivy zajęła się ściąganiem koszulki z poszkodowanego. Okazało się, że na jego idealnie umięśnionej klatce piersiowej widnieje pełno siniaków i drobnych zadrapań.
- Wszystko się zagoi. - starała się go uspokoić. - Tylko jedno będzie do szycia, ale blizna nie zostanie. Dalej będziesz miał klatę jak Kapitan Ameryka.
Mężczyzna prychnął rozbawiony na to porównanie.

***

  Dean zamknął drzwi od pokoju, w którym spał brat. W myślach wychwalał seksowną brunetkę. Przeniósł na nią wzrok i od razu na nowo się zaniepokoił. Siedziała na kanapie z podwiniętymi pod brodę nogami i chowającą głowę w ramionach. Widać było, że mocno cierpi. Winchester podszedł do niej, wyciągając rękę, ale jej ciałem wstrząsnął gwałtowny dreszcz, jakby jego dotyk miał ją zranić. Cofnął dłoń, zaskoczony, ale i wściekły. Ta dziewczyna to była jedna wielka niewiadoma. Co miało się jeszcze stać, aby się przed nimi otworzyła?
- Ivy, wszystko gra? - zapytał, kucając naprzeciw niej.
- Tak... tylko trochę mnie głowa boli. - odparła słabo.
- Przecież widzę, że kłamiesz. Co się dzieje? - próbował być łagodny, czuły, ale wewnątrz płonął z niepokoju i złości.
- Muszę iść. Umówiłam się z Tonym. - mruknęła cicho, po czym wstała i unikając spojrzenia łowcy, podniosła torbę z ubraniami oraz skierowała swoje kroki do łazienki.

Kiedy chwilę później wyszła z parującego pomieszczenia, szczeka mu opadła. Założyła krótką, dżinsową spódniczkę i czarną koszulkę z logo Aerosmith, odsłaniającą jej wysportowany brzuch. Gdy przechodziła obok, zostawiała za sobą woń truskawek i mięty, którą on tak uwielbiał.
Wtedy poczuł coś na wzór ukucia zazdrości. Tego wieczoru to nie on będzie patrzył w jej błyszczące, brązowe oczy, które tak bardzo przypominały mu w kolorze czekoladę. To nie on będzie podziwiał jej białe zęby i delikatne zmarszczki wokół oczu, pojawiające się tylko kiedy się śmieje. To nie on będzie trzymał ją za delikatną, a zarazem bardzo silną dłoń. To nie jemu będzie to dane.
Rzucił jej ostatnie, tęskne spojrzenie, a następnie jego twarz pokryła maska obojętności. Starał się nie myśleć o tym, kogo wybrała. A wybrała tego Tony'ego, bo oczywiście nie jego. Nie słynnego Deana Winchestera, nie naczynie anioła. Wybrała bezpieczniejszą opcję.

***

Podczas kolacji czas im strasznie szybko mijał. Rozmawiali o wszystkim co wydarzyło się od ich ostatniego spotkania, a było tego mnóstwo. Ivy była w siódmym niebie. W duchu dziękowała Tony'emu, że właśnie teraz się pojawił. Potrzebowała rozmowy ze starym przyjacielem.
- Na prawdę masz labradora? - zapytał, unosząc wysoko brwi.
- Tak. - odparła ze śmiechem.
- Dave zawsze o takim marzył.
- Wiem. Dlatego go przygarnęłam. To znaczy nie tylko dlatego.
- Zawsze uwielbiałaś psy.
W ich konwersację wdarła się chwila milczenia.
- Potrzebujesz pomocy z łowami, prawda? - zadał pytanie, zupełnie jakby czytał w jej myślach.
- W sumie to tak. Nie zauważyłeś w swoim zachowaniu niczego dziwnego?
- To znaczy?
- Jakaś ochota na coś? Nie wiem jak to wyjaśnić. Na przykład dwójka ludzi tak się pragnęła, że podczas... no podczas seksu zjedli się nawzajem. - poprawiła spódniczkę, zakłopotana.
- Hmm. Pamiętasz, że kiedyś bardzo dużo trenowałem? - twierdzące kiwnięcie głową - No więc teraz... to wróciło jak nałóg. Mam ochotę we wszystko napierdalać.
Przez głowę dziewczyny przeleciała myśl. To nie jest normalne dla żadnego z nadnaturalnych stworzeń. Nawet widma nie działają na tak dużą skalę.
- Co to może być? - mruknęła, bardziej do siebie niż do niego.
- Cholera. - zacisnął mocno powieki.
Ivy znała to uczucie. Miał "atak". Odsunęła się dyskretnie na bezpieczną odległość.
- Tony, musisz stąd uciekać. To zabija ludzi, a ciebie już zaraziło.
- A ty?
- Mój nałóg nie jest niebezpieczny, poza tym panuje nad nim.
"W pewnym sensie" dodała w myślach.
- Co z wendigo? - zapytał, kładąc ręce na skroniach, jakby mogło to pomóc.
- Nie pozbawię cię tej zabawy. Wróć po niego za parę dni. Zadzwonię do ciebie jak wszystko się wyjaśni.
- Nie zostawię cię tu samej.
- Będę z Deanem. On w ogóle nie jest zakażony. Będę bezpieczna. Nie martw się.
- On by mnie zabił.
- On by kazał ci zrobić to samo. Potrafił trzeźwo ocenić sytuację. Dopóki nie zagrażam nikomu wokoło jak ty, mogę tu zostać.
- Nie chcę cię... uderzyć. Spotkamy się następnym razem. Zadzwoń do mnie. Chcę wiedzieć, że jesteś bezpieczna.
- Oczywiście, Tony. Wiesz, że cię kocham...
- Jak brata. - dokończył, uśmiechając się lekko. Najgorsza faza widocznie minęła.
- Do zobaczenia niebawem! - rzucił pospiesznie, a ona posłała mu powietrznego buziaka.

***

  Ivy nie weszła. Ona wparowała głośno i niemal bezczelnie do apartamentu. Pierwsze co zobaczyła to Dean, siedzący przy stole. Podbiegła do niego, nie zastanawiając się ani chwili. Usiadła mu na kolanach i złączyła ich usta w najbardziej namiętnym dotychczas pocałunku. Blondyn był na początku zdziwiony. Dopiero po chwili zaczął niepewnie oddawać pocałunek. Na ten gest dziewczyna jakby otrząsnęła się z amoku i odskoczyła od coraz bardziej zdezorientowanego Winchestera.
Dysząc ciężko przerzuciła wzrok z łowcy na anioła, siedzącego dokładnie naprzeciwko. Miał w rękach nadgryzioną kanapkę, ale zamiast się nią zająć, patrzył szeroko otwartymi oczami na tę scenę.
Jako pierwszy oprzytomniał syn Johna.
- Namierzyliśmy kolejnego jeźdźca apokalipsy.
- Jakiego? - zapytała.
- Głód. - odparł Cas.
- To wszystko wyjaśnia. - przeczesała rozpuszczone włosy palcami.
- Musimy odebrać mu pierścień.
- Ja chyba nie dam rady. - powiedziała, siadając na jednym z wolnych krzeseł.
- Dlaczego? Już Sam nam odpadł, przez te rany i nałóg z demoniczną krwią. - Winchester zmrużył oczy.
- Jestem pod jego wpływem. - wysapała ciężko.
- Co ci jest?
Singer nie mogła w to uwierzyć. On na prawdę tego nie widział? Nie widział, że szaleje za nim jak pies za swoim właścicielem? Dobra, kiepskie porównanie.
Spojrzała na Castiela, wciągającego kolejną kanapkę.
- Popatrz. Tylko ty nie jesteś zarażony.
- Może przez to, że się nie ograniczam?

***
To tyle na dzisiaj 😁 Jestem już  drodze do domu, dojadę pewnie za jakieś dwie godzinki, więc to ostatni rozdział pisany na zapas. Mam nadzieję, że się podobał, piszcie koniecznie co sądzicie o Tony'm (ah, Matt 😍) i ogólnie czy wszystko jest w porządku, czy podoba Wam się.
Do następnego, Miśki

Continue Reading

You'll Also Like

18.9K 3.3K 20
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
34K 3.1K 18
Helen nadal leży w śpiączce, a Lokiemu w dalszym ciągu trudno jest się pogodzić z tą sytuacją. Szykujący przyjęcie bracia czekają na wyjawienie noweg...
4.6K 176 13
Niespodziewanie w życie Hermiony wchodzi były Ślizgon.
150K 6.5K 157
Patrycja nie miała ciekawego życia... w wieku 12 lat wyprowadzili się z miasta w efekcie czego straciła najlepszego przyjaciela... Ma teraz 19lat i w...