(don't) forget me(book 2) •La...

De yasma1616

20.6K 1.9K 615

>książka w czasie poprawek< Harry ulega dość ciężkiemu wypadkowi samochodowemu w wyniku którego traci pamięć... Mai multe

P - don't
R 1 - don't worry
R 2 - don't happy
R 3 - plate 1
R 4 - plate 2
R 5 - plate 3
R 6 - plate 4
R 7 - plate 5
R 9 - plate 7
R 10 - plate 8
R 11 - plate 9
R 12 - plate 10
R 13 - be worry
R 14 - be happy
R 15 stay please
Louis
coś co powinno być podziękowaniami....
część TRZECIA!!

R 8 - plate 6 & Zayn

1K 120 13
De yasma1616

trochę wspomnień z pierwszej części :D

Leżę na łóżku zasłaniając twarz poduszką. M ochotę umrzeć. Moje chęci obejrzenia wszystkich płyt, spłonęły wraz z rozładowanym laptopem. Zayn kazał mi iść spać, abym zebrał siły na więcej. Po za tym mam się wygrzać, dlatego teraz osłaniam moje oczy przed pierwszymi promieniami słońca.

Spod poduszki wygrzebuję swój telefon. Patrzę na wyświetlacz i się krzywię. Dochodziła ósma, więc już nie takie pierwsze te promienie były. Powinienem już dawno być na nogach i szykować się do pracy. Muszę sobie pogratulować, drugi raz z rzędu spóźnić się do pracy.

Wyskakuje z łózka i zbiegam szybko na dół. W salonie na kanapie siedzi Zayn. Jadł się płatkami prosto z pudełka.

- Zayn co ty tu robisz? - pytam z lekkim zdziwieniem.

- Dzwoniłem do Robina i powiedziałem, że jesteś chory.

Nie patrzy na mnie,a jego wzrok utkwiony jest w miejscu gdzie powinien stać telewizor.

- Dlaczego to zrobiłeś?! - jestem na niego wściekły. Dlaczego znowu ktoś podjmuje za mnie decyzję. Czy ja jestem jakiś niedorozwinięty, że wszyscy decydują za mnie.

Trzy lata temu jakiś idiota o imieniu Louis, zadecydował jak będzie teraz wyglądało moje życie. Zabrał mi miłość, przyjaciół i rodzinę, która się trochę na mnie zamknęła.

- Dlaczego to zrobiłeś?! - powtarzam swoje pytanie warcząc na niego. Mam ochotę podejść do niego i wykorzystać te parę miesięcy nauki boksu.

- Bo zostało nam jeszcze pięć płyt, a czas ucieka - patrzy na mnie zirytowany.

- To mogłeś mi pozwolić to zrobić wczoraj.

- Myślisz, że po tym cyrku, który wczoraj odwaliłeś pozwoliłbym ci na obejrzenie reszty? - unosi jedną brew w zdziwieniu - Za kogo ty mnie masz?

Zaciskam dłonie w pięści. W myślach liczę z pięć razy do dziesięciu. Odwracam się od niego i idę do kuchni. Ze zdziwieniem wpatruję się w posprzątana podłogę. Zayn posprzątał mój bałagan i mogę się założyć, że zaraz zrobię podobny.

Wyciągam szklankę z szafki z chęcią nalania do niej soku. Zmieniam jednak zdanie. Zaciskam mocniej na niej palce, a po chwili ciskam nią o ścianę. Jestem taki wkurwiony, że lepiej nie mówić. Nie mogę jeszcze uwierzyć, że oni wszyscy ukrywali coś przede mną. Okłamywali mnie przez ostatnie trzy lata. Wiedziałem, że coś przede mną zatajali, ale z każdą płyta uderzało to we mnie coraz mocniej.

Wszyscy odsunęli się ode mnie, woleli milczeć i odejść ode mnie niż wyznać prawdę.

Zabrali mi moje życie, szczęście i miłość. Bo chyba go kochałem, prawda?

Z przypływu złości zwalam wszystko z wyspy kuchennej. Emma, gosposia Nick'a nie będzie zadowolona, a o samym Nick'u nie wspomnę. Ale nie obchodzi mnie już człowiek, który przez ostatnie trzy lata uważał się za mojego chłopaka. Dupek jest oszustem i jeszcze dodatkowo chce zrobić ze mnie wariata.

- Hazz? - odwracam się w stronę Zayn'a. Mój ukochany przyjaciel patrzy na to co zrobiłem. - Co...

Wzruszam ramionami i omijam ten cały bałagan. Wyciągam kubek z szafki i nastawiam wodę w czajniku.

Nie przejmuję się w ogóle tym co się dzieje. Nie obchodzi mnie Zayn, który teraz patrzy na mnie jak na wariata. Czym mam się niby przejmować? Czy oni przez ostatnie trzy lata nie chcieli właśnie tego zrobić?

Kiedy woda już się zagotowała, zalewam herbatę i pierwszy raz odkąd pamiętam robię to bezbłędnie. Cała woda ląduje w kubku a nie gdzieś obok. Cały kubek stoi tam gdzie stał.

Gratuluje panie Styles, pierwszej w życiu odpowiednio zalanej herbaty.

- Czy na tych płytach jest coś jeszcze bardziej żenującego? - podnoszę wzrok na Zayn'a, który dalej stoi w drzwiach prowadzących do kuchni. Kiedy nie uzyskuję odpowiedzi, zadaję kolejne pytanie. - Jest tam coś co bardziej mogłoby mnie upokorzyć?

Zayn wzdycha głośno i siada przy stoliku w rogu kuchni. Idę za nim i stawiam swoją herbatę.

- Te płyty nie mają na celu upokorzenia ciebie, ani nic w tym rodzaju. To jest czysta prawda i twoje, wasze życie. Lou, naprawdę nie miał zamiaru mówić o seksie. To ja i Niall zmieniliśmy listę, bo była tak sztywna jak prostytutka. - przerywa i patrzy na mnie przez chwilę - Jak Nick dowie się tego co zrobiliśmy może wykorzystać wszystko tak, aby zrobić z Lou potwora. Nie będę mówił dlaczego, bo tego też się dowiesz...

Patrzę na przyjaciela i nic nie rozumiem z tego co do mnie mówi. Zero wytłumaczenia, więcej niewiadomych.

- Jaki on jest? - nie wiem dlaczego o to pytam, ale naprawdę jestem ciekaw jaki jest człowiek z którym spędzałem parę lat mojego życia. Płyty nie opowiadały praktycznie nic o nim. Wszystko jest o mnie.

- Nie jest na pewno Nick'iem.

- To na pewno.

- Jest uczciwy. Lou zawsze był uczciwy i dalej jest.

- No jasne... - zaczynam się śmiać. Nie ma to jak opisać faceta, którego nie znam jednym słowem. Punkt dla Malika.

- Opowiem ci jedna historię, której nie znajdziesz na żadnej z płyt - kładzie dłoń na mojej - Najpierw jednak zadam ci kilka pytań - kiwam głową na znak, że ok. - Masz jeszcze tą kasę na koncie? - patrzę na niego zdziwiony. Czy on chce mnie zabić, a później zwinąć moją kasę? Po to wszystko było? Kiwam głową na "tak" - Kiedy ostatnio byłeś w banku? - wzruszam ramionami. Nikt mnie nie wzywał do banku, więc niby po co miałem iść tam?

- Nie wiem. Kasa się zgadza więc...

- Czy nie zdziwił cię fakt, że pomimo tego, że studiowałeś twój stan konta się nie pomniejszył? - marszczę czoło. Tu mnie ma. Jakiś miesiąc po tym jak wyszedłem ze szpitala poszedłem do banku i odkryłem, że moje konto jest w stanie nie naruszonym, a nawet jest na nim dużo więcej niż powinno być, mimo tego, że skończyłem studia. Wtedy nie wydawało mi się to dziwne, bo rodzice mogli za nie płacić, ale teraz? - To Lou płacił za twoje studia...

- Co? - wstaję gwałtownie i wpatruję się w przyjaciela - Rodzice...

- Rodzice? Nie bądź śmieszny. Myślisz, że twój tatuś, który cię wyrzucić płacił za twoją szkołę? To Lou ze swojej marnej pensyjki opłacał twoje studia i wyjścia ze znajomymi z roku. Lou był jak jeden wielki chodzący bankomat. - patrzy na mnie - Usiądź... - siadam - Za nic nie pozwalałby ci płacić, bo zawsze powtarzał, ze kiedyś te pieniądze mogą ci się przydać. Kłóciliście się o to często i w ten sposób wynegocjowałeś u niego, że twoja wyplata będzie wpływać na wasze wspólne konto. Lou zgodził się tylko dlatego, że byleś na stażu a pieniądze były symboliczne. - przeciera nos dłonią i spojrzy na mnie - Wyrobiłeś mu kartę do swojego konta... - moje ciało sztywnieje. Czy ja naprawdę tak zgłupiałem? Jakiś obcy koleś ma dostęp do moich pieniędzy! -  Dlatego pytałem, czy byłeś w banku. - wstaję ponownie - Lou jest uczciwy i nigdy by nie wziął z twojego konta ani grosza. Pytałem tylko dlatego, aby zapytać czy nie zobaczyłeś czegoś dziwnego. Na przykład nazwiska Louis'a w dokumentach - siadam i kręcę głową przecząco. - Lou nie używał tej karty. Dobra raz mu się zdążyli, ale tylko dlatego ze zapomniał pieniędzy. Wrócił do domu i od wejścia ci to oznajmił. Ty tylko wzruszyłeś ramionami. Jednak kiedy Lou chciał ci oddać kasę, zacząłeś na niego krzyczeć. Wywiązała się z tego niezła awantura. Lou się wkurzył i połamał kartę na twoich oczach. Zapowiedział, że zrobi to z każdą kolejną. Ostatecznie oddał ci kasę i tyle. - zaczyna się śmiać - Byłem przy tym i wiem o czym mówię.

- Nie wierzę...

- Hazz, wiem że masz powody ku temu, aby mi nie wierzyć. Wiem spieprzyłem, opuszczając cię, ale miałem wybór, ty albo on. Ty miałeś rodzinę i Nick'a. Lou, bardziej mnie potrzebował - patrzę w osłupieniu na wstającego Zayn'a. - Chodź. Pora na kolejną płytę.

Nie jestem pewien czy na pewno chcę obejrzeć resztę płyt. Choć wczorajsze plany mówią co innego. Boję się jednak, że płyty zniszczą cały mój pogląd na świat.

Siadam na kanapie i patrzę na to co robi Zayn. Kiedy już włącza filmik, usiada na miejsce które wczoraj zajmował.

- Witaj, Harry... - Louis przeczesuje włosy ręką. Nie były już tak samo ułożone jak wcześniej. Wygląda jakby co dopiero wstał z łózka - Przepraszam za mój wygląd, ale jest szósta rano, a ja jeszcze dobrze się nie ogarnąłem - śmieje się. Jego śmiech jest jak śpiew słowika. Mógłbym go słuchać i słuchać -Przejdźmy jak najszybciej do następnego punku, za nim się mnie przestraszysz i uciekniesz z krzykiem. - spogląda w telefon - Punkt szósty... - patrzy się przed siebie i uśmiecha się - Pamiętasz jak na początku wspominałem, ze ty kiedyś zabiłeś coś dla mnie? Teraz ci opowiem co to było. - przerywa - Hazz, słynąłeś z najgłupszych pomysłów jakie człowiek mógł wymyślić. Nie chcę cie obrażać, ale taka jest prawda. Jeśli nie wierzysz zapytaj Zayn'a. Ale to nie o tym. To były walentynki. Ty jesteś strasznie romantyczny, ja nie. Nie cierpiałem walentynek, więc postanowiłeś wymyślić pewną zabawę z serii gdzie jest Wally. Tylko tu było, gdzie jest Harry. Polegało to na tym, abym odwiedził poszczególne miejsca które coś dla nas znaczyły. W każdym z miejsc były kolejna wskazówka prowadząca do kolejnego miejsca. Przeciągnąłeś mnie przez wiele miejsc o niektórych mówiłem na pierwszej płycie, a o niektórych gdzieś tam na jakiejś z innych płyt - macha ręką i zaczyna się śmiać - Jeśli o nich nie pamiętasz to ci je wymienię. Spotkanie w parku, Café Nero, klub, dyskoteka, kino, bar, skate park, twoje tajemne miejsce, twój dom, nasze mieszkanie, hotel, metro, dom mojej matki i ostatnie miejsce o którym nie wspominałem jeszcze, ale to za chwilę. Przeciągnąłeś mnie przez te wszystkie miejsca i wiesz mi nigdy ci tego nie mówiłem, ale ja jako osoba, która nie pamięta wczorajszego dnia pamiętałem każdą historię związaną z każdym z miejsc, pewnie dlatego tak łatwo jest mi o tym teraz opowiadać. Wracając do miejsca gdzie cie znalazłem. Chciałeś wciągnąć na listę miejsc, które coś dla nas znaczą. Udało ci się. To w tym parku niedaleko twojej uczelni powiedziałeś, że mnie kochasz. Prawie doprowadziłeś mnie do zawału serca, ale chyba wolałbym paść na zawał niż nigdy nie usłyszeć tych słów od ciebie. Powiedziałeś też, że choć bym podjął jakakolwiek decyzję, chcesz abym zapamiętał to miejsce i zapamiętałem. Chodzę tam często, aby oglądać gwiazdy, bo to je mi chciałeś pokazać. Niedaleko mieści się kawiarnia "U Emilii" to tam poszliśmy się rozgrzać. Kolejne wyjątkowe miejsce. To tam pierwszy raz powiedziałem ci, że cię kocham. Wyleczyłeś mnie z obojętności i antymiłości. To jest moje ulubione miejsce. - przerywa i szeroko się uśmiech - Tamtego dnia powiedziałeś, że co by się nie działo zawsze będziesz mnie kochać i mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek sobie przypomnisz to, to przyrzeczenie w tobie zostanie i mnie nie znienawidzisz za, że podjąłem taką a nie inną decyzję - patrzy na mnie smutno - Pamiętaj Harry, jedną z dróg do gwiazd jest szczęście. A ty jesteś moim szczęściem... - za nim film się urywa widzę jak po jego policzku spływa pojedynczą łza.

Siedzę w osłupieniu i wpatruję się w laptopa. Momentalnie zjeżdżam z kanapy na podłogę.

Nick mnie oszukał. Wmawiał mi, że kawiarnię "U Emilii" znaleźliśmy na jakimś ze spacerów. To jest czyste kłamstwo.

Czułem, że to miejsce musi być wyjątkowe i było...

Continuă lectura

O să-ți placă și

386K 27.2K 21
Ameryka ma ważniejsze problemy na głowie niż dwóch bezbronnych chłopców, którzy zrządzeniem losu trafiają na siebie. Karl to sierota, której życie za...
8.8K 646 19
Ludzie zawiązują przyjaźnie na lata, a czasem na całe życie. Ale właściwie czym jest przyjaźń? Odpowiedzi na to pytanie jest wiele, lecz ze strony Jo...
47.5K 1.8K 41
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
156K 12.2K 22
Louis wyjeżdża na Barbados, by nadzorować ogromny ośrodek wypoczynkowy, znany jako Sandy Hill, którego właścicielem jest jego rodzina. Przez lata pos...