RiP: Read in Peace | RECENZJE

By wildisthewind6

24.2K 2.4K 3K

Recenzownia "RiP: Read in Peace" - wymagająca, merytoryczna, bezkompromisowa i niebojąca się wskazywać autoro... More

Witamy w RiP: Read in Peace ☠️📚
Regulamin RiP 2.0
@wildisthewind6 - recenzentka
@Angulea - recenzentka
@_Lulu_pisze_ - recenzentka
@Celt85 - recenzent
@Porcelanowysloik - recenzentka
@Sugardemononme - recenzentka
@SzalonyIntrowertyk - recenzentka
@olek_zielonka_autor - recenzent
@Inna_str_ona - recenzentka
@Paola-Vea - recenzentka
@Chodznastrone - recenzentka
@Kattakan - recenzent
@myslezeniemysle - recenzentka
@Susumemy - recenzentka
@LegasowK - recenzentka
@Catbookish - recenzentka
Amano - reviev
Dziesięć objawów depresji - review
Ice Breaking - review
Cień naszych win - review
W blasku żywiołu. Błyskawica - review
Wszystko, co odbiera mi oddech - review
Upierz - recommendation
Poznaj naszą rodzinkę - review
A&A - review
Kiedy usta twoje. Sprzedany - review
Zaczarowane technikum - review
Wszystko, co odbiera mi oddech - review
Pstrokate tulipany - review
Pomiędzy Jawą a Mgłą: Wilk i Tojad - review
Czas czarnego słońca - review
Bez Rhys - recommendation
Jej mroczna dusza - review
Looking for Love - review
*** - review
Konstruktorzy światów - review
Who Am I? - review
Hero in You - review
Śmierć na dwóch kołach - review
Tilda - review
Zaprzyjaźnianie się - review
Dobrawa eM - review
Komisarz Wilk - review
Gra o serce - review
Nadludzie - review
Wilk i Tojad - recommendation
Nietypowe Halloween - laudacje
Typowe Halloween - laudacje
Kolekcjoner wspomnień - review
Motyl na szpilce - review
Skrywane moce - review
Gra o tort - review
Pomornik - review
Pettsitterka - review
Ogień zemsty - review
Urodzona w Halloween - recenzja
Zapraszamy do RiP 3.0

Tony Angel - Piekielna tożsamość - review

560 50 266
By wildisthewind6

Tytuł: "Tony Angel – Piekielna tożsamość"

Autorka: _AriaMay_

Gatunek: kryminał mafijny

Recenzentka: Porcelanowysloik

Regulamin: AmbassadorsPL

„Tony Angel – Piekielna Tożsamość" zainteresował mnie już od pierwszych stron. Każdy, kto wychował się na filmach lat 80' i 90' z pewnością bardzo szybko poczuł w tym opowiadaniu znajomy zapach i oczyma wyobraźni zobaczył ulubionego bohatera wałęsającego się po ulicach Nowego Yorku czy też innego północnoamerykańskiego miasta.

Autorka szybko i bardzo sprawnie przenosi nas bowiem w świat pełen podejrzanych typów, brudnych, szarych ulic, klubów, skóry, cygar, whisky oraz melodyjnej włoskiej mowy. Chciałoby się powiedzieć: witaj, rodzino Sporrano!

Właściwie na tym moglibyśmy skończyć i nie czepiać się więcej, bo przecież dostajemy historię w stylu popularnego filmu akcji, a taka konwencja pozornie pozwala autorowi na bardzo wiele. Tymczasem nic bardziej mylnego...

"Tony Angel" to nie tylko klimat obskurnego Bostonu w oparach fajek, szemranych interesów oraz ludzi uganiających się po ulicach z bronią. Finalnie zostaje nam zaserwowany kryminał w starym stylu, z powolnie rozwijaną akcją i naciskiem położonym na utrzymanie atmosfery ciągłego zagrożenia. To włoska kolacja, którą smakuje się w skupieniu oraz bez pośpiechu.

Ale ta historia wyróżnia się na tle innych opowiadań jeszcze czymś, a mianowicie, bardzo dobrym, dwutorowym researchem.

Wbrew temu, czego możemy się spodziewać po tym typie powieści, główny bohater nie jest archetypowym, gruboskórnym detektywem, którego spotkamy ostatnio bardzo często w literaturze popularnej, począwszy od dzieł Jo Nesbo, a skończywszy na J.K.Rowling (ręka w górę, kto zna nie tylko Harrego Pottera, ale również jej kryminały). To trochę inny rodzaj postaci, jednak wcale nie mniej ciekawy, posiadający równie złożony charakter.

Zadaniem Chestera/Tony'ego jest infiltracja przestępczego środowiska oraz zabieranie dowodów na członków włoskiej mafii – Chester Bennett sam określa się jako chodzący twardy dysk, co dość dobrze oddaje wykonywane przez niego czynności. To przykrywkowiec, którego rolą jest widzieć, słyszeć, nagrywać oraz odtwarzać, ale i w takich działaniach musi istnieć jakiś cel oraz skrupulatny plan.

Przestępczość zorganizowana jest w pewnym sensie hydrą o wielu głowach. Nie wystarczy uciąć jednej, bo na jej miejsce zaraz wyrośnie następna. Każdy z łbów potwora, nawet ten największy, może zostać zastąpiony. Jedyny sens ma odrąbanie ich wszystkich naraz, tak by nie mogły się już odtworzyć.

Ale jak w toku prowadzonych czynności dokonać tego cudu i jednocześnie nie dać się hydrze pożreć? Albo wręcz nie stać się jedną z głów potwora? 

Jeżeli śledzimy uważnie doniesienia prasowe, w ostatnich tygodniach mogła rzucić się nam w oczy informacja o aresztowaniu za handel mefedronem funkcjonariusza ukraińskich służb. Ów człowiek wcześniej sam zajmował się zwalczaniem handlu narkotykami.

Przejście "na ciemną stronę mocy" zdarza się wszędzie i to wcale nie tak rzadko, ponieważ w pewnym momencie granica pomiędzy tym, co realne a pozorowane zostaje silnie zaburzona. Oprócz pewnego pomieszania wynikającego z trudności w rozpoznaniu przez mózg, który scenariusz jest rzeczywisty, do gry wchodzą także silne emocje. 

Czasami mimo praktyki, jak również profesjonalnego szkolenia (a szkolenie do zadań pod przykrywką jest jednym z trudniejszych oraz bardziej wymagających) i tak nie sposób nie zaangażować się psychicznie w życie ludzi, których inwigilujemy. Nie odczuwać w ich kierunku empatii ani nie przejmować się ich kłopotami, mimo iż wiemy, że te osoby łamią prawo.

Doświadczają tego nawet funkcjonariusze długotrwale odsłuchujący płyty z podsłuchów, więc co dopiero ktoś, kto aktywnie buduje swoje relacje z podejrzanymi i ich rodzinami przez bardzo długi okres oraz – dosłownie – żyje ich życiem.

Taka sytuacja oprócz zagmatwania tworzy pewną moralną dwuznaczność. Oszukujemy, żeby złapać oszusta, a by wejść w świat mafii, stajemy się jednym z ludzi, na których sami polujemy. Korzystamy z dokładnie takich samych narzędzi, metod, często wykonujemy podobne czynności.

Maska przestaje być wyłącznie maską, powoli próbuje wyprzeć "prawdziwą" tożsamość i przekształca się w drugą skórę – staje się właśnie ową „piekielną tożsamością". Wszystkich tych uczuć doświadcza Chester, który zadaje się już chwilami nie wiedzieć, kim naprawdę jest. 

"Tony Angel", mimo iż należy go zaliczyć do literatury popularnej, stara się od czasu do czasu operować symbolami, a owa „piekielna tożsamość" jest jednym z nich. Nazwisko bohatera, oznaczające dosłownie anioła, sugeruje, że stoi on przed  takim samym wyborem, jaki otrzymuje ów boski posłaniec.

Tony ze swojej natury jest cierpliwy, kochający i opiekuńczy. Otacza swoimi skrzydłami tych, na których mu zależy, jak również na tyle ile może, stara się sprowadzić grzeszników na właściwą drogę, co zresztą obserwujemy już na samym początku. 

Jednak w każdej chwili może upaść skuszony przez mrok i wówczas, zamiast nieść sprawiedliwość, będzie rodził grzech. Ale czy Tony Angel w ogóle ma wybór?

W pewnym sensie jest w raju i piekle jednocześnie, funkcjonuje na granicy dwóch światów, już oszukuje tych, których kocha i odsuwa się jednocześnie od swojego prawdziwego życia.

Nie bez przyczyny nazwisko Angel nosi nie Chester Bennett, ale postać wykreowana przez FBI, na potrzeby operacji. Anioł Tony'ego w rzeczywistości przynajmniej w połowie jest więc Szatanem.

Wybory nie zawsze są oczywiste. Świat nie jest czarno-biały. Źli ludzie robią czasem dobre, przyzwoite rzeczy, mogą być wiernymi przyjaciółmi a ci, którzy powinni czuwać nad sprawiedliwością, bywają pozbawieni emocji, zaś ich wyłącznym celem jest napędzanie bezdusznej machiny biurokracji, będącej podstawą ich istnienia. 

W skrajnych przypadkach łamią prawo, przekonani, że uchroni ich status społeczny oraz zmowa milczenia. W takiej rzeczywistości dokonanie właściwego wyboru wydaje się, prawie że niemożliwością.

Cokolwiek nie zrobi Chester czy Tony, ktoś będzie cierpieć, w tym i on sam. System zje go lub sprzeda, ewentualnie sprawi, że wyprze się własnych ideałów, chociażby dla miłości.

W „Tony Angel" psychologiczne aspekty pracy przykrywkowca oraz trudne, moralne wybory ukazane zostały wręcz perfekcyjnie i rozebrane na czynniki pierwsze, a słowa oraz dylematy bohatera śmiało można włożyć w usta rzeczywistego funkcjonariusza wykonującego podobne zadania. Jest to bez wątpienia najmocniejsza część powieści.

W tym miejscu chciałabym omówić jeszcze jeden symbol, który pojawia się w tekście, ale odnosi się głównie do wątku romantycznego. Rodzącemu się uczuciu od samego początku towarzyszy motyl.

W tekście zdaje się on oznaczać piękno, miłość oraz delikatność, jednak w rzeczywistości ten obraz jest zdecydowanie bardziej pojemny i ma o wiele większą liczbę znaczeń, które aż proszą się o wykorzystanie na wzór dość dobrze poprowadzonego symbolu anioła.

Motyl nie tylko jest nietrwałym dziełem sztuki wykonanym przez naturę, jego pełne znaczenie uderza również w cięższe nuty. To przede wszystkim metamorfoza i transformacja, która może być jednak groźna, ponieważ tworzy coś nietrwałego, kruchego i ulotnego, chociaż pełnego uroku.

Motyl to symbol śmierci, ale także odrodzenia w postaci... no właśnie... niebiańskiego posłańca, czyli czegoś, co świetnie współgra z postacią anioła. W wierzeniach Indian motyle to dusze zmarłych. Trudno także w tym miejscu uniknąć pewnych skojarzeń z ćmami Buffalo Billa i nawiązania działającego na zasadzie kontrastu.

Niemniej w pierwszym tomie nie umiałam wychwycić momentu, w którym dostrzegłabym to duchowe przejście, czy wewnętrzne odrodzenie, zazębiające się z postacią motyla, może wszystko jest jeszcze przed Chesterem. Były jednak chwile w życiu Bennetta, gdzie ów symbol pojmowany jako czysta, niewinna dusza zmarłego świetnie by pasował i mam nadzieję, że zostanie to wykorzystane w drugim tomie. 

Można sobie zadać pytanie, po co w ogóle bawić się symbolami w tekście? Należy pamiętać, że dodajemy wówczas warstwy i znaczenia, pogłębiamy nasze dzieło, pozwalając mu korespondować z literaturą wysoką, co w dzisiejszym zalewie miałkiej nijakości jest wyjątkowo cenne.

W trakcie czytania tylko dwa razy miałam wątpliwości co do merytoryki i użycia przez bohatera zastosowanych środków. Jeden z nich dotyczył sposobu komunikacji (Autorka szybko naniosła zmianę w tekście), zaś drugi wieku bohatera, gdzie sprawa była tak naprawdę dyskusyjna i niejednoznaczna, a Autorka wybrała rozwiązanie kompromisowe.

To wszystko to jednak szczegóły w morzu naprawdę porządnej roboty. Gdy Tony załamuje się lub z jakiegoś powodu popełnia błędy, zawsze niesie to dla niego konsekwencje.

Nie dzieje się to od razu, ale prędzej czy później karma go dopada. Angel wciąż próbuje się wyślizgać z podbramkowych sytuacji oraz podejrzeń, jego wybory czasami są bardzo trudne, bywa, że obrywa, a ryzyko jego wpadki rośnie.

Jednym słowem, tekst stara się zachować logikę, kolejność działań oraz pewną przypadkowość niektórych zdarzeń. Nie da się jednak ukryć, że Tony ma chwilami życiowego pecha... 

Wspomniałam już, że research jest dwutorowy, ponieważ nie dotyczy on wyłącznie samych służb i pracy pod przykrywką. Oczami bohaterów śledzimy również życie mafii, jej surowe prawa, zasady czy specyficzne pojmowanie honoru, również tego „złodziejskiego".

Autorka robi tu jednak coś znacznie więcej. Po cichu oraz nienachalnie oprowadza czytelnika, opowiadając mu historię przestępczych organizacji.

Wspominki, anegdotki czy luźno rzucane przez bohaterów aluzje, które zawsze odnoszą się do rzeczywistych postaci i wydarzeń, dają tu pretekst do opowiedzenia o brutalnym i mrocznym półświatku. W tekście zapewnia to dodatkowy koloryt, zaś dla czytelnika pragnącego dowiedzieć jeszcze więcej, zostają udostępnione przypisy.

Muszę przyznać, że była to dla mnie poniekąd nowość oraz interesująca wycieczka w ciemne zakamarki ludzkich umysłów i Cosa Nostry, zachęcająca, by pogłębić swoją wiedzę, na ten temat.

Pewnego rodzaju paradoksem w powieści jest fakt, że zarazem jej mocną, jak i słabszą stroną są dialogi. Niewątpliwie atrakcyjne oraz błyskotliwe, przezabawne lub dosadnie brutalne, chwilami wręcz genialne, zdają się jednak zbyt obszerne, dominując nad całością tekstu.

Dzisiaj co prawda taki sposób pisania ma swoich zagorzałych zwolenników, osobiście wyczuwałam jednak fragmenty, w których rozmowy nieco się dłużyły, a wprowadzenie w tym miejscu akcji albo zwykłego opisu pozwoliłoby przełamać wpadnięcie w monotonię.

Byłoby jeszcze bardziej pożądane ze względu na bardzo charakterystyczny sposób narracji Tony'ego. Gdy główny bohater skupia się na otaczającej go rzeczywistości, robi to w specyficzny, wręcz sensualny sposób, który sprawia, że przestrzeń zaczyna się smakować i czuć, co łatwo można wykorzystać w celu wykreowania dodatkowego napięcia.

Opisów jest również nieco za mało i spokojnie można by pozwolić sobie na ich większą ilość. Same w sobie są one zresztą interesujące oraz nieprzypadkowe, przynoszą bowiem ze sobą pewien ładunek emocjonalny.

Tony opisuje otaczający go świat, tak jak go w danym momencie odbiera, a każdy przedmiot przesiąka jego osobowością, co sprawia, że jego wizja rzeczywistości jest w pewnym sensie płynna, mocno subiektywna i naładowana energią danej chwili. To momenty, w których brzydota potrafi nosić znamiona piękna, a piękno pozostawać pustą wydmuszką i gdzie otrzymujemy ową doskonale rozpoznawalną, męską estetykę w barwach stali oraz czerni.

Podsumowując, akcja, opis i dialog dość dobrze współgrają ze sobą, lekko zaburzona wydaje się jednak proporcja niektórych fragmentów. 

Narracja to właściwie strumień świadomości Tony'ego/Chestera, który widzi wszystko tu i teraz oraz przeprowadza nas kolejno przez swoje doświadczenia oraz stany emocjonalne. Niektórzy czytelnicy zdają się mieć pewien problem z tym typem narracji, ponieważ jego cechą często jest swoboda myśli oraz luźne skojarzenia, a nawet pewien chaos – niemniej uważam taką formę za najlepszy wybór, jakiego Autorka mogła dokonać.

Nie da się ukryć, że to właśnie umysł Chestera/Tonego oraz jego wrażenia są w tej historii najistotniejsze. To jego wybory, zawahania, błędy oraz stopniowe wpadanie w szaleństwo, niemożność odnalezienia się pośród dwóch tożsamości czy wikłanie się w niebezpieczny związek, są głównym tematem książki, a nic nie odda tego lepiej niż bezpośredni wgląd w jego myśli. 

Ponadto nie wolno nam zapominać, że pisarz to nie zawsze wyłącznie rzemieślnik, którego zadaniem jest stworzyć tekst według kanonu, zrozumiały, prosty oraz dostępny dla wszystkich. Autor to również artysta i należy pozwolić mu na eksperymenty z formą, szczególnie jeśli są to eksperymenty udane.

Kilka lat temu usłyszałam pewne znamienne zdanie, iż „obecnie wydawcy chcą mieć teksty dostępne i zrozumiałe dla jak najszerszej grupy". To oczywiście prawda, do tego ostatnio często powtarzana przy okazji dyskusji dotyczącej inkuzywności języka.

Problem w tym, że to nie zawsze ma prawo się udać, czego przykładem niech będą chociażby ostatnie adaptacje Wiedźmina i próby sprawienia był on dostosowany do absolutnie każdego gustu oraz grupy odbiorczej. Z takich usilnych zabiegów czasami wychodzą maszkary, nie mówiąc już o tym, że przypominają one XIX-wieczne zalecenia dla młodych panien w stylu „podobaj się każdemu i bądź dobra dla wszystkich".

Niestety nie zadowolimy każdego, za to pozbawiamy się w ten sposób indywidualizmu, zubożymy siebie i język. Warto wiedzieć jaki stawiamy naszej twórczości cel, chociaż czasami jako twórcy ponosimy za to słoną cenę. 

Jeśli jednak nie pozwalibyśmy sobie na wolność i eksperymenty, wciąż tworzylibyśmy niezliczone kopie tego samego, pozbawionego głębi tworu, a takie działa jak "Ulisses" czy "Trans-Atlantyk" nigdy by nie powstały. 

"Tony Angel" jest niewątpliwie jedną z lepszych powieści kryminalnych, które czytałam ostatnimi czasy, włączając w to także drukowane bestsellery. Cenię go zdecydowanie wyżej niż przykładowo "Echo Mana" i chociaż głównym tematem nie jest tu rozwikłanie zagadki (acz i ta się pojawia), to napięcie i tak towarzyszy nam na każdym kroku.

Obserwujemy również kilka ciekawych plot twistów, które napędzają akcję i dodatkowo zagęszczają klimat. Zabrakło mi właściwie tylko mocnego uderzenia na sam koniec. Mimo pojawiających się tropów czytelnik wciąż może mieć duże wątpliwości, do tego co właściwie się stało i chciałby wiedzieć coś więcej, albo otrzymać przełomową, silnie emocjonalną scenę.

Rozumiem jednak, że tego typu przeciągnięcie rozwoju wydarzeń, wynika po pierwsze z tego, że powieść była kierowana głównie na Wattpada, gdzie historie zwykle są dłuższe, a po drugie może być to marketingowo korzystne, jako że czytelnik pozostając z licznymi pytaniami na sam koniec, prawdopodobnie chętniej sięgnie po drugi tom, tym bardziej, że będziemy mieć go w wersji papierowej...

Pozostaje mi życzyć Tonemu dużo sukcesów. Jest tego warty

RiP 2.0: Porcelanowysloik (2158 słów)

Grafika: Missudi i Porcelanowysloik

Korekta: wildisthewind6

#RiPpowstańzmartwych – walczymy o wolność słowa i niezależne media recenzenckie na Wattpadzie 🙏🏻☠️📚

Continue Reading

You'll Also Like

35.6K 1.5K 31
Zapraszam na Stalker z udziałem Chachi Gonzales i Sam Pottorff. :)
3.1K 455 40
Ona - piękna, utalentowana i niezwykle ambitna. Świadoma swoich walorów, zrobi wszystko, aby dostać się do wymarzonej Akademii. Jeśli będzie trzeba...
828 31 8
Do szkoły nie trafia się z przypadku
6.9K 639 19
Szukasz doświadczonego, życzliwego recenzenta? Trafił_ś najlepiej jak można! 😉 W recenzowni RiP: Read in Peace jest nas wielu, posiadamy różne kompe...