Rozdział 22

2.1K 208 7
                                    

Z dedykacją dla remember70

- To ten ? - chyba setny raz usłyszałam dzisiaj to pytanie. Od około godziny krążyliśmy po mieście szukając domu " mojej rodziny" . Żaden , jak dotąd nie pasował do tego , aby udać , że jest to ten i udając , że wchodzę do niego mogłabym się od nich uwolnić. Chłopcy coraz bardziej się niecierpliwili , a mi coraz szybciej uciekał czas. Mogłam teraz tylko liczyć na łud szczęścia.
- To , który dom jest twoich krewnych ? - w głosie kierowcy czuć było kpinę . Nie tylko on nie wierzył w tak wierutne kłamstwo. Sama w nie nie wierzyłam , a co dopiero oni. Już za chwilę miałambym się przekonać , że kłamstwo nie jest moją mocną stroną, jeżeli do tego czasu nic nie wymyślę.

Za oknem lał deszcz . Wycieraczki chodziły w tę i z powrotem . Po chodniku obok nas przebiegła dziewczyna trzymając ręce nad głową , aby uchronić się przed ulewą . Niestety na nic zdały się jej próby. Deszcz siekł niemiłosiernie nie zostawiając na dziewczynie żadnej suchej nitki .

Nagle doznałam olśnienia . Jak grom z jasnego nieba w głowie utworzyło mi się rozwiązanie mojego problemu.

Rzuciłam jeszcze raz okiem na dziewczynę . Wchodziła parę metrów dalej od nas do białego domu z równie białą werandą .
Za nim przystąpiłam do mojego planu pomodliłam się do jakiegokolwiek boga , aby dziewczyna, którą za chwilę miałam włączyć do mojego iście szatańskiego planu okazała się być miła i wyrozumiała.
- Zatrzymaj się ! Proszę...- kierowca skinął głową . Chciałam powiedzieć dziękuję i wyjść , lecz zatrzymała mnie ręka czarnowłosego.
- Hola , a dokąd to ? Jesteś pewna,że to ten dom ? - chłopak patrzył na mnie tymi swoimi przenikliwymi oczami , szukając jakiejkolwiek oznaki kłamstwa z mojej strony.
- Oczywiście. Przed chwilą wbiegła do niego moja kuzynka. Możecie mnie już wypuścić . - odpowiedziałam spokojnie niwelując na twarzy zalążki kłamstwa . W oczach chłopaka widać było , że się waha . Czekałam jeszcze chwilę myśląc o planie B , lecz w końcu chłopak poddał się i niezauważalnie skinął mi głową. Opuścił rękę i posunął nogi robiąc mi przejście do wyjścia .
- Dzięki za podwiezienie i troskę , ale teraz już sobie poradzę. - uśmiechnęłam się delikatnie , ale uśmiech ten nie sięgnął oczu . Kierowca kiwnął mi w lusterku, a reszta uważnie spoglądała na mnie.

Teraz nie było już czasu na zastanowienie . W tej chwili musiałam działać . Szybko otworzyłam drzwiczki samochodu i wybiegłam wprost w ulewę . Deszcz siekł prosto w moje oczy , a podmuchy wiatru rozwiewały przemoknięte znowu włosy . Pędziłam co tchu przez ulicę do mojego celu .

W biegając po schodkach werandy pobieżnie rzuciłam okiem na wygląd domu. Białe ściany idealnie kontrastowały z drewnianymi elementami . Na ganku przy drzwiach stał bujany fotel ,a z obydwóch stron z sufitu zwisały piękne pnące się w dół kwiaty . Za nim zapukałam do drzwi przez myśl przeszło mi , że pięknie żyło by się w takim miejscu.

Drzwi z rozmachem otworzyła mi niedawno widziana dziewczyna. Jedną ręką trzymała drzwi , a drugą suszyła ręcznikiem włosy. Była równie zdezorientowana co ja . Za nim zdążyła cokolwiek powiedzieć rzuciłam się na nią z niedźwiedźim uściskiem. Brunetka chciała protestować i odsunąć się ode mnie , lecz nie pozwoliłam jej na to.
- Proszę udawaj- szepnęłam cicho, prosząc o tak wiele , że aż dech zapierało w piersi - ścigają mnie...Proszę -załkałam pozwalając łzom spływać potokiem po policzkach . Dziewczyna jeszcze chwilę opierała się spięta , lecz słysząc jak szlocham odwzajemniła uścisk zaciągając mnie do wnętrza domu . Trwałam tak jeszcze chwilę pozwalając nieprzerwanie płynąć łzom , mocząc jej na pół suche brązowe fale. Dziewczyna głaskała mnie pocieszająco po plecach szepcząc
, że wszystko już dobrze.
- Dziękuję - wychlipałam między wdechami powietrza .
- Już dobrze - odparła dziewczyna ciągnąc mnie w głąb domu. Z korytarza przeszłyśmy do salonu. W końcu oderwałam się od jej ramienia i wykonując jej gesty siadłam na kanapie. Dziewczyna podała mi do ręki chusteczkę i usiadła na kanapie odwracając się twarzą do mnie .
- Dzięki - odparłam i wydmuchałam mokry nos. Brunetka nie spuszczała ze mnie wzroku . W końcu oddychając uspokiłam się całkowicie . Mogłam teraz skupić się na kolejnym ruchu.
- Dziękuję . Naprawdę dziękuję . Nawet nie wiesz co dla mnie uczyniłaś. Jestem ci dozgodnie wdzięczna .- wyznałam dziewczynie. Jej twarz rozjaśnił delikatny uśmiech .
- Nie musisz . Chyba każdy normalny człowiek w tej sytuacji by ci pomógł - odparła - A tak w ogóle to jestem Janet ( Dżanet ) .
- Miriam . Dla znajomych Mir. - wstałam . Dziewyczyna popatrzała na mnie pytająco .- Będę się już zbierać . Jeszcze raz bardzo ci dziękuję.
- Czekaj . Myślę , że mogłabyś zostać jeszcze trochę i opowiedzieć mi czemu i przed kim uciekałaś - zaproponowała Janet . Nie byłam pewna czy jest to dobry pomysł ,ale w tej chwili potrzebowałam wytchnienia i odpoczynku , a nie ciągłych myśli i obaw czy nikt mnie nie goni.
-Dobrze - odpowiedziałam poddając się . Promienny uśmiech dziewczyny porażał swą siłą wywołując podobny na mojej twarzy . Janet wstała ze swojego miejsca i oznajmiła mi.
- Proszę usiądź , a ja w tym czasie pójdę zrobić nam kubek gorącej czekolady . Pogoda na dworzu taka okropna , więc przyda się nam coś na rozgrzanie ,a wtedy będziesz mogła odpowiedzieć mi swoją historię. - rzuciła pogodnie pędząc do pomieszczenia obok , będącego zapewne kuchnią. Mając chwilę czasu rzuciłam okiem na salon w którym do tej pory siedziałam .

Ściany pokryte były delikatnym błękitem . Meble , jak i podłoga malowały się ciemnymi barwami szarości ,a jedyną kolorową rzeczą w tym pokoju była biblioteczka w budowana w ścianę . Czarny, płaski ekran stał na przeciwko mnie , a okna za nim wychodziły na tą część podwórka , z której było widać jeszcze ulicę . Pokój był bardzo elegancki i nowoczesny . Musiałam natrafić na dość bogatą rodzinę .

Do pokoju wparowała z dwoma parującymi kubkami Janet . Jeden wręczyła mi , a drugi zostawiła sobie . Znów usiadła naprzeciwko mnie i wyczekiwała , aż zacznę swoją opowieść .
- Z góry ostrzegam ,że nie jest to jakaś wciągająca i mega pasjonująca opowieść . Zacznę może od tego , że nazywam się Miriam Mirtis i mam siedemnaście lat . Moja najbliższa rodzina nie żyje od pięciu lat , a sama przez dwa lata uczęszczałam do prywatnej szkoły , którą niedawno opuściłam . Mówiąc ogólnie do tej pory uciekałam przed przeznaczeniem ...Ostatnio dużo podróżowałam , a dzisiaj zmierzając do kolejnego celu podróży zasłabłam i na drodze znaleźli mnie jacyś faceci , którzy chcieli mnie zawieźć do szpitala , lecz gdy odzyskałam przytomność zaprotestowałam i skłamałam , że jestem właśnie w drodze do rodziny . Ci nie wierzyli mi , ale powiedzieli , że odwiozą mnie w takim razie do krewnych . Myślałam , że może w końcu odpuszczą mi i poprostu wypuszczą mnie gdziekolwiek , lecz nadal w kółko jeździliśmy po okolicy i przez szybę zobaczyłam , jak wbiegłaś do domu -przestałam na chwilę mówić zbierając myśli. Wersja dla Janet i tak była okrojona , pomijając istotne dla mnie szczegóły. Nie mogłam przecież powiedzieć całej prawdy. Nabierając powietrze w płuca wznowiłam moją opowieść -Bałam się . Nie znałam ich , a na zewnątrz robiło się coraz ciemniej . Spróbowałam , więc udawać , że jesteś moją kuzynką i takim o to sposobem udało mi się uciec. Przepraszam ,że cię w to wciągnęłam , ale nie miałam innego wyjścia ...Hyymm myślę , że to by było na tyle . Od tego momentu znasz dalszy ciąg tej historii. - skończyłam mój monolog patrząc beznamiętnie w oczy dziewczyny.
-Och.- westchnęła smutno Janet i nie czekając na moją reakcję przytuliła mnie .
- Możesz zostać u mnie na noc -szepnęła mi do ucha . Odsuwając się ode mnie i rzuciła jeszcze za nim zniknęła na korytarzu.
- Moi rodzice wracają dopiero za tydzień tak , więc się niczym nie przejmuj . Możesz śmiało u mnie przenocować. - i zniknęła , a chwilę później usłyszałam skrzypnięcia przypominające chodzenie po schodkach . Siedziałam jeszcze chwilę myśląc o dzisiejszym dniu dopóki do pokoju nie wróciła brunetka niosąc w rękach gruby koc , poduszkę i ręcznik.
- Proszę tu masz rzeczy do spania , a jakbyś chciała to zaraz na lewo jest łazienka z której możesz skorzystać . Gdybyś czegoś potrzebowała będę w swoim pokoju na piętrze po prawej stronie . Dobranoc . Miłych snów.- uśmiechnęła się i zniknęła na dobre . Mając do dyspozycji łazienkę z chęcią z niej skorzystałam , szybko rogrzewając się gorącym prysznicem i przebierając się w ciepłe , suche ubrania , które miałam spakowane do plecaka.

Nie trwało to długo, a spałam już głębokim , mocnym snem . Nie zauważyłam nawet , że Janet przyszła sprawdzić co robię i , gdy do mnie zajrzała spałam już na co uśmiechnięta sama poszła się położyć .
~~~~
- Niee!!!-wykrzyczeli przyjaciele , lecz było już za późno.
Duszę na wieczność okrył mrok.


ŻniwiarzeWhere stories live. Discover now