Rozdział 2

3.7K 258 5
                                    


Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
- An wstawaj zaspałyśmy. - krzyknęłąm do blondynki przecierającej zaspane oczy. Nagle chyba zrozumiała sens sytuacji i wyskoczyła, jak oparzona z łóżka. Do apelu rozpoczynającego rok szkolny miałyśmy 15 minut. Biegałyśmy jak najęte po całym pokoju wkładając w pośpiechu swoje mundurki i korzystając na zmianę z łazienki. Spojrzałam kątem oka na zegarek. Za pięć ósma. Ostanie poprawki, oraz spojrzenie w lustro. Każdy uczeń musiał mieć ubrany mundurek w barwach szkoły. Czyli zielona marynarka, czarny krawat, biała koszula i czarno-zielona spódnica w kratkę. Chłopcy mogli wybrać albo czarne spodnie, zielony krawat i czarna marynarka albo na odwrót. Poprawiłam kosmyk, który odstawał i już mogłyśmy iść. An zamknęła nasz pokój, po czym w podskokach pognałyśmy wprost na dziedziniec z tyłu głównego budynku. Miejsce to było ogromne i dlatego też odbywał się tu każdy apel. Większość uczniów stała już w rzędach między swoimi klasami. W naszym brakowało jeszcze paru osób. Odetchnęłyśmy z ulgą. Nie byłyśmy ostatnie. Na tarczy zegara, na wierzy obok głównego budynku siedziby szkoły wybiła ósma. W głośnikach rozniósł się nieprzyjemny szum, a nasz szanowny pan dyrektor rozpoczął przemówienie na początek roku. Cały apel trwał, jak zwykle dobrą godzinę. Dyrektor wspominał poprzednie lata. Namawiał do nieustannej nauki i witał nowych uczniów. Większość starszych klas zaczęła nudzić się już na samym wstępie, dlatego też tu i ówdzie można było słyszeć szept urywanych rozmów. Po części oficjalnej każda z klas wraz ze swoim wychowawcą udała się do swojej klasy, a na dziedzińcu pozostała najmłodsza grupa. Nasza wychowawczyni pani Lenox ( ucząca także matematyki i fizyki) od razu przeszła do rzeczy. Rozdała nam nasze plany zajęć i powiadomiła o corocznej możliwości dołączenia do kółek zainteresowań lub klubów. Oczywiście większość klasy w tym nawet część męska złożyła swoje podania do NKwS. Z czego później miałyśmy z An nie zły ubaw. Lekcje organizacyjne trwały jeszcze pół godziny, po czym każdy poszedł w swoją stronę. Jak przystało na starszy rocznik poszłyśmy z An poobserwować pierwszo- roczniaków. Najbardziej było mi żal dziewczyny, która niechcący wpadła na lidera NKwS - Zacka. Chłopak zmierzył ją lodowatym spojrzeniem, po czym zwiał z,, miejsca zbrodni „. An śmiała się w niebogłosy z miny dziewczyny. Zwracając na nas uwagę reszty szkoły. Pociągnęłam ją za rękaw i już byłyśmy w drodze do naszego akademika. Idąc przez korytarz na pierwszym piętrze widziałam wiele nowych twarzy. Nie było w tym nic dziwnego, ale przypominało mi to mój pierwszy dzień w tym miejscu. Nie był on najszczęśliwszy. Wciąż pamiętam, że zostałam wtedy przydzielona do pokoju z Beth, ale po tym jak dostała się do klubu przeniesiono nas. Ja zamieszkałam z Anabel, a ona z jedną z klubu. Był to najlepszy traf w moim życiu. Tak w tej chwili nie miałabym najlepszej przyjaciółki. Wracałyśmy do naszego pokoju, gdy usłyszałyśmy powstający za nami szum. W naszą stronę biegła fioletowłosa dziewczyna.

- An, Miriam! Czekajcie! - Po głosie rozpoznałam naszą koleżankę z klasy, która na przerwach też siedziała z nami przy stoliku. W końcu zasapana Liz stanęła koło nas i łykała powietrze jak ryba. Dałyśmy jej chwilę oddychnąć. Gdy u normowała swój oddech dałyśmy głową znak, że może mówić.

- No, więc tak dziewczyny nie ma czasu na szersze wyjaśnienia. Musimy pędzić pod klub, aby dowiedzieć się, kto w tym roku został przyjęty. - Powiedziała na jednym wdechu, po czym znów zaczęła ciągnąć nas w stronę wyjścia. Mimowolnie złapałam się za łańcuszek. Jedyną pamiątkę po moich rodzicach, ale na jego miejscu zastałam pustkę. Od razu przypomniało mi się, że zostawiłam go na biurku przed lustrem, gdy rano szybko ubierałyśmy się z An.

- Dziewczyny czekajcie. Muszę skoczyć po mój naszyjnik. - Liz odwróciła się kiwając na nie głową.

- Nie mamy na to teraz czasu Miriam. W każdej chwili mogą ogłosić, kto się dostał.

ŻniwiarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz