RiP: Read in Peace | RECENZJE

By wildisthewind6

24.2K 2.4K 3K

Recenzownia "RiP: Read in Peace" - wymagająca, merytoryczna, bezkompromisowa i niebojąca się wskazywać autoro... More

Witamy w RiP: Read in Peace ☠️📚
Regulamin RiP 2.0
@wildisthewind6 - recenzentka
@Angulea - recenzentka
@_Lulu_pisze_ - recenzentka
@Celt85 - recenzent
@Porcelanowysloik - recenzentka
@Sugardemononme - recenzentka
@SzalonyIntrowertyk - recenzentka
@olek_zielonka_autor - recenzent
@Inna_str_ona - recenzentka
@Paola-Vea - recenzentka
@Chodznastrone - recenzentka
@Kattakan - recenzent
@myslezeniemysle - recenzentka
@Susumemy - recenzentka
@LegasowK - recenzentka
@Catbookish - recenzentka
Amano - reviev
Dziesięć objawów depresji - review
Tony Angel - Piekielna tożsamość - review
Ice Breaking - review
Cień naszych win - review
W blasku żywiołu. Błyskawica - review
Wszystko, co odbiera mi oddech - review
Upierz - recommendation
Poznaj naszą rodzinkę - review
A&A - review
Kiedy usta twoje. Sprzedany - review
Zaczarowane technikum - review
Wszystko, co odbiera mi oddech - review
Pomiędzy Jawą a Mgłą: Wilk i Tojad - review
Czas czarnego słońca - review
Bez Rhys - recommendation
Jej mroczna dusza - review
Looking for Love - review
*** - review
Konstruktorzy światów - review
Who Am I? - review
Hero in You - review
Śmierć na dwóch kołach - review
Tilda - review
Zaprzyjaźnianie się - review
Dobrawa eM - review
Komisarz Wilk - review
Gra o serce - review
Nadludzie - review
Wilk i Tojad - recommendation
Nietypowe Halloween - laudacje
Typowe Halloween - laudacje
Kolekcjoner wspomnień - review
Motyl na szpilce - review
Skrywane moce - review
Gra o tort - review
Pomornik - review
Pettsitterka - review
Ogień zemsty - review
Urodzona w Halloween - recenzja
Zapraszamy do RiP 3.0

Pstrokate tulipany - review

381 47 85
By wildisthewind6

Tytuł: „Pstrokate tulipany" (obecnie 22 rozdziały)

Autor: FilipZajac27

Gatunek: obyczajowy

Recenzentka: inna_str_ona

Współpraca: Sugardemononme

Redakcja i korekta: LegasowK, wildisthewind6

Znacie te opowieści, które czytają się szybko, ale w głowie zostawiają tyle pytań, że nie chcą zbyt szybko opuścić czytelnika? „Pstrokte tulipany" to jedna z takich historii. Łączy w sobie elementy baśniowe z rzeczywistym światem. Ta książka, tak wyróżniająca się na tle wattpadowych dzieł, zmusiła mnie do poeksperymentowania z samą formą recenzji, więc będzie inaczej niż do tej pory.

Chciałabym zacząć słowami Autora „Pstrokatych tulipanów":

„Bardzo dziękuję wszystkim, którzy czytają moją powieść. Od lat staram się, by moje historie zostały opublikowane przez porządne wydawnictwo, niestety, z racji niestandardowości tematów jakie poruszam, jest to trudne".

I „niestandardowość" jest w tym przypadku łagodnym określeniem, bo Autor, pod przykrywką komedii, porusza tematy kontrowersyjne i trudne. Powieść nie pozwala czytelnikowi na obojętność, zmusza do głębszej refleksji nad stanem społeczeństwa i formami miłości.

Alicję i jej rodziców, poznajemy tuż po napisaniu przez dziewczynę matury, kiedy czeka na wyniki rekrutacji na uczelnie. Ojciec, monter oraz nieodzowny „pan i władca pilota", niczym Ferdek Kiepski przemierza kanały, aby stwierdzić: „Nic nie ma w tej tiwizorni!". W kółko przeżywa emocje, oglądając „Czterech pancernych" i „Janosika". Mama pracuje jako ekspedientka, a po godzinach króluje w kuchni. Naturalnie nie pogardzi soczystą plotką:

„(...) Bo widzisz, moja koleżanka, to też miała córkę i ona się... no wiesz... zakochała w takim jednym. Chłopak był normalny, ale coś z nim było nie tak, no i wiesz jak to... bo oni mieszkali razem i zaczęli – ściszyła głos. – Spali w jednym pokoju – wyszeptała i wróciła do normalnego tonu. – No i wiesz, on miał jakiegoś HIV-a, czy coś i ona później przez to choróbsko jakiegoś udaru dostała i dziś to jej rodzice ślinę z brody muszą wycierać, bo ona to już nie potrafi i sobie tak myślę...".

Trudno sobie wyobrazić bardziej karykaturalny duet. Choć poczciwi i kochający, bardzo odstają od współczesnego świata. Alicja wydaje się niezwykłym darem od losu – dość inteligentna, otwarta, rozsądna i ładna, jednak ku niezadowoleniu rodziców, ciągnie ją do wegetarianizmu, co próbują jej wytłuc z głowy „przy pomocy tłuczka do mięsa". Po prostu, zmuszają ją do przygotowywania mięsnych posiłków, w myśl idei, że złożone problemy mają proste rozwiązania. Dziewczyna wydaje się wolna od rodzinnego dziedzictwa, choć potem okazuje się, że pewne uprzedzenia się za nią ciągną.

Od pierwszych rozdziałów towarzyszyło mi uczucie baśniowości opowieści. Postacie ciosane grubą kreską, na ogół dobre albo złe. I Wrocław, w którym bezdomni ratują nieznane dziewczyny przed bandą naciągaczy. Przywodzi to na myśl „Ciemno, prawie noc" Joanny Bator i jej kociary. Nie wiem, czy ten motyw będzie się powtarzał. Ale może warto 😊

Kiedy Alicja po raz pierwszy spotyka Czarka, jest w trakcie poszukiwań pokoju do wynajęcia. Najpierw pojawia się żółta róża, a dopiero potem chłopak. Zresztą kwiaty towarzyszą mu na każdym kroku. Niczym u baśniowej Bestii stają się symbolem piękna jego duszy i delikatności życia. Łatwo uszkodzić płatki róży, tak samo można zmienić człowieka. Tu dochodzimy do sedna. Czarek ma lekką niepełnosprawność intelektualną. Nieprzypadkowo jego ulubione kwiaty to pstrokate tulipany. W siedemnastowiecznej Holandii takie egzemplarze były warte fortunę ze względu na ich rzadkość i unikalny wygląd, który był skutkiem choroby wirusowej, o czym wtedy oczywiście nie wiedziano (posiłkowałam się Wikipedią, hasła: pstrość tulipanów, pstrość kwiatów). Chłopak, tak samo jak jego ukochane kwiaty, pomimo swej choroby jest wartościowy i piękny, może nawet cenniejszy od „zwykłych tulipanów".

Przyczyną stanu chłopaku, według wersji, którą opowiada jego matka, była bójka w przedszkolu, kiedy to Filipek popchnął go na grzejnik, co spowodowało wylew i uszkodzenie mózgu. Chyba pierwszy raz spotykam się z takim zabiegiem, żeby Autor użyczył swojego imienia postaci epizodycznej, która w pewnym sensie stwarza bohatera, takim jakim go poznajemy. A więc dzieje się to podwójnie, i z pozycji pisarza, i z pozycji uczestnika zdarzeń.

Wracając do stanu zdrowia Czarka, poprosiłam o komentarz naszą RiP-ową specjalistkę do spraw medycznych – Sugardemononme. Sugar niedawno rozpoczęła pracę jako lekarz stażysta, ze względu na charakter wykonywanych obowiązków woli pozostać anonimowa. A oto jej ocena:

„Ze względu na moją pracę zostałam poproszona o pomoc w ocenie.

Sytuacja, w jakiej Czarek nabył upośledzenie umysłowe jest prawdopodobna. Wylew krwi do mózgu może spowodować zmiany w charakterze, w zależności od miejsca wynaczynienia. Jest to trochę naciągane i dramatyzowane momentami, ale ostatecznie nie mamy do czynienia z medycznym fanfiction. Musimy wziąć pod uwagę, że nie wszystko, co mówią postacie (Judyta, Alicja) jest niezbitą prawdą: one przedstawiają to z punktu widzenia zwykłego, normalnego człowieka, a nie lekarza referującego na odprawie swego pacjenta.

Niepełnosprawność umysłową stopnia lekkiego (bo z taką mamy do czynienia w książce) może być nabyta. Występuje z częstością 1-3% w populacji i jest to najczęstszy typ (ponad 85%). Na jej pojawienie się mają wpływ czynniki genetyczne, czynniki zaistniałe w okresie ciąży i okresie okołoporodowym, czynniki działające we wczesnym okresie rozwojowym (m.in. urazy – jak w przypadku Czarka) a także zaniedbanie fizyczne, emocjonalne czy brak stymulacji rozwoju.

Osoby z niepełnosprawnością w stopniu:

1.      Lekkim: w dorosłości nie przekraczają ogólnego poziomu rozwoju umysłowego dziecka 12-letniego, a ich dojrzałość społeczna – dziecka w wieku 17 lat,

2.      Umiarkowanym: w dorosłości nie przekraczają ogólnego poziomu rozwoju umysłowego dziecka 8-letniego, a ich dojrzałość społeczna – dziecka w wieku 10 lat,

3.      Znacznym: w dorosłości nie przekraczają ogólnego poziomu rozwoju umysłowego dziecka 5-6 letniego, a ich dojrzałość społeczna – dziecka w wieku 7-8 lat,

4.      Głębokim: w dorosłości nie przekraczają ogólnego poziomu rozwoju umysłowego dziecka 3-letniego, a ich dojrzałość społeczna – dziecka w wieku 4 lat.

Źródło: Gałecki, Psychiatria, 2018, s.370-371

Zaburzenia psychiczne u osób z niepełnosprawnością intelektualną występują 3-4 razy częściej. Możemy do nich zaliczyć: zaburzenia zachowania i emocji, nastroju, lękowe, nadruchliwość. Zdarzają się zaburzenia kontroli impulsów, zachowania agresywne i stereotypowe, także o typie samouszkodzeń.
Autor zasługuje na pochwałę, bo Czarek jest opisywany dość konsekwentnie. Chłopak był w stanie podjąć pracę w kwiaciarni, a więc z pewnością kwalifikuje się do niepełnosprawności w stopniu lekkim. Czasami wydaje się aż nazbyt infantylny w opisywanych sytuacjach (bawienie się w piaskownicy przez mężczyznę 19/20 letniego mnie nie przekonuje), ale myślę, że jest to efektem braku doświadczenia w prowadzeniu takich historii lub braku sensownego feedbacku od czytelników. Chciałabym w tym momencie zaznaczyć, że właściwe wykreowanie i poprowadzenie w historii postaci obarczonej niepełnosprawnością nie należy do łatwych zadań".

Komentarz powstał na podstawie obecnie opublikowanych rozdziałów (dwudziestu dwóch). Nie wykluczam też, że relacja matki chłopaka może nie być prawdziwa.

Zrządzenie losu sprawia, że dziewczyna wynajmuje pokój w mieszkaniu matki Czarka. Alicja początkowo odrzuca chłopaka, nie bardzo wie, jak powinna się przy nim się zachować, więc unika go, jak tylko może. Potem, pomimo dziecięcego zachowania oraz infantylności, zaczyna go doceniać i powoli ich relacja przeradza się w przyjaźń, a może i coś więcej.

Z jednej strony mamy powoli rozwijający się romans, a z drugiej w głowie pojawiają się wątpliwości. Czy dorosła osoba może być w związku z kimś, kto mentalnie wydaje się dzieckiem? Czy nie jest to wykorzystywanie? Z drugiej strony, przecież każdy ma prawo do miłości. Historia staje się niewygodna, ale i wciągająca, bo chcemy poznać decyzję Alicji.

Wyczuwa się tu podobieństwo do „Lolity" Vladimira Nabokova, gdzie dojrzały mężczyzna zakochuje się w nastolatce. Pomimo tego, że to, co robi, jest złe, poznając jego perspektywę czytelnik zaczyna współczuć bohaterowi. W przypadku „Pstrokatych tulipanów" Alicja szybko budzi sympatię, co powoduje dysonans, kiedy obserwujemy, jak powoli zaczyna darzyć uczuciem właściwie dziecko, choć w ciele dorosłego mężczyzny.

Nie jest to aż tak kontrowersyjne jak w „Lolicie", ale jednak. Do tego wszystko wydaje się półrealne, ukryte pod baśniową otoczką. Chłopak, pomimo swoich niedostatków, posiada niemalże magiczną umiejętność określenia charakteru człowieka zaledwie po jednym spojrzeniu. Jednak tak samo jak u wielu wampirzych amantów czytających w myślach, dar zawodzi w przypadku ukochanej.

Stanowi to o pewnej wyjątkowości Alicji, ale też świadczy o jej prawdziwości. Mam wrażenie, że została wykreowana na jedyną postać, która jest w stanie się zmienić, ma wiele wątpliwości. Po prostu jest jedyną prawdziwą osobą w czarno-białym świecie (tak jak jej imienniczka, która wpadła do króliczej nory). W tym kontekście Czarek staje się odpowiednikiem Szalonego Kapelusznika. Czy to przypadek, że nieustannie proponuje Alicji herbatkę i trzyma w pokoju zabawkowy serwis, a jego zachowanie oraz wypowiedzi są pozornie pozbawione sensu?

Nie można pominąć też matki Czarka, która w powieści pełni rolę złej wiedźmy (albo Królowej Kier, jak kto woli). Choć przy pierwszym spotkaniu, wydaje się wzorem opiekunki, to po tym, jak Alicja podpisuje umowę wynajmu, ukazuje swoje prawdziwe oblicze. Jest egocentryczna, brutalna wobec dzieci i wścibska. Tik chłopaka (ruch głowy na jedną stronę) ma źródło w wymierzanych przez nią „policzkach". To wzbudziło moje wątpliwości, czy opowieść o Filipku i grzejniku to rzeczywiście prawdziwa wersja zdarzeń, a może jednak „zatrute jabłko" Judyty?

Autor bez wątpienia potrafi zmusić czytelnika do refleksji oraz zaprosić do dyskusji na tematy trudne, ale też ważne i aktualne. Prowadzi narrację tak, że właściwie z każdym kolejnym rozdziałem pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. I robi to w naprawdę dobrym stylu, bez patetyzmu, wykładów, zbędnego zanudzania, po prostu zamyka te kontrowersje w delikatnej opowieści miłosnej, otulonej kwiatami, pizzą hawajską i herbatką.

Opowieść jest przepełniona symboliką oraz podtekstami. Im dłużej o niej myślę, tym więcej rzeczy zaczynam dostrzegać i podejrzewam, że w następnych rozdziałach Autor poukrywał kolejne smaczki.

Co do kwestii językowych, zauważyłam kilka rzeczy, nad którymi warto popracować:

1.  Zapis dialogów – zaczynają się od dywizów (-), a powinny od półpauz lub pauz (czyli „–" lub „—" zamiast „-"). Jeżeli po wypowiedzi następuje czynność mowy (rzec, powiedzieć, wyszeptać, krzyknąć itp.), to zapisuje się ją z małej litery, bez kropki po słowach postaci. W pozostałych przypadkach zdanie się kończy odpowiednim znakiem interpunkcyjnym, a po myślniku zaczyna się znów wielką literą;

2.      Zapis przemyśleń bohaterki – zaznaczane są wyłącznie cudzysłowem. Brakuje większego oddzielenia od tekstu. Wystarczyłoby wrzucenie ich do nowego akapitu i dodanie zdania wprowadzenia lub analogicznie jak w dialogu dodanie czasownika „pomyślała";

3.      Niefortunne sformułowania – zdarza się, że mieszają się znaczenia słów lub wyrażeń.

Na przykład:

•        „(...) i z furią pełną gniewu wbiła palec w pierś mężczyzny (...)" – w tym przypadku już sama furia implikuje wściekłość/gniew, nie ma potrzeby tego uzupełniać oczywistością. Takie sformułowanie pojawia się w tekście przynajmniej dwukrotnie;

•        „W swoim pokoju przeglądała oferty mieszkań i umawiała spotkania na pierwsze widzenie" – słowo widzenie budzi raczej jednoznaczne skojarzenie z odwiedzeniem więźnia, w znaczeniu poszukiwania mieszkania do wynajęcia jest użyte niewłaściwie. Czasem jest tak, że użycie wyrazu w nowym kontekście sprawdza się w tekście literackim. Natomiast w tym przypadku słowo „widzenie" jest zbyt rozbieżne z „oglądaniem mieszkań", przecież nie oznacza ono wyboru celi, a spotkanie z jej mieszkańcem.

Pisząc tę recenzję, nie mogę pominąć faktu, iż Autor ma spory talent do wplatania w tekst akcentów humorystycznych:

„ – Panie Boże[.] – [P]ani domu chwyciła męża i córkę za dłoń. – Nasze słonko! Pobłogosław to jedzonko! No to smacznego!",

czy:

„Alicja przez kilka sekund w łazience snuła wizję, jak wieczorem próbuje się ułożyć do snu na korytarzu, a jej wspólokatorzy urządzają planszówkową imprezę. Była święcie przekonana, że co chwila do łazienki, albo kuchni wyłaził jeden z gości, albo – co gorsza – obudziłaby się o drugiej w nocy, a nad jej łóżkiem stałoby siedmiu niskich brodaczy wpatrzonych w nią jak w obrazek. Nie dla niej ta bajka".

Przy okazji w drugim cytacie pojawia się zgrabne nawiązanie do Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków, ale to już nie ta opowieść... Alicja wybrała inne mieszkanie i inną bajkę. 😉

Opowiadanie pod względem językowym prezentuje się bardzo dobrze. Znalazłam jakieś błędy (ortograficzne, literówki), ale nie było ich wiele. Do tego Autor poprawia je na bieżąco, co też doceniam. Tekst zaskoczył mnie pod wieloma względami, a niektóre zdania wyjątkowo przykuły moją uwagę:

„(...) Odkrzyknęła jej mama[,] zaraz do niej doskoczyła i przytuliła mocno, jakby chciała wcisnąć w siebie, wchłonąć i schować pod sercem",

„Alicja poczuła[,] jakby jej mama, zamiast obierać ziemniaki, obdzierała jej plecy ze skóry",

„Ludzie mogą się tak wykrzywiać tylko wtedy, gdy cierpią od środka".

Podsumowując kwestie językowe, to jest już dobrze, a mam wrażenie, że idzie tylko ku lepszemu. Z pewnością będę śledzić kolejne dzieła Autora, bo zapowiada się naprawdę ciekawie.

„Pstrokate tulipany" mają w sobie coś takiego, że pomimo lekkiej formy, skłaniają do poważnych refleksji. Jestem ciekawa, jak Autor postanowi zakończyć historię Alicji i Czarka, choć domyślam się, że i zakończenie przyniesie więcej pytań niż odpowiedzi. Nie ukrywam, że jest to coś, czego w literaturze szukam. W zalewie prostych historii, które czytają się szybko i równie szybko ulatują z pamięci, warto zwrócić uwagę na to opowiadanie.

Wracając do tradycyjnego podsumowania recenzji. Do największych zalet opowiadania należą:

● Cała warstwa symboliczna,

● Bardzo dobry research – znajomość Wrocławia, ciekawostki z „realnego świata" i ich spójność z czasem akcji (2017 r.),

● Akcenty humorystyczne,

● Oryginalna tematyka,

● Baśniowa atmosfera,

● Nawiązania do elementów kultury, baśni, historii,

● Pobudzenie czytelnika do refleksji i zadawania pytań,

● Opowieść z tych, które zapadają w głowie,

● Trudne tematy, poruszane w lekkim stylu,

● Bardzo dobra warstwa językowa,

● Konstrukcja postaci, przypominająca bajkę.

Znalazło się też kilka rzeczy, które mi uwierały:

● Drobne niedoskonałości warsztatowe,

● Kontrowersyjność poruszanych tematów (to jest taki plus/minus, bo z jednej strony zaciekawia, z drugiej powoduje, że jednak nie jest to tekst dla każdego czytelnika),

● Zdarza się, zwłaszcza w przypadku dialogów Alicji z rodzicami, że tekst popada w zbytni schematyzm, przez co niektóre sceny nużą (kiedy główna bohaterka żegna się z rodzicami, przed wyjazdem do Wrocławia, gdy ojciec odwozi ją do mieszkania),

● Niektóre fragmenty sprawiają wrażenie przeciągniętych (np. Alicja szuka mieszkania aż cztery rozdziały),

● Małe zachwiania logiki w wątkach pobocznych (zwracałam uwagę na to w komentarzach).

Zajrzyjcie do „Pstrokatych tulipanów", bo myślę że warto. A mi pozostaje życzyć Autorowi powodzenia i owocnych poszukiwań wydawnictwa. Są rzeczy, które można jeszcze dopracować i na pewno warto to zrobić, ale już teraz opowiadanie robi wrażenie dobrze przemyślanego. 

RiP 2.0: inna_str_ona (2260 słów)

Korekta i redakcja: 

#RiPpowstańzmartwych – walczymy o wolność słowa I wolne media recenzenckie na Wattpadzie

Continue Reading

You'll Also Like

81.8K 5.7K 143
Aseksualiści stanowią 1 procent populacji a transpłciowi mniej niż 1 procent, więc należę do bardzo rzadkiego gatunku
6K 1.2K 161
Cytaty... Cóż to takiego? W tej opowieści się dowiesz. Będą się pojawiały cytaty z bajek, z książek. O przyjaźni, miłości oraz od autorów nie znanych...
Więzy rodzinne By Dominika

Historical Fiction

8.2K 554 22
Jak długo tli się nadzieja? Jak długo można czekać na najbliższych? Czy szczęśliwe odnalezienie jest jeszcze możliwe? Ile jest w stanie znieść matka...
11.2K 1.1K 124
Cześć 2 Zapraszam!