Z dedykacją dla youmakemydayx
Kakofonia dźwięków i głosów rozsadzała mi głowę. Otwierając oczy myślałam o jednym. Śmierć . To jedno słowo byłoby wybawieniem z tej sytuacji jednak tak nie realne , jak ludzie na Marsie.
Spoglądałam dookoła na cały ten bałagan w moim i An pokoju . Masakra i rozpacz te dwa słowa nasuwały mi się na myśl patrząc na ogrom sprzątania jaki nas czekał. Na dodatek czułam się dziś , jakby coś mnie przejechało. Dwie tabletki paracetamolu później nadal byłam mocno otępiała , a dziwny ucisk w klatce piersiowej sprawiał , że każdy wdech i wydech okazywał się być niezłym wyczynem. Co prawda było już dwa dni od imprezy , ale ja nadal odczuwałam efekty ostatniego kaca . W szafce zostały jeszcze cztery tabletki przeciwbólowe .
- Taa. Na wieczór w takim stanie będę już wyła - westchnęłam sama do siebie , gdyż An jeszcze spała. Na zegarku na ścianie widniała siódma czternaście.
-Czas zacząć przygotowywać się do szkoły.- mruknęłam zrezygnowana .
Wszystkie czynności , które wykonywałam po kolei sprawiały olbrzymie trudności. Przy choćby najmniejszym ruchu krzywiłam się z bólu . Nawet mięśnie nie wiedzieć czemu odmawiały mi posłuszeńswta. Świat chwiał się nieprzerwanie wywołując potworne fale mdłości . Kończąc poranną toaletę poważnie zastanawiałam się czy nie zostać lepiej dziś w łóżku , ale podświadomość zdecydowanie mówiał nie. Musiałam przetrwać jeszcze ten dzień przed początkiem weekendu.
An nadal słodko spała , gdy opuszczałam łazienkę . Zwinięta w kłębek mruczała coś przez sen . Choć w tej chwili wyglądała , jak anioł to wciąż pamiętałam , jak przedwczoraj nakrzyczałam na nią za numer z imprezą . Nie dość , że jej plan od samego początku był skazany na niepowodzenie to jeszcze zniknęła mi wtedy na całą noc , przepadając bez wieści . Chodziłam ,jak głupia i szukałam jej , a ona , jak się później okazało spędziła upita całą imprezę w łóżku swojego kochasia ,śpiąc sobie smacznie i nie dając znaku życia . Najlepszą częścią naszej kłótni i tak była ta w której to moja ,, przebiegła" przyjaciółka próbowała upić swojego przystojnego kolegę, samej się najpierw upijając ,a potem nie mogąc już dalej prowadzić jakiejkolwiek sensownej rozmowy i tańczyć , chłopak zlitował się i zaniósł biedaczkę do swojego łóżka i tam przyrytą kocem zostawił samą aż do samego rana , samemu wracając na imprezę . Nic nie mogłam na to poradzić , że po skończeniu wypowiedzi An zaczęłam się tak śmiać , że choć głowa bolała mnie niemiłosiernie to przez co najmniej pięć minut zanosiłam się czystym niepochamowanym śmiech i łzami, które mimowolnie spływały mi po twarzy z rozbawienia. W końcu nawet An zaczęła śmiać się z własnej głupoty . Bo przecież kto by się nie śmiał w tak komicznej sytuacji ?!
Oto ta , która chciała przechytrzyć mężczyznę i samą siebie zaczęła ziewać . Z braku czasu na powolne wstawanie wzięłam po prostu z łazienki kubek zimnej wody i chlusnęłam nią jej prosto w twarz . Natychmiast obudziła się , jak oparzona szukając sprawcy całego zamieszania. Uśmiechałam się krzywo nadal czując potworny ból , ale już nie co bardziej zminimalizowany tabletkami. Wzrok An wyrażał oczywistą chęć mordu . Iskry z jej oczu sypały się na ziemię , ukazując świat w płomieniach . Za nim rzuciła mi w twarz oskarżenia postukałam palcami w nadgarstek gdzie powinien znajdować się zegarek i ruszyłam pakować swoją torbę . W mig było słychać dźwięk zatrzaskiwanego zamka od łazienki i siarczyste przekleństwa rzucane w stronę rzeczy , które stawały An na drodze. Dziewięć minut później An stała zwarta i gotowa do wyjścia do szkoły .
- Ale pamiętaj , że się zemszczę za tą wodę - rzuciła gdy przechodziłam obok niej przez drzwi. Taa..Jasne . Puste groźby.
W szkole panowała dziwna atmosfera niepokoju i wyczekiwania. Chyba nie tylko mi wydawało się , że dziś ma się wydarzyć coś co zmieni dotychczasową rzeczywistość. Uczniowie chodzili jacyś tacy podenerwowani , a ponury nastrój wpływał zdecydowanie negatywnie na przebieg lekcji , a te z kolei ciągnęły się w nieskończoność , nasilając mój kiepski stan . Nawet kolejna dawka leków przestała chyba działać , na co z trudem powstrzymywałam w oczach łzy. Kiedy koniec ? Stale powtarzałam , jak mantrę w głowie. Dzwonek na długą przerwę okazał się zbawieniem choć na chwilę .
Dochodząc do stołówki musiałam trzy razy zatrzymać się , aby nie upaść . Świat rzucał mną i wirował , jak na karuzeli . Nie wspominając już , że słowa i dźwięki zlewały się w jedno. Mogłam próbować tylko przetrzymać ten koszmar.
Przy stolikach siedziała już moja paczka spoglądając na mnie ze zmartwieniem. W ich oczach czaił się czysty niepokój co do mojego zdrowia. Żadne z nich nie odwróciło wzroku , gdy się zbliżałam . Sed odsunął mi nawet krzesło , abym nie musiała wykonywać kolejnych sprawiających ból ruchów . Siedząc już przy stole mogłam odetchnąć z ulgą , wiedząc że teraz się już przypadkowo nie przewrócę. Pierwszy głos zabrał Sed .
- Mir nie wyglądasz najlepiej . Powinnaś leżeć dziś w łóżku.- chłopak oceniał mnie swym bystrym wzrokiem .
- Nic mi nie jest . Może tylko boli mnie trochę głowa , ale tak poza tym wszystko jest w jak najlepszym porządku - próbowałam się uśmiechnąć , aby nadać prawdziowości mojej wypowiedzi , ale zamiast tego tylko bardziej się z krzywiłam . I kogo ja chcę oszukać ?
- Nie kłam Mir . Widzę to w twoich oczach. Jesteś biała , jak kreda , a pod oczami masz z wycięczenia sińce . Przypominasz zjawę , albo śmierć ! - wykrzyczał obużony. Co mogłam poradzić na to , że byłam już tak wyczerpana i obolała , że aby nie wyć miałam zaciśnięte zęby .
- To nic Sed .. To nic - wyszeptałam na pół przytomna . Z tyłu za mną powstał harmider, z każdą chwilą zbliżający się coraz bliżej mnie. Za nim ządrzyłam obrócić głowę usłyszałam nad sobą oburzony krzyk.
- Jak śmiesz ty wstrętna dziewucho zbliżać się do mojego chłopaka ! Co sobie myślałaś , że się do wiem ? Jak tak ,to się grubo mylisz głupia szmato ! - Alice stała nade mną i oczerniała mnie przed całą szkołą. Każdy na sali w skupieniu słuchał co ma o mnie do powiedzenia. Tylko NKwS nie zdradzało najmniejszego zainteresowania tym co się dzieje. Z wysiłkiem wstałam z krzesła , aby nie dawać jej tej satysfakcji górowania nade mną.
- Nie wiem oczym mówisz . - szepnęłam najgłośniej , jak umiałam co chyba tylko bardziej zdenerwowało blond lalę.
- Nie kłam głupia zdziro ! Wszystko wiem ! Wszystko z najdrobniejszymi szczegółami ! Wiedziałam , że w końcu i ty skusisz się na ten smakowity kąsek ! Ale przypominam ci, że on jest mój ,więc zapomnij !... Albo po pamiętasz mnie na zawsze ! - Alice darła się wywołując u mnie coraz to silniejsze wybuchy bólu w moim ciele. Nie panowałam już nad tym . Łzy były gotowe do spłynięcia po policzkach.
- ...Obiecuję ci , że zrobię ci z życia takie piekło , że nie będzie ci się chciało już , więcej żyć , będę...- patrząc na to z perspektywy czasu nadal nie wiedziałam czemu to , wtedy zrobiłam . Miałam wtedy serdecznie dość już jej bezpodstawnych oskarżeń i ból towarzyszący podjęciu decyzji tylko przyspieszył moje działania. Nie wahając się dłużej odwróciłam się, wzięłam kubek z sokiem wiśniowym i chlusnęłam jej nim prosto w twarz.
- Och zamknij się ! - rzuciłam przez ramię z powrotem siadając na krześle . Po głośnym krzyku nie czekając długo Alice wylała i na moją głowę zawartość swojego kubka , tylko , że ona miała w nim wodę . Reszta zamieszania potoczyła się , jak lawina. Ktoś szturchnął przyjaciółkę Alice , która trzymając tacę w swoich rękach wysypała ją na głowę innej osoby i tak dalej , aż powstał efekt domina. W krótce potym ktoś krzyknął z drugiego końca stołówki Bitwa na żarcie! I wokół nas i przez stołówkę zaczęło latać jedzenie w najróżniejszej postaci. Ja nie czekając aż ktoś mnie trafi szybko wlazłam pod stół , a wkrótce po mnie w moje ślady poszli moi przyjaciele. Na sali panowały okrzyki radości , jak i furii tych którzy obrywali jedzeniem . Nad całym tym zgiełkiem najbardziej dało słyszeć się krzyki Alice i jej świty . No tak panienki były brudne.
Siedząc tak pod stołem zaczęło mi się robić słabo . Płuca nie były wstanie nabrać powietrza , a czarne plamki pojawiały się w polu mojego widzenia. Musiałam z tamtąd, jak najszybciej wyjść.
Świat wirował i tańczył. Kształty zmieniały swoje formy ,a dźwięki znikały po osiągnięciu pewnej częstotliwości . Musiałm uciekać. Musiałam wyjść. Chwiejnie wstałam i ruszyłam . Otwierałam usta i zamykałam , a tlen wcale nie nadchodził . Myśli zanikały , słowa traciły sens , docierając o resztkach sił na środek sali upadłam tracąc kontakt ze światem fizycznym.
~~~~
Na sali po upadku dziewczyny zapanowała cisza. Nikt nic nie mówił , nikt się nie ruszał. Sedrick , jako pierwszy podleciał do nieprzytomnej dziewczyny.
- Nie oddycha - krzyknął przerażony . Natychmiast wokół pojawił się hałas. Ktoś pobiegł po nauczycieli . Uczniowie stali w szoku nie wiedząc co robić . Nawet Sed zazwyczaj opanowany klęczał nieruchomo , jak rzeźba.
Jedyny Zack był wstanie myśleć trzeźwo . Rzucił się na kolana do dziewczyny i prędko sprawdził puls . Nie oddychała , tętno zanikało . Jak najszybciej musiał pójdąć akcję ratowniczą.
Wdech . Piętnaście uciśnięć....Klatka się nie rusza.
Wdech .Piętnaście uciśnięć....
Nadal się nie rusza.
Wdech. Piętnaście uciśnięć....
No dalej !
Wdech . Piętnaście uciśnięć...
Zero rekacji.
- Nie umieraj dziewczyno ! Proszę cię ! - chłopak krzyczał do i tak głuchej dziewczyny . Jej koniec był bliski . Ciemność otulała ją z każdej z stron . Witała w swych ramionach , lecz na ziemi nadal ktoś walczył o jej życie . Nadal próbował przywrócić ją do świata żywych.
Wdech. Piętnaście uciśnięć ...
Nic..
Wdech. Piętnaście uciśnięć ...
Boże niech to nie będzie koniec !
- Zack !
- Co !
- Spójrz na jej rękę !
- Nie mogę ! Nie widzisz , że ona umiera!!! - chłopak krzyczał już bo nie miał sił . Dziewczyna umierała w jego ramionach , a on nie był wstanie nic zrobić . Jego przyjaciel chyba nie zdawał sobie sprawy , że za chwilę to będzie koniec.
Sedrick szarpnął rękawem chłopaka , zmuszając go do odwrócenia się do niego .
- Co !-
- Patrz ! - Sed trzymał w ręku nadgarstek dziewczyny owinięty tą śmieszną chustką , którą cały czas nosiła , a teraz była przesiąknięta krwią . Chłopak odrazu rzucił się do rozwiązania , a to co ujrzał wstrząsnęło nim do reszty.
- Przez ten cały czas ...
- Tak . To była ona..
- No dobra skarbie dziś jeszcze nie czas na umieranie!
Wdech. Piętnaście uciśnięć ...
Zack złapał za rękę dziewczyny.
- Śmierć się na nie ima
W mroku widać dzień
Dzisiaj świat otrzyma
Naszej chwały cień
Połączeni razem
Twórzmy jeden krąg
W górę w prost do nieba
Modlitwa naszych rąk
Wdech.Piętnaście uciśnięć...
- Otwórz oczy ! Oddychaj!
Oddychaj ! No co jest ?!
Pokaż siłę , którą w sobie masz!
Pokaż to na co cię naprawdę stać!
Oddychaj ... Proszę...