Dam radę uciec

By Smocza01

350K 26.3K 2.4K

Charlotte jest inwalidką. Jak była mała w wypadku samochodowym strąciła czucie w nogach i porusza się na wózk... More

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Epilog

Rozdział IX

15.9K 1.2K 110
By Smocza01


Próbowałam się poruszyć, ale natychmiast wstrząsnęła mną fala bólu, szczególnie z boku. Było mi trudno oddychać, a głowa bolała niemiłosiernie. Czułam się jak po tym wypadku.

Uchyliłam delikatnie powieki. Byłam w pokoju, w którym obudziłam się poprzednim razem. Chciałam się podnieść, ale uniemożliwiły mi to czyjeś ręce. Przeszedł mnie dreszcz. Od razu zorientowałam się, że to Set, tylko on tak na mnie działał, co powoli mnie dobijało. Siedział koło mnie na krześle.

- Leż. Musisz odpoczywać.

- Zostaw mnie. Jesteś potworem - wyjęczałam. Przed oczami wciąż miałam jego w postaci wilka.

- Charlotta... Masz rację, jestem potworem. Ale to jest tylko połowa mnie. Druga połowa to człowiek - mówił zatroskany.

- To aż połowa - szepnęłam. Niestety usłyszał mnie.

- Zabijam tylko zwierzęta lub innych wilkołaków, jeżeli zaatakują. Nigdy nie zabiłem człowieka, ani niewinnej osoby. Lotte, proszę, nie bój się mnie.

- Dobra. Załóżmy, że wierzę ci i się ciebie nie boję - powiedziałam pomału, a wtedy na jego twarzy zagościł uśmiech. Aż samej chciało mi się uśmiechać.

- Charlotte, wszystko co ci powiedziałem, jest prawdą. Jesteś moją mate, Luną mojego stada, kobietą, którą kocham nad życie.

- Ale ja...

- Lotte! Nie protestuj. Dobrze widzę, jak reagujesz na mnie. Kiedy cię dotykam, przechodzą cię dreszcze, jesteś szczęśliwa, kiedy ja jestem szczęśliwy i na odwrót. Wszystko, co ty przeżywasz w związku ze mną, ja mam tak samo.

Wzięłam wdech, co nawiasem mówiąc, sprawiło mi trochę bólu. Nie wiem dlaczego, ale wierzyłam mu. Całe moje ciało, moja dusza, moje serce krzyczało „on mówi prawdę". Dobra, uwierzę mu. I tak mnie nie wypuści, więc dobrze będzie grać w jego grę. Chociaż... przecież zamienił się w wilka, więc dlaczego coś takiego jak „mate" ma nie istnieć?

Pokiwałam potakująco głową, bo w tym momencie nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć.

Widziałam jak mężczyzna odetchnął z ulgą. Chwilę na mnie patrzył, a potem nabrał niesamowitej powagi. 

- Lotte, więź mate polega na tym, że jeżeli jakiś wilk znajdzie swoją partnerkę, to jest w stanie oddać za nią życie i troszczy się o nią, jak o największy skarb. Jeżeli ona umrze... mężczyzna oszaleje i prawdopodobnie sam popełni samobójstwo - zmarszczyłam brwi. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. - Jeżeli nie będziesz na siebie uważać, to dla twojego bezpieczeństwa przykuję cię do łóżka, żebyś nie mogła nigdzie chodzić.

Jego powaga była aż straszna.

- Chodzi ci oto spadnięcie ze schodów? - spytałam cicho.

- A o co innego?! Jak mogłaś wpaść na coś takiego, żeby dobrowolnie zrzucić się ze schodów?!

- Przestraszyłam się. Przepraszam.

Set odetchnął.

- Nic się nie stało, ale nigdy więcej. Rozumiesz? - pokiwałam delikatnie głową.

Mężczyzna wstał z krzesła i położył się obok mnie. Nie chciałam tego, ale nie miałam nic innego do gadania. Będę udawać, że niby go kocham, ale i tak będę próbowała uciec. Przecież ja tam zostawiłam moich przyjaciół, opiekunów z internatu. A co z operacją?! Przecież dzięki niej będę mogła chodzić, a jeżeli on będzie mnie tu przetrzymywał, to się nie uda.

Teraz to naprawdę muszę uciec.

Set położył się koło mnie i objął mnie ramieniem. Myślałam, że zacznie mnie boleć bok, bo właśnie tam wylądowała jego rękę, ale o dziwo nic mnie nie zabolało. Wręcz przeciwnie, poczułam się jeszcze lepiej, jakby nagle cały mój ból zniknął. Ponadto po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze, który wprawiały mnie w dziwny stan błogości.

Przymknęłam oczy i westchnęłam cicho.

- Będziesz musiała teraz chwilę odpoczywać. Pękły ci dwa żebra, ubiłaś rękę i wszędzie masz masę siników. Nie wspomnę o tym, że rozwaliłaś skroń i tył głowy. Rany masz już zaszyte. Musisz teraz tylko odpoczywać.

- Dzięki - wydusiłam wreszcie. - A... co z moim wózkiem?

