Aspen | zalewski

By transkrypcja

9.6K 588 246

Grupka znajomych po latach postanawia odnowić łączące ich niegdyś więzi i wyrusza w zimową podróż na północ W... More

00
01
03
04
05
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
16
Epilog

02

717 38 10
By transkrypcja

Jeśli mam być szczery, nie wiedziałem, jakiego powitania spodziewać się po kimś, z kim spędziłem kilka najpiękniejszych lat mojego życia i jednocześnie kimś, kto brutalnie zdeptał je obcasem w dwie minuty i splunął, żeby było bardziej koncertowo. Moje wątpliwości rozwiały się w zaledwie parę sekund, bo Aspen wyciągnęła do mnie zakończoną długimi, czarnymi paznokciami dłoń, mówiąc głosem chłodniejszym niż lód:

– Cześć, Nicola.

– Cześć. - nie pozostałem jej dłużny

Ściąłem usta w wąską linię, próbując ignorować fakt, jak bardzo niezręcznie zrobiło się, gdy spoglądaliśmy na siebie z odległości dwóch metrów. Miałem szczerą nadzieję, że niespodzianką, o której mówił Leo, była Gabrielle, bo Aspen Russo była ostatnią osobą, którą chciałem widzieć na dwutygodniowym wyjeździe w góry. Po tym, jak zerwała ze mną, tnąc moje serce na milion drobnych kawałeczków i wyjechała z Włoch, pozostawiając mnie w kompletnej rozsypce, byłbym masochistą twierdząc, że cieszyła mnie jej obecność.

– No, skoro jesteśmy już w komplecie - zaczął Fiorucci, klasnąwszy w dłonie – Proponuję...

– Wyjechać w ciągu najbliższych dwudziestu minut, jeśli chcemy być na miejscu przed zmrokiem? Świetny pomysł, Leo. - przerwała mu Danielle, udając, że spogląda na zegarek. Ona jako jedyna zdawała się czuć wiszące w powietrzu napięcie i byłem jej dozgonnie wdzięczny za szybką reakcję.

– Myślałem raczej o wypiciu kawy, ale skoro już zarządzono, to ruszajmy. - westchnął ciężko brunet, podnosząc się do pionu. – Zacznijmy tę wspaniałą przygodę!

Wspaniale to będzie dopiero, gdy dorwę cię w hotelu, Fiorucci. - pomyślałem wściekły, zarzucając na siebie kurtkę. Wiedziałem, że to będzie ciężkie osiem godzin.




*



Pierwszy postój zaliczyliśmy już po godzinie, w okolicach Orte, gdy dało mi o sobie znać wypite wcześniej pół litra coli. Zatrzymaliśmy się pośród pól, na jednej z tych starych stacji benzynowych, które widuje się jeszcze w filmach. Wyskoczyłem z auta i od razu pożałowałem każdego łyka, który wlałem w siebie na lotnisku. Zapomniałem już, jaką rewolucję powodowały w moich jelitach gazowane napoje. Nie tracąc czasu, biegiem ruszyłem w poszukiwaniu łazienki.

Jako, że nie wypadało rozmawiać o tym na głos, a podczas naszej zaledwie godzinnej podróży siedzący obok mnie Cash zdążył rzucić mi co najmniej kilkukrotnie pytające spojrzenie, zupełnie nie zdziwiło mnie trzaśnięcie drzwi sąsiedniej kabiny.

– Zapiekło? - zaśmiał się, dobrze wiedząc o problemach żołądkowych, jakie miewałem.

– Zamilcz, albo zostawię cię w szczerym polu.

– Nico, cukierczku! - zacmokał, nieudolnie parodiując Leo. – Czemu dopiero teraz dowiaduje się, jak gorące masz przyjaciółki?

– Pewnie dlatego, że Gabrielle przez długi czas wolała kobiety, a Aspen to moja była? Nie wiem, czy przez ten czas cokolwiek się zmieniło w tym temacie.

– Piękne, w dodatku ze strasznym gustem. - mruknął, spuszczając wodę w toalecie. – Co musiałeś jej obiecać, że taka dziewczyna zgodziła się spotykać z ofermą, jaką byłeś?

– Nie znałeś mnie wtedy. - przypomniałem mu, trzasnąwszy drzwiami kabiny.

– Wnioskując z opowieści twojego kumpla makaroniarza, nic straconego. - zgromiłem Matty'ego spojrzeniem w odbiciu łazienkowego lustra. – Naprawdę nie wiem, Zalewski, skąd ty go wytrzasnąłeś.

– Możesz chociaż raz być miły? Zachowuj się, skoro mamy spędzić razem dwa tygodnie.

– Tak miły, jak ty dla Aspen? - pochwycił moje spojrzenie i uśmiechnął się złośliwie.

– Nie zrobiłem nic złego.

– To było prawdopodobnie najbardziej oschłe powitanie, jakie w życiu widziałem. - wzruszyłem ramionami, puszczając jego przytyk koło uszu. – Będę miły, szczególnie dla twojej przyjaciółki. Może przekona się, że penisy są lepsze od wagin.

– Mówisz o swoim kciuku między nogami?

– Zalewski, mam ci przypomnieć, kto na ostatnim zgrupowaniu...

– Milcz. - uciąłem, doskonale wiedząc, do czego zmierzał. Co wydarzyło się w Polsce, zostaje w Polsce. – Wracajmy już.

Gdy dotarliśmy z powrotem do auta, Leo właśnie opowiadał wszystkim jakąś anegdotę z naszego licealnego życia, Gabi żwawo protestowała, że było dokładnie odwrotnie niż mówi, a Aspen siedziała na samym tyle samochodu, pogrążona we własnym telefonie. Sprawiała wrażenie, jakby wcale nie chciała tu być i wydaje mi się, że ją rozumiałem. Już na lotnisku, wpychając się na ostatni rząd siedzeń naszego dziewięcioosobowego busa, jasno dała mi do zrozumienia, że chce być jak najdalej ode mnie.

Mimo że nie widzieliśmy się ponad cztery lata, nadal zachowywała się jak rozkapryszona szesnastolatka, choć pewnie to samo mogła powiedzieć o mnie. To strasznie dziwne, jak cienka linia oddziela miłość od nienawiści. My przekroczyliśmy ją już dawno temu - Aspen bez oglądania się za siebie, a ja z pierwszymi oznakami depresji. Nie, żebym robił z siebie ofiarę, ale prawda była taka, że w dużej mierze odbiło się to na moim samopoczuciu i wolałem nie wracać pamięcią do tamtych chwil.

Pamiętacie, jak w 2015 roku każdy chciał mieć tę modną grzywkę na bok, kurtkę bejsbolówkę i koszulkę z Nirvaną? Aspen nie musiała się starać, bo sama z siebie wyglądała już jak te piękne dziewczyny z Pinteresta, do których próbowały upodobnić się wszystkie jej koleżanki. Za sprawą norweskich korzeni, jej niebieskie oczy i burza blond włosów zawsze silnie kontrastowały z typowo włoską urodą, obserwowaną w Rzymie na każdym kroku. Gdy mieliśmy po szesnaście lat, uwielbiałem obracać te jasne pasma na palec i bawić się nimi. Teraz sięgały jej tylko do obojczyków, a ja nie miałem pojęcia, czy była to chwilowa zachcianka, czy raczej niemy rodzaj buntu wobec tego, co minęło.

Gabi posłała mi zadziorny uