It Was Meant To Be | Tłumacze...

By cheezzaaa

299K 11.9K 725

To opowiadanie jest jedynie tłumaczeniem, na które otrzymałam zgodę od autorki. Ostrzeżenie: Występują wyraz... More

Prolog
Rozdział 1 - Nie mogę się doczekać!
Rozdział 2 - Rozczarowana
Rozdział 3 - Zrezygnuję z tego
Rozdział 4 - Wszystko od początku
Rozdział 5 - Poprzekręcane informacje
Rozdział 6 - Mam tego dosyć
Rozdział 7 - Myślę, że się zakochuję
Rozdział 8 - Teraz wiem
Rozdział 9 - Gdzie byłaś?
Rozdział 10 - Skończyłem z tym
Rozdział 11 - Czas na zwierzenia
Rozdział 12 - Powrót do domu
Rozdział 13 - Pojedź ze mną do domu
Rozdział 14 - W końcu to powiedziałam
Rozdział 15 - Poznaj Malików
Rozdział 16 - Inny chłopak
Rozdział 17 - Niespodziewane
Rozdział 18 - Jestem w drugiej kategorii
Rozdział 19 - Friendzone jest do dupy
Rozdział 20 - Nocowanie
Rozdział 21 - Potrzebuję pomocy
Rozdział 22 - Czas na ruch
Rozdział 23 - Zniszczyłeś mnie
Rozdział 24 - Pozwól mi cię kochać
Rozdział 25 - Nauczka
Rozdział 26 - A co z twoim bratem?
Rozdział 27 - Jesteśmy tylko przyjaciółmi
Rozdział 28 - Zaza
Rozdział 29 - Ciężki dzień
Rozdział 30 - Kocham cię
Rozdział 31 - Kłótnia
Rozdział 32 - Wrócę tam
Rozdział 33 - Bokserki i kłamstwa
Rozdział 34 - Zgoda
Rozdział 35 - Za niedługo
Rozdział 36 - Tylko nie to znowu...
Rozdział 37 - Pierwsza kłótnia
Rozdział 38 - Wyjątkowa dziewczyna
Rozdział 39 - Najwyższy czas, żeby powiedzieć prawdę
Rozdział 40 - Witaj w rodzinie!
Rozdział 41 - W końcu wszystko jest w porządku
Rozdział 42 - Wprowadzisz się?
Rozdział 43 - Wspólne
Rozdział 44 - Trasa
Rozdział 45 - Złe nawyki
Rozdział 46 - Naprawię cię
Rozdział 47 - Dokładnie taką jaką jesteś
Rozdział 48 - Przeczucie
Rozdział 49 - Zdrada?
Rozdział 50 - Proszę
Rozdział 51 - Walcz o nią!
Rozdział 52 - Wciąż
Rozdział 53 - Zemsta?
Rozdział 54 - Obiecałeś mi
Rozdział 55 - Po prostu się poddaj
Rozdział 56 - Telewizja
Rozdział 57 - Skłonna by spróbować
Rozdział 58 - Nowy związek
Rozdział 59 - Wszystko przepadło
Rozdział 60 - Pójdę
Rozdział 61 - Wróciłaś do mnie
Rozdział 62 - Znów moja
Rozdział 63 - Plan
Rozdział 64 - Liściki
Rozdział 65 - Pamiętam to
Rozdział 66 - Zostanie
Rozdział 67 - Za późno
Rozdział 68 - To moja wina
Rozdział 69 - Ciemność
Rozdział 71 - Cud
Rozdział 72 - Prawda
Rozdział 73 - Powrót do normalności
Rozdział 74 - Lęk
Rozdział 75 - Zła decyzja
Rozdział 76 - Gdzie wszystko się zaczęło
Rozdział 77 - Milion razy tak
Epilog - Gdzie teraz jesteśmy
Bulletproof
January | Tłumaczenie // z.m

Rozdział 70 - Wybudzenie

2.3K 115 7
By cheezzaaa

Chelsea's POV

Byłam bezużyteczna! Nie mogłam się poruszyć, odezwać, ani cokolwiek zrobić. Jedyne co byłam w stanie zobaczyć to ciemność, a także usłyszeć różne głosy dookoła mnie. Czułam się jak wrak.

Wszyscy odwiedzali mnie codziennie. Wszyscy byli na skraju załamania i to wszystko przeze mnie.

Pewnego razu mama już nie wytrzymała i to bolało mnie najbardziej, ponieważ po tym jak tata nas zostawił obiecałam sobie, że zrobię wszystko, żeby widzieć ją szczęśliwą, żeby już nigdy ponownie nie widzieć jej jak płacze. Ale właśnie złamałam moją obietnicę.

Ruby była w rozsypce. Płakała przez większość czasu, a podczas gdy opowiadała mi co wydarzyło się minionego dnia, z jej ust wydobywały się małe, pojedyncze szlochy.

Dani i El również spędzały przy mnie większość czasu. Płakały parę razy i prosiły mnie, żebym się obudziła, ponieważ tęsknią za swoją najlepszą przyjaciółką.

Chłopcy także byli tym przygnębieni. Liam popłakał się kilka razy, ale tylko wtedy, kiedy pozostałych nie było w pobliżu. Niall płakał przez większość czasu, nie ważne czy był sam, czy z kimś. Louis tak właściwie był jedynym, który próbował być dla wszystkich silny, ale słyszałam jak jego głos załamał się parę razy. Harry również płakał, zawsze mówił mi jak to potrzebuje z powrotem swoją najlepszą przyjaciółkę.

Nigdy w życiu nie widziałam, żeby Matt płakał, ale tym razem słyszałam jak to robi i to więcej niż trzy razy, siedząc na moim łóżku i błagając mnie, żebym się obudziła. Mówił mi, że musi odzyskać swoją siostrę i jak przeprasza za wszystkie chwile kiedy sprawił mi przykrość.

Nawet Tricia przyszła mnie odwiedzić, a wraz z nią Doniya i Waliyha i będąc szczerą, byłam zaskoczona, kiedy usłyszałam jak płaczą z mojego powodu.

Mój Boże, Zayn... Z Zaynem było najgorzej. Cały czas był przy mnie i nigdy nie przestawał płakać. Byłam taka zaskoczona tym, że ma w sobie tak wiele łez, dosłownie płakał bez ustanku.

Cały czas siedział przy moim łóżku, zgaduję, że na jakimś krześle, zawsze trzymając moją dłoń, całując ją, głaszcząc i prosząc, żebym się obudziła.

Próbowałam do niego krzyczeć, żeby dać mu znać, że go słyszę, że go czuję. Ale nie było w tym żadnego sensu. Moje serce łamało się na myśl, że to ja jestem powodem jego obecnego stanu.

Powinnam była posłuchać Danielle i Nathana. Powinnam była wybaczyć Zaynowi, kiedy miałam na to szansę. Teraz, kiedy chciałam go odzyskać, pocałować, przytulić, kochać go, nie mogłam.

Nie miałam pojęcia która była godzina, ani jaki dzień, ani czy był dzień, czy noc. Jedyną rzeczą jaką mogłam robić to modlić się o swoje życie, ponieważ szczerze walczyłam, ale wygląda na to, że nie robiło to żadnej różnicy.

Nagle usłyszałam jak otwierają się drzwi i jak ktoś podchodzi do mojego łóżka. Poczułam dotyk czyjejś skóry na mojej prawej dłoni i od razu wiedziałam do kogo należy. Zayn.

Powoli usiadł obok mojego łóżka, nadal trzymając moją dłoń w swoich. Jak zawsze, uniósł ją do swoich ust, umieszczając na jej wierzchu kilka drobnych całusów, pocierając ją i dmuchając na nią ciepłym powietrzem.

- Boo...- wyszeptał.- Potrzebuję cię z powrotem. Wiem, że jesteś na mnie zła, ale musisz się obudzić. Tęsknię za tobą jak wariat, nie wiem co mówić, ani co robić, żebyś się obudziła. Tak bardzo cię kocham, proszę, otwórz oczy!

Zayn! Krzyknęłam. Jestem tutaj!

Ale nie usłyszał mnie. Tak bardzo chciało mi się płakać, czułam się naprawdę okropnie. Ale nie mogłam. Nienawidziłam samej siebie za to, że sprowadziłam go do takiego stanu. Jedyne co robił to płakał.

Poczułam jak łza ląduje na mojej ręce i wiedziałam, że znów płacze. Z jego ust bez przerwy wydostawały się stłumione szlochy, a z oczu wypływało coraz więcej łez.

Zaza, kochanie, przestań płakać! Powiedziałam, mając nadzieję, że mnie usłyszy. Proszę, spójrz na mnie, jestem tuż obok ciebie.

Ale nie usłyszał mnie. Jedyną rzeczą jakiej w tamtej chwili pragnęłam było wstanie z tego głupiego łóżka i powiedzenie mu, że chcę do niego wrócić, że chcę zacząć wszystko od początku.

- Nie jestem jedyny, który za tobą tęskni, wiesz?- odezwał się, po tym jak się trochę uspokoił.- Twoi fani też za tobą tęsknią. Modlą się za ciebie, chcą cię z powrotem na scenie, chcą, żebyś była szczęśliwa, cała i zdrowa. Obudź się, skarbie.

Cholera jasna, Zayn, ja nie śpię! Krzyknęłam, ale oczywiście mnie nie usłyszał.

Z ust Zayna ponownie wyrwał się szloch, przez co zdałam sobie sprawę, że znów płacze jakby nie było jutra. Czułam się z tego powodu naprawdę źle, odczuwałam poczucie winy, nawet nie macie pojęcia.

- Obiecuję ci, że nie będę ci ponownie zawracał głowy.- oznajmił, wciąż lekko szlochając.- Obiecuję ci, że jeśli się obudzisz, nie będę cię prosił, żebyś do mnie wróciła. Pozwolę ci żyć twoim życiem, chcę jedynie wiedzieć, że jesteś cała i zdrowa. Proszę...

Zaaazaaa! Zaskomlałam, ale wiedziałam, że nie ma w tym żadnego sensu. Chcę do ciebie wrócić, kocham cię...

Usłyszałam jego cichy płacz i po jakimś czasie puścił moją dłoń. Poczułam jak kładzie swoją głowę na łóżku, a jego włosy delikatnie dotykają zewnętrznej strony mojej ręki. Tak bardzo chciałam się nimi pobawić, ale nie miałam wyjścia. Musiałam pozostać w takim stanie, w jakim byłam, czyli w stanie bezużyteczności.

Po jakimś czasie cisza wypełniła pomieszczenie i zorientowałam się, że Zayn w końcu zasnął. Westchnęłam z ulgą, ponieważ wiedziałam, że potrzebował trochę odpoczynku. Cały czas był przy mnie i nie mogłam uwierzyć, że pozwoliłam mu odejść prawie dwa lata temu.

Również próbowałam zasnąć, ale zgaduję, że już wiecie, że nie mogłam. Rozmyślałam jedynie nad tym co mi się przytrafiło, jak moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni.

Każdego dnia, o każdej porze, walczyłam, żeby się obudzić, ale po prostu... nie potrafiłam. To było takie trudne. Jedyną rzeczą jaką mogłam zrobić to modlić się o moje życie. Ale głęboko w środku wiedziałam, że może to będzie już mój koniec.

Zayn's POV

Obudziłem się następnego dnia, tak jak to miałem w zwyczaju od dwóch miesięcy, które minęły od wypadku Chelsea: na krześle, przy jej łóżku.

Nadal się nie obudziła, ani nie poruszyła. Po dwóch miesiącach przebywania w śpiączce, wciąż była bez życia. Lekarze ściągnęli bandaż z jej głowy, była już zagojona. Teraz czekaliśmy tylko aż się obudzi.

Cały czas byłem przy niej. Łzy nigdy nie znikały z moich oczu, byłem w czymś jeszcze gorszym niż rozsypka. Byłem na skraju załamania. Prawie w ogóle nie jadłem, nie spałem , ani nie piłem. Chciałem jedynie, aby moja boo znów była przy mnie.

Wpatrywałem się w nią, modląc się w myślach. W tym momencie usłyszałem jak otwierają się drzwi do jej sali. Odwróciłem głowę w ich kierunku i zobaczyłem stojącą w wejściu Ruby.

- Zayn, możesz tutaj na chwilę podejść, proszę?

Przytaknąłem i wstałem z krzesła. Podszedłem do niej, po czym wyszliśmy z pomieszczenia, zatrzymując się na(w) szpitalnym korytarzu. Ruby zamknęła ostrożnie drzwi, podchodząc do mnie i zajmując miejsce na przeciwko mnie.

- Gdzie Harry?- zapytałem ją.

- Nadal w domu.- odpowiedziała.- Nie chciałam go budzić, a poza tym chciałam porozmawiać z tobą na osobności.

- O czym?- zapytałem zdezorientowany.

- Przepraszam.- zaczęła.- Przepraszam za to, że trzymałam cię z dala od Chelsea, kiedy ty jedynie chciałeś ją przeprosić. Wiem, że popełniłam błąd i wiem, że ona nigdy nie przestała cię kochać. Tak bardzo przepraszam, że trzymałam was z daleka od siebie przez tak długi czas. Tak bardzo przepraszam za to, że obwiniałam cię o to co się stało, wiem, że to nie była twoja wina. Zdałam sobie sprawę jak bardzo się we wszystkim myliłam. Wściekałam się za każdym razem, kiedy Chelsea chciała się z tobą zobaczyć, albo z tobą porozmawiać. Przepraszam za to, że nie było mnie przy tobie, kiedy ty zawsze byłeś przy mnie. Proszę, wybacz mi.

Jej głos załamał się pod koniec jej wypowiedzi i zaczęła płakać, zakrywając twarz dłońmi. Przyciągnąłem ją bliżej mnie, przytulając ją mocno, głaszcząc ją dłonią po plecach i próbując ją uspokoić.

Odwzajemniła uścisk i po paru minutach płaczu, uspokoiła się. Odsunęła się i wytarła łzy wierzchem swoich dłoni.

- Nie przepraszaj.- oznajmiłem.- Rozumiem wszystko, nie jestem na ciebie zły.

- Nie kłam, wiem, że jesteś.- odparła, biorąc głęboki wdech.

Pokręciłem głową.

- Nie, nie jestem. Poważnie.

- W takim razie czuję się lepiej.

- Co sprawiło, że zmieniłaś zdanie?- zapytałem ją ciekaw.

- Dokładnie tego dnia dwa miesiące temu miała ten wypadek.- odpowiedziała.- Zawsze myślałam, że jej to przejdzie, że musi cię przecież w końcu znienawidzić. Ale jednocześnie, zawsze wiedziałam, że kocha cię bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie. Głęboko w środku wiedziałam, że jesteś jedynym, który może ją uszczęśliwić. Widok jej w tym stanie i myśl, że może tego nie przeżyć, łamie mi serce. Ona jest taka młoda i nawet nie pokochała cię jeszcze tak jak powinna. Zdałam sobie sprawę, że wasza dwójka jest dla siebie stworzona.

- Przeżyje to, Ruby.- zapewniłem.- Wiem, że tak będzie, musimy mieć wiarę.

Przytaknęła i wówczas dołączył do nas Harry oraz pozostali. Niedługo potem przyjechali również Anne i Matt oraz moja mama wraz z moimi siostrami. Wszyscy znajdywaliśmy się w sali Chelsea, po prostu na nią patrząc.

Po jakimś czasie przyszedł do nas lekarz i poprosił nas wszystkich na korytarz. Byliśmy zdezorientowani, ale zrobiliśmy jak prosił.

- Wszystko w porządku, panie doktorze?- zapytała Anne, kiedy wszyscy staliśmy już przed salą.

Lekarz patrzył na nas z błagalnymi oczami i zrozumiałem, że stało się coś złego.

- Myślę, że nadszedł czas, aby pozwolić jej odejść.

- O czym pan mówi?- zapytał Matt.

- Ona tego nie przeżyje.- kontynuował mężczyzna.- Nadszedł czas, aby odłączyć ją od aparatury, która utrzymuje ją przy życiu, Minęły pełne dwa miesiące, a ona nadal nie otworzyła oczu. Naprawdę przykro mi to państwu mówić, ale to koniec.

Wszystko wokół mnie zaczęło wirować. Nie potrafiłem już dłużej rozsądnie myśleć. Ruby i Anne od razu po usłyszeniu tych słów zaczęły płakać.

- Nie...- wyszeptałem.- Nic takiego się nie wydarzy. Nie zamierzam pozwolić wam odłączyć ją od tamtych maszyn.

Lekarz westchnął.

- Tamte maszyny trzymają ją przy życiu. Nie może bez nich oddychać, jest już właściwie martwa.

- Przestań tak mówić!- krzyknąłem.- Ona żyje!

- Zayn, uspokój się.- poprosiła mama, próbując mnie przytulić, ale jej nie pozwoliłem.

- Wiem, że to jest dla was wszystkich trudne.- kontynuował mężczyzna.- Ale chciałbym, aby pomyśleli państwo o możliwości oddania jej narządów...

- Nawet o tym nie myśl!- krzyknąłem.- Ona oddycha, żyje! Nie pozwolę wam jej tknąć!

- Zayn, uspo...- zaczęła Doniya, ale zanim mogła skończyć, wbiegłem z powrotem do sali Chelsea.

Nie zawracałem sobie głowy by zamknąć drzwi. Łzy wypływały z moich oczu kaskadami. Pochyliłem się nad jej łóżkiem i chwyciłem jej dłoń jedną ręką, a drugą potrząsałem delikatnie jej ciałem.

- Chelsea, obudź się!- krzyknąłem zdesperowany.- Nie możesz mnie zostawić, proszę! Oni chcą cię zabić, nie zostawiaj mnie, boo, błagam cię!

Cały czas krzyczałem niespójne rzeczy, aż w końcu podeszli do mnie chłopcy, próbując odciągnąć mnie od jej łóżka. Nie udało im się, więc otoczyły nas pozostałe osoby.

Płakałem jak jeszcze nigdy wcześniej. Wciąż trzymałem jej dłoń, ale przestałem nią potrząsać.

- Obudź się, boo, nie zostawiaj mnie tutaj samego!- krzyczałem, płakałem.- Przysięgam, że do ciebie dołączę jeśli się nie obudzisz! Proszę, nie zostawiaj mnie, zostań ze mną tutaj!

Wpatrywałem się w nią, a łzy spływały po moich policzkach. Nie poruszyła się, ani trochę.

- Zayn...- wyszeptał Louis, ciągnąc mnie za rękę.

Popatrzyłem na niego, a on posłał mi błagalne spojrzenie. Przeniosłem wzrok z powrotem na Chelsea i wiedziałem, że to już koniec. Przełknąłem ciężko gulę w gardle i powoli odwróciłem się, puszczając jej dłoń.

Ale kiedy moja ręka już prawie puściła jej, poczułem jak Chelsea mocno chwyta ją z powrotem. Wstrzymałem oddech i natychmiastowo na nią spojrzałem.

Zobaczyłem jak powoli otwiera swoje oczy. Szybko znalazłem się z powrotem przy niej, po raz kolejny nachylając się nad jej ciałem.

Pozostali otoczyli nas zszokowani.

- Chelsea?- wyszeptałem.

Jej głowa przekręciła się na prawo, a następnie na lewo, podczas gdy jej oczy z trudem przystosowywały się

do światła. Kiedy były już w pełni otworzone, spojrzała na mnie, a kąciki jej ust powoli uformowały się w małym uśmiechu.

______________________

Gówniany tytuł bo wiadomo co się w rozdziale dzieje, ale niestety nie mam na to wpływu.

Do końca zostało jeszcze 7 rozdziałów + bardzo długi Epilog :)

Continue Reading

You'll Also Like

629K 1.9K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
63.1K 3.4K 118
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
1.6K 101 11
Historia ta powstała po tym jak przeczytałam pierwsza część tej serii. Teraz widzę, że niektóre wątki mogą być trochę podobne jak w tej prawdziwej we...
10.1K 288 12
To tylko przyjaciel, ale czy napewno?