Love Me Forever

By lilo0003

499K 11.6K 819

Razem z Josh'em przeszliśmy już nie jedno. Mieliśmy swoje wzloty i upadki...Gorsze i lepsze dni...Ale teraz w... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Zwiastun...
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Pytania. <3
Odpowiedzi. :)
Informacje. :)
PODZIĘKOWANIA!

Rozdział 9

11.3K 689 43
By lilo0003

Rozdział 9

Josh

– Kurwa mać! – rzucam telefonem kiedy po raz kolejny włącza się poczta.

Zjebałem.

 Znowu zjebałem. Ale to na prawdę nie wyglądało tak jak może się wydawać. To Ally zaczęła się do mnie przystawiać, a mnie po prostu zamroziło w miejscu. Byłem w pewnego rodzaju szoku. Nie myślałem, że ona może tak postąpić. Przecież mam narzeczoną. Kiedy zamierzałem ją odepchnąć do środka wpadła Lake i było już za późno. Spytałem co robi, ale wtedy usiadła na moim biurku i stwierdziła, że sam dałem jej zielone światło śmiejąc się z Lake. Ale kurwa ja nie chciałem jej ośmieszyć. To znowu był szok, że Ally odezwała się w ten sposób do mojej narzeczonej. Myślałem, że Lake wie, że ja nie uważam tak jak kobieta i że nie musze jej tego mówić, bo dla mnie to oczywiste. I po raz kolejny zawiodłem. Dopiero potem uświadomiłem sobie jak to zabrzmiało. Tylko, że mi nigdy nie przeszkadzało to, że moja kobieta ogląda te filmy animowane. To jedna z wielu rzeczy, za które ją kocham. Odnajduję komórkę i ponownie wybieram numer Lake. I tak jak w dziesięciu poprzednich razach, nie odbiera.

– Ja pierdolę. – klnę siarczyście i wydzieram się na całe mieszkanie i w akcie wściekłości zrzucam wszystkie papiery z biurka.

Gdzie ona się do cholery podziewa? Jest już po dwudziestej drugiej, a jej dalej nie ma. Wyrzuciłem Ally  z mieszkania zaraz po tym, jak Lake wybiegła z domu. Przepraszała, ale ja w tamtej chwili nie chciałem tego słuchać. Nie miałem na to siły. Muszę poprosić Caspra żeby wręczył jej wypowiedzenie. Przyjęcie jej na to stanowisko było jednak bardzo złym pomysłem.

Teraz chodzę po całym mieszkaniu w tę i z powrotem z telefonem w ręku próbując dodzwonić się do mojej narzeczonej. Nie mam jej już jakieś trzy lub więcej godzin. Cholernie strasznie, mocno się o nią martwię. Brad jest na wolności. Czy ona nie zdaje sobie sprawy w jakim jest niebezpieczeństwie?

Nie wytrzymam dłużej w tym pieprzonym mieszkaniu. Chwytam kurtkę i buty i kiedy chcę już opuszczać mieszkanie dzwoni mój telefon. Natychmiast, nawet nie patrząc kto dzwoni odbieram.

– Lake kurwa gdzie ty się podziewasz? – zaczynam, ale przerywa mi urwany oddech w słuchawce. – Lake?

– Natychmiast przyjeżdżaj do nas. Masz tu być zaraz. – instruuje mnie brat.

– Casper? Dlaczego dzwonisz z telefonu Lake? Jest u was? – pytam.

– Śpiesz się. – rozłącza się.

Moje serce w tym momencie zaczyna bić jak szalone. Coś jest kurewasko nie tak i moje przeczucia mówią mi, że chodzi o moja narzeczoną. Wszystko w moi ciele mówi mi, że stało się coś strasznego.

Pędzę samochodem przekraczając dozwoloną prędkość.  Złamałem połowę przepisów drogowych. Mam to gdzieś. Muszę dojechać jak najszybciej do rodziców. Czuje, że stało się coś okropnego. Jeszcze gorszym przeczuciem jest, to, że może, a nawet na pewno, chodzi o moją maleńką.

Kurwa!

Jeżeli coś jej się stało...Jeżeli...Boże...

Trzy mandaty i serię wykrzyczanych przekleństw potem, jestem na miejscu. Widok jaki zastaje, sprawia, że wszystkie kolory odpływają mi z twarzy, a nogi odmawiają posłuszeństwa. Na podjeździe rodziców stoi karetka. Nie myśląc długo, zatrzymuje auto i praktycznie z niego wylatując puszczam się biegiem do mieszkania.

Tata przytula do siebie szlochającą mamę. Casper blady jak ściana wpatruje się tam gdzie teraz pada mój wzrok. Na sanitariuszy zajmujących się Lake.

– Lake! – wrzeszczę i chcę do niej podbiec, ale powstrzymują mnie tata i mój brat. Oczywiście chcę im się wyrwać, ale na marne. – Zostawcie mnie! Lake! – krzyczę mając nadzieję, że otworzy te swoje, piękne oczy. Ale ona nadal leży zakrwawiona na tym pieprzonym ganku. Na lewym poliku uformował się już ogromny krwiak. Krew, która wypływała z jej nosa zdążyła już zaschnąć. Ratownicy mówią coś jeden do drugiego i powierzchownie opatrują jej obrażenia. Kiedy podnoszą jej koszulkę, zamieram. Jak z resztą wszyscy. Na jej brzuchu nie ma ani skrawka normalnego koloru. Pokrywają go ogromne siniaki wypełnione krwią. Z niektórych zadrapań uporczywie sączy się czerwona ciecz. Zakrywam swoje usta dłonią. Mam ochotę upaść na kolana. I prawie to robię. Przed upadkiem powstrzymują mnie tylko silne ramiona taty i mojego brata. Kto jej to zrobił? Zabiję go kurwa. Nie mogę znieść myśli, że ona była sama i bezbronna. Mogłem za nią pobiec. Ale zamiast tego zrobić użerałem się z Ally. Z pieprzoną Ally!

– Co się stało? – pytam patrząc na moich bliskich. – Co się z nią do cholery stało?

– Nie wiemy. – odpowiada tata. – Przyszła tutaj w tym stanie i osunęła się na mnie. Pozwól im jej pomóc. – mówi kiedy kolejny raz próbuję podejść bliżej Lake.

– Czy będzie z nią dobrze? – pyta sanitariuszy mój brat.

Umieszczają właśnie Lake na noszach i wpychają do karetki. Jeden z nich podchodzi do nas.

– Dziewczyna została dotkliwie pobita. – oznajmia. – Jednak jej obrażenia na zagrażają życiu. Zemdlała z powodu zbyt dużej ilości kortyzolu. Wycieńczenie też zrobiło swoje. Teraz zabierzemy ją do szpitala by poszerzyć diagnostykę.

– Gdzie ją zabieracie? – pytam.

– Mount Sinai Hospital. – odpowiada zanim wsiądzie do karetki.

Pojazd rusza, a mnie trochę uspokaja fakt, że nie włączają syren ani kogutów.

Nie czekając na nic ani nikogo wyrywam się z objęć staruszka i Caspra. Chcę jak najszybciej znaleźć się przy mojej Lake, ale coś, a może raczej tata nie pozwala mi na to, trzymając mnie za rękę.

– Gdzie tak się śpieszysz? – pyta tata jakby to było nieoczywiste.

– Właśnie zabrali kobietę, którą kocham do pieprzonego szpitala. – cedzę przez zęby. – Naprawdę musisz się jeszcze dopytywać dokąd mi tak śpieszę? – pytam z sarkazmem.

– Nie o to mi chodziło. – tłumaczy. – Bardziej o to, że w takim stanie na pewno nie pozwolę ci jechać gdziekolwiek. Tak więc pojedziesz ze mną , mamą i swoim bratem. Lily zostanie w domu z Młodym. – zarządza. Powoli zaczyna mnie już denerwować. Stoimy tu i marnujemy cenny w tej chwili czas.

– Świetnie. – mówię. – Czy możemy już jechać?

– Nie wydzieraj się. – beszta mnie mój brat.

– Ciekawe jak ty byś się zachował w mojej sytuacji? – mówię wskazując na niego palcem.

– Wiem doskonale co teraz przeżywasz, ale zachowaj te emocje na później. Teraz liczy się tylko Lake. – mówi równie zły i zatroskany zarazem. – I dlaczego coś mi cały czas podpowiada, że to po części, a nawet w dużej mierze twoja wina? – teraz to on celuje we mnie palcem.

Zamieram.

Ma rację. Spuszczam wzrok. 

– Bo to jest moja wina.

***

Właśnie wybiła północ. Czekanie na szpitalnej poczekalni jest niczym tortura, którą już kiedyś mnie torturowano. Przeżywam jebane deja vu. Wiem tylko, że jak na razie Lake przechodzi serię badań.  Jej życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo, więc jestem minimalnie spokojniejszy.

– Czy ty możesz w końcu usiąść? – Casper patrzy na mnie kiedy przemierzam korytarz w tę i z powrotem.

Patrzę na niego i zupełnie nie mam pojęcia co powiedział. Rozglądam się wokół i zauważam, że nie ma z nami taty.

– Gdzie tata? – pytam.

– Odesłałem go do domu jakiś czas temu. – odpowiada zdezorientowany. 

– Mhm. – kiwam głową i siadam chowając głowę w rękach.

– Ej Josh. – mój brat siada obok mnie i klepie po ramieniu. – Lake jest silną dziewczyną. Zobaczysz, że wszystko się ułoży. I nawet nie będzie potrzebny żaden zabieg.

On nic nie rozumie.

– To moja wina. – wyznaje i odważam się na niego spojrzeć.

– Wiem, że na pewno w jakiś sposób przyczyniłeś się do tego, że ona znalazła się sama tak daleko od waszego mieszkania. Ale to co jej się przytrafiło na pewno nie jest twoją winą. Chyba obaj wiemy kto za tym stoi. – mówi.

Kręcę głową.

– Ośmieszyłem ją przed Ally. Była u nas w mieszkaniu. Lake oglądała "Króla Lwa". Wiesz jak bardzo lubi te swoje filmy. – uśmiecham się.

– Zaraz. Chwila. Stop. – zatrzymuje. – Chcesz powiedzieć, że twoja ex była u ciebie w mieszkaniu i ty ośmieszyłeś prze nią swoją narzeczoną? – pyta nie dowierzając.

Przytakuje.

– Co ci odwaliło? – dostaje od niego w tył głowy. – Co zrobiłeś? – pyta.

– właśnie chodzi o to, że nic nie zrobiłem. Ally rzuciła jakąś kąśliwą uwagę, a ja nie powiedziałem nic, bo myślałem, że dla Lake jasne jest to, że ja uważam zupełnie inaczej A potem zobaczyła nas razem z Ally w moim gabinecie jak ta, próbowała mnie uwieść. I po raz kolejny nie zrobiłem nic. – tłumaczę i znowu czuję uderzenie.

– Jesteś zwykłym idiotą. – komentuje Casper.

– Myślisz, że tego nie wiem?

– Myślałem, że odprawiłeś Ally z kwitkiem już po tym jak zeszliście się z Lake ponownie.

– Mogłem. Ale jestem głupi i tego nie zrobiłem. Tego wieczoru poszyliśmy z nią do mojego gabinetu pracować. Siedzieliśmy tam już jakiś czas i nagle ona zaczęła się do mnie przystawiać. Odepchnąłem ją, ale ona wtedy usiadła na moim biurku i zaczęła się do mnie znowu kleić. W tym momencie weszła Lake z kanapkami. Zobaczyła nas i wybiegła. Pobiegłem za nią, ale ona była szybsza. Wróciłem do gabinetu i zacząłem opieprzać Ally. Ona przepraszała, ale ja nie chciałem tego słuchać.  Wyrzuciłem ją z mieszkania. Zacząłem wydzwaniać do Lake, ale nie odbierała...Boże gdyby wtedy od razu za nią pobiegł...Gdybym tylko za nią pobiegł... – znowu chowam twarz w dłoniach. 

– Nie ukrywam, że jesteś strasznym debilem, idiotą, dupkiem i mógłbym wymieniać dalej. – zaczyna mój brat. – Ale co się stało już się nie odstanie. Nie mogłeś przewidzieć tego co się stało. Nikt nie mógł. – mówi.

– Ale gdybym za nią poszedł mógł bym jej pomóc...Mógłbym ją obronić...Powstrzymać tego skurwiela! – cedzę przez zęby.

– Nie myśl o tym co mógłbyś zrobić. – mówi mój brat. – Myśl o tym jak naprawić to, co przez swoją głupotę możesz stracić.

Ile mogą trwać te badania? Przyjechałem tu przed dwudziestą trzecią, a tymczasem dochodzi już siódma. Odesłałem mojego brata do domu jakieś trzy godziny temu. Upierał się, że zostanie ze mną, ale postawiłem na swoim. Był już zmęczony. Pojechał, ale zapowiedział, że jak tylko wstanie zjawi się w szpitalu, a że pewnie nie uda mu się przekonać żeby Lily została w domu, przyjedzie z nią. A jak znam moją rodzinę, przyjadą także rodzice oraz Asia z mężem. Nie chcę żeby widzieli jak moje życie się rozpada. A rozpadnie się jeżeli Lake tym razem mi nie wybaczy. Nie chcę żeby mama patrzyła na mnie zawiedzionym wzrokiem. Nie chcę żeby Casper widział jak rozpadam się na tysiące małych kawałków, które nie sposób poskładać. Po prostu nie chcę...

Z zamyśleń wyrywa mnie głos Alexa?

Alex!

Kurwa!

– Josh? – podchodzi do mnie. Wstaje z krzesła i się z nim witam. – Cześć stary. Co ty tutaj robisz? – pyta z uśmiechem.

I co teraz? Mam mu powiedzieć prawdę? "Cześć Alex. Zaprosiłem do mieszkania swoją była, która jest również moją asystentką, ośmieszyłem przy niej Twoją siostrę, a potem ona nakryła na w momencie kiedy moja ex się do mnie przystawiała. Lake wybiegła z domu zapłakana i chodziła Bóg jeden wie gdzie. A potem zadzwonił mój brat z informacją, że mam zjawić się u nich natychmiast. A kiedy dojechałem na miejsce zobaczyłem coś, co już do końca życia będzie mnie nawiedzać w koszmarach. Czyli Twoją pobitą siostrę. Ale tak po za tym, to wszystko spoko. Jak rodzice? Co u Em?"

Ale zamiast tego mówię tylko...

– Lake została pobita. – zamykam oczy. – Przywieźli ją tu już kilka godzin temu i ciągle ją badają. Nie wiem co i jak, bo nikt mi nie chce nic powiedzieć. – zaciskam mocniej powieki. A kiedy decyduję się otworzyć oczy chciałbym w ogóle ich nie otwierać.

Twarz Alexa zmienia się diametralnie. Uśmiech zastępuje grymas. Oczy, do tej pory wesołe, teraz przybrały matowy odcień i panikę można z nich zobaczyć z odległości kilometra. Twarz opuściły wszystkie kolory. Jest biały jak ściana. Wpatruje się we mnie i wygląda jakby miał się zaraz przewrócić. 

– Jak...jak to się stało? Jak to możliwe? Czemu...czemu na to pozwoliłeś?! – dźga mnie palcem. – Jak do tego doszło?! Gdzie ty byłeś?! – pytania wyrzuca z siebie z prędkością światła.

Teraz już kompletnie opadłem z sił. Siadam z powrotem na krześle i chowam twarz  w dłoniach. 

– Pokłóciliśmy się. – zaczynam. – Lake wybiegła z mieszkania. Nie chciała mnie słuchać. Chciałem za nią pobiec, ale wtedy wydawało mi się o zupełnie bez sensu. – wstrzymuje szloch. – Dzwoniłem, pisałem. Nic. I wtedy zadzwonił Casper. Kazał mi natychmiast przyjechać. A kiedy zobaczyłem na podjeździe karetkę. – zacinam się. – Wiedziałem, że stało się coś okropnego. I wtedy wbiegłem na ganek i zobaczyłem sanitariuszy, którzy pracowali przy twojej siostrze.

Nawet nie mam odwagi spojrzeć na jej brata. Czuję jak siada obok mnie.

– Myślisz, że to zrobił on? – pyta, a jego głos mówi mi, że też jest pliski płaczu.

– To na pewno był on. – odpowiadam. – Groził nam już wcześniej. Teraz wdraża w życie swój plan.

Lake

Czuję paraliżujący ból ogarniający całe moje ciało. Próbuję otworzyć oczy, ale jasne światło zmusza mnie do ponownego ich zamknięcia. Gdzie ja jestem? I co mi się stało?

I nagle fala wspomnień zalewa moją głowę. Ally przystawiająca się do Josha. Park. Brad. Strach. Ból. Znowu strach. Ból. Ganek. Krzyki. Ciemność.

– Lake słyszysz mnie? – pyta nieznany mnie głos. – Możesz otworzyć oczy? – chwila. Ja znam ten głos. To ten sam doktor, który zajmował się mną poprzednio. – Postaraj się uścisnąć moją ręką dwa razy na tak, raz na nie. – instruuje mnie. – Rozumiesz mnie? – pyta.

Jedno uściśnięcie. Drugie uściśnięcie.

– Dobrze. Czujesz to? – dotyka mnie w nogę.

Raz. Dwa.

– Boli? – dotyka mnie w brzuch. Prawie spadam z łóżka, podrywając się z miejsca.

Raz. Dwa.

– Przepraszam. – mówi. – To naprawdę mogło cholernie boleć. Boli Cię coś jeszcze?

Raz. Dwa.

– Głowa?

Raz. Dwa.

– Noga?

Raz. Dwa.

– Tak myślałem. – mówi po chwili ciszy. – Uraz z poprzedniego wypadku jeszcze nie do końca się wygoiła, a twój oprawca uszkodził ci piszczel tej samej nogi. Wykonaliśmy wstępne badania i na razie wszystko jest w porządku. O ile można to tak nazwać. – dodaje. – Chcesz jeszcze odpocząć? – pyta.

Raz. Dwa.

– Dobrze. Pielęgniarka zaraz przyniesie ci coś przeciwbólowego. Zgadzasz się? – pyta.

Głupie pytanie. Szybko i niemal natychmiast ściskam mu dłoń. Raz.Dwa.

– No tak. – słyszę jak doktor się śmieje. – Głupie pytanie.

Cieszę się, że się zgadzamy.

– W poczekalni czeka Twój narzeczony. Bardzo się o Ciebie martwi. Siedzi tu odkąd przywiozła Cię karetka. Mam rozumieć, że mam poprosić do Ciebie? – pyta.

Czy chcę żeby on tutaj przyszedł?

Raz...

– Dobrze. Odpoczywaj dzielna dziewczyno. – wychodzi.

***

Brad miał zdjęcia Młodego, Max'a i Gwiazdki. Ta myśl nie opuszcza mojej głowy ani na minutę. Nie daje mi spokoju. Męczy mnie na okrągło. Nie mogę pozwolić żeby moim skarbom coś się stało. Nie mogę pozwolić Bradowi zrobić im cokolwiek. Nie chcę żeby on choćby na nich spojrzał. I nie pozwolę na to żeby coś im się stało. Za dzieciaki gotowa jestem poświęcić swoje życie. I ta jest nic nie warte...

Cały czas mam przed oczami ten moment kiedy Ally się do niego przystawia. A w uszach wciąż słyszę jego wyśmianie moich bajek. Kazał mi dorosnąć...Wstydzi się mnie...Dlaczego więc mi się oświadczył? Skoro tak ogromny wstyd mu przynoszę...Nigdy nie chciałam żeby czuł się nieswojo przy swoich znajomych kiedy jest ze mną...Zawsze myślałam...On zawsze mnie zapewniał, że nigdy nie przyniosę mu wstydu...Że jest dumny, że ma taką kobietę u swego boku...A tu proszę...Ale to nawet nie chodzi mi o to wyśmianie...Nie mogę znieść myśli, że nie odepchnął tej suki...Że pozwolił jej się do siebie zbliżyć...Nie mogę znieść myśli, że ta dziwka triumfowała...Widok jej zadowolonego uśmiechu...Dlaczego Josh tak bardzo mnie rani? Dlaczego wszystko pieprzy się w najmniej oczekiwanym momencie? Dlaczego nie mogę być w końcu szczęśliwa? I dlaczego miłość nie może być prosta? Nieskomplikowana? Czemu musi ciągle nas ranić? Przynosić straty? Chciałabym znać odpowiedzi na te wszystkie pytania. Chciałabym móc nie martwić się już o nic.

Ale na razie jedyne czego pragnę bardziej niż odpowiedzi na te pytania to...sen. Sen jest mi teraz potrzebny najbardziej...Musze zamknąć oczy i na chwilę zapomnieć o wszystkim...Zamknąć oczy i już nie przejmować się niczym...Zamknąć oczy i odpłynąć...Zapomnieć...O problemach...Bradzie...Zapomnieć o sukowatej byłej Josha...Zapomnieć o Joshu...Zapomnieć o całym świecie...Zamknę tylko oczy i odpłynę w błogą nicość...Tak...Sen jest moją ucieczką...Zamknę tylko oczy i...Zamknę tylko...Zamknę...Oczy...

Continue Reading

You'll Also Like

15.8K 1.5K 10
Minho już od pierwszego spotkania z Jisungiem stał się jego bohaterem, a następnie najlepszym przyjacielem. Jak rozwinęła się ich przyjaźń na przestr...
278K 10.8K 35
William Edevane, świeżo upieczony młody miliarder z wpływowej rodziny próbuje utrzymać swoją pozycję. Jednak jego burzliwa dotychczas reputacja go wy...
227K 6.6K 51
19-letnia Karen po ciężkich przejściach, przeprowadza się z małego miasteczka w stanie Idaho do Nowego Yorku, aby rozpocząć nowy rozdział. Niestety d...
44.5K 915 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...