Crown doesn't make a queen/A...

By bialebambo

9.5K 918 534

ZAKOŃCZONE Vanessa jest w ostatniej klasie liceum. Ma paczkę znajomych, chłopaka i pozycje w szkole o której... More

Ostrzeżenie
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
One-Shot-1k!
24
25
26
28
29
30
31
32
33 +NOWA OKŁADKA
34
35
36
2k! Pytania do bohaterów :)
Odpowiedzi :)
37
One-shot! Wesołych Świąt!♥
38
39
40
41
42
43
44
Epilog
Nowa część i podziękowania!

27

183 16 19
By bialebambo

Piątek! Mama jutro miała spotkać się z Hugh'iem, a ja miałam iść do Ashton'a. Do tego układ na festyn był dopracowany do perfekcji. Nie musiałam przygotowywać żadnej mowy bo tego dnia to mój chłopak miał przemawiać. Zbliżające się wydarzenie nie wymagało ode mnie za wiele, aczkolwiek na samą myśl skręcało mnie w żołądku. Zrobiłam sobie kłosa i założyłam krótkie spodenki z wysokim stanem oraz koszulkę moro. Na dworze było tak ciepło, że można by stwierdzić, że wszystko się smażyło. Dobrałam do tego czarne sandałki. Kiedy byłam już gotowa do wyjścia z plecakiem zeszłam na dół.

-Stop!- krzyknęła mama z kuchni kiedy już wychodziłam.

-Nic nie zrobiłam- jęknęłam.

-Chyba musimy przeprowadzić poważną rozmowę moja droga! Przecież widzę co się z tobą dzieję- położyła mi rękę na ramieniu, a ja podniosłam brwi w geście niedoinformowania- kochanie masz jakieś kompleksy?

-Chyba każda dziewczyna je ma.

-Musisz zacząć jeść- powiedziała smutno, a ja byłam pewna, że wybuchnę śmiechem- nie rób takiej miny. Widzę, że nie jesz śniadań.

-Mamo zapomniałam o tym może raz? Dwa?- zaśmiałam się- Daj spokój- chwyciłam do ręki dwa gofry- widzisz jem.

Zostawiłam ją osłupiałą w kuchni i wyszłam.


Pomachałam do siedzących w aucie chłopaków. Już po chwili siedziałam na przednim siedzeniu obok Ashton'a. Przywitałam się z nim całusem w policzek.

-A ja?- jęknął zirytowany Calum- Ze mną też się witałaś cmoknięciem w policzek. Zajął moje miejsce? Nie no, fajnie.

-Szczęśliwy?- zapytałam składając na jego twarzy buziaka. Pokiwał zadowolony głową.

Zapięłam swój pas, a potem spojrzałam na Ashton'a. Ściskał ręce na kierownicy i mrużył oczy. Kochałam go bardzo bardzo, ale muszę przyznać, że to straszny zazdrośnik. Zrobiłabym coś z tym, lecz z tylnego siedzenia ciągle przyglądał nam się Hood. Zapięłam pas chłopakowi, a ten tylko przewrócił oczami. Ruszyliśmy. Trzymał dłoń na skrzyni biegów więc wsunęłam moje palce miedzy jego. Z początku nie reagował. Zrezygnowana chciałam już zabrać rękę, ale delikatnie ją ścisnął i to wystarczało mi do bycia pewną, że wszystko jest już dobrze.


Tak, wszystko było dobrze. Normalnie siedzieliśmy razem na fizyce gdzie podali wyniki ostatniego sprawdzianu. Zdezorientowany Irwin przyjął gratulacje od nauczyciela. Wyszliśmy z klasy.

-Dziękuję- objął mnie ramieniem- dostałem za to sześć.

-Dostałeś sześć bo ja mam cztery?- parsknęłam przewracając oczami- To nie fair.

-Nie fair to jest to, że chłopak za nami gapi się na Twój tyłek.

Moje policzki zalały się szkarłatem. Obróciłam się aby zobaczyć kto to i zaczęłam się głośno śmiać.

-Nie no, cóż za konkurencja- powiedziałam z lekkim obrzydzeniem widząc woźnego- Pilnuj się.

Weszliśmy na stołówkę. Od razu zwróciłam uwagę na stolik który w ostatnim czasie zajmowaliśmy. Luke i Mike obserwowali z oburzeniem flirtujących Margo i Calum'a.

No i ja mam im wierzyć, że między nimi nie ma czegoś więcej?

Chłopak nie odrywał od niej wzroku, a ona kiedy tylko znowu go na tym przyłapywała- rumieniła się.

-Kiedy będziesz mieć treningi?- zapytałam Ashton'a chwytając tace.

-Trener powiedział, że to zależy od tego w jakiej odległości jesteśmy do mistrzostw. Na pewno w środy popołudniu oraz w czwartki rano.

Wiem jestem zła, ale większość nie czyta informacji na dole ;c. Proszę tylko (jak jakiś żebrak normalnie xD) o pozostawienie gwiazdki/komentarza! ;*

-Też mam treningi w środy- wzruszyłam ramionami wybierając sobie tosta, sok jabłkowy i galaretkę.

-Będziemy mogli wracać razem- uśmiechnął się- Ty wiesz, że możesz wziąć więcej jedzenia?

-Przypominam, że jestem w tej szkolę dłużej niż Ty.

-To czemu bierzesz tylko tyle? Nie najesz się!- wciągnął na swoją tace dwie zapiekanki, budyń, mleko i trzy mandarynki.

-Nie bulwersuj się tak- parsknęłam i oberwałam kuksańca w bok- Zobaczysz, że się najem.

Podeszliśmy do naszego stolika. Przywitaliśmy się krótkim ,,hej".

-Nawet nie zauważyli, że przyszliśmy- powiedział Ash wskazując na siedzącą obok parę.

-No co Ty nie powiesz- jęknął Luke skupiając się na swoim budyniu.

-Zróbmy jutro rano próbę- stwierdził Michael- Musimy poćwiczyć przed występem.

-Co? Jakim występem?

-Zagramy jutro na festynie.

-I mi nie mówiliście?! Jakim prawem ja nic nie wiem?!- krzyknęłam uderzając jabłkiem o tacę.

-Ja nie wiedziałem, że jesteście razem- żachnął się Mike.

Westchnęłam, a potem zaczęłam jeść. Co dziwne, zastanawiałam się nad tym z czego może być budyń oraz czy mogą dodać tam jakieś substancje odrzucające.


Po zakończeniu lekcji jak najszybciej wyszłam ze szkoły. Razem z drużyną postanowiliśmy rzeczywiście wybrać się tego dnia do kina, aby uczcić kolejny, perfekcyjny układ. Czekałam na Ashton'a przed jego samochodem i miałam wrażenie, że celowo nie przychodzi mimo, że nawet o niczym nie wiedział.

Kiedy go zobaczyłam sama z siebie się uśmiechnęłam. Odwzajemnił to i przelotnie cmoknął mnie w usta. Otworzył drzwi do swojego auta wpuszczając mnie do środka.

-Dżentelmen.

-Jak zawsze- odparł. Usiadł na miejscu kierowcy i wymownie na mnie spojrzał- Nie zapniesz mi pasów?

-Kiedy zaczniesz sam to robić? Nie mogę robić tego do końca życia- parsknęłam zabezpieczając go.

-Po pierwsze: To miłe, że chcesz być ze mną do końca życia, ja też bardzo Cie kocham- przewróciłam oczami z udawaną irytacją- a po drugie: Kiedy zapinasz mi pasy mogę bezkarnie patrzeć się w Twój dekolt- uśmiechnął się.

-Nie wierzę- prychnęłam- zboczeniec.

-Może trochę- wzruszył ramionami i wjechał na ulicę- Co dziś robimy?

-Idę do kina- przełknęłam ślinę- z drużyną.

Wziął parę głębokich oddechów, a następnie zmrużył oczy i zacisnął mocniej dłonie na kierownicy.

-Ten chłopak który przystawiał się do Ciebie przed szkołą tam będzie?

-On się do mnie nie przystawiał- skłamałam, chociaż no błagam zbyt dyskretny to nie był- chciałabym spędzić wieczór z Tobą, ale jestem kapitanem i...

-W cale nie- zaprzeczył biorąc kolejny duży oddech- wolisz iść z nimi. Rozumiem to. Nie będziesz marnować sobie ze mną piątku.

-To nie tak. Chce iść, ale spędzenie wieczoru z najcudowniejszym chłopakiem świata byłoby o wiele lepszym wyjściem.

-Słodzisz- uśmiechnął się kiwając z niedowierzaniem głową- Masz poczucie winy- wskazał palcem w moją stronę cały czas skupiając się na jezdni.

Prychnęłam, ale mimo wszystko odwzajemniłam uśmiech.

-Obiecaj mi tylko, że będziesz uważać. Jeśli coś byłoby nie tak, od razu do mnie dzwonisz. Rozumiemy się?

-Chyba musimy.


Szczerze mówiąc gdyby nie Margo z pewnością bym usnęła. Film był tak beznadziejny, że jeden z podrzucających postanowił popodkładać dialog do akcji. Jedyne co mi się podobało to wątek miłosny- nie oceniajcie mnie. Jestem dziewczyną, mam prawo wielbić momenty w których chłopak klęka przed dziewczyną i wyciąga obrączkę.

Nacisnęłam klamkę wchodząc do domu w którym pachniało jakimś smażonym jedzeniem. Zrzuciłam buty z nóg. Nie wiem gdzie wylądowały, ale miałam takie odciski, że niezbyt mnie to obchodziło.

-Cześć!- krzyknęła rodzicielka wychodząc z salonu. Stanął za nią mężczyzna z parudniowym zarostem.

-No hej! Hugh!- uśmiechnęłam się oraz ścisnęłam jego rękę. Co raz bardziej zdobywał moją sympatię bo w ostatnim czasie on wraz z Ashton'em naprawdę zaczęli się dogadywać.

-Witaj Vanesso. Masz coś przeciwko, abym porwał twoją jakże piękną mamę na weekend?

Kobieta zarumieniła się i nerwowo się zaśmiała.

-Wiesz Hugh- westchnęłam- powinnam zrobić Ci w tym momencie kazanie tak jak mama kiedy Ash zostaje na noc.

-Nawet nie...

-A więc posłuchaj mnie chłoptasiu!- krzyknęłam stając na palcach- Jeśli ją skrzywdzisz to uwierz, że zostaniesz wykastrowany i obudzisz się w lesie! W LESIE PEŁNYM SZCZURÓW!

-Van w naszych lasach nie ma szcz...

-Nie przerywaj mi!- zacisnęłam pięści- Pozostała jeszcze jedna kwestia! Macie się zabezpieczać rozumiesz?! Nie chce mieć rodzeństwa- warknęłam (pomijając córkę Andreiia ale nie uważałam ją za siostrzyczkę).

Mama zakryła usta zażenowana.

,,Czuj się jak ja"- pomyślałam.

-Obiecuję, że nie będziesz go miała.

-Uważaj na siebie Hugh- zagroziłam mu kolejny raz.

Zostawiłam ich lekko zszokowanych w pokoju, a sama ruszyłam do siebie.


Wzięłam szybki prysznic nie pomijając oczywiście umycia włosów, oraz wmasowania w nie odżywki. Umyłam zęby i rzuciłam się na łóżko. W tamtym momencie chciałam zostać niedźwiedziem- porządnie się najeść, a potem spać w nieskończoność.


Jak każda dziewczyna z naszej drużyny pomalowałam usta czerwoną szminką i zrobiłam wyraźny makijaż. Wcisnęłam na pośladki obcisłe czerwone spodenki oraz odkrywający top brzuch. Tak już było. To nie ja decydowałam o kompletowaniu ubioru. Miałam wiele kompleksów, aczkolwiek starałam się niezbyt to pokazywać. No chyba, że ktoś postanowił mi to wypominać. Ostatnią częścią były sportowe buty. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo je lubiłam. Chyba tylko one dzieliły mój ,,kostium" cheerleaderki od stroju jakiejś szmaty.

Założyłam na siebie jeszcze ciemną bluzę, bo nie chciałam paradować po ulicy w tym skąpym ubranku. Zjadłam parę malin posypanych cukrem. Wiem, w tamtym momencie powinnam zjeść coś więcej, ale wolałam no wiecie, czuć się lekka podczas wyrzutów w górę?

Z góry mojego domu dobiegły do mnie odgłosy kroków.

Przecież jestem sama, prawda?

Wyszłam z kuchni. Skupiłam swój wzrok na schodach.

-Heeej Vanesska!- krzyknął roześmiany Calum rozglądając ramiona, a ja się rozluźniam.

-Nie możesz wchodzić drzwiami?- zapytałam przytulając go.

-Co za różnica? Dobra ruszaj ten piękny tyłek i wychodzimy.

-Nie pozwalaj sobie misiaczku- zaśmiałam się machając włosami- bo powiem Mali.

-Ona ma fajniejsze pośladki- stwierdził rzucając do mnie kluczami po zamknięciu drzwi- co prawda ma trochę mniejsze, ale dzięki długim nogą...

-Zrozumiałam- pokiwałam głową z niedowierzaniem- Wam, facetom, tylko jedno w głowie.

-Masz mnie za płytkiego?

-Jak brodzik- pomachałam wychodzącemu z naprzeciwka Irwin'owi.

Oberwałam łokciem w brzuch, a potem przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Dostałam powitalnego buziaka w czoło i usiadłam na tylnym siedzeniu. Wjechaliśmy na ulicę. Mój chłopak włączy radio, a ja wychyliłam się, aby je pogłośnić.

-Nie zapomniałeś o czymś?- skarciłam Ashton'a wskazując na pas- Zapinaj to.

Zrezygnowany zrobił to co chciałam. Uśmiechnęłam się i wróciłam na swoje miejsce. Wjechaliśmy na posesje rodziców Margo. W błyskawicznym tempie dziewczyna usiadła obok mnie warcząc coś pod nosem.

-Co jest?- zagadałam pochylając się w jej stronę.

-Wszystko.

-Okres?- powiedziałam bezdźwięcznie wykrzywiając twarz w grymasie.

Calum nie rozumiejąc niczego spojrzał na nią zmartwiony.

-Zaraz mi brzuch pierdolnie.

-Chcesz dziś odpuścić?- zaproponowałam, ale ona zaprzeczyła ruchem głowy- Dobra. W razie czego mów.

-Po kogoś jeszcze jedziemy?- odwrócił się Ashton, aby złapać ze mną kontakt wzrokowy.

-Ulica kochanie- wycedziłam- patrz jak jedziesz.

-Nie czepiaj się. Wiesz, że dobrze prowadzę.

-Tak, tak. Pogadamy potem, a teraz skup się na jeździe proszę.


Ludzie zaczęli się zbierać. Na scenę wszedł dyrektor naszej szkoły, aby wygłosić powitanie.

Nieznany: Dobrze Ci w tych spodenkach :)

Moje serce zabiło szybciej. On tu jest...

Nieznany: Patrzysz w przeciwną stronę :/ jestem po prawej

Gwałtowanie odwróciłam się w przeciwnym kierunku.

-Co się dzieję?- wyrwał mnie z zamyślenia głos Ash'a.

Dałam mu do ręki telefon i zaczęłam pocierać dłońmi ramiona.

-On tu jest. Obserwuje mnie.

Nieznany: Poskarżyłaś się już?

Irwin zacisnął dłonie na telefonie. Również zaczął się nerwowo rozglądać. Przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku.

-Nie bój się- szepnął- Przepraszam.

-Nie masz za co- wtuliłam się w jego koszulkę- Ciągle to powtarzasz.

-Bo to przeze mnie. Gdyby nie to...

-Że się w Tobie zakochałam?- uśmiechnęłam się mimo stresu- Tak, zdecydowanie powinieneś paść na kolana i błagać mnie o wybaczenie.

Nieznany: Słodko. Kiedy zaczniecie się lizać?

Przewróciłam oczami.

-Nie martw się, będzie dobrze. Razem z Hugh'iem jesteśmy na dobrej drodze.

-Mam nadzieję.

Zostałam pociągnięta w przeciwnym kierunku przez jakąś dziewczynę (chyba Lidię) na scenę. Zostawiłam komórkę chłopakowi więc przynajmniej nie musiałam się martwić, że wypadnie. Cały czas lekko się trzęsłam.

-Wszystko okej?- zapytała stojąca obok mnie Margo.

-Tak, raczej tak.

Muzyka zaczęła grać, a mu zaczęliśmy swój układ. Mogę powiedzieć, że byłam z niego zadowolona, chodź bywały lepsze. Parę podrzutów i innych trudnych figur, a do tego krótkie okrzyki. Wszystko kończyło się tym, że dwie drobne dziewczyny zostały wyrzucone w górę w stylu ,,kołyski", na dole parę innych osób robiło wymachy. Ja akurat należałam do tych po środku, które po poprzednim wyskoku lodowały w rękach, swego rodzaju partnera.



Ashton POV

Vanessa której troszkę puściły już emocje zeskoczyła ze sceny w towarzystwie dziewcząt i chłopców. W przeciwieństwie do innych ona od razu ruszyła w moim kierunku. Stałem jakieś dwa metry od naszej grupki znajomych trzymając jej telefon który ciągle wibrował.

Nieznany: O czyżby mała dziewczynka się przestraszyła i dała Ci telefon?

Nieznany: Nie wiem co ona jeszcze robi u Twojego boku

Nieznany: Gdyby tak przeszła na moją stronę... Chętnie przyjąłbym ją do swojej sypialni ;)

Starałem się odnaleźć wzrokiem Kevin'a. Zawsze chodził w czarnej bluzie którą dostał dwa lata temu od ojca na gwiazdkę. Niestety jedyną osobą w czarnym był jakiś blondyn.

-I jak?- spojrzała na wyświetlacz dziewczyna.

Nieznany: W łóżku krzyczałby jak mnie wielbi :*

Pobladła, tak samo jak ja. Nie żebym uważał, że Kevin w łóżku jest lepszy niż ja (proszę nie dochodzić do szczegółów, po prostu wiem), ale jego wiadomości wskazywały na to, że jeśli moja dziewczyna wpadnie w jego ręce może zrobić jej krzywdę.

Co ja gadam? W stu procentach planował zrobić jej krzywdę.

-To on?- wskazała Van palcem, a drugą dłoniom kurczowo trzymała mojej koszuli.

Spojrzałem w tamtą stronę. Rzeczywiście, chłopak podniósł głowę i pokazał znienawidzony przeze mnie uśmiech.

-Kurwa- warknąłem. Ruszyłem w jego stronę.

-Nie Ashton- wskoczyła mi na plecy dziewczyna- Nie teraz, nie tutaj.

Po raz kolejny tego dnia mocno ją przytuliłem. Dla niej mógłbym zrobić wszystko, dosłownie. Mógłbym złamać umowę o nie zabijaniu, mógłbym zabić sam siebie, byleby czuła się bezpieczna.

-Idź, teraz będziesz przemawiał- uśmiechnęła się smutno.

Dołączyła do grupki naszych przyjaciół, a ja ruszyłem w stronę sceny na której aktualnie stał wysoki blondyn.

-Moi drodzy- poprawił włosy- dobrze wiecie kim jestem, bo do tej szkoły chodzę od lat- posłał mi wrogie spojrzenie- stoję tutaj ponieważ wraz z moją dziewczyną zostaliśmy wybrani na kandydatów do otrzymania tytułu króla i królowej...

Przestałem go słuchać. Skupiłem wzrok na znajomych. Kto by pomyślał, że tak będzie wygadało moje życie? Nie ukrywajmy, lubiłem brutalność, lubiłem się bić, uwielbiałem krzywdzić. Wszystko odwróciło się do góry nogami. Nigdy nie wpadłbym na to, że skończę przy roześmianych nastolatkach żyjących tym co jest teraz. Każdy z nich był całkowicie inny, ale razem tworzyli wspaniałą paczkę.

Rozległy się oklaski, a blondyn zszedł ze sceny. Jak domyślacie się, nie miałem bladego pojęcia co powiedzieć. Jedyne co chodziło mi w tamtym momencie po głowie to ,,nie możesz jej zawieść".

-A więc, nie mogę powiedzieć, że dziękuję za zgłoszenie mnie bo nikt mnie nie zgłosił- tłum zaśmiał się. Dokładnie o to mi chodziło- zastępuje tutaj dupka, przepraszam grono pedagogiczne za słownictwo- zwróciłem się do nauczycieli, którzy również parsknęli śmiechem- za dupka, który chciał skrzywdzić kogoś bardzo mi bliskiego. Kolejną, rzeczą jaką nie mogę powiedzieć jest to, że wszyscy mnie znacie. Bo nikt mnie nie zna, nie jestem ani popularny, ani nie staram się robić szumu wokół swojej osoby. Nazywam się Ashton Irwin, i to akurat muszę wam powiedzieć, abyście na mnie głosowali- nie starałem się wypaść drętwo czy dyplomatycznie- Nie mam też jakiś wieeelkich ambicji jeśli chodzi o naukę oraz w życiu nie pomyślałbym, że będę kandydować na jakiegoś króla. Nie będę was oszukiwał; nie chce niczego zmieniać w tej szkole. Urwałem się znikąd i od razu zyskałem świetnych przyjaciół, wymarzoną dziewczynę- spojrzałem uśmiechając się na grupę stojącą pod sceną- wolałbym stać w drugim rzędzie, nie wychylać się za bardzo. Nie marze o wygraniu i zdobywaniu szczytów. A więc co ja tutaj robię?- złapałem kontakt wzrokowy z Vanessą- Odpowiedź jest prosta. Moja dziewczyna bardzo chciałaby to wygrać. Nie mógłbym kazać jej rezygnować z tego co stara się osiągnąć, ani patrzeć jak idzie na ten durny bal z kimś innym. Uwielbiam kiedy się uśmiecha, albo kiedy się rumieni, tak dokładnie tak jak teraz- uśmiechnąłem się nie odrywając od niej wzroku- i chce dążyć do tego, aby była najszczęśliwszą osobą na świecie- Calum wytarł jej oczy śmiejąc się z niej jak głupek- w każdym razie, jestem tutaj tylko dlatego, że strasznie mocno ją kocham, a moim marzeniem jest, spełnić każde jej marzenie.

Szybko, łatwo poszło.

Rozległy się brawa. Rzuciłem mikrofon do kolesia od sprzętu i zeskoczyłem ze sceny. Podążyłem w jej stronę.

-I jak?

Znajomi zaczęli krzyczeć, że zajebiście wyszło. Ona jakby nigdy nic po prostu oparła dłonie na moich ramionach. Wdrapała się na moją klatkę piersiową i złączyła nasze usta. Pomogłem jej się utrzymać podtrzymując jej uda.

-Fuuuj- jęknęły jakieś obce dzieciaki, ale nam niezbyt to przeszkadzało.

Liczyliśmy się tylko my, to ci jest miedzy nami i to co zawsze między nami będzie. Oderwała się aby złapać oddech, a potem spojrzeć mi w oczy.

-Też Cie kocham- uśmiechnęła się uroczo dotykając dłonią mojego policzka- co ja bym bez Ciebie zrobiła?

-Dobra romantycy- warknął Mike- przy was czuje się strasznie samotnie bo każdy z was na kogoś leci tylko nie ja!

Odstawiłem rudowłosą na ziemię.

-Co masz na myśli?- zapytał Luke marszcząc brwi.

-Tylko spójrz, Ty wiecznie gadasz o swojej cudownej Mali, oni- wskazał na naszą dwójkę- wiecznie wyznają sobie miłość, a Calum z Margo udają, że nic ich nie łączy, a nie odrywają od siebie wzroku- mulat i dziewczyna uśmiechnęli się do siebie tajemniczo- sami zobaczcie! Ja jako jedyny nie mam na oku żadnej fajnej dziewczyny.

-Może jesteś gejem?- wzruszył ramionami Hood.

-Och pierdol się, dobrze wiesz, że nie jestem.

-Daj spokój Michael- uśmiechnęła się w jego stronę Vanessa- znajdziesz kogoś. Może Twoja druga połowa jest Ci dobrze znana, a ty zwyczajnie jej nie zauważasz?

Wiem, jestem okropna ;/. Chciałabym wstawiać rozdziały szybciej, ale zwyczajnie się nie wyrabiam ygh. Ta część jest o wiele dłuższa niż wcześniejsza (+), proszę o zostawienie po sobie śladu. Świadomość, że rzeczywiście komuś podoba się to co robię jest super uczuciem.


Continue Reading

You'll Also Like

26.8K 2.5K 59
W powieści występują brutalne sceny przemocy seksualnej, przemocy fizycznej oraz plastyczne opisy morderstw. Jeśli nie lubisz mocnych książek, to pro...
10.1K 133 23
W świecie baśni i legend historie toczą się niezmiennie tym samym torem od pokoleń. Coraz częściej jednak postacie buntują się i chcą stać się kowala...
37.3K 2.2K 19
❝ Twoje serce bije na czarno.❞ 3 część Trylogii Obsession.
363K 10.2K 35
Dwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie? Czy zwykły bal charytatywny przerodzi...