Tysiąc Łez ✔️

By Lilian010

157K 9.6K 3.2K

Tom I "Raj nieżywych dusz" Imperium Osmańskie w drugiej połowie szesnastego wieku swą potęgą zadziwiało wszys... More

Tom I | Bohaterowie
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Pytania do bohaterów!
Rozdział 21
Odpowiedzi na wasze pytania!
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
One-shot
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31 - część pierwsza
Rozdział 31 - część druga
Rozdział 31 - część trzecia
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Pytania od Ollczix
Pytania od Hermionamalfoy
Rozdział 38
Pytania od Icy_Rose
Rozdział 39
Pytania do bohaterów 2
15 faktów o mnie
Odpowiedzi na wasze pytania 2
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Lil ma urodziny!
Rozdział 45
Rozdział 46
Aşk ve ölüm | One shot
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50 | Epilog
Tom II | Zapowiedź + Soundtrack
Nominacja + Informacje
Tom II | Bohaterowie pierwszoplanowi
Tom II | Bohaterowie drugoplanowi
Prolog
Tom II | Zapowiedź II + Życzenia
1. Lód
2. Sekrety
3. Grzech
4. Tęsknota
5. Rozczarowanie
6. Cud
7. Marzenie
8. Nadzieje
9. Szczerość
10. Namiętność
Zapytaj Lil!
Zapytaj Lil | Odpowiedzi
11. Wybaczenie
Pytania do bohaterów 3
Pytania do bohaterów 3 | Odpowiedzi
12. Prawda
13. Zdrada
14. Decyzje
15. Bunt
Niespodzianka
16. Wina
17. Los
Nominacja + informacja
Bardzo ważna informacja!
Powrót + Zmiany
18. Dynastia
19. Zwątpienie
20. Przymierze
21. Walka
22. Morderca
23. Strach
24. Szpieg
25. Dobroć
26. Sny
27. Zaćmienie
28. Błąd
29. Diabeł
30. Proroctwo
Pożegnanie + podziękowania

Rozdział 14

2K 135 28
By Lilian010

Godzinę później, pałacyk myśliwski księcia Bayezida na obrzeżach Konstantynopola

Kiedy dotarliśmy na miejsce i oddaliśmy konie pod opiekę stajennych podszedł do nas jeden z zaufanych ludzi Bayezida.

- Seh... - zaczął, jednak książę skarcił go surowym spojrzeniem i pociągnął na bok, gdzie przez chwilę szeptali coś do siebie zawzięcie.

Podeszłam wolno do blondynki, która rozglądała się z ciekawością. Ja również, ponieważ tak jak ona byłam tu pierwszy raz w życiu. Budynek naprawdę robił wrażenie. Nie był duży, ale to sprawiało, że był prawie całkowicie ukryty w lesie. To dawało poczucie, że znalazło się w zamku jak z bajki na jakiejś zaczarowanej polanie.

Ciaśniej otuliłam się peleryną, bo wiał chłodny, porywisty wiatr. Jesień ogarnęła świat sprawiając, że przyroda zaczynała powoli zapadać w zimowy sen. Na ziemi leżały kolorowe liście, które szeleściły pod nogami. Nie miałam ulubionej pory roku, każda miała swój urok. Wiosnę kochałam za śpiew ptaków, który budzi ludzi o poranku i zapach kwiatów unoszący się w powietrzu. Lato sprawiało, że odżywałam ciesząc się dniami pełnymi słońca. Jesienna aura była idealna do długich spacerów czy przejażdżek konnych. Zima była zdecydowanie najpiękniejsza. Biały puch okrywający wszystko dookoła, zamarznięte jeziora, niesamowita cisza. Natura zmienia się ukazując nam swoje piękno, które powinniśmy dostrzegać i cieszyć się wszystkim, co nam oferuje.

- Nuriye - zaczął książę, który nagle pojawił się obok nas. - To jest Jastrząb. - Wskazał na mężczyznę stojącego obok niego. - Zaprowadzi cię do środka i pokaże gdzie możesz się przebrać.

Jasnowłosa pokiwała głową i oddaliła się wraz z nim. Chwilę się im przyglądałam, ale zaraz przeniosłam wzrok na swojego towarzysza.

- Możesz mi wyjaśnić o co tu chodzi? - zadałam pytanie, które dręczyło mnie od dłuższego czasu.

- Nie chcę żeby wiedziała, że jestem następcą tronu. Wyszliśmy w przebraniu więc musimy się tego trzymać - wytłumaczył myśląc chyba, że to mi wystarczy.

- Po co ją tutaj przyprowadziłeś? - zapytałam patrząc na niego podejrzliwie.

Ciągle miałam w głowie jego rozmarzony wzrok utkwiony w tej dziewczynie. Co miała ona, czego mi brakowało? Dlaczego to nie mogę być ja? Dosyć! miałam ochotę krzyczeć. To wszystko mnie już przerastało. Kiedyś obiecałam sobie, że nigdy się nie zakocham. Głupia, nieodwzajemniona miłość. Ile jeszcze będę cierpieć przez człowieka, który jest mi tak bliski? Rani mnie choć nawet o tym nie wie. I się nie dowie. Jestem zbyt dumna aby przyznać się do uczucia, które pali mnie od środka, zabiera resztki sił i zdrowego rozsądku.

- Potrzebuje schronienia, miałem ją tam zostawić żeby pożarły ją wilki czy zabił mróz, który niebawem nadejdzie? - Rzucił z wyrzutem. - Co się z tobą ostatnio dzieje? - spytał z troską.

Odwróciłam głowę aby uniknąć jego przenikliwego spojrzenia. To było dla mnie zbyt wiele, nie mogłam już znieść emocji, które dosłownie mnie roznosiły.

- Po prostu uważam, że zabieranie do siebie kogoś, kogo widziałeś dziś pierwszy raz nie jest dobrym pomysłem. Co jeśli to jakiś szpieg? - Musiałam jakoś mu odpowiedzieć, choć nie była to do końca prawda.

- Nie martw się, czuję, że ona nie jest zagrożeniem - zapewnił na co skinęłam lekko głową w końcu decydując się spojrzeć w jego tęczówki.

- Ismihan. - Uśmiechnął się lekko. - Ładnie. Pasuje do diebie - stwierdził.

- Czemu tak sądzisz? - zapytałam z zainteresowaniem.

- Ismihan znaczy determinacja. A ty zawsze dążysz do celu pomimo przeciwności losu i bardzo to w tobie cenię - odparł splatając ręce za plecami.

- Nie wiedziałam, że to imię ma jakieś znaczenie - przyznałam, bo w tamtej chwili po prostu powiedziałam pierwsze co przyszło mi do głowy.

- Jeśli kiedyś zdecydujesz się przejść na Islam, musisz przyjąć to imię - orzekł, na co zaśmiałam się cicho.

Zrobiło się jeszcze chłodniej, więc weszliśmy do pałacu. Po drodze Bayezid powiedział mi, że rozkazał swoim ludziom zwracać się do niego jak do paszy i prosił, żebym ja również to robiła. Kiedy zapytałam kim ja tu jestem odparł, że musi się jeszcze zastanowić i na tym zakończyliśmy ten temat.

- Gdzie Nuriye? - zapytał brunet patrząc na stojącego przy wejściu Jastrzębia.

- Poszła do hammamu z Medine hatun - wyjaśnił mężczyzna.

- Dobrze. Przekaż jej aby zjawiła się u mnie wieczorem, zjemy razem kolację. - Sługa skinął głową przyjmując rozkaz, a książę poszedł z nieznanym mi kierunku, więc nie wiedząc co ze sobą zrobić podążyłam za nim. - Kazałem przygotować dla ciebie komnatę, zostaniemy tutaj przynajmniej do jutra. - Zerknął na mnie.

- Czy ja też jestem zaproszona na wieczerzę? - Również spojrzałam w jego stronę.

- Oczywiście. - Uśmiechnął się, więc również się rozpromieniłam.

Po zaledwie kilku krokach Bayezid wskazał mi jedne z drzwi, po czym odszedł w swoją stronę. Weszłam do pokoju z cichym westchnieniem opierając się o ścianę. Moja niedorosła miłość. Wciąż uparcie jej bronię, choć powinnam sobie odpuścić. Zapomnieć, cieszyć się tym, co mam.
Nie potrafię. Nigdy wcześniej nikogo nie kochałam. To pierwsze uczucie jest tak silne, że pomimo starań nie gaśnie, a płonie z każdym dniem coraz mocniej. Zamiast mnie rozpalać, wypala. Powinno dawać ukojenie i wytchnienie, a przynosi jedynie ból. Im bardziej próbuję o nim nie myśleć, tym mocniej wbija się w moją psychikę. Upadam kiedy brakuje mi nadziei, aby podnieść się widząc choć małe światełko w tunelu i za chwilę znów paść na kolana tracąc wiarę w szczęśliwe zakończenie.

Bez zastanowienia zaczęłam przeszukiwać pomieszczenie, a kiedy znalazłam pergamin i coś do pisania usiadłam przy biurku dając upust emocjom, którym od dłuższego czasu nie pozwalałam wydostać się na zewnątrz.

Bayezid
Kocham Cię. Wiem, nie powinnam. Ty nie widzisz we mnie kobiety, a przyjaciółkę. Kogoś, z kim możesz porozmawiać, wybrać się na polowanie czy stoczyć walkę na miecze. Skąd możesz wiedzieć jak wielki ból sprawiasz mi patrząc z czułością na inne. Mam zbyt mało odwagi aby się do przyznać. Wielu mówi mi, że jestem silna, ale to nie prawda. Jestem słaba. Ogarnęła mnie bezsilność, wielka i wszechmocna, a ja nie dam rady jej pokonać. Jedynie Ty jesteś w stanie mi pomóc, uwolnić z jej sideł i zabrać jak najdalej. Jednak jak możesz mnie uratować, kiedy nie wołam o pomoc? Wiem, że usłyszysz nawet mój szept, ale nie umiem wydobyć z siebie głosu. Nie mogłabym. Sprawiłabym Ci jedynie ból.
Och, mój najdroższy. Mój książę. Powiedz mi co robić, wskaż drogę, którą mam podążać. Trzymaj mnie za rękę dodając otuchy, a jeśli będzie trzeba, pozwól odejść. Pytasz co się ze mną dzieje. Jak mam Ci odpowiedzieć, kiedy sama nie wiem? Jedna wielka pustka, wszędzie mrok i strach. Boję się kiedy nie ma Cię przy mnie. Coraz więcej łez płynie po moich policzkach, bo nie mogę już tego wytrzymać. Proszę, pomóż mi. Wyrwij mnie z tego obłędu, utul w swoich ramionach i nie pozwól mi się oddalić.
Mój kochany. Nieszczęście idzie za mną jak zły cień, lecz dobrze wiem, że gdy ujrzę Cię, światło rozjaśni mrok. Jedynie Twoja obecność jest w stanie dać mi ukojenie. Twoja miłość dałaby mi siłę, ale nie śmiałabym o nią prosić. To zbyt wiele.

Ukryłam twarz w dłoniach nie wierząc, że to napisałam. Złożyłam list na pół odkładając go do szuflady. Miałam nadzieję, że nikt go nie znajdzie. To trochę mnie uspokoiło, przelałam uczucia na papier, a to pomogło. Wzięłam głębszy oddech i słysząc ciche pukanie pozwoliłam na wejście. Ukazała mi się drobna szatynka mająca nie więcej niż czternaście lat. W dłoniach trzymała złożony materiał w kolorze przygaszonej czerwieni ze złotymi zdobieniami.

- Książę kazał ci to przynieść. - Położyła suknię na kanapie i spojrzała na mnie nieco wystraszona.

- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się do niej szczerze, a wtedy spokojniejsza odwzajemniła gest i wyszła z pokoju.

Wstałam powoli i wzięłam suknię do rąk przyglądając się jej. Nigdy jakoś szczególnie nie zachwycałam się ubraniami, ale ta kreacja naprawdę mnie urzekła. Spojrzałam za okno gdzie powoli zapadała noc. Pomyślałam, że powinnam się już przygotować, więc udałam się do hammamu. Starając się nie zgubić wśród nieznanych murów po kilku minutach dotarłam do celu. Zrzuciłam z siebie szaty i owinięta jedynie białym ręcznikiem weszłam do dużej sali. Dostrzegając tam Nuriye westchnęłam z irytacją i nie mając wyboru zajęłam miejsce obok niej.

- Witaj Ismihan - odezwała się kiedy dotknęłam przyjemnie ciepłej wody.

Głęboki wdech, sztuczny uśmiech.. To będzie rola życia pomyślałam. Z jakiegoś bliżej nieznanego powodu czułam ogromną niechęć do tej dziewczyny i nie podzielałam zdania Bayezida, że nie stanowi zagrożenia. Jestem zazdrosna uświadomiłam sobie co wywołało dziwne ukłucie w sercu. Opanowała mnie zawiść, bo ona nic nie robiąc ma to, o co ja staram się od dłuższego czasu. Zainteresowanie mężczyzny, który skradł moje serce.

- Witaj. - W końcu odpowiedziałam na jej powitanie odwracając się w jej stronę.

- Piękny pałac - przyznała szczerze mocząc swoje długie włosy.

- Racja - zgodziłam się oblewając ciało cieczą, która przyjemnie mnie rozgrzewała.

- Ty i Ahmet jesteście razem, prawda? Pięknie ze sobą wyglądacie. - Uśmiechnęła się promiennie, a ja zamarłam z naczyniem w dłoni.

Nie zauważyła z jakim rozmarzeniem się w nią wpatrywał. Myśli, że jest coś między nami. Znalazłam się w naprawdę trudnej sytuacji i najgorsze, że nie wiedziałam jak z niej wybrnąć. Każda odpowiedź będzie zła. Jeśli potwierdzę, Bayezid zapewne nie będzie zadowolony. Z kolei jeśli zaprzeczę zrobię to wbrew sobie.

Kiedy w hammamie pojawiła się jedna ze służących tym samym przerywając naszą rozmowę odetchnęłam z ulgą. Oznajmiła nam, że kolacja będzie gotowa za pół godziny i pasza będzie na nas czekać. Kiedy odeszła w milczeniu dokończyłyśmy kąpiel i wróciłyśmy do swoich komnat. Gdy byłam już na miejscu przebrałam się w suknię, która leżała na mnie doskonale. Nie miałam pojęcia jakim cudem trafił tak idealnie, ale akurat teraz nie miało to dla mnie znaczenia. Do tego założyłam naszyjnik, który przyniosła służka wraz z ubraniem, a którego wcześniej nie zauważyłam. Magicznie mienił się w świetle świec doskonale dopełniając całość. Włosy zostawiłam rozpuszczone zakładając na nie ozdobę, którą miałam już wcześniej i ostatni raz przeglądając się w lustrze wyszłam z pokoju. Idąc do tymczasowej sypialni księcia miałam mieszane uczucia. Chciałabym już wrócić do Konstantynopola, aby uwolnić się od Nuriye. Jednak co to zmieni? Jeśli nie ona, to inna zjawi się w jego alkowie i zdobędzie to, o czym marzę skrycie już od dawna.

Docierając na miejsce spotkałam się twarzą w twarz z blondynką. Miała na sobie zwiewną, bladoróżową suknię z marszczeniami na gorsecie. Część jasnych loków miała podpiętych z tyłu, a reszta swobodnie opadała na ramiona. Na jej głowie umieszczony był delikatny akcent przypominający swoim wyglądem wianek, ale założony bardziej jak diadem. Obdarzyłam ją na pozór łagodnym spojrzeniem i zwróciłam się do strażnika, aby przekazał paszy, że przyszłyśmy. Kiedy po chwili usłyszałyśmy pozwolenie przekroczyłyśmy próg pomieszczenia.

Bayezid podniósł wzrok znad dokumentów i przez chwilę przyglądał się nam obu jakby nie wiedząc, której poświęcić więcej uwagi. Dygnęłyśmy przed nim, a gdy skierował swoje spojrzenie wprost na mnie posłałam mu nieśmiały uśmiech, który natychmiast odwzajemnił.

- Siadajcie. - Wskazał nam miejsca przy zastawionym stole, które zajęłyśmy.

Szatyn usiadł przy mnie, przez co poczułam się dużo pewniej. Niby nic nieznaczący gest, a dodał mi otuchy.

- Nuriye - zaczęłam zwracając na siebie jej uwagę. - Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić, jednak ciekawi mnie co się stało, że musiałaś osiedlić się w lesie - dodałam, bo interesowała mnie ta kwestia od naszego pierwszego spotkania.

- To długa historia, ale jeśli chcecie jej wysłuchać, chętnie wszystko opowiem. - Zerknęła na Bayezida, a dla niej Ahmeta, który skinął głową pozwalając, aby kontynuowała. - Urodziłam się w tysiąc pięćset trzydziestym ósmym roku, a kiedy miałam trzy lata zmarła moja matka. Dopóki żyła jedna z jej przyjaciółek, która zapewniła mi schronienie miałam dach nad głową. Jednak odeszła miesiąc temu, a ja zostałam sama. Nie miałam wyboru, musiałam jakoś przetrwać w dziczy. Szukałam kogoś, kto pomoże mi wrócić tam, skąd mnie wyrzucono. Pałam rządzą zemsty i nie zawaham się przed niczym - powiedziała, a ja kompletnie nie rozumiałam co ma na myśli.

Zemsta? Na kim? Kto ją tak skrzywdził, że pragnie odwetu za wszelką cenę? Bayezida chyba dręczyły te same pytania.

- Kogo chcesz zniszczyć? - Zmarszczył brwi przyglądając się jej przenikliwie.

- Dynastię Osmanów - rzekła, a po moich plecach przebiegł dreszcz. - Jestem córką barbarzyńcy nazywanego wspaniałym, sułtana Sulejmana. Moja matka, piękna Baharaz, została stracona z rozkazu jego żony, sułtanki Hurrem. Wcześniej porwano ją z ojczyzny, pozbawiono najbliższych, a następnie również życia. Nienawidzę całej tej rodziny i naprawdę żałuję, że w moich żyłach płynie ich krew - zakończyła swoją wypowiedź mrużąc gniewnie oczy.

______________________________
Witam was moi kochani w kolejnym rozdziale c;
Jak widzicie trochę się narobiło :D Jak myślicie, co będzie dalej? Jak wam się podoba rozwój sytuacji?
Surreal_Salvatore - pod ostatnim rozdziałem pytałaś, czy dobrze myślisz, że Nuriye to córka Sulejmana. Tak, i historycznie i u mnie jest to jego córka c; Nie odpowiedziałam Ci, bo mnie rozgryzłaś jeszcze zanim to napisałam, a chciałam wam zrobić niespodziankę xd Jak widać jesteście sprytniejsi niż myślałam. Gratulacje kochana, myślałam, że nikt się nie domyśli ;3
6 komentarzy = next.
Buziaki ;*

Continue Reading

You'll Also Like

23.1K 1.5K 62
Carlisle mieszka z żoną, ale już od dawna im się nie układa. Pewnego dnia dostaje maila od nieznajomej dziewczyny i od tego wszystko się zaczyna.
32.1K 3.5K 67
Ciąg dalszy opowieści :) Pierwszą część znajdziecie u mnie na profilu (◍•ᴗ•◍) Opis w pierwszej części :) Autor : Qing Shu Manhua nie jest moja ja ty...
142K 6.8K 74
Po śmierci rodziców, Hermiona Granger próbuje ponownie ułożyć sobie życie. Wraca do Hogwartu, gdzie otrzymuje prezenty od tajemniczego wielbiciela. P...
132K 20.7K 131
Nowelka autorstwa Yi Yi Yi Yi, 伊依以翼. Angielskie tłumaczenie: Smollstarks na Foxaholic UWAGA! TO JEST TYLKO TŁUMACZENIE Opis: Xiao YuAn przenosi się...