Magiczny Kontrakt

By Patrycjaawrewszuk

17K 911 78

Część Druga "Pokochaj mnie nim odejdziesz. I w sumie, co z tego, że z pierwszej nawet prologu nie napisałam :... More

Streszczenie Części Pierwszej
Słownik
Prolog
Rozdział 1 Listy
Rozdział 2 Medalion
Rozdział 4 Zdziwiony?
Rozdział 5 Pierwsza Noc... Po raz Kolejny
Rozdział 6 Dzień Dobry
Rozdział 7 My z wizytą.

Rozdział 3 Szpieg

1.5K 101 1
By Patrycjaawrewszuk

Minęło już kilka tygodni odkąd Tom znalazł się w tym świecie. Chciał napisać do Harry'ego wcześniej, ale musiał wszystko poukładać. Napisał w jego urodziny. 31 lipca. Pięć dni wcześniej zlecił Severusowi przyrządzenie Vidinsere Qou Obsecris eliksiru, który miał przywrócić mu dawny wygląd. Z jego obliczeń wynikało, że będzie gotowy jeszcze przed wieczorem. Spojrzał na pergamin leżący na biurku.

-Ach, Harry... -westchnął ciężko, przymknął oczy i odchylił głowę.- Tym razem nam się uda. Musi się udać. Nie pozwolę... -jego czerwone oczy zabłyszczały wściekle.- nie pozwolę mu cię skrzywdzić. Nie odbierze mi ciebie.

Spojrzał w przestrzeń przypominając sobie drżenie własnych rąk gdy kilka godzin wcześniej rzucał zaklęcia na amulet. Nie chciał tego robić. W żaden sposób nie chciał go przymuszać. Do niczego. Ale musiał mieć pewność, pewność, że tym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem. Przeniósł wzrok z powrotem na list. Ma charakterek. Pergamin przesycony był sarkazmem i czarnym humorem. Testujesz mnie Harry, czyż nie tak? Ale ja cię znam. Tak jak i ty znasz mnie. Westchnął. Nawet jeżeli nie pamiętasz, to tak jest. Znasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny... i prędzej czy później przejrzysz moje plany. Wolałbym jednak byś zrobił to później. Dużo później.

Wstał i skierował swoje kroki do lochów w międzyczasie myśląc nad Kontraktem ukrytym w szufladzie jego biurka. Zapewniłby ochronę każdemu, gdyby tylko Harry o to poprosił. Każdemu z wyjątkiem dyrektora Hogwartu.  Dla niego przygotował coś specjalnego. Otworzył drzwi i zastał Mistrza Eliksirów pochylonego nad kociołkiem pełnym złotej, bulgoczącej substancji. Mężczyzna skrupulatnie ciął, siekał, miażdzył i wrzucał do niego potrzebne składniki.

Voldemort uśmiechnął się lekko opierając się o ścianę. Od zawsze uważał eliksiry za trudną i wymagającą lecz wspaniałą sztukę. Chociaż wytłumaczenie tego Harry'emu zabrało mi stanowczo zbyt wiele czasu. Szkoda, że Severus nie ma charakteru swojej matki. Byłby z niego świetny nauczyciel. Pogrążył się w myślach wspominając specyficzną reakcję Harry'ego na spotkanie przyszłej pani Snape.

Podeszła do niego jakaś dziewczyna, przyjrzał jej się uważnie. Miała czarne włosy splecione w długi do pasa warkocz. Ciemne jak noc oczy przeszywały go na wskroś, a wąskie usta uformowały się w lekki uśmiech. Wyciągnęła do niego dłoń.

-Cześć, jestem Eileen. Eileen Prince. -Prince? Za bardzo przypominasz mi Snape'a. Mimo to złapał ją za rękę skutecznie udając, że nie czuje pary świdrujących go oczu należących do pewnego chłopaka.

-Evan Harrison.* Miło mi poznać.

-Ej, Evan! Trzymaj ją i nie wypuszczaj. -podszedł do nich blond chłopak. Harry'emu podejrzanie przypominał Draco.- To coś to chodząca encyklopedia. Zwłaszcza z eliksirów czy Czarnej Magii.

-MALFOY!!! TO COŚ?! Jak ja ci dam coś to miesiąc będziesz leżał w skrzydle szpitalnym!

-Eileen, jestem pewien, że Abraxas nie chciał cię urazić. Poza tym spuść trochę z tonu, bo pogłuchniemy przez ciebie. -powiedział Riddle, który w trakcie rozmowy zdążył do nich podejść.

Dziewczyna prychnęła teatralnie i wróciła do grupki roześmianych dziewczyn. Blondyn wyszczerzył się wdzięcznie do prefekta.

-Tom, dzięki ci. Uff, mało brakowało.

-Jakbyś jej nie drażnił, to nie musiałbym ratować twojej dupy. -warknął.- Jeszcze się nie nauczyłeś?

-Dobra, przepraszam. Przepraszam. Zero stresu Tom. -chłopak odszedł zostawiając byłęgo gryfona z niedoszłym Czarnym Panem.

-Ona naprawdę jest taka dobra?

-Głównie z eliksirów. Nawet stworzyła kilka sama.

-Aha.

[A/N:*Nie chciałam przerywać w trakcie wspomnienia. Evan Harrison, pseudonim używany przez Harry'ego w czasach Riddle'a. Jego imię zostało nazwiskiem, a imię wziął od panieńskiego nazwiska matki. W końcu niebezpiecznie było używać właściwego.]

Voldemort uśmiechnął się do własnych wspomnień. W międzyczanie Snape zastanawiał się nad powodem jego wizyty. Założył, że jedyny powód to sprawdzenie postępów. Co wieczór tak robił. Odwrócił się dopiero gdy skończył pracę. Po pięciu godzinach intensywnego podgrzewania musiał dodać jeszcze kilka składników i eliksir gotowy. Odkąd zaczął pracować Voldemort nie pozwalał mu ruszyć się nawet na krok z lochów i miał nadzieję na odrobinę odpoczynku, nie było mu jednak dane.

Riddle podszedł bliżej obrzucając zawartość kociołka uważnym spojrzeniem. Następnie skierował czerwone ślepia na Snape'a przyprawiając go o dreszcze.

-Skończysz przed ósmą?

-Tak, Panie.

-Dobrze, bo chcę, żebyś razem z Bellą aportował się na Privet Drive i wrócił tutaj razem z Harry'm i jego rodziną. -mężczyzna spojrzał na niego w szoku. Muszę to powstrzymać. Powiedzieć Albusowi, żeby chronił chłopaka.

-Ale... bariery...

-Bariery nie są przeszkodą. Zrobisz to Severusie. Zrobisz, a do tego czasu będziesz tutaj i nie poinformujesz Dumbledore'a.

-Nie zrobiłbym tego. -Voldemort tylko roześmiał się zimno powodując nagły przypływ złego przeczucia.

-Zrobiłbyś. Szpiegowałeś mnie jeszcze przed śmiercią Potterów. Severusie, skończ te gierki. Przejrzałem cię już dawno, ale znudziło mi się udawanie ślepego głupca.

-Więc mnie zabijesz, a ja nie widzę powodu dla którego miałbym ci się przysłużyć przed śmiercią.

-Nie mam takiego zamiaru.

-Czyżby?

-Tak. Daję ci raczej szansę na przemyślenie swojej decyzji. Na stanięcie po właściwej stronie.

-Po stronie szaleńca. -ku jego zdziwieniu Czarny Pan prychnął tylko cicho.

-Możliwe, że można mnie nazwać szalonym. Możliwe. Mimo to radziłbym ci się zastanowić. Przemyśleć moją wspaniałomyślną propozycję.

-A jeżeli się nie zgodzę?

-Jeżeli nie... No, mówi się trudno. Jakoś to przeżyję prawda? [A/N: Cóż za optymizm]

-Co zrobisz jeżeli odmówię?

-Nie zabiję cię. Nie będę torturował aż zmienisz zdanie. W pierwszym wypadku byłoby to marnotrastwo, a w drugim nie miałbym pewności, że mnie nie oszukasz i znowu nie będziesz szpiegował. Raczej pozwoliłbym ci odejść. Chociaż wątpię, że reszta śmierciożerców byłaby tak wyrozumiała.

Severus wyobraził sobie co by się stało gdyby po ogłoszeniu zdrady wpadł w ręce któregoś z fanatyków. Nie byłoby z nim dobrze. Na przykład Lestrange. Lepiej dla niego chyba było rzucić auto Avadę. [A/N: samobójcy nawet wśród czarodziejów] Nim zdążył odpowiedzić Voldemort nachylił się nad kotłem.

-Mam nadzieję, że zadziała.

-Zadziała.

-Nie jestem pewien czy powinienem ci wierzyć. Więc jak Severusie, zdecydowałeś się?

-Tak. Zgadzam się, bo czy mam inne wyjście.

Voldemort zmrużył oczy oceniająco i skierował na niego swoją różdżkę.

-Vos non dicere tibi usque.* No i już. Teraz myślę, że możesz trochę odpocząć. O ile się nie mylę, to od pięciu dni cały czas pilnujesz eliksiru.

[A/N:* W wolnym tłumaczeniu z łaciny: Nie powiesz dopóki ci nie pozwolę. Dość proste, acz skuteczne zaklęcie wiązące i uniemożliwiające wyjawienie niepożądanych informacji. Dzięki swojej prostocie praktycznie niewykrywalne.]

-Zrobiłeś ze mnie posłańca. -Voldemort tylko uśmiechnął się niewinnie

-Możliwe. Miałem zaufać ci na słowo, ze tym razem mnie nie zdradzisz? Nie dziękuję. Wolałbym nie.

-Co masz zamiar zrobić z Potterem? Zabijesz go, czyż nie? Będziesz torturował, aż...

Blada dłoń Riddle'a uniosła się w powietrze i przy pomocy magii bezróżdżkowej pozbawiła go powietrza. Czerwone oczy zabłysły chorobliwym płomieniem przypominając Snape'owi przed kim stoi.

-Jeszcze raz powiesz coś takiego i zmienię zdanie w kwestii zostawienia cię w stanie nienaruszonym. Zrozumiałeś?

Głos mężczyzny był zimniejszy od lodu, Mistrz Eliksirów skinął głową czując, jak płuca próbują gwałtownie złapać powietrze. Kilka sekund później Voldemort opuścił dłoń, a Snape opadł na podłogę wciągając gwałtownie powietrze.

-To dobrze. Skończ ten eliksir przed wieczorem i przyjdź do mojego gabinetu. Będę wiedział jeśli spróbujesz ostrzec kogokolwiek.

I wyszedł zostawiając mężczyznę na podłodze.

Continue Reading

You'll Also Like

37.5K 1.5K 38
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
605K 1.9K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
5.6K 542 30
Miał to być tylko urodzinowy wyjazd - niespodzianka na tydzień, a pobyt wydłuża się 3-krotnie ze względu na powikłania podczas jednego z wypadów na s...
56.5K 3.1K 110
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...