pędzlem i ołówkiem. WOLFSTAR...

By _marauderperson_

13.9K 1.2K 690

Remus Lupin jest introwertycznym chłopakiem, który kocha malować i rysować, nienawidzi wuefu, a jedyna znajom... More

0 - przedstawienie postaci + notka autora.
1 - leaf.
2 - ice.
3 - running time.
4 - twisted ankle.
5 - volleyball training.
6 - great parents.
7 - pajamas.
8 - message.
9 - coming out.
10 - morning.
11 - (not) aware.
12 - just holding hands.
13 - birthday date.
14 - brothers love.
15 - broken soul.
17 - cold hospital.
18 - the biggest support.
19 - love from the window.
20 - break up.
21 - red car.
22 - surprise. (ostatni rozdział)
23 - podziękowania.
24 - nowe fanfiction.

16 - volleyball match.

580 47 36
By _marauderperson_

Remus szedł oglądać międzyszkolny mecz siatkówki. Tak, też nie sądził, że kiedyś to się zdarzy, ale jego chłopak go zaprosił, więc nie miał innego wyboru, jak spędzić sobotnie popołudnie na widowni (tak, w to, że ma chłopaka, również nie dowierzał). Właściwie to zapowiadał się przyjemny czas. Regulus razem z Bartym mieli się do nich przyłączyć i wspólnie oglądać Pottera i Rosiera na boisku.

Wow. Miał znajomych. On, ten introwertyczny Remus Lupin, miał znajomych. I chłopaka. I wreszcie nie odtrącał ludzi, którzy chcieli dobrze. To właśnie było jego błędem w poprzedniej szkole. Po jego coming oucie jako osoby trans, wiele osób miało z tym problem i stało się to sensacją, przez co przestał być tą niezauważalną dziwną dziewczyną, zakochaną w rysowaniu, która jest samotniczką. Stał się widoczny, ale niekoniecznie w dobrym znaczeniu tego słowa.

Jedna osoba tylko chciała mu pomóc - Peter Pettigrew. Jako osoba niebinarna używająca zaimków he/they, Peter był wstanie zrozumieć. Ale Remus go odtrącił. Zmienił szkołę, żył przez spory jako ten samotnik zakochany w rysowaniu, którego nikt nawet nie kojarzy, a później spotkał Regulusa. To nie była jakaś wielka przyjaźń ni nic, po prostu znajomość i wspólna pasja, ale te rozmowy w sali plastycznej na temat sztuki, ich prac, ale też zwykłego szkolnego życia, bardzo mu pomagały. A teraz miał też Syriusza.

Czuł, jak jego życie nabierało tempa, mimo, że te wszystkie rzeczy wydawały się takie zwyczajne i typowe, jako że był w liceum, a związki i chodzenie na mecze znajomymi nie jest niczym nadzwyczajnym w życiu licealistów.

Wstał z łóżka i zaczął się szykować do wyjścia. Tradycyjnie nałożył jeden ze swoich wielu swetrów, których miał całą kolekcję. Dziś postawił na ten w brązowo-beżowe paski. Do tego wyciągnięte, sprane niebieskie baggy dżinsy. Obejrzał się w lustrze i przetrzepał dłonią włosy. Uśmiechnął się lekko. Czuł się dobrze. Czuł się sobą.

Gdy dotarł pod szkołę ujrzał Syriusza i Regulusa czekających pod głównym wejściem. Ten drugi wyglądał trochę jak nauczyciel w swoim prochowym płaszczu i materiałowych spodniach. A Syriusz... oczywiście miał na stopach glany a na ramionach skórzaną kurtkę. Dzisiaj top zamienił na T-shirt z logiem AC/DC, ku lekkiemu zawiedzeniu Remusa, bo TEN BRZUCH. Jednak nie miał co narzekać, bo w dziurach szerokich ciemnych dżinsów widać było kabaretki, a na powiekach miał eyeliner.

- Pięknie wyglądasz, Remi. - powiedział Syriusz, a Lupin odruchowo spojrzał na swój stary sweter, który w porównaniu z ekstragawanckim stylem Syriusza, czy elegancją Regulusa wydawał się taki nijaki.

- Ty piękniej, Syri.

Pocałowali się przelotnie w usta, co wywołało motylki w brzuchu Remusa. Wciąż nie dowierzał.

- Nie chcę przeszkadzać. - Regulus odchrząknął. - Ale czy ten autobus nie ma przypadkiem loga twojej byłej szkoły?

Szatyn obejrzał się na parking.

- Cholera.

Co więcej, Peter Pettigrew, który niósł tacę z ciastkami, właśnie im machał.

Remus niepewnie odmachał. Peter nie wyglądał na zrażonego ni nic. Wręcz przeciwnie- uśmiech zdobił jego twarz, wydawał się zadowolony, że go widzi.

- Cześć, Remus! - powiedział. - Świetnie wyglądasz.

- Dzięki. Ty też.

- Może nas przedstawisz? - zasugerował Syriusz.

- Och, jasne. Syriusz, to Peter, chodziliśmy kiedyś razem do szkoły. Peter, to Syriusz, mój...

- Chłopak. - odpowiedział Black.

- Tak, właśnie. - potwierdził Lupin. - Chłopak.

Peter uśmiechnął się.

- No, no widzę, że Ci się układa, Lupin. Ty masz chłopaka, a ja przez ten czas zdążyłom odkryć, że jestem aroace i związki to nie moja bajka.

- Zaraz, jakich zaimków używasz, bo nie chciałbym się pomylić? - zapytał Syriusz, a Remus jakoś poczuł ciepło na sercu. Pytanie o zaimki, to dokładnie to, co pragnął usłyszeć zanim zdecydował się na coming out, zanim to wszystko sobie poukładał.

- On/ono, możesz mówić dowolnie. - odpowiedział Peter.

Cała czwórka skierowała się w stronę sali gimnastycznej, rozmawiając o różnych bzdetach. Nie było tragicznie, stwierdził Remus w myślach. Peter chyba nie miał zamiaru wracać do ostatnich dni Remusa w wcześniejszym liceum, a Lupinowi podobał się taki obrót zdarzeń.

Usiedli na trybunach i Remus zaczął się rozglądać po sali. Dostrzegł Lily Evans, byłą dziewczynę Jamesa, która - tak jak Peter - odkryła, że jest aroace i Mary Mcdonald - jej przyjaciółkę - obie pogrążone w rozmowie. W drugim koncie zauważył tą dziewczynę od kawy - chyba Marlene, jeśli pamięć go nie myliła - która trzymała rękę Dorcas Meadowes, ubranej imprezowo, jak zawsze. Pand Rosier właśnie przysiadło koło Regulusa. Brakowało tylko...

- Ej widział ktoś Barty'ego? Chyba już tu powinnien być? - zapytał Regulus patrząc na zegarek.

***

Mecz zaczął się pół godziny temu i na razie rozegrane zostały dwa sety. Wynik 1:1. Evan był w świetle reflektorów, zdobywając trzy punkty zagrywką. Potter wyglądał zjawiskowo, jak zawsze, z tymi swoimi włosami i normalnie Regulus skupił by się właśnie na tym. Tylko, że obecnie jego skupienie zajmował Barty, a raczej jego brak tutaj. Nie odbierał telefonu, ani nie odpisał na wiadomości, przez co Reg zaczynał się martwić.

Rozejrzał się jeszcze raz. Sprawdził po raz kolejny telefon. Nic. Zapewne nic się nie stało, może po prostu ojciec mu zabronił przyjść, czy coś podobnego, ale Regulus nie mógł nic poradzić, że odczuwał lekki niepokój.

