4

276 33 12
                                    

*na jpg Margo*

Środa. Dzień, którego nigdy nie lubiłam. Miałam najwięcej lekcji, byłam zmęczona i spragniona weekendu, a dodatkowo posiadałam idiotyczną świadomość, że jeszcze tylko dwa dni do soboty.

Z trudem wygramoliłam się z łóżka, z myślą, że czas zacząć coś robić w związku z wyborami na koniec miesiąca.

Wzięłam głęboki oddech  i otworzyłam szafę. Wywaliłam z niej biały top i białe spodnie z wysokim stanem i dziurami. Przebrałam się i pomalowałam. Zrobiłam kreski eyelinerem, a włosy wyprostowałam.

Zeszłam na śniadanie i z zaskoczeniem przyjrzałam się naleśnikom z syropem klonowym. Mama zazwyczaj nie robiła takich rzeczy, ale wszystko się wyjaśniło kiedy znalazłam kartkę z napisem:

,,Wrócę w niedzielę, uzupełniłam ci kartę kredytową. Spokojnie to nic takiego, jadę na konferencje. Buziaczki Mama ;)".

Zjadłam naleśniki i zastanawiałam się nad swoim dojazdem. Co prawda z Jason'em już się pogodziliśmy, ale nie chciałam jechać razem z nim. Założyłam plecak i poprawiając ramiączka zamknęłam drzwi. Przeszłam się na przystanek autobusowy, a potem usiadłam na ławce czekając na autobus.

W moją stronę kierował się chłopak z czerwonymi włosami. Widziałam go już chyba w każdym kolorze włosów. Uwielbiał je zmieniać. Miał na sobie zwykłą szarą koszulkę i ciemne jeansy. Podniósł głowę z nad telefonu i uśmiechnął się w moją stronę.

-Cześć Vanessa!- krzyknął zbliżając się do przystanku.

-Hej Michael!- pomachałam mu i przesunęłam się robiąc mu miejsce.

Mike grał w zespole razem z Calum'em. Jest o rok młodszy, ale nie przeszkadzało mi to. W końcu od Hood'a jestem starsza o 2 lata, a wiek to żadna bariera.

-Dasz radę wpaść w poniedziałek?- zapytał- no wiesz, będą kastingi na perkusistę i jak byś miała ochotę popatrzeć to...

-Jasne- przerwałam mu z uśmiechem i dodałam- ja zawsze bardzo chętnie.

Bawił się kolczykiem w brwi i przyglądał mi się uważnie.

W autobusie zajęliśmy miejsca obok siebie i dyskutowaliśmy na temat serialu na AXN'ie. Byłam wściekła bo zaspojlerował mi jedno morderstwo. Z furią wyszłam z autobusu. Moja ukochana bohaterka zostanie zabita w sklepie mięsnym. SUPER.

-Ej no, Van to nie moja wina- szturchał mnie głupio się uśmiechając.

-Zamknij się już- pisnęłam a on wybuchnął śmiechem.

-Nie no przepraszam, myślałem, że już widziałaś ten odcinek.

-Nie wybaczam.

Rozeszliśmy się przed szkołą, aby znowu udawać, że się nie znamy.




Weszłam do klasy matematycznej i usiadłam w jednej z ławek pod ścianą. Otworzyłam książkę na pierwszym temacie i przygotowałam długopis. Na matmie zawsze siedziałam sama. Miałam z nią trudności więc wolałam się skupić.

-Dzień dobry- do klasy wszedł profesor Fiziskas. Był to siwy już mężczyzna który chodził zawsze w identycznym zielonym sweterku w rąby.

-Otwórzcie książki na stronie 15. Pominiemy pierwsze tematy, nie są specjalnie trudne i z pewnością pamiętacie je z powszednich lat.

Na te słowa, wiedziałam już, że będę musiała popracować z nimi w domu. Rozejrzałam się po klasie. Prawie każdy był skupiony na lekcji, ale moją uwagę przykuł chłopak siedzący na końcu mojego rzędu. Ashton jako jedyny wyglądał na zupełnie nie zainteresowanego lekcją. Wpatrywał się w okno, a słońce rzucało nieśmiałą poświatę na jego twarz. Miał włosy koloru ciemnego złota, a jego brązowo-zielone oczy kojarzyły mi się z zachodem słońca. Zacisnął szczękę i odwrócił głowę w moją stronę. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja szybko odwróciłam głowę, aby nie pomyślał sobie, że mu się przyglądałam.

Crown doesn't make a queen/A.I.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz