ELECTRA┃BUCKY BARNES

By DRAENESS

22.7K 1.3K 105

❝Wilson przysięgam, jeżeli się nie zamkniesz zajebie ci z pioruna w ten głupi czerep.❞ A to wszystko zaczęło... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39

Rozdział 21

196 20 0
By DRAENESS

           W trakcie jej rozmowy ze Starkiem, choć sama nie była pewna czy mogła temu nadać taki przydomek, Steve razem z Wilsonem zdążyli ustawić się bliżej telewizorów podłączonych do monitoringu. Obserwowali Barnesa oraz innego mężczyznę, który zdążył wejść do niego na salę. Jenna również podeszła. Skrzyżowała ramiona na piersi i czekała na dalszy rozwój sytuacji. 

— Witam pana, Panie Barnes, jestem tu by pana zbadać. Czy mogę usiąść? — zapytał mężczyzna który miał przeprowadzić badanie psychologiczne Bucky'iemu.

Casey prychnęła. Bo to wcale nie tak, że facet nie ma wyboru i musi zostać przesłuchany. Każdy stał wyprostowany w ciszy, bacznie przyglądając się sytuacji po drugiej stronie ekranu. Psycholog zdążył w tym czasie zająć miejsce przy biurku postawionym naprzeciwko klatki Jamesa, który zachował idealną ciszę. Zdecydowanie nie zapowiadało się na normalną spokojną współpracę.

— Ma Pan na imię James. — Zaczął mówić, w trakcie gdy położył na biurku usztywnianą małą podręczną walizkę. Casey przeskoczyła z nogi na nogę i automatycznie przyłożyła palec do ust skubiąc wargę.

— Pokwitowanie za sprzęt — przerwała ciszę Carter podając Samowi kartkę. Jenna spojrzała na nią, na krótką chwilę, niemal od razu wracając do nagrania z kamery.

— Kostium ptaka? — usłyszała głos Falcona i niemal zadławiła się własną śliną. — No weź. — Powiedział zrezygnowany.

— Nie ja to wymyśliłam. — Powiedziała na swoją obronę blondynka.

— Nie zamierzam cię osądzać, a zadać kilka pytań — rozbrzmiał ponownie głos lekarza. — Czy wiesz gdzie się znajdujesz James? — Bucky jednak milczał. — Nie pomogę ci jeśli będziesz milczał. — Westchnął.

— Na imię mam Bucky — postanowił w końcu się odezwać. Jego głos był z lekka zachrypnięty.

— To jest bez sensu. Przecież to nie on jest tu przestępcą. Jest ofiarą, czemu my pozwalamy aby traktowano go jak zamachowca. — Wybuchła w końcu kobieta. Już od dłuższego czasu te słowa cisnęły jej się na język. Czemu nie mogą, nie chcą, zauważyć że James jest niewinny? Jak można osądzić i skazać osobę, która nawet nie miała kontroli nad własnym ciałem? Nad własną głową do cholery?

— Mamy jego zdjęcia z dnia zamachu Jenna. — Odezwała się Sharon. Kobieta spojrzała na Carter i niemal prychnęła jej bezbarwnym śmiechem prosto w twarz. Jak cholera macie. 

— Sharon proszę cię, myślałam że ty masz więcej własnego rozumu. — Jęknęła zrezygnowana. Carter na te zarzuty, jedynie podała jej jakieś rozpikselizowane zdjęcia, na których w domniemaniu znajdował się Bucky.

Jenna zmarszczyła brwi patrząc na jego twarz. Był podobny do Barnesa, to fakt. Jednak kobieta doskonale wiedziała gdzie James był, a gdzie nie. A Wiedeń nie był na planie wycieczkowym bruneta. 

Zrezygnowana podała zdjęcia Steve'owi. Nie będzie się kłóciła. I tak nie przyznaliby jej racji, im wystarczyły zdjęcia, wątpliwego pochodzenia według Casey, ale wciąż. A nawet jeśli, tak czy inaczej znaleźliby powód do zamknięcia go z dala od świata.

— Po co w ogóle opublikowaliście te zdjęcia — zapytał Rogers. 

— To jest jak list gończy, chodziło ot o żeby go szybko znaleźć. — Machnęła zrezygnowana kobieta. 

Jenna aż za mocno skubnęła się w dolną wargę. 

— Świetny sposób by zrobić sztuczny zamęt — prychnęła zdegustowana Casey opuszczając energicznie dłoń na swoje biodro.

— By wypłoszyć kogoś ze swojej nory — dopowiedział Rogers. — Wysadzasz coś, wrzucasz zdjęcie do sieci i nagle cały świat szuka Zimowego Żołnierza.

— Czyli co, ktoś go wrobił aby go namierzyć? — spytała Carter.

— Kobieto ciężko ci z myśleniem, wybacz Steve ale to jest komedia. Przecież ci powiedziałam, James jest niewinny. Obserwowałam go. Nie był we Wiedniu. To nie on podłożył ten ładunek. Kimkolwiek jednak był ten gość, wie teraz że Bucky jest zamknięty. Tu. Z nami. — Powiedziała Jenna. Po jej słowach zapadła chwilowa napięta cisza.

— Nie miał pewności, że sam go złapie, więc upozorował zamach, byśmy czarną robotę wykonali za niego... — powiedziała nagle Sharon. Na jej słowa Steve poruszył się niespokojnie i spojrzał na ekran gdzie widniał Barnes.

— Właśnie. 

Jenna przyjrzała się uważniej psychologowi na nagraniu.

— Słuchajcie, ja mam co do tego złe przeczucia — Casey poinformowała resztę o swoich obawach. Zawsze kiedy rząd wtrąca swoje trzy grosze w takie akcje, dzieje się burdel, którego posprzątanie pada na takich jak oni. 

I jak na zawołanie w całej bazie odłączono zasilanie.

— Fatum mnie prześladuje — jęknęła. Czy ja jak raz mogę się pomylić?

— Ej do roboty, chcę widzieć co robi Barnes — Ross był widocznie zdenerwowany.

— Friday wiesz już może coś o tej awarii? — Stark zapytał swoją sztuczną inteligencję.

Jenna spojrzała na Stevena. Podeszła do niego i szepnęła.

— Steve cokolwiek się dzieje powinniśmy dostać się do Bucky'iego. To nie przypadek, że akurat teraz wysiadło zasilanie. Ktoś ewidentnie nie chce być przyłapanym na gorącym uczynku.

— Poziom minus dwa, poziom E. — Pokierowała nimi szybko Sharon. Steve wraz z Samem niemal od razu wypruli z pokoju. Jenna za to podeszła do blondynki.

— Kobieto zdejmij mi tą obroże. Już. Jeśli ktoś chce się dostać do Jamesa będziecie mnie potrzebowali. Całej. 

Carter spojrzała wpierw na kobietę potem na swojego szefa i z powrotem przerzuciła wzrok na szyję kobiety.

— Szlag by to. — Kobieta wpisała kod szyfrujący na interaktywnej klamrze, a ta niemal od razu od wpisania szyfru opadła na jej dłonie.

— Dzięki. — Jenna szybko pobiegła za przyjaciółmi.

Kobieta biegła tak szybko jak to możliwe, a gdy dotarła na wskazane piętro pierwszym co ujrzała to bezwładne ciała porozrzucane po posadce. Pierwszym za to dźwiękiem były odgłosy walki oraz chrobot mechanicznego ramienia Barnesa. 

— Cholera jasna! — krzyknęła zaskoczona widząc jak James bez opamiętania atakował Steve'a. Znowu. — Jakim cudem... — Jednak nie zastanawiała się długo. Rzuciła się za brunetem, który spychał Rogersa coraz bliżej zamkniętego szybu windy. A gdy już miała odciągnąć jego uwagę ten z całą mocą zepchnął blondyna w powstałą w drzwiach dziurę. Szybko się odwrócił i już kierował się w jej kierunku. 

Wiedziała, że nie miała już do czynienia z James'em Barnes'em, a z Zimowym Żołnierzem, którego cel był tylko jeden. Zabić ich wszystkich. Zawahała się przez chwilę. Wciąż miała w pamięci wydarzenia sprzed roku. I jak Bucky jej nie przerażał tak Zimowy Żołnierz wywoływał w niej panikę. 

Doskoczył do niej w ułamku sekundy. Jenna nie zdążyła zareagować i poleciała plecami na biurko za nią. 

Ciężko wypuściła powietrze z ust, które zostało jej wybite upadkiem. Zmarszczyła nos i podniosła się z mebla. Zacisnęła pięści i ruszyła na Barnesa. Rzuciła mu się na ramiona i złapała go w ciasnym uchwycie. Ależ ty masz pary w łapach. Pomyślała ciężko Jenna, sapiąc z wysiłku. Brunet starał się ją zrzucić z pleców, aż w końcu złapał ją swoją bioniczną ręką, ściągnął ją z siebie płynnym ruchem, złapał za szyję i przycisnął plecami do ściany unosząc ją na tyle, że nie była w stanie sama ustać na nogach.

— Cholera... — wychrypiała. W jej oczach pojawiły się mimowolnie łzy, które wytyczyły ścieżkę w dół jej twarzy na dłoń trzymającego ją bruneta.

Mężczyzna natężył nacisk, więc Casey w ostatnim akcie desperacji użyła swoich mocy. Poraziła go na tyle mocno by puścił jej posiniaczoną już zapewne szyję i osunęła się na podłogę. Brak przepływu tlenu w jej organizmie spowodował szok przez co jej ciało było przez chwilę wiotkie niczym trawa na wietrze. 

Zaczęła brać mocne głębokie wdechy, co nie było łatwe zwarzywszy na bolące ją gardło. Bucky nie zaatakował jej ponownie tylko odszedł w swoją stronę. Jenna chwilowo nie miała siły by rzucać się w pogoń. To właśnie miałam na myśli mówiąc, że brunet pod programem HYDRY przyprawiał ją o atak paniki. 

— Jenna? — zapytał nagle Sam. Kulał lekko. Widocznie nie tylko ja mocno oberwałam. Chwilę później również Rogers wygramolił się z szybu, w który wrzucił go Bucky.

— Tam poszedł — machnęła ręką w stronę wyjścia. Jej głos brzmiał jak starej babuśki.

— Chodźcie, zanim zrobi komuś krzywdę — ponaglił ich Steve ruszając za brunetem. Sam w tym czasie pomógł jej wstać.

— Bo nam nie zrobi podobno — jęknęła niewyraźnie. Na te słowa nikt jej nie odpowiedział.

Gdy w końcu wydostali się na parter budynku ujrzeli istny Armagedon po środku którego stał Zimowy Żołnierz walczący ze Starkiem, któremu nawiasem mówiąc średnio szło. W końcu James powalił go, tak jak w sumie całą resztę ich brygady i ruszył na górne piętra. Jenna wraz ze Steve'm udali się za nim. Tam przerwał im T'Challa, który zaatakował Bucky'iego zrzucając go z powrotem na parter.

— Steve chodź szybko, widziałam gdzie poszedł. — Powiedziała cicho tak by Czarna Pantera nie usłyszała. Miała jak na razie dość jego wyskoków.

Szybko zeszli niżej, od razu kierując się na schody przeciwpożarowe i wspięli się po nich na górę. Tam wychodząc już na pole startowe dla helikopterów znajdował się Bucky, już w jednej takiej maszynie powoli startując. Steve wyskoczył do przodu. W ostatniej chwili chwycił się jednej z nóg maszyny i pociągnął do siebie uziemiając w ten sposób Barnesa. Siłowali się ze sobą chwilę i gdy już powoli Steve przegrywał Jenna wkroczyła. Wyciągnęła ręce w stronę helikoptera i używając swoich nocy, spaliła przewody w maszynie powodując usmażenie się silnika. Z łopat wirnika zaczęło się dymić a sama maszyna spadać w dół.

Helikopter rozbił się tuż przed nimi, zdenerwowany Bucky przebił się przez szybę łapiąc na szczękę blondyna. W tym czasie wrak zaczął spadać, a brunet trzymając Steve'a pociągnął go ze sobą.

— Steve! — krzyknęła Jenna podbiegając do brzegu platformy. Szybko użyła swoich zdolności i opuściła się nad wodę. Wskoczyła do lodowatej rzeki i podpłynęła w dół. Pomogła wyciągnąć nieprzytomnego Bucky'iego z wraku i razem ze Steve'm wypłynęli na powierzchnię. Z dala od budynku, w którym ich zamknięto.

— Wpędzicie mnie do grobu — sapnęła Jenna. 


           Znaleźli stary opuszczony hangar. Jak raz na ich szczęście była tam prasa hydrauliczna, którą wykorzystali do zakleszczenia metalowej ręki Jamesa. Nie chcieli ryzykować, że po jego obudzeniu się, wciąż będzie pod wpływem programu.

W między czasie zdążył również dołączyć do nich Wilson, który teraz spokojnie rozmawiał ze Steve'm w pokoju obok. Jenna za to siedziała cicho na podłodze obok Barnesa. Nie miała siły stać, nie mówiąc już o jakiejkolwiek rozmowie. Tak jak podejrzewała, mężczyzna który siedział teraz naprzeciwko niej nieprzytomny obdarował ją ładnym naszyjnikiem bruzd i siniaków.

— Hej — powiedziała niepewnie, widząc nagle otwarte, tym razem bardziej obecne oczy bruneta. Spojrzał na nią, później na swoje ramie utknięte w prasie.

— Steve! Obudził się. — Zawiadomił Sam wchodząc do pokoju gdzie Jenna siedziała z Bucky'm. 

— Uh... Steve — wysapał James, a Jenna podniosła się do pionu.

— Który Bucky się odezwał? — zapytał czujnie Rogers.

— Twoja mama miała na imię Sarah. A ty wypychałeś buty gazetami — zaśmiał się ochryple mężczyzna. Casey spojrzała rozbawiona na Steve'a. Serio Rogers? 

— To nie jest wiedza z muzeum — oznajmił Steve z iskrą w oczach.

— I co, już jest czysty? — zapytał Sam.

— Narozrabiałem? — zapytał.

— Trochę James. Cały świat chce twojej głowy — oświadczyła Jenna. Jej głos był tak zachrypnięty, że zwróciła na siebie uwagę wszystkich mężczyzn. Dopiero teraz usłyszeli jak zdewastowany jej głos w prawdzie był. Jej nadal niezbyt długie włosy, wciąż wilgotne od rzecznej wody posklejały się tak, że idealnie odkrywały siność jej szyi. — Na co się gapicie? — Zapytała po dłuższej chwili.

— Twoja szyja — zaczął Sam jednak przerwała mu Jenna płynnym ruchem ręki.

— Daj spokój, to tylko siniaki.

— Ah... wiedziałem, że tak będzie — westchnął Bucky i spuścił głowę. — Nadal jestem zaprogramowany przez HYDRĘ. Wystarczyło, że facet znał kilka słów.

— Kto to jest? — zapytał Steve.

— Nie znam go.

— Wszystkie ofiary, zamach, aresztowanie. Wszystko po to by dotrzeć do ciebie. — Stwierdził Steve — W tej sytuacji 'nie znam go' to za mało.

— Steve daj spokój... widzisz w jakim on jest stanie — zaczęła Casey — to że HYDRA go miała, nie oznacza, że zna każdego kto chce się do niego dostać.

— Chodziło mu chyba o Syberię.  — Powiedział patrząc na kobietę — Tam mnie trzymali. Chciał wiedzieć gdzie to było.

— Po co mu ta informacja?

— Bo nie jestem jedynym Zimowym Żołnierzem. — Spojrzał na Steve'a, a jego wzrok był twardy i zimny jak stal. 

Jenna zamarła. Sam jeden Bucky potrafił narozrabiać, a co dopiero taki cały oddział?  


Continue Reading

You'll Also Like

11.4K 968 22
Kto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncwotów. Miał wybujałe ego sięgające Słońca...
242K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
63.7K 1.4K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
9.3K 479 25
"Niech los rzuci nas w ciemność, a ja i tak pójdę za tobą, bo tam jest światło naszej miłości." Koszmar przyjaciół z Duskwood dobiega końca. Mia, któ...