- Nie będę ukrywał, że się zepsuł. Kółka się powykrzywiały i jakość nie wyglądał już na bezpieczny, ale nie martw się, zamówiłem już nowy, więc jutro powinnaś mieć.

- Ale ja nie chcę nowego! Chcę mój stary, byłam z nim zżyta.

- Spokojnie, skarbie, jest dokładnie takie sam, jak twój poprzedni, więc nie musisz się martwić.

- Ale przecież wózki są bardzo drogie.

- Dla mnie to nic. Alfa zawsze ma sporo kasy, co pewnie zauważyłaś po wystroju budynku, a dla ciebie nigdy nie będę szczędził. Ponadto każdy wilkołak zrobi wszystko, aby ich Luna była szczęśliwa. Taka reakcja.

- W sumie to twoja wina, że mój wózek się zepsuł.

- Moja?!

- Oczywiście, gdybyś mnie nie wystraszył, to by się nic nie stało i teraz mój wózek byłby w całości.

- Oczywiście, najlepiej zwalić na mnie. A zmieniając temat. Jesteś głodna?

- No, mogłabym coś zjeść.

- Więc leż tutaj spokojnie, a ja przyniosę ci jedzenie.

Kiwnęłam potakująco głową. Set puścił mnie i wyszedł z pokoju. Natychmiast ból do mnie wrócił, przez co jęknęłam cicho. Nie było to najprzyjemniejsze uczucie, ale co miałam zrobić? W sumie sama to sobie zrobiłam, zjeżdżając po tych schodach.

Po kilku minutach Set przyszedł do mnie z wielką tacą jedzenia. Oniemiałam na ten widok. Czy on chce mnie utuczyć?! Mężczyzna położył tacę na krześle, na którym przedtem siedział. Podszedł do mnie i pomógł mi usiąść, co nie mogło obejść się bez moich jęków z bólu.

- Już, kochanie, spokojnie. Musisz wytrzymać - kochanie, to brzmiało tak... dziwnie. Nikt nigdy do mnie tak nie mówił i jakoś trudno było mi się do tego przyzwyczaić. 

Kiedy wreszcie siedziałam, a pod plecami miałam całą stertę poduszek, dostałam wielka tacę z jedzeniem. Wylądowała ona na moich kolanach. Była tam jajecznica na maśle, na boczku, naleśniki, płatki śniadaniowe, chleb, szynka, ser i wiele innych. Do wyboru picia miałam sok i wodę. Spojrzałam niepewnie na Seta, a on uśmiechnął się do mnie zachęcająco.

Wzięłam się za jedzenie jajecznicy na maśle i do tego posmarowałam sobie chleb masłem i zjadłam. Na koniec wypiłam jeszcze sok i byłam zadowolona. Podniosłam tacę i wyciągnęłam ją w stronę Seta.

- Za mało zjadłaś. Jeszcze coś sobie wybierz.

- Chyba żartujesz! I tak wyjątkowo zjadłam trzy kromki, zawsze jem dwie. Nie zmieszczę więcej.

- Niech ci będzie - westchnął ciężko.

Mężczyzna wstał. Pewnie chciał wynieść tacę z powrotem do kuchni, ale w ostatniej chwili złapałam go za rękę. W sumie nie wiem, dlaczego to zrobiłam. To był odruch. Spojrzał na mnie wyczekująco, a ja przygryzłam wargę, bo nie wiedziałam, co chciałam.

- Położysz się koło mnie? Nie wiem, dlaczego ale kiedy jesteś ze mną, to nie czuję bólu, który jest naprawdę silny.

- Tak działa więź mate, Lotte. Odniosę szybko tacę i przyjdę do ciebie. Pewnie jesteś śpiąca.

Nie mogłam zaprzeczyć. Ten cały ból był naprawdę wymęczający i zdawałam sobie sprawę, że ukojenie mógł mi dać sen. Błoga ciemność.

Cierpliwie czekałam, aż Set wróci. Nie musiałam długo czekać. Naprawdę szybko uwinął się z tym wszystkim. Zabrał kilka poduszek spod mojej głowy i położył się obok mnie, obejmując mnie ramieniem. Momentalnie, jak ręką odjął, ból przeminął, a ja mogłam spokojnie zasnąć.

Continue Reading

You'll Also Like

301K 16.1K 26
Moja rodzina oddała mnie Alfie, którego nie kocham, a co gorsza on kocha inną. Oboje potrzebujemy tego związku, ale życie ze sobą jest koszmarem. Ża...
154K 10.3K 36
Minęły miesiące od kiedy Anaisse czuła, że ma pełne panowanie nad własnym losem. Zagubiona i załamana, zatraca się we własnych demonach, doprowadzają...
152K 4.8K 65
Ona Jest człowiekiem chodzącym do szkoły z wilkolakami.Nie wie o ich istnieniu oraz o tym że jej najlepsza przyjaciółka jest jedną z nich , ale wkró...
48.4K 1.4K 11
Szesnastoletnia Nashi Adashi ucieka z rodzinnej watachy Złotego Księżyca. Wraz ze swoją sześcioletnią siostrą Lily od roku przemierzają las uciekają...