POV Justyny:
Po tygodniu Tae wyszedł ze szpitala. Przez ten czas znalazłam sobie przytulne mieszkanko i pracę. Jestem kelnerką w kawiarni do której tak często przychodziłam z oppą. Codziennie piszę z dziewczynami jak i z rodzicami. Tak bardzo za nimi tęsknię.
Poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i odebrałam.
- Hej oppa
- Cześć kochanie. Wpadniesz do nas?
- Teraz?
- Tak.
- Coś się stało?
- Nie, a co mogło by się stać?
- No nie wiem oppa. Jesteś cały połamany więc można się wszystkiego spodziewać.
- Chcesz powiedzieć, że nie umiem się sam sobą zająć?
- Tak.
- O Ty...
- Zaraz będę.
Rozłączyłam się.
--''--
Zapukałam do drzwi i oczekiwałam na ich otwarcie. Zamiast tego usłyszałam "otwarte!" I weszłam do środka.
- Gdzie jesteście?!- Również się wydarłam.
- W salonie!- Odkrzykną Jin.
Poszłam do owego pokoju gdzie zastałam całą siódemkę bawiącą się z białym, puszystym i słodziutkim pieskiem.
- Jenyyy jaki słodki! Kogo to?- Podbiegłam do malucha i pogłaskałam po głowie.
- Twój.- Uśmiechną się oppa.
- Jak to mój?- Zdziwiłam się.
- Normalnie. Nie chcę, żebyś była sama w domu więc kupiłem Ci pieska. Podoba Ci się?
- Czy się podoba?! Jest wspaniały!- Rzuciłam się chłopakowi na szyję, na co ten sykną z bólu.- Przepraszam oppa. Zapomniałam, że masz złamane żebra.
- Nic się nie stało.
- Jak mu dasz na imię?- Spytał Jimin biorąc pieska na ręce.
- Hmmm...może Sisi albo Pimpek...No na prawdę nie wiem.
- A co powiesz na Soonshim?- Zaproponował Tae.
- Świetne imię!
________________Koniec_______________
Dziękuję, że dotrwaliście do końca!
Mimo tych licznych błędów...
Skończyło się inaczej niż miałam zaplanowane, lecz i tak było dobrze.
Będzie 2 część!
Dziękuję osobą, które zwracały mi uwagę na błędy.
Chciałabym szczególnie podziękować tym, którzy komentowali. Jest was zbyt dużo bym wymieniła poszczególne osoby, więc każdy kto komentował może się czuć wyróżniony.