Tymczasem na boisku Evan właśnie zrobił idealny atak, zdobywając punkt. Teraz zagrywać miał Potter, więc Regulus postanowił skupić się na meczu i przestać niepotrzebnie się przejmować.

Śledził każdy ruch jego dłoni, kiedy ten uderzał w piłkę. Ma zgrabne i smukłe dłonie, przeszło mu przez myśl.

- Ciasteczko? - zaproponowało Peter Pettigrew.

Regulus wziął ciastko, które rozpływało się w ustach i pogrążył się w śledzeniu po części piłki i Pottera - który, tak na marginesie, poza dłońmi miał również niesamowicie zgrabny tyłek - a po części konwersacji swojego brata i Remusa.

Cieszył się, że zostali parą. Syriusz zasługuje na szczęście, Remus tak samo, a choć są swoimi przeciwieństwami, to świetnie do siebie pasują. Jednakże towarzyszyło mu też to lekkie ukłucie zazdrości, które przypominało, że jego brat ma chłopaka, a on nie.

Drużyna przeciwna zdobyła punkt po nieudanym bloku Wilkesa i teraz na zagrywce był Evan, a Syriusz właśnie zaprosił Remusa na noc filmową. Regulus doprawdy nie wiedział już na czym skupić swoją uwagę.

Cały mecz minął zaskakująco szybko, o wiele szybciej niż się spodziewał. Końcowy wynik to 3:2 dla drużyny Pottera. Regulus podniósł się z krzesła i zbiegł na boisko z zamiarem pogratulowania mu i Rosierowi. W jego ślady poszli inni, nawet Peter, którego chyba mało odchodził mecz, a bardziej zależało mu na przynależności do tłumu. Po chwili wszyscy ściskali drużynę. Regulus poczuł pewną przyjemność z tego powodu. Wygrali mecz, Evan miał swój debiut, a on był wśród dobrych ludzi. Było naprawdę w porządku.

Przytulił Jamesa i powiedział z naciskiem na drugie słowo:

- Gratulację, Jamie.

Okularnik, o ile wzrok go nie mylił, przygryzł wargę. Regulus już miał coś dodać, ale przerwała mu Dorcas Meadowes, ubrana w zieloną obcisłą sukienkę przed kolano i glany - wyglądała tak, jakby impreza już trwała w najlepsze. Jej dłoń ściskała blondynka w przy dużej białej koszuli.

- Kto wpada do mnie na imprezę? - rzuciła Dorcas.

- My idziemy na noc filmową do mojego łóżka. - oświadczył Syriusz, a Reg zauważył jak policzki Lupina przybierają buraczkową barwę.

- A ja jadę do domu Barty'ego. - stwierdził Evan, a w jego głosie słychać było niepokój i troskę. - Skoro nie odpisuje ani nie oddzwania, to muszę sprawdzić czy wszystko okej. Obiecał, że przyjdzie zobaczyć mój pierwszy mecz.

- A ja będę! - zawołał James. - Reggie?

Regulus zastanowił się chwilę. Matka będzie wkurzona. Cholernie. Ale z drugiej strony i tak będzie, niezależnie od tego czy wróci przed 12, czy po 20. W końcu przyszedł na ten mecz bez jej pozwolenia.

- Będę. - powiedział i rzucił uśmiech Jamesowi.

***

Przekroczył próg domu Dorcas razem z Potterem obok. Od razu ujrzał tłok uczniów i nie tylko, bo kilka osób po dwudziestce też się znalazło. Stoliki z alkoholem były rozstawione w różnych kątach pomieszczenia. Przy jednym z nich zauważył Pand Rosier pogrążone w rozmowie z Mary i Lily.

- Idę przynieść nam jakiś alkohol. - powiedział okularnik i nie czekając na odpowiedź, skierował się w stronę jednego ze stolików.

Regulus rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu. Było tłoczno. Strasznie tłoczno. Poza Pand i dziewczynami nie znał nikogo, a ich też jedynie przelotnie, z widzenia. Teoretycznie ci wszyscy ludzie chodzili z nim do szkoły, ale poza Bartym, Evanem, Remusem i Potterem nie miał innych znajomych. Większość przerw czy okienek spędzał w sali plastycznej z Lupinem, gdzie było cicho i przyjemnie.

W domu Meadowes natomiast zdecydowanie cicho ani przyjemnie nie było.

Było głośno, gorąco, spoceni ludzie przeciskali się popychając go przy tym, a on właśnie stracił Jamesa z pola widzenia.

Czuł się bynajmniej źle i miał ochotę jak najszybciej stąd wyjść. Brakowało mu przestrzeni i powietrza. Nie chciał jednak zostawiać Jamesa samego, więc przecisnął się do kanapy i usiadł biorąc głęboki wdech. Przecież to tylko ludzie. Dużo ludzi w małym pomieszczeniu.

James po krótkiej chwili, która dla Rega była jak wieczność, dosiadł się do niego z dwoma papierowymi kubeczkami w ręku.

- Proszę, Reggie. - powiedział, wręczając mu jeden z kubków.

- Dzięki. - odpowiedział sztywno, wciąż nerwowo rozglądając się po pokoju. - Dobry mecz. - rzucił, próbując tym samym zapomnieć o tłumie i o tym, że oprócz Jamesa na tej kanapie kilkanaście centymetrów od niego siedziały trzy inne osoby.

- Też tak uważam. Szczerze chyba dawno tak dobrze nie graliśmy, jak dzisiaj. Tamtym rok był porażką, poczynając od fatalnego zaczęcia sezonu, ale w ten zapowiada się nieźle. W ogóle Evanowi chyba sprzyja klimat zawodów, bo jeszcze nigdy nie grał tak dobrze. Niemal każde odbicie było idealne.

Black starał się słuchać uważnie każdego wypowiadanego przez niego słowa. Naprawdę się starał. Ale doprawdy jest to niezmiernie trudne, kiedy wszyscy głośno gadają, muzyka dudni z głośników, a para siedzącą obok zaczyna się namiętnie całować dosłownie 3 centymetry od ciebie i aż czujesz jak kanapa się porusza.

Miał już wstać i oświadczyć, że idzie się przewietrzyć, kiedy James (podejrzewał, że chyba ma moc czytania w myślach) zapytał:

- Chcesz się stąd wyrwać?

- O boże, tak. - powiedział Regulus, szybko podnosząc się z kanapy.

Wyszli z budynku, a on od razu złapał głęboki oddech, wciągając tyle tlenu, ile się da. Było zdecydowanie chłodniej i puściej. O wiele lepiej.
Dopił jednym łykiem alkohol, który miał w kubeczku i wyrzucił go worka.

- Chodź. - James pociągnął go dłoń, co wywołało lekkie rumieńce na jego twarzy.

- Gdzie mnie zabierasz?

- Na spacer w świetle księżyca.

Reg przygryzł delikatnie wargę. James był taki... taki. Trudno to określić. Miał poczucie humoru, a było one w punkt. Był piękny, niesamowity - piękne włosy, czekoladowe oczy, niesamowite usta, które pragnął pocałować, choć jego piękność nie kończyła się na zewnątrz. Wręcz przeciwnie - jego dusza była jeszcze piękniejsza. James Potter był miłym człowiekiem z natury. Był kimś wyjątkowym. Świetnie grał w siatkę i chyba był najlepszym kapitanem. A o tym, że miał zgrabne dłonie i był najzwyczajniej w świecie cholernie przystojny, chyba nie trzeba wspominać. Jednak przede wszystkim James Potter był romantykiem i było to widać w jego sposobie postrzegania tych wszystkich prostych rzeczy. Regulusowi niezmiernie się to podobało.

Szli powoli i rzeczywiście patrzyli się w księżyc. Cały czas trzymali swoje dłonie i nawet jeśli okularnik nie był tego świadomy, Reg nie zamierzał go uświadamiać. W końcu doszli do parku.

- Chodźmy nad jezioro. - zaproponował Black.

- Zaciszne jezioro, patrzenie się w gwiazdy, półksiężyc. - wymienił Potter. - Widzę, że nadajemy na podobnych falach, Reggie.

Regulus uśmiechnął się i usiadł na jednym z kamieni przy brzegu.

- Noc jest taka tajemnicza. Ale piękna.

- Tak. - potwierdził okularnik. - Trochę jak ty.

Reg wsadził sobie kosmyk włosów za ucho. Często miał taki odruch, kiedy nie wiedział co odpowiedzieć. Tym bardziej, że nie miał pojęcia, czy też poprawnie zinterpretował wypowiedź chłopaka. Czy Potter uważał, że jest tajemniczy, czy piękny? Czy jedno i drugie?

Czasem ich rozmowy zamieniały się w flirt, a i owszem, ale tym razem było jakoś inaczej. Może to przez późną porę, a może przez to, że byli całkowicie sami w parku i blask księżyca był jedynym światłem.

- Jesteś piękny, Reggie. - powiedział James, a serce młodego Black natychmiast przyśpieszyło.

James Potter, ten popularny, miły i pomocny dla wszystkich, niewyobrażalnie przystojny chłopak, uważał, że on, Regulus Black- wywodząca się z bogatej rodziny, ale nieszczęśliwa artystyczna dusza - jest piękny. P i ę k n y.

- Naprawdę, Reggie, przestań kwestionować to w swojej głowie, bo to prawda.

Regulus przygryzł policzek i spojrzał okularnikowi w oczy.

- Też jesteś piękny, Jamie. - powiedział, utrzymując kontakt wzrokowy. - Bardzo.

I wtedy ich usta zetknęły się w nieco chaotycznym, ale dla nich samych idealnym pocałunku. Usta Pottera były miękkie i delikatne, aż Regulus poczuł się niegodny tej niesamowitości. Szybko jednak wyzbył się tej myśli skupiając się na przyjemności, która była nie z tej ziemi.

Księżyc rzucał poświatę na ich twarze, obecnie niemal złączone w całość. Idealnie się zgrywali, tak jakby to było ich przeznaczenie. Niestety, człowiek  jest również przeznaczony do oddychania, więc musieli przerwać pocałunek, aby nabrać powietrza.

Regulus rzucił niepewny uśmiech Jamesowi, a ten go odwzajemnił. Położyli dłonie na trawie i chwycili się malutkimi paluszkami, a lekkie zadowolenie nie schodziło im z twarzy. Nagle w kieszeni Blacka zawibrował telefon. Wyjął go, aby odczytać wiadomość i mina mu natychmiast zrzedła, co nie umknęło uwadze Pottera.

- Reggie? Co się stało? - zapytał. - To twoja matka? Ma jakiś problem, czy...

- Nie, to nie ona. - przerwał mu Reg. - To Evan.

Okularnik spojrzał na niego wyczekująco, więc ten wziął wdech i oświadczył:

- Barty jest w szpitalu.

[AN] wrzuciłam świąteczne one-shoty, jeden z wolfstar, drugi z jegulus, więc jeśli ktoś chce,.to zachęcam do przeczytania.
~Alex~

Continue Reading

You'll Also Like

60.3K 4.6K 53
Do dworu Blacków pewnego dnia wprowadza się młody chłopak. Ma on za zadanie nauczać zaklęć pierworodnego syna pana tego dworu. Młodzieniec skrywa jed...
19.8K 1.6K 18
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
7.6K 554 27
completed - [ harry potter x draco malfoy ] Niektóre rzeczy jak i osoby w naszym życiu są dla nas jedną, wielką zagadką. W życiu Harry'ego również p...
237K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...