Mężczyzna zaczął dusić się krwią.
- P-pomóż... - wyjąkał opadając na ziemię
Uśmiechnęłam się i odsunęłam od umierającego.
- Amy... - powiedział w przerwie pomiędzy kaszlnięciami
- Znasz moje imię? - powiedziałam zdziwiona
Skinął głową, prawie niewidocznie. Na jego nieszczęście wkrótce je zapomni.
- Bł-błagam... - wyjąkał ponownie
Łzy zaczęły spływać po jego twarzy. Tlen w płucach kończył się.
- Już starczy. - powiedziałam zimno
Wbiłam mu nóż prosto w serce. Nie wydał z siebie już żadnego dźwięku. Nie miał prawa. Jednak zasłużył na to. Zaprosił mnie do klubu, a potem próbował zgwałcić. Jaka szkoda, że trafił na mnie. Ponownie dźgnęłam, tym razem w brzuch, z którego zaczęła wypływać krew. Umoczyłam w niej palce i zaczęłam bazgrać na ścianie napis - ,,Czekam, Jeff."
Następnie odeszłam z miejsca zbrodni. Będąc już ulicę dalej schowałam się w uliczce i zmieniłam spowrotem swój wygląd, po czym poszłam, starając się nie wyróżniać.
- Przepraszam, wylałam na siebie sok. Ma pani może chustkę? - zapytałam kobiety przechodzącej obok
- Jasne, już daję. - odpowiedziała zatrzymując się
Kobieta wyciągnęła paczkę i podała mi dwie chustki. Przyjęłam je dziękując i wytarłam dłonie następnie wyrzucając je razem z nożem do śmietnika.
*Jeff*
- ,,Czekam, Jeff." Kim ona myśli, że jest? - powiedziałem waląc ręką w stół tak mocno, że jedna ze szklanek stojących na nim przewróciła się
- Jeff, uspokój się! - wrzasnął Jack
- Muszę ją znaleźć! - krzyknąłem
- Mówisz to od kiedy się pojawiła. Nie możesz dać jej spokoju? Co ona ci właściwie zrobiła? - zapytał
- Nie mogę i nie twój interes. - odpowiedziałem z wyrzutem
Jack westchnął i zabrał wszystkie szklane obiekty ze stołu.
- Zadajesz głupie pytania. - jęknąłem
- Pamiętasz jak wczoraj wybiłeś prawie cały market? - spytał po chwili ciszy
Skinąłem głową. Jak mógłbym zapomnieć taką świetną zabawę.
- Mówiłeś, że ją znajdziesz, a ona uznała to za kompetycję. Prawdopodobnie w końcu się z tobą skonfrontuje. - stwierdził
Przemyślałem jego słowa i stwierdziłem, że mają one sens.
- Jesteś mądrzejszy niż myślałem - stwierdziłem
- I dostrzegłeś to dopiero teraz... - zaśmiał się i wyszedł
Skoro chce kompetycji to ją dostanie. Czas się zabawić.
Wybiegłem z lasu zastanawiając się gdzie mogę ją znaleźć, moje przemyślenia zatrzymał jednak przelatujący przede mną skalpel
- A ty dokąd? - zapytał Eyeless Jack zeskakując z drzewa
- Dobrego masz cela. - parsknąłem
- Grałem w rzutki z Benem. Gdzie idziesz? - powtórzył
- Poszukać Amy. - odpowiedziałem
- W takim razie idę z tobą. - oznajmił po czym zaczął iść przed siebie
Czułem, że to był dzień w którym ją odnajdę. Zapadała noc, ruch na ulicach Londynu był już mały. Miałem nadzieje, że Amy skorzysta z tego i zapoluje na kolejną ofiarę.
*Amy*
-Widzę cię, Jeff. Jak mogłeś wybrać taką słabą kryjówkę... Sądziłeś, że nie znajdę cię w lesie? Myliłeś się. - powiedziałam do siebie szeptem
Podłożyłam pod jednym z drzew pluszowego misia z notatką dla Jeffa po czym zniknęłam w ciemności lasu.