Miraculum: Biedronka i Czarny...

By Olciaxo

309K 17.2K 4.8K

"Teraz, patrząc w jej piękne oczy i studiując jej wyraz twarzy, domyślił się, że jest lekko zawstydzona tą sy... More

1- Jak to się zaczęło
2- Pierwsze spotkanie
3- Prawdziwy romantyk
4- Udawana miłość
5- Wyznanie
6- Strach
7- Stracona nadzieja
8- Wielki grzech
9- Niespodziewany gość
10- Ratunku
11- Będę Cie chronił
12- Proszę, nie ucieknij mi
13- Rasowy kundel
14- Tajemnice i sekrety
Q&A
15- Wild Wolf
16- Łzy pełne cierpienia
17- Rozpowszechniający się ogień
18- Bolesne odkrycie
19- Nowy sprzymierzeniec?
20- Gdzie jesteś mamo?
21- Nieprzespana noc
23- Dzika natura
24- Koniec?
25- Zazdrość?
26- Marinette i Erick
27- Zadośćuczynienie
28- Kocham Cię
Nie rozdział
29- Stańmy się jednością
30- Zacznijmy wszystko od nowa
31- Powrót
NOWE FANFICTION!

22- Czy to już nasz koniec?

6.5K 520 73
By Olciaxo

MARINETTE

Jestem cała obolała i mam pełno siniaków, a to wszystko przez ostateczna walkę z Władcą Ciem. Na szczęście został on pokonany i Paryż jest od teraz bezpieczny. Nasze Miraculum także. Jak na razie broszkę Hawka posiada Adrien. Tikki wspomniała mi ostatnio o tak zwanym Mistrzu Fu, do którego  powinniśmy z tym iść. Musimy oddać mu to, co należy do niego, jako strażnika. Włącznie z Miraculum, które zdobył Wild Wolf. Nie będzie zbyt wesoły, jestem tego pewna. Nie wiem dokładnie ile ich ma, powiedział mi tylko że jest w posiadaniu kilku. Zastanawiam się jak on je zdobył. Dostał? Ukradł? Zabił posiadacza? Im więcej o tym myślę, tym gorsze pomysły przychodzą mi do głowy. Będę musiała z nim porozmawiać, czy tego chce czy nie.

Adriena nie było w szkole dzień po tamtej walce. Sądziłam, że także jest obolały, ale gdy przez dwa następne dni znowu był nieobecny, powoli zaczynałam myśleć inaczej. Zaczynałam podejrzewać, że albo nie chce mnie widzieć, albo ma trudną sytuację w domu. Postanowiłam to sprawdzić. Dziś rozwieje wszystkie swoje wątpliwości. Cały dzień byłam myślami gdzie indziej, a każda lekcja potwornie mi się dłużyła. To było coś strasznego. Po wyjściu ze szkoły, czułam, jakbym spędziła tam jakieś dwa dni. Nigdy więcej. Następnym razem, gdy będzie mnie coś męczyć, znajdę sobie jakieś zajęcie, które mnie w pełni zajmie. Dzięki temu, szkoła zleci w mgnieniu oka, a chociażby mam taką nadzieję.

Nie czekając nawet na Alye, wróciłam do domu i odłożyłam plecak. Zamierzałam wziąć kilka ciasteczek i pójść w odwiedziny do Adriena. Mogłabym dzięki temu sposobowi, udać, że przychodzę w odwiedziny z pysznymi, nowymi wypiekami, a tak naprawdę upewniłabym się, jaki jest powód jego nieobecności. Wrzuciłam kilka zdobyczy do papierowej torby i już otwierałam drzwi, gdy usłyszałam głos mojej zakłopotanej mamy:

-Oh, Marinette! Znowu wychodzisz? Ciebie ciągle nie ma w domu. Mogłabyś dziś trochę zostać i nam pomóc

-A no.. ja.. mój kolega był dziś nieobecny i muszę ten.. - przerwałam, by wymyślić jakąś dobrą wymówkę. - Zanieść mu lekcję! Właśnie tak!

-Bez zeszytów idziesz? - zapytała już mocno zirytowana.

No racja, mogłam o tym pomyśleć. Trochę spostrzegawcza jest, nie ma co.. No cóż, chyba nie mam innego wyjścia. Mruknęłam ciche 'Pomogę' i położyłam torebkę z ciastkami na ladę. Pognałam za mamą do kuchni, gdzie tato siedział już nad stertą surowego ciasta i tworzył z nich przeróżne kształty. Nasze zaplecze było pierwszej klasy. Białe blaty, dwie wielkie lodówki no i ten genialny piec. Pizze odmrażał w trzy minutki! Spojrzałam pytająco na mamę, a ona, łapiąc mnie za nadgarstek, zaprowadziła do 'stoiska' z dekorowaniem wypieków.

-Mamy zamówienia na dwa torty, więc musisz je ładnie ozdobić Mari - powiedziała po chwili, pełna entuzjazmu.

Nie dziwie się jej zapałowi. W tak krótkim czasie stali się bardzo popularną cukiernią i piekarnią. Teraz dostają coraz więcej sporych zamówień. Co za tym idzie.. mogliby sobie załatwić jakąś pomoc kuchenną! Nie marudząc, ubrałam specjalne rękawiczki i wzięłam się za swoją robotę. Im szybciej skończę, tym szybciej wyjdę! Oczywiście nie mam zamiaru robić dekoracji byle jak. Włożę w to całe swoje serce, aby ludzie, którzy będą na niego patrzeć, pomyśleli sobie: 'Co za utalentowana osoba go robiła'. Wiem, dziwne marzenia, ale taka już jestem. Lubię, gdy ktoś docenia moją ciężką pracę.

Po prawie czterech godzinach, torty były już gotowe. Jeden był niebieski z białymi elementami i smoczkiem z masy cukrowej, którego sama wykonałam. Z tego co mi wiadomo, ma być on z okazji urodzenia dziecka, także dodałam od siebie co nieco, żeby na taki wyglądał. Drugi tort był cały czekoladowy. Jako główną polewę użyłam mlecznej, ale gdzieniegdzie nalałam gorzkiej, by wytworzyć z niej kwiatowy wzór. Uwielbiałam go. Nie wiem na jaką ma być okazję, jednak wiem po sobie, że im więcej czekolady, tym lepiej! Na samym środku, postawiłam ręcznie robioną, brązową fontannę z masy cukrowej, która oblałam także tą mleczną słodkością. Nad tą figurką spędziłam godzinę. Chciałam, żeby każdy szczegół był realny. Wiem, że ktoś i tak ją zje, nie patrząc na te perfekcyjne wykonanie, jednak zawsze może trafić się osoba, kto akurat zechcę na nią spojrzeć z bliska, a wtedy nie będzie zawiedziona. Wychodząc z kuchni, spojrzałam na zegarek. Wskazywał trochę po 19. Trochę się zasiedziałam, a na dworze zaczynało się już robić ciemno. Czy wypada o tej godzinie wpadać do kolegi w odwiedziny? Raczej nie. Normalna znajoma nie powinna robić czegoś takiego.

Właśnie!

Normalna znajoma nie powinna.

Jednak Biedronka to co innego!

Złapałam za wcześniej przygotowaną przez siebie torebkę, która czekała na mnie wiernie na ladzie i ruszyłam do drzwi. Otwierając je, krzyknęłam najgłośniej jak się da:

-Wychodzę! Będę za godzinkę!

Wybiegłam prędko, nie słysząc nawet jakiejkolwiek odpowiedzi. Zastanawiałam się, czy w ogóle się pojawiła. Weszłam w zaułek, który był moim skrótem do willi Adriena. Było tu wystarczająco pusto i ciemno, by się przemienić. Nie zastanawiając się długo, spojrzałam na lewitującą przy mnie Tikki i wypowiedziałam swoje hasło transformacji. Poczułam się dziwnie jak ostatnio. Szczerze to myślałam, że już nigdy nie użyję tego kostiumu... że już nigdy nie będę Biedronką... Czy teraz, gdy Władca Ciem został pokonany, będę musiała pożegnać się z moim ukochanym Kwami i drugim życiem? Miałam nadzieję, że nie. Przecież to my zostaliśmy wybrani, to my powinniśmy strzec tego co mamy, aż do śmierci. Kto wie, czy na horyzoncie nie pojawi się kolejny bandzior? Kto go wtedy uratuje jak nie my? Nikt. Nasza para zawsze działała razem. Wspólnie radziliśmy sobie z problemami i braliśmy odpowiedzialność za swoje czyny. Nie mogę powiedzieć, że nigdy nie popełniliśmy żadnego błędu, jednak jesteśmy tylko ludźmi. Nie wyobrażałam sobie teraz życia bez mojego Miraculum. Postanowiłam, że nigdy go nikomu nie oddam. Nigdy.

Rozmyślając o bolesnej przyszłości, która mogła niedługo nadejść, kierowałam się w stronę domu Adriena. Moje myśli były zajęte, więc gdybym nie przemierzała tej drogi już setki razy, to pewnie bym się zgubiła. Na szczęście, po kilku minutach pojawiłam się pod oknem mojego blond towarzysza.

Zapukać?

A może wejść bez zaproszenia?

Zastanawiałam się co zrobić. Zamiast myśleć o rzeczach, które jak na razie nie mają miejsca, powinnam była w trakcie drogi, opracować sobie swój plan działania. Co ja mu w ogóle powiem, jeśli się okaże, że jest zły? Co zrobię? Ucieknę? Przeproszę? No i najważniejsze... jak dostanę się do środka?

Cholera

Kręciłam się przed jego oknem, zapewne zostawiając w jego pokoju lekki cień, ponieważ po chwili usłyszałam dźwięk otwieranego zatrzasku, a sekundę później twarz Adriena wyłoniła się z ciemności. Spał? Obudziłam go? A może się uczył? Niemożliwe, nie przy wyłączonym świetle! Jego mina była nie do opisania. Widniało na niej zdziwienie, smutek i złość w tym samym momencie.

Aż tak źle?

-Biedro.. Marinette? - pomylił się. - Co tu robisz?

Jego głos był jak miód na moje uszy. Brzmiał bardzo naturalnie, przez co wszystkie moje zmartwienia zniknęły. Niestety, nie potrafiłam wydusić z siebie słowa, byłam zbyt zawstydzona. Teraz, gdy wiem, że to on przez cały czas był tym szarmanckim i pociągającym mnie kocurem, trudno mi myśleć. Nie przyszło mi to wcześniej do głowy... Adrien zauważył chyba moje zmieszanie, bo oddalił się lekko i powiedział cicho:

-Wejdź Mari

Nie chcąc, by się jeszcze rozmyślił, wskoczyłam przez otwarte okno i wylądowałam w jego pokoju. Kilka razy już tu byłam, jednak nigdy nie przyglądałam się każdemu szczegółowi. Teraz miałam okazję i pewnie bym z niej skorzystała, gdyby nie fakt, że panowała ciemność. Czy Adrien posiadł umiejętności Czarnego Kota i widzi wszystko perfekcyjnie? A może kładł się spać? Kto to wie..

Nagle poczułam, jak blondyn łapie mnie za rękę i rusza w stronę wyjścia. Nic nie widziałam, więc zdałam się na niego. W pełni mu zaufałam. Usłyszałam odgłos zamykanych się drzwi do jego pokoju, a chwilę potem skrzypienie, ciężkich jak podejrzewam, wrót do jakiegoś innego pomieszczenia. Adrien puścił moją rękę i znowu rozniósł się ten sam charakterystyczny dźwięk. Nagle powróciło światło, dzięki czemu wszystko teraz sprawnie widziałam. Mój towarzysz musiał nacisnąć w końcu włącznik. Chociaż w głębi serca, wolałam jak trzymał moją dłoń w tej całkowitej ciemności. Teraz staliśmy przed sobą w ciszy, zupełnie nic nie mówiąc. Korzystając z okazji, przeleciałam wzrokiem po pokoju, w którym się znajdowaliśmy. Wyglądał jak sypialnia. Od kiedy Adrien miał sypialnie? Przecież mógł spać u siebie. Przy jednej ścianie stało stare, drewniane łóżko, pomalowane na biel. Kolor lekko zszedł, w niektórych miejscach, delikatnie ukazując brąz, charakterystyczny dla desek. Doszłam po tym do wniosku, że ma już kilka lat. Na nim znajdowała się czerwona pościel. Nie mogłam do końca stwierdzić co to za materiał, ponieważ tylko patrzyłam, jednak wyglądał na pierwszą klasę. Chociaż co się dziwić, przecież tata Adriena jest bogatym projektantem. Byłoby dziwne, gdyby spali na byle jakich szmatach. Moją szczególną uwagę przykuły ściany, które miały kwiatowy wzór. Uwielbiałam wszystko, co miało w sobie takie roślinki. Można to było nawet zauważyć po mojej koszulce. Rozkoszując się tym wspaniałym wnętrzem, usłyszałam nagle dziwny głos blondyna:

-Chcę porozmawiać z Marinette. Nie z nią pod postacią Biedronki

Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam skrzywdzony wzrok Adriena. Czy naprawdę jest mu źle? Wcześniej myślałam, że wszystko jest dobrze, ponieważ brzmiał naturalnie, ale teraz? Powiedział to z wyrzutami. Nie czekając ani chwili dłużej, wróciłam do swojej normalnej postaci. Nie chciałam go bardziej zdenerwować. Pozostało mi być posłuszną.

-Adrien ja.. - zaczęłam.

-Co Ty? - przerwał mi i podszedł bliżej - No co Ty? Oszukałaś mnie. - boli. - Zabawiłaś się moimi uczuciami - cholernie boli. - A co najważniejsze, złamałaś serce, żeby potem mnie w sobie po raz kolejny rozkochać!

Jego głos był taki... zraniony. Każde wypowiedziane przez niego słowo, trafiało prosto w moje serce, wywołując w mojej klatce piersiowej nieprzyjemny ucisk.

Co to za uczucie?

Poczucie winy?

-To przecież nie tak - powiedziałam załamującym się głosem.

-Nie tak? - zapytał chamsko. - To jak?

Pod jego zachowaniem skrywało się inne uczucie, którego byłam pewna. Atakował mnie, ponieważ czuł się źle. Nie wytrzymywał tego i chciał wyrzucić z siebie zbędne emocje, niestety na darmo. Cofnęłam się do tyłu, a po chwili poczułam na plecach zimno, które pochodziło od kwiatowej ściany. Myślałam, że zostaniemy w bezpiecznej odległości, jednak Adrien podszedł do mnie i oparł swoje dłonie na tapecie, zagradzając mi tym jakąkolwiek drogę ucieczki. I tak bym nie zwiała. Nie teraz.

-To jak? - powtórzył swoje pytanie.

-Pokochałam Cie już jakiś czas temu. Nie wiedziałam co to za uczucie. Chciałam się go pozbyć. Chciałam się z tego wyleczyć - powiedziałam i poczułam jak moje oczy zachodzą słoną wodą. - To nie tak, że oszukałam Cie specjalnie. Nie myślałam wtedy o konsekwencjach. Chciałam Cie chronić. Chciałam Cie tylko... chronić

Z jego oczu wydobyła się pierwsza łza. Zaraz po niej kolejna i kolejna. Opuścił głowę, zapewne, bym nie widziała jego płaczu. Niestety na jego nieszczęście, czułam jak drży. Nie musiałam tego widzieć, żeby wiedzieć, że szlocha. Niepewnie położyłam rękę na jego głowię i delikatnie go masowałam.

-Chciałam, żebyś pokochał inną mnie. W walce nie ma miejsca na miłość i słabość. Byłbyś zagrożony. - poczułam jak moje policzki stają mokre. - Przez cały ten czas to byłam ja. Nie udawałam nikogo. Nikogo.

Mówiąc ostatnie słowo, obsunęłam się i oparłam na jego głowię. Poczułam swój ciężki oddech. Ciało Adriena cały czas drżało. A może to moje? Sama już nie byłam pewna.

-Marinette. - odezwał się, próbując brzmieć normalnie. - To dla mnie trudne.

Jego głos się załamywał. Zraniłam go. Skrzywdziłam. Możliwe, że już nigdy nie obdarzy mnie ponownym zaufaniem.

Co ja najlepszego zrobiłam?

Położyłam dłonie na jego twarzy i spróbowałam przeciągnąć ją do siebie. Chciałam, by na mnie spojrzał, by popatrzył w moje oczy, jednak moje starania były na nic. Ani drgnął. Nie chciał mnie widzieć.

-Czy to już nasz koniec? - zapytałam dławiąc się łzami


To na tyle z tego rozdziału! Mam nadzieję, że wam się spodobał. I tak.. Wiem, że jestem strasznym polsatem. Dziękuje za przeczytanie słońca!

Możliwe, że rozdziały będą się w tym tygodniu pojawiać co jakieś 2 dni, nie codziennie. Zawalili mnie sprawdzianami i no.. nie wyrobie chyba

+Zaczęłam już pisać inne ff, którym was niedługo obdaruję! :) Bądźcie czujni! ♥

Tym razem bez szantażyku, bo chcę zobaczyć, czy i bez tego bylibyście tak aktywni jak wcześniej. Liczę, że tak :(

GWIAZDKA? KOMENTARZ? TO MOTYWUJE!

Continue Reading

You'll Also Like

5.2K 503 20
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...
4.5K 301 39
Wiadomości Stray kids czasem też opisówki w celach humorystycznych : 3 Shipy: Hyunlix Minsung Jeongchan Może Changmin
7K 537 22
Modern AU Edgar po długim pobycie w psychiatryku po próbie samobójczej wraca do codziennego życia. Idzie do nowej szkoły gdzie nie zna nikogo. Jak ży...
12.7K 606 24
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...