Rozdział 16

2.5K 255 8
                                    

Z dedykacją dla Kchelmecka

Obudziło mnie pikanie aparatury podtrzymującej życie. Oprócz niej czułam , jak ktoś cały czas obserwuje mnie bacznym wzrokiem . Po ciele przeszły mi ciarki uzmysławiając mi , że w pokoju jest strasznie zimno. Aby spróbować przepędzić niechcianego gościa , zaczęłam się niespokojnie wiercić na łóżku na wzór możliwego przebudzenia. Trik ten musiał chyba podziałać , bo po chwili dziwne uczucie zniknęło.

Leżałam tak przypominając sobie , dlaczego po raz kolejny się tu znalazłam. Odpowiedzi , które podsuwał mi umysł wcale mnie niezadowalały. Czułam się kompletnie oszukana przez życie. Oprócz tego w sercu czułam , że po spotkaniu z śmiercią twarzą w twarz pozostał w nim jakiś taki nie wyjaśniony mrok. Mogłam sobie to ubzdurać , ale byłam w dziewiędziesięciu dziewięciu procentach pewna , że jeszcze wczoraj przebywałam w świecie zmarłych.

Rozmyślania przerwało mi skrzypienie otwieranych drzwi. Ktoś wszedł przez nie nucąc sobie pod nosem nieznaną mi melodię . Po barwie głosu wywnioskowałam , że była to dziewczyna , lecz ani An ani żadna z reszty moich koleżanek nie nuciła od tak sobie.
Udając nadal nieprzytomną słuchałam , jak odsuwa krzesło po czym siada obok mnie. Dziwnie było tak leżeć i czuć , jak ktoś wpatruje się w ciebie , lecz nie wiesz kto to . Kuszona odkryciem tożsamości danej osoby , przyłapałam samą siebie na powolnym otwieraniu oczu , a potem po zdaniu sobie sprawy co robiłam , szybko zaciskałam powieki , aby nie doszło do kolejne takiej sytuacji.

Czas ciągnął się i dłużył , a osoba , jak siedziała przy mnie tak nie ruszyła się ani na sekundę. Nie mając co robić układałam sobie plan w głowie odnośnie historyjki , jaką przedstawię An i reszcie paczki. Nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy , ale nie zamierzałam się poddawać. Dopóki osoba ta nadal tu siedziała , miałam nieskończoną ilość czasu .

Im dłużej leżałam tak bez ruchu , tym bardziej było mi zimno. Na całym ciele miałam gęsią skórkę , a palce u dłoni skostniały mi na amen. Nie chciałam się jeszcze budzić , ale długo mi czasu nie zostało, aż całkowicie zamarznę. Najbardziej dziwiło mnie jednak to , że osoba przebywająca ze mną tak długi czas wcale nie odczuwała tego zimnna. Na zewnątrz musiało być co najmniej dwa stopnie. Ja zamarzałam , a ten ktoś siedział sobie , jak gdyby nigdy nic . Mogłam się tylko modlić , aby znowu się nie przeziębić.

Moim bohaterem ratującym mnie z opresji okazała się być jedna z głównie nielubianych przeze mnie osób. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć , czy smucić , ale jednego byłam pewna , że nie mam zamiaru na sto procent otwierać oczu .
Jeszcze bym oślepła -,-

Gdy tylko brunet wszedł do pokoju atmosfera obniżyła się o kolejne parę stopni. Musiał być jednak normalny, bo odrazu nakrzyczał na osobę siedzącą przy mnie.
- Rose coś ty zrobiła ! Przecież tu jest cholernie zimno! Chcesz , aby się nam jeszcze przeziębiła ! Jej organizm w tej chwili nie wytrzyma kolejnego osłabienia ! Nie przeszła do końca inicjacji więc nie jest odporna tak , jak my! Weź pomyśl czasem ! - Zack starał się , jak najciszej na nią nakrzyczeć ,lecz gdybym nie była już obudzona , to w tamtej chwili na pewno bym wstała. Najbardziej i tak zdziwił mnie fakt , że przez ten cały czas siedziała tu ze mną Rose . Co jedna z NKwS robiła przy moim łóżku ? I dlaczego Zack zwracał się do niej jakimś szyfrem , którego za chiny nie rozumiałam? Były pytaniami na które nie znałam odpowiedzi.
-Przepraszam Zack - szepnęła pokornie dziewczyna.
- Już dobrze , ale zamknij to cholerne okno ! Jej palce są całe czerwone , a jeszcze trochę i zaczęły by się robić sine ! - chłopak ewidentnie nie był zadowolony. Faktycznie straciłam w nich trochę czucie , ale z opisu chłopaka musiało wyglądać to o wiele gorzej.
- Dowiedziałeś się czegoś o niej ?- spytała już trochę spokojniej Rose , ale w jej głosie nadal można było wyczuć nutkę niezdecydowania.
- Nie . Niestety nie . Ta dziewczyna jest jedną wielką tajemnicą - odpowiedział ,po czym poczułam , jak ktoś poprawia na mnie kołdrę , przykrywając mnie po samą szyję.
- Tak lepiej...- mruknął zadowolony. Coraz ciężej było mi udawać , że nadal śpię.
- Jak to w ogóle jest możliwe , że żadne z nas nie wyczuło nigdy w niej nic specjalnego ? Nawet diabelski ogień stracił z nami sygnał po oznakowaniu ? Przecież przez te dwa lata dziewczyna powinna być już dawno odkryta ? Żadne z tych pytań nie ma sensownej odpowiedzi - różowo włosa miała rację . O co tu chodzi ?
- W tej chwili nie wiem , ale jak tylko się obudzi będziemy musieli zadać jej kilka pytań . Może dzięki nim dowiem się co sprawia , że dziewczyna jest taka wyjątkowa.- Taa po moim trupie. Nie zamierzałam im się z niczego tłumaczyć. Ta cała ich rozmowa nie miała sensu . Ktoś tu pilnie potrzebował lekarza i tym kimś o dziwo nie byłam ja.
- Myślisz , że wiedziała o wszystkim , dlatego nie mogliśmy jej znaleźć ?
- Raczej wątpię. Gdyby wiedziała , to gdy wszystko się zaczęło przyszłaby sama do nas , a nie mdlała na środku stołówki- w głosie chłopaka było słychać pojawiające się stopniowo zaciekawienie. Nie tylko on był ciekaw o co tu wszystko chodzi .
- Miriam Mirtis... Nie znam żadnego żniwiarza o tym nazwisku. Może to nazwisko ojca? Choć raczej wątpię. Nikt z nas nie żeni się przecież ze śmiertelnikami. Myślisz , że mogła być skokiem w bok ? - szczere pytanie dziewczyny normalnie mnie zamurowało. Serce przez chwilę stanęło po czym ruszyło szybkim galopem. Aparatura zradzała moje emocje zaczynając piszczeć coraz szybciej. Może nie zauważyli modliłam się uspokając rozszalałe tętno.
- Raczej wątpię - odparł roześmiany chłopak. Gdybym mogła , to w tej właśnie chwili zapadłabym się pod ziemię.
- No to nie wiem. Ale żadna z tych możliwości nie wyjaśnia jej opóźnionego zainicjonowania.- westchnęła niespokojnie dziewczyna. Tak , byłam już na sto procent pewna , że wylądowałam w wariatkowie.
- Dobra nie ma co gdybać. Wszystkiego dowiemy się w swoim czasie . Ważne , że dziewczyna jest bezpieczna i nie długo przejdzie całkowitą inicjację , a teraz pozwólmy jej dalej odpoczywać w ciszy i spokoju. - w słowach chłopaka czaił się jakiś ukryty motyw , ale nie zastanawiałam się nad tym. Gdy tylko usłyszałam szuranie odsuwanego krzesła , dźwięki kroków i otwieranie drzwi , odetchnęłam z ulgą. Dłużej się nie zastanowiając otworzyłam w końcu oczy, odrazu tego żałując.

W drzwiach stał Zack oparty o framugę z diabelskim uśmieszkiem i założonymi rękami.Gorzej być nie mogło.
- Nieładnie tak udawać i podsłuchiwać - mruknął nieźle rozbawiony , zapewne moją miną.
- Nie ładnie to tak rozmawiać o kimś w trzeciej osobie , gdy ten ktoś też to słucha.
- Oj .Kotek ma pazurki .
- Uważaj bo cię podrapie - prychnęłam lekceważąco.
- Ostanio nie byłaś taka śmiała. Może masz mi coś do powiedzenia? - chłopak pytał już tym razem serio , próbując odnaleźć przy tym swoim wzrokiem moje oczy.
- Nie wiem o czym mówisz - szepnęłam zwięźle.
- Oj coś czuję , że masz , ale teraz dam ci spokój . Odpoczywaj. Jeszcze będziemy mieć czas na poważną rozmowę . - nim zdąrzyłam zareagować Zack podszedł do mnie i delikatnie pocałował mnie w czoło.
Z dziwiona leżałam tak , aż zniknął w drzwiach.

Co to do cholery miało być ?!

ŻniwiarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz