Rozdział 33

1.7K 114 32
                                    

Zakryłam usta dłonią cofając się kilka kroków, przez co wpadłam na Sumbula, który od razu zaczął mnie przepraszać, ale nie zareagowałam. To, co zobaczyłam, było dla mnie tak wielkim szokiem, że przez dłuższą chwilę nie mogłam się otrząsnąć. W końcu jednak odzyskałam zdrowy rozsądek i wzięłam głęboki oddech, aby się opanować.

- Co tu się stało? - zapytałam eunucha odwracając wzrok od tego strasznego widoku.

- Nie wiem, pani - wyjąkał speszony. - Usłyszałem krzyk dziewczyn i od razu przybiegłem, a ona leżała już martwa.

- Co się działo wcześniej? Kto mógł to zrobić? Ktoś tu był? - Zadałam mu tyle pytań, że chyba nie wiedział na które odpowiedzieć najpierw.

- Wszystkie nałożnice miały lekcję, zaprowadziłem je i wróciłem do swoich obowiązków. Fahriye kalfa obiecała, że odprowadzi je do sali. Emine hatun została w swojej komnacie na piętrze faworyt, a jej córka bawiła się w ogrodzie z sułtanką Ayse Humasah. Nic więcej nie wiem - tłumaczył, żywo gestykulując.

Westchnęłam cicho zerkając w stronę blondynki. Stalowe ostrze było wbite prosto w jej serce. Zastanawiałam się jaki człowiek śmiał uczynić coś takiego.

- Powiadom księcia - powiedziałam tylko i wróciłam do swojej komnaty.

Było już dość późno, więc chciałam się położyć. Wprawdzie tę noc miałam spędzić z Bayezidem, lecz przez to wydarzenie ani ja, ani tym bardziej on nie mielibyśmy na to ochoty. Pomimo, że szczerze nienawidziłam tej kobiety, to wcale nie cieszyłam się z jej śmierci. Myślałam głównie o Alime, ona przecież potrzebowała matki. Sama straciłam mamę będąc dzieckiem, wiedziałam jak potwornie to boli. Stałam się wsparciem dla ojca, który nie mógł się po tym pozbierać, musiałam także zająć się młodszą siostrą, która potrzebowała opieki. To był wyjątkowo trudny okres dla nas wszystkich...

Retrospekcja
- Tatusiu, dlaczego płaczesz? - spytałam przekrzywiając lekko głowę, na co król uśmiechnął się smutno.
- Katarzyno, moja piękna córko. - Posadził mnie na swoich kolanach. - Wiesz, że twoja mama była chora, prawda? - Przytaknęłam, więc kontynuował. - Bóg postanowił zabrać ją do siebie, jest teraz tam, w niebie. - Wskazał mi sufit, albowiem znajdowaliśmy się w jego sypialni.
- A będę mogła ją odwiedzić? - Z mojego głosu wręcz biła nadzieja, przez nią władca Polski jeszcze bardziej spochmurniał.
- Spotkacie się znowu, ale nie teraz - szepnął przytulając mnie mocno do siebie.

Miałam wtedy osiem lat. Dziecko, które musiało zbyt szybko dorosnąć. Kiedy przypominam sobie żałosny płacz czteroletniej Basi, wciąż przechodzą mnie ciarki. To była zdecydowanie najgorsza rzecz jaką kiedykolwiek przeżyłam i chciałam, aby tak pozostało.

Nagle drzwi otwarły się, a ja odwróciłam się w ich stronę dostrzegając tam Bayezida. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego, przez co zmarszczyłam brwi przyglądając mu się ze zdziwieniem. Przecież nie zrobiłam nic złego, nie miał powodu, żeby być na mnie zły.

- Wyjdźcie stąd - warknął spoglądając surowo na służące, które pokornie ukłoniły się i opuściły pomieszczenie.

- Bayezid? - Podeszłam do niego. - Coś się stało?

- Jeszcze pytasz? - Przeszył mnie zimnym spojrzeniem, jego oczy, w których zazwyczaj dostrzegałam wesołe iskierki, były pozbawione dawnego blasku.

- Nie rozumiem - odezwałam się niepewnie, odruchowo odsuwając od księcia.

- Miarka się przebrała, Ismihan. Nie sądziłem, że stać cię na coś takiego - odparł zbliżając się do mnie, widziałam, że ledwo nad sobą panuje.

Tysiąc Łez ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz