Rozdział 1 Listy

1.6K 98 2
                                    

Tom Marvolo Riddle

Chłopak roześmiał się histerycznie zastanawiajac się, czy coś mu się przypadkiem nie przywidziało. Albo czy nie śni. Musiało przecież być jakieś logiczne wyjaśnienie. Niemożliwościa było, by list był od jego największego wroga. Albo Voldi oszalał całkowicie. Takiej opcji nie można wykluczyć. Powoli przesunął wzrok na początek tekstu.

/Harry

Podejrzewam, że jesteś zaskoczony widząc moją wiadomość./

Ha! Zaskoczony to spore niedopowiedzenie.

/Chcę cię tylko uświadomić iż po przemyśleniu pewnych spraw doszedłem do wniosku, że nie mogę ciebie zabić. Mógłbym to zrobić, jest to jednak nieopłacalne/

Och, oczywiście, że mógłbyś.

/Zamiast tego ma dla ciebie propozycję. Ochronę twoich przyjaciół i rodziny. Oczywiście nie mam na myśli tych mugoli. Raczej twojego ojca chrzestnego i rodzinę Weasleyów, których traktujesz jak własną. Nawet cię nie podejrzewam o jakąkolwiek więź z tymi mugolami./

Ty sobie chyba jaja robisz! Chociaż, faktycznie gdybym mógł, to ich bym nie ochronił.

/Nie, nie żartuję. Jestem tak poważny jak tylko być mogę. Jedyne czego oczekuję w zamian to twojej zgody na przybycie do Manerum Morted, mojej posiadłości, gdzie, jeżeli się zgodzisz podpiszemy Magiczny Kontrakt. Oczywiście do niczego cię nie zmuszam, wiem jednak dobrze, że jak na wzorowego gryfona przystało poświęcisz się dla większego dobra. Wątpię jednak by było to aż takie poświęcenie.
Tom Marvolo Riddle/
Chłopak wybuchnął krótkim, psychopatycznym śmiechem. Od kiedy to jestem aż tak przewidywalny? Faktycznie, nastolatek na początku był nieufny, jednak po dokładnym przemyśleniu wszystkiego uznał, że warto by było spróbować. Odczuwał nieodpartą chęć przekonania się czy Voldemort pisał prawdę. A nawet jeżeli to prawdopodobnie tylko podstęp, to i tak warto to sprawdzić.
Tylko co go tak nagle wzięło, na cmentarzu był jak najbardziej chętny by mnie zabić.

[A/N: ciąg dalszy nastąpi.]

Magiczny KontraktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz