Inna? ✔

By Luv_MyZaynie

30.6K 2K 468

Nazywam się...a właściwie nieważne, już dawno nie słyszałam by ktoś zwracał się do mnie z imienia bardziej pr... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Zapraszam!

Rozdział 20

1K 79 48
By Luv_MyZaynie

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!!

____________________________________

Udało się! Co? Nowa rodzinka 0038 postanowiła oddać go spowrotem. Czemu? Dogadaliśmy się z Gemmą.
Jej było dobrze samej bo mogła się wymykać na imprezy i spotykać z chłopakiem jak rodziców tak często nie było. Więc plan był taki: Ona oskarża go przed rodzicami o jakieś obmacywanie czy inne zboczeństwo i nakierowuje ich na decyzję oddania. A on nie wykazuje skruchy. No i się udało. A mina dyrektora który usłyszał, że chłopak który jest gejem dobierał się do ich córki była bezcenna. Tak dyrektor wie o wszystkim nawet o naszych orientacjach.

Wyszłam z pokoju razem z chłopakami dumna, że plan zadziałał odrazu pierwszego dnia. Gdy zobaczyłam zielonookiego siłującego się z zamkiem w drzwiach od razu do niego podbiegłam.

-Harry!!! - krzyknęłam przytulając chłopaka mocno, o mało co go nie przewracając.

-No ja też tęskniłem Agnes- powiedział również mnie przytulając.

Po chwili się od siebie odsuneliśmy. Lecz po chwili w ramiona 0038 wpadł Louis.

-Nigdy ale to nigdy m..nas nie zostawiaj! - powiedział.

-Obiecuję- odpowiedział brunet.

Stali tak przytuleni. A ja tylko szturchnęłam Luke'a łokciem i rzuciłam spojrzeniem "Zostawmy ich na chwilke samych"
I chyba był zbyt tępy bo nie zrozumiał przekazu. Złapałam do za nadgarstek i pociągnęłam do pokoju.

-Co? - zapytał zdezorientowany blondyn siadając na krześle.

-Między nimi ewidentnie jest chemia, dajmy im się chwilke pocieszyć sobą.- zaśmiałam się.

-W sumie masz racje

-I tak za chwilę tu przyjdą bo jak to powiedział Lou "on nie jest w jego typie".- zakreśliłam cudzysłów w powietrzu.

Po chwili drzwi do pokoju otworzyły się a do pokoju weszli wyżej wspomniani.

-To opowiadaj jak to wyglądało- powiedział 0078 siadając na łóżku.

-Ok no to jak ustaliliśmy plan przez telefon to Gemma od razu zadzwoniła do rodziców, że koniecznie muszą przyjechać - zaczął siadając na moim łóżku.

-I co dalej? - dopytałam z okna.

-No potem kąbinowaliśmy co i jak powiemy, w między czasie ona próbowała się na siłę rozpłakać i udawać roztrzęsioną czy coś. Potem wpadli rodzice ona odrazu podleciała ich przytulić i coś tam, że ona się boi ze mną zostawać no nie wiem dokładnie co mówiła bo siedziałem niby niczego nie świadomy za drzwiami swojego pokoju. No jak ona skończyła to przyszła do mnie jej mama i do mnie czemu chciałem się do niej dobierać itp. To odpowiedziałem, że jest z niej niezła dupa i jakoś tak wyszło i nie żałuje. - powiedział.

-To mina tej matki pewnie bezcenna - zaśmiał się 0022.

-A żebyś wiedział! Wiesz jak trudno było mi się nie roześmiać. Nigdy bym tego... znaczy jej nie dotknął, nawet kijem! - zaśmiał się 0038.

-No i co dalej? - przerwałam im.

-A no to zaczęli się kłócić kogo to był pomysł  żeby mnie wziąść. I wtedy ona że mają mnie oddać jeszcze dzisiaj bo ona nie będzie spała ze zoboczeńcem pod jednym dachem a matka to samo. I wtedy ojciec kazał mi się pakować i mnie tu przywiózł. A reszte znacie - skończył.

-Woah, to nieźle - zaśmiałam się.

-No, i mam jeszcze numer Gemmy, przez tą akcje nawet się polubliśmy.

-To same plusy. Ale ustalamy, że do osiemnastki tu zostajemy. - powiedziałam.

-Tylko, że ja jestem rok starszy. - wtrącił Lou.

-Spoko tu można zostać do 19 lat. No w skrajnych przypadkach do 20 ale zazwyczaj tak stąd wychodzą. - objaśniłam.

-A to okay - uśmiechnął się.

Naszą rozmowe przerwało pukanie.

-Wszyscy do gabinetu! - powiedział Pan Adams wchodzący do pokoju.

-Oopss...-powiedział Lou a my zaczeliśmy się śmiać.

Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do gabinetu.

-Dzień Doberek - powiedziałam wchodząc pierwsza.

-Witajcie. Możecie usiąść - powiedział dyrektor.

Wykonaliśmy polecenie i tak oto cztery osoby siedziały przed biurkiem.

-Dawno mnie tu nie było - zaczęłam rozglądając się.

-Wiecie oco chodzi 0021? Prawda? - zapytał.

-Myślę, że tak - odpowiedziałam spoglądając na chłopaków.

-Czyli jak to się stało, że 0038 po nie całych 3 tygodniach tu wrócił i to jeszcze z powodem o który bym go nigdy nie posądził? - uniósł brwi pytająco.

-Sueruje dyrektor, że to nasza sprawka? - wtrącił 0022.

-Ja nie sugeruję ja to wiem.

I wtedy opowiedzieliśmy mu o wszystkim, Harry opisał jak wyglądało to od jego strony i że wszystkim to na dobre wyszło.

-Jesteście niemożliwi, wiecie? - zaśmiał się dyrektor siadając przy biurku. -Dobra możecie iść - dodał.

Wstaliśmy i wyszliśmy. Był w sumie już wieczór a z okazji tego, że wakacje zaczęły się wczoraj postanowiliśmy nie kłaść się tak wcześnie.

Następnego dnia miała odbyć się przepustka. Czyli kto chciał mógł wyjść na miasto z panem Adamsem taka wycieczka, spacer żebyśmy się orientowali jak już wyjdziemy. Nie wiem po co to nam.

- Idziemy? - zapytał 0022.

- A chcesz? - odpowiedział mu pytaniem 0038.

- Nie, no chyba, że trzeba.

- Nie trzeba - powiedziałam.

- Idziemy się przejść po korytarzu czy będziemy tu siedzieć? - odezwał się Harry.

- Możemy iść - uśmiechnęłam się wstając.

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że wszyscy wychodzą.

-Gdzie idziecie? - zapytałam przypadkowej rudowłosej dziewczyny.

-Apel jest. - rzuciła bezemocjonalnie i poszła dalej.

-Ej apel jest. - odwróciłam się do chłopaków.

Wyszliśmy przed placówkę a tam czekał już dyrektor z jakimiś typami.

-Witam was wszystkich! Dzisejszy spacer zostaje przeniesiony na jutro z powodu, że ci panowie dostali nakaz kontroli. W szczegóły niestety nie zostałem wtajemniczony.- powiedział dyrektor a ci kolesie zaczęli chodzić między wszystkimi.

- Ej oco chodzi? - zapytał 0038.

- Nie mam pojęcia...Pierwszy raz się takie coś dzieje.- odpowiedziałam.

Po chwili ci kolesie znaleźli się obok nas i dokładnie nas obserwowali gdy ich uwaga skupiła się na 0078.

-Twoja godność? - zapytał jeden.

-0078...-odpowiedział nerwowo.

-A zanim tu trafiłeś? - dopytał drugi.

-L-Louis...-odpowiedział uciekając wzrokiem na swoje buty.

Oni tylko podeszli bliżej niego po chwili szepnęli do siebie coś w stylu "To ten" i jeden z nich chwycił jego nadgarstek.

-Chodź z nami - powiedział.

-D-Dlaczego?- zapytał wystraszony.

-Dowiesz się w swoim czasie - powiedział pierwszy ciągnąc go za sobą.

-On nigdzie nie idzie - powiedział 0038 łapiąc nadgarstek niebieskokiego nad ręką tego faceta.

-Właśnie! Proszę go puścić! - zaprotestowałam.

Nie było nam dane kłócić się dalej ponieważ zostaliśmy odsunięci przez drugiego kolesia.

-Panie Dyrektorze! My się zbieramy i ten chłopak idzie z nami - powiedział facet wskazując na 0078.

-Ale nie możecie go tak popr...

-Możemy.-przerwał dyrektorowi wyciągając jakąś blache z kieszeni- Matt Turner. Labolatorium główne w Bradford. - wyrecytował machając mu dokumentem przed twarzą.

-Nie! Zostawcie mnie! - zaczął się wyrywać chłopak gdy zoorientował się oco chodzi.

Facet nawet się tym nie przejął i poprostu pociągnął go dalej aż zniknął nam z oczu. Wtedy ten drugi nas wkońcu puścił.

-Gdzie go zabieracie?! - zapytaliśmy go ale nas zignorował i dołączył do gościa w samochodzie po czym odjechali.

Wszyscy zaczeli zastanawiać się oco chodzi i wracać do budynku a my podbiegliśmy do dyrektora.

-Przecież nie mają prawa go zamknąć! - zaczęłam

-Niestety mają...Nie moge nic zrobić, przykro mi 0021. -powiedział i odszedł.

-A-ale jak to?! - krzyknęłam upadając na kolana i chowając twarz w dłoniach.

-Ciii...Spokojnie - powiedział 0022 przytulając mnie.

-Luke...To jest labolatorium nie adopcja...Nie damy rady - powiedział 0038 klękajac obok mnie.

Dlaczego?! Dlaczego los tak bardzo mnie nienawidzi?!!!

__________________________

Cześć...

Czy to już koniec?😯

Tak.😢

Ale czy permanentny koniec?😮

Właśnie tu decydujecie wy ☺

Czy chcielibyście Drugą Część? 😄

Tą decyzje pozostawiam wam a teraz chciałabym podziękować wszystkim czytającym, wszystkim którzy dawali gwiazdki i komentarze oraz (jeśli tacy są) wszystkim tym którzy nie pozostawiali po sobie śladów.

Dziękuję również za ponad 3k wyświetleń książki!!! No poprostu jesteście niesamowici! Gdyby nie wy to napewno nie pisałoby mi się tej książki tak dobrze. Więc DZIĘKUJĘ WAM Z WSZYSTKO ❤💚💙💛💜💛

I Do następnego? xxx

Continue Reading

You'll Also Like

11.9K 606 14
-Granger...-powiedział chłopak po dłuższej przerwie milczenia-przepraszam. -Za co?-zapytała dziewczyna -Za wszystko. Pisałam to dawno temu, nie wyzyw...
370K 9.9K 34
𝐉𝐚𝐤 𝐦𝐨𝐠𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐮𝐟𝐚𝐜́, 𝐬𝐤𝐨𝐫𝐨 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐚 𝐦𝐢ł𝐨𝐬́𝐜́ 𝐳𝐫𝐨𝐝𝐳𝐢ł𝐚 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐮𝐳𝐚𝐜𝐡 𝐤ł𝐚𝐦𝐬𝐭𝐰, 𝐤�...
952 97 17
*Tę książkę piszą dwie osoby* 17 letnia Alison poznaje brata swojej przyjaciółki z którym nie bardzo się dogaduje. Czy jeden pocałunek zmieni wszystk...
258K 9.2K 21
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...