Miraculum: Biedronka i Czarny...

By Olciaxo

309K 17.2K 4.8K

"Teraz, patrząc w jej piękne oczy i studiując jej wyraz twarzy, domyślił się, że jest lekko zawstydzona tą sy... More

1- Jak to się zaczęło
2- Pierwsze spotkanie
3- Prawdziwy romantyk
4- Udawana miłość
5- Wyznanie
6- Strach
7- Stracona nadzieja
8- Wielki grzech
9- Niespodziewany gość
10- Ratunku
11- Będę Cie chronił
12- Proszę, nie ucieknij mi
13- Rasowy kundel
14- Tajemnice i sekrety
Q&A
15- Wild Wolf
16- Łzy pełne cierpienia
17- Rozpowszechniający się ogień
18- Bolesne odkrycie
19- Nowy sprzymierzeniec?
20- Gdzie jesteś mamo?
21- Nieprzespana noc
22- Czy to już nasz koniec?
23- Dzika natura
24- Koniec?
25- Zazdrość?
26- Marinette i Erick
28- Kocham Cię
Nie rozdział
29- Stańmy się jednością
30- Zacznijmy wszystko od nowa
31- Powrót
NOWE FANFICTION!

27- Zadośćuczynienie

6.5K 501 221
By Olciaxo

Erick siedział na dywanie swojej czarnowłosej znajomej i wysłuchiwał jej problemów. Przez niecałe 20 minut, zdążył usłyszeć chyba wszystko, co ciążyło jej na sercu, a było tego naprawdę sporo. Ostatnio straciła Adriena.. potem przez głupią sprzeczkę Alye, a teraz powoli gubiła siebie. Jej osobowość gdzieś znikała. Myślała tylko i wyłącznie o negatywach, przeszłości i złych momentach. Erick dobrze wiedział, co przechodziła dziewczyna, ponieważ znał to uczucie tak dobrze jak nikt inny. Gdy jego druga połówka, prawdziwa miłość, a zarazem najlepsza przyjaciółka Jane odeszła, czuł się jak wielka kupa gówna. Aby polepszyć swoje samopoczucie i odegrać się za swoją dziewczynę, zaczął się mścić.

Zabił. Okradł. Skrzywdził.

Wszyscy po to, aby poczuć się lepiej... jednak czy to mu coś w ogóle dało? Tylko bardziej pogrążyło jego serce w ciemnej rozpaczy. Nie był już tym samym honorowym wilczkiem, co dawniej. Stał się mściwy, pełen nienawiści i rządny cudzej krwi oraz cierpienia. Pragnął widzieć ludzki płacz.. prawdziwy strach oraz wielki ból. Taki się stał, próbując zemścić się za kogoś dla niego najważniejszego... Dlatego właśnie zapragnął być przy Marinette właśnie w tym momencie jej życia... aby nie popełniła takich samych błędów, co on.
Po walce z Władcą Ciem nie opuścił Paryża. Zamierzał zostać tu jeszcze kilka dni i obserwować tutejszych mieszkańców. Śledził każde poczynanie Kota i Biedronki, a gdy zauważył wymykającą się ze swojego domu Mari, nie mógł odpuścić takiej okazji. Był bardzo wścibskim typem. Przez całą ich rozmowę siedział za oknem, przyglądając im się dokładnie. Widział i słyszał wszystko. Od pocałunków, przez płacz, po krzyki. Po zachowaniu Adriena wyczuł, że nie jest on szczery. Erick wiedział, że w słowach blondyna było drugie dno. Przecież nie mógł ją od tak zostawić... Brunet postanowił pomóc Marinette. Nie zamierzał wyjawiać, że ich podglądał, jednak chciał zrobić wszystko co w jego mocy, aby nie zrobili nic głupiego. Dlatego więc doszedł do ich szkoły. Miał już 19 lat, więc prawnie nie musiał kontynuować nauki, jednak musiał się poświęćić. Nauczyciele go irytowali, uczniowie przywoływali u niego stare wspomnienia, a sama nauka.. Była dla niego tak banalna, że aż nudna. Jednak pragnął być przy Mari chociaż teraz...  w tych trudnych dla niej chwilach. Wiedział, czym jest ból po stracie bliskiej osoby. Wiedział, co ten ból może spowodować i do czego doprowadzić.

Wiedział, jak potrafi zmienić człowieka...

Mari była cudowną dziewczyną z wielkim sercem, która potrafiłaby poświęcić się dla każdego. Erick nie chciał, żeby jej charakter i zawziętość zniknęły. Dobrze pamiętał, czego mu brakowało, gdy sam był w takiej sytuacji... przyjaciół, którzy za wszelką cenę, by go wspierali oraz pomagali w jego dołkach. Przez ich brak, stał się potworem, pragnącym cudzego nieszczęścia. Pewnie byłby taki do końca swojego życia, gdyby nie Marinette. To ona go zmieniła, to ona wyciągnęła Ericka Blanca z tej ciemnej otchłani. A dokładniej jej wygląd. Dziewczyna przypominała mu jego zmarłą miłość, Jane. Na początku chciał skrzywdzić i ją i Czarnego Kota, jednak widząc łzy, spływające po dobrze mu znanych policzkach, jego serce się rozkruszyło. Twarz miała identyczną, jak zmarła posiadaczka Kwami smoka... To pewnie przez to go poruszyła. Słyszał głosy prosto z serca, które próbowały dać mu do zrozumienia, iż jego postępowanie jest złe, jednak on nie potrafił tego przetrawić. Od miesięcy pragnął tylko wyrządzając innym problemy, jak teraz miałby stać się taki, jak dawniej?  Myślał, że to niemożliwe. Był pewien, że już od dawna nie ma w nim uczuć... dlatego przybył do Władcy Ciem, proponując mu układ. Mieli połączyć swoje siły, by zdobyć Miracula Biedronki i Czarnego Kota, potem Erick mając je wszystkie, wskrzesiłby swoją zmarłą Jane. Reszta go już nie interesowała. Mógłby potem oddać 7 części biżuterii Władcy Ciem, liczyła się tylko Jane. Chciał ją odzyskać... Widząc zażartość z jaką walczyła wtedy Marinette, brunet poczuł się źle. Patrząc, jak ta dwójka kochanków współpracuje ze sobą w walce, przypomniał sobie o starych i pięknych czasach, kiedy to wraz ze swoją ukochaną pokonywał złoczyńców. Nawet nie zauważył, kiedy obronił czarnowłosą przed pociskiem. Pierwszy raz od dłuższego czasu posłuchał serca i kogoś uratował. Pierwszy raz od dawna ocalił komuś życie, a nie je odebrał. To był wielki przełom.

Od tamtego dnia postanowił się zmienić. Co by pomyślała Jane, widząc jak ten dobry chłopak, wybija wszystkich, którzy stają na jego drodze? Ona zawsze broniła słabszych. Zawsze była tą sprawiedliwą... Zachowując się tak, Erick tylko by ją ranił.

-Marinette - odezwał się brunet, łapiąc jej rękę. - Spokojnie, wszystko wróci niedługo do normy.

-Chciałabym. - zachłysnęła się własnymi łzami. - Naprawdę bym chciała.

-Gwarantuję Ci to Mari. Gwarantuję.

-Dziękuję Erick, jesteś wielki - powiedziała czarnowłosa, wymuszając na sobie lekki uśmiech. Był szczery, jednak trudno jej było go wywołać.

Brunet spojrzał na Paryż, który był widoczny z okien Marinette. Chociaż nie interesował go krajobraz, którego i tak już nie było widać przez te ciemności, to i tak wpatrywał się tam jak zahipnotyzowany. Szukał czegoś wzorkiem. Czegoś lub kogoś bardzo ważnego. 'No i jest' pomyślał, widząc blask kocich oczu. Wiedział do kogo należały. Był pewien, że je zobaczy. Po słowach, które dziś wypowiedział w stronę tego kociaka, nie mogło być inaczej. Nie zwlekając, spojrzał ponownie na Mari i mocniej objął jej dłoń.

-Marinette - zaczął. - Podejrzewam, że zaraz stanie mi się coś złego, jednak nie zwracaj na to uwagi. - przybliżył się bliżej do dziewczyny. - Najważniejsze jest teraz Twoje szczęście, więc błagam.. - przerwał, by się nad nią nachylić. - Wybacz mi to, co zrobię.

Erick musnął nos Marinette własnym, po czym przechylił lekko głowę, by nic nie utrudniało mu tego, co zamierzał teraz wykonać. Otworzył swoje usta i chapnął nimi energicznie wargi czarnowłosej. Mari była zaskoczona, jednak nie bała się go. Nie czuła strachu, tak jak kiedyś. Czuła, że tak ma być. Brunet złączył ich usta w namiętnym pocałunku, wciągając w to swój język. Widział, że Mari nie jest żółtodziobem, wiec pozwolił sobie na więcej. Przyciągnął ją do siebie, łapiąc ją od tyłu ręką. Marinette się nie opierała, co bardzo go zdziwiło. Był pewien, że to przez szok lub pragnienie utopienia swoich smutków w czymś takim. Pomyślał, że nawet gdyby chciała go tak wykorzystać, on chętnie by jej pomógł. Ich usta zaczęły współgrać. Zachowywały się jak dwie bratnie dusze, które odnalazły się po długiej drodze. Były zmęczone, a zarazem zachłanne. Pragnęły tylko siebie i nie patrzyły na resztę tego okrutnego świata. W pocałunkach dwojga siedzących na dywanie nastolatków, dałoby się wyczuć cierpienie, które oboje w sobie posiadali. Wylewało się z nich za każdym muśnięciem, tak jakby te całusy oczyszczały ich dusze. Erick czuł się jak dawniej. Marinette nie tyko wizualnie przypominała mu jego zmarłą Jane... jej pocałunki także były podobne. Niby nieśmiałe i delikatne, a zarazem namiętne i pełne wdzięku.Pomimo, że nie czuł jakiekolwiek uczucia ze strony dziewczyny, to nie przejmował się tym. Od początku wiedział, że jej serce jest zajęte... że nie zapomniała o Czarnym Kocie. Od początku wiedział na co się pisze. Wiedział także, że za chwilę będzie musiał się od niej oderwać i na zawsze zniknąć z jej oczu...

Miał małą nadzieję, że posiadacz tego kociego spojrzenia da mu więcej czasu... jednak już po chwili oboje usłyszeli trzeszczenie otwieranego okna, a zaraz potem mocne tupnięcie. Jakby coś właśnie wskoczyło do pokoju dziewczyny. Erick puścił czarnowłosą i spojrzał w stronę tego hałasu.

-Co Ty robisz kundlu?! - krzyknęła, wyłaniająca się z cienia postać.

Na dźwięk tego lekko zachrypniętego głos, Marinette się wzdrygnęła. Tak dobrze go znała. Słyszała go już nieraz. Kochała go. Pragnęła usłyszeć więcej. Nim się zorientowała, czarne jak noc dłonie, ukryte pod lateksowym kostiumem, pociągnęły Ericka do góry. Dziewczyna patrzyła, jak kipiący ze złości Adrien Agreste, przyszpila wilczka do ściany, używając chyba całej jego siły.

-Myślisz, że możesz wykorzystać chwilę jej słabości?! - krzyknął Chat, przybijając bruneta jeszcze bardziej. - Myślisz, że Ci na to pozwolę?!

Erick nie odpowiadał. Czekał na karę, którą napastnik miał w planach mu wymierzyć. Wiedział, że na to zasługuje. Nawet jeśli nie zawinił teraz, to powinien raz, a dobrze, odpowiedzieć za swoje czyny. Stojący przed nim blondyn, był zdenerwowany. O wiele bardziej niż kiedykolwiek... Adriena zabolał widok, całującego Mari chłopaka. Czemu robił to teraz, kiedy dziewczyna miała mętlik w głowie?

Agreste był pewien, że ten kundel chciał ją tylko przelecieć, korzystając z jej chwilowego załamania.

-Chciałeś być jej pieprzonym pocieszeniem?! - wrzasnął. - No powiedz! Zamierzałeś ją wydymać, jak wtedy?! Gdyby mnie tam nie było, nie wiadomo co by się stało!

Erick nadal nie odpowiadał. Nie chciał kłamać. Nie chciał nawet mówić takich rzeczy...

-Odwaga Cie opuściła piesku?!

Brunet poczuł nagły ból w podbrzuszu, spowodowany kopnięciem, które zadał mu Adrien. 'Należy mi się' pomyślał. Czekał na więcej. Ujrzał, jak chłopak przymierza się, by zadać mu uderzenie w twarz. Jego ręka była bardzo napięta, a pięść mocno ściśnięta. Widział, jak dłoń chłopaka zbliża się ku niemu. Zamknął oczy i pogodził się z uderzeniem, zanim ono nastąpiło.

Czekał i czekał, jednak zorientował się, że minęło już dobre 10 sekund, a na jego twarzy nie wylądowała żadna pięść. Zdziwiony podniósł powieki i ujrzał, jak ta drobna i maleńka Marinette przytrzymuję rękę Adriena w bezpieczniej dla Ericka odległości.

-Co Ty robisz Mari?! - wrzasnął blondyn.

-Zostaw go, tylko się o mnie troszczył - powiedziała spokojnie.

-Troszczył?! Gdyby nie ja, to pewnie byłabyś już dawno gwałcona!

Te słowa zabolały bruneta. Trafiły prosto w jego serce i wyrządziły w nim wielkiej szkody. Czy naprawdę tak go postrzegał Adrien? Jak gwałciciela i morderce? 'Widzisz Jane? Taki się właśnie stałem' pomyślał i spojrzał na zawziętą Marinette..

-Nic nie ro..

-Przestań - przerwał jej Erick. - Jesteś taka dobra. Pomimo, że bez Twojej zgody Cie pocałowałem, dotknąłem, a wcześniej wyrządziłem Ci dużą krzywdę psychiczną, Ty nadal we mnie wierzysz. To miłe, a zarazem głupie Marinette. Nie bądź taka dobra dla wszystkich. - wysyczał. - Jestem dupkiem, który nie zasługuje na Twoje zaufanie.

-C..Co? - jęknęła zdziwiona. - Nie kłam! Dlaczego stawiasz dobro innych ponad swoje?! - krzyknęła, puszczając blondyna.

-On ma rację - Erick wskazał na trzymającego go napastnika. - Rozebrałbym Cie, zgwałcił i uciekł. A potem słuch by po mnie zaginął. Taki jestem. - przerwał, by nabrać powietrza. - Taki jestem.

-Marinette, odsuń się. Czemu Ty go w ogóle bronisz?! - krzyknął Adrien.

Czarnowłosa opadła na ziemie. Nie przez lekkie odepchnięcie chłopaka, tylko przez własną bezsilność. Pomimo, że nie wiedziała co miał w głowie Erick, była pewna, że nie chciał jej wykorzystać. Przez ostatni tydzień był dla niej jak prawdziwy pocieszyciel. Opowiedział jej wszystko, błagał o wybaczenie. W jego głosie było tyle skruchy.

Czy to wszystko było kłamstwem?

Marinette patrzyła, jak Adrien okłada Ericka kolejnymi uderzeniami. Nie mogła na to patrzeć. Chciała to jakoś przerwać, jednak nie potrafiła. Brunet wyglądał, jakby tego pragnął. Nie sprzeciwiał się, nie atakował, a nawet się nie bronił. Czemu tak łatwo się poddał? Czarnowłosa zakryła oczy. Pragnęła tylko, żeby to wszystko się skończyło. Żeby Adrien przejrzał na oczy... Żeby Erick się w końcu wytłumaczył.

Czy żądała zbyt wiele?

-A..Adrien przestań - powiedziała z żalem.

Chłopak, słysząc jej błagalny ton, nie potrafił się jej sprzeciwić. Chociaż złość z niego kipiała i chętnie rozładował by swoje emocje na tym kundlu, przestał. Spojrzał na czerwonego od uderzeń Ericka. Z jego nosa kapała krew, wargi były lekko pocięte, a oczy zamknięte, jakby nie mógł ich otworzyć. Złapał go za kołnierz kostiumu i przyciągnął do siebie.

-Masz szczęście, że ma takie dobre serce. - szepnął.

-Wiem - odpowiedział Erick, ledwo wydobywając z siebie jakikolwiek dźwięk. - Nie zmarnuj tego Adrien. I pamiętaj... Jeśli jeszcze raz ją tak skrzywdzisz, wrócę tu i urządzę Cie sto razy gorzej, niż Ty mnie. - widząc zdziwienie blondyna, kontynuował. - Nie będę Ci się z tego tłumaczyć. Ważne, żeby Marinette miała o mnie jak najgorsze zdanie. - zakaszlał z bólu. - Pamiętaj, jestem mściwym potworem... więc jeśli jeszcze raz uroni przez Ciebie chociaż jedną łzę. - złapał go mocno za kark i przysunął go bliżej siebie, ściszając tym samym swój ton głosu. - Odbiorę Ci te Twoje marne, nędzne życie kotku.

Po tych słowach, Erick puścił chłopaka i wyrywając się z jego uścisku, podbiegł do okno i wyleciał z pokoju Marinette niczym strzała. Był tak szybki, że Adrien nawet się nie zorientował co się stało.

A może był zbyt zszokowany jego słowami?

Może to wszystko trwało dłużej, tylko on tego nie zauważył?

Blondyn spojrzał na siedzącą na tapczanie Mari i przypominając sobie słowa Ericka, opadł przy niej.

'Jeśli jeszcze raz ją tak skrzywdzę? Tak, czyli jak? Księżniczko... Ile przeze mnie łez wylałaś? Ile nocy nie przespałaś? Jak bardzo Cię skrzywdziłem?'

Bez żadnych zbędnych słów, chłopak objął Marinette w talii i przytulił ją mocno.

Czuł jej bijące ciepło.

Czuł jej cudowny zapach.

Czuł się szczęśliwy, jak dawniej.

Czy już nic nie stanie im na drodze?


Dziękuje za przeczytanie! Mam nadzieję, że się podobało, jeśli tak- TO KOMENTUJCIE!

CHCECIE WIĘCEJ?
GWIAZDKA? KOMENTARZ?

PS. Taka przerwa naprawdę mi się przydała, ponieważ rozdział jest lepszej jakości i o wiele lepiej mi się go pisało. Dziękuje, że byliście tacy wyrozumiali!


Continue Reading

You'll Also Like

4.4K 479 28
Miał to być tylko urodzinowy wyjazd - niespodzianka na tydzień, a pobyt wydłuża się 3-krotnie ze względu na powikłania podczas jednego z wypadów na s...
25.8K 979 42
Co gdyby Hailie nie była najmłodszą z rodzeństwa, tylko by się okazało, że mają jeszcze 12 letnią siostrę, która co więcej była Polką? Rodzina Monet...
12.1K 361 38
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...
48.9K 2.7K 100
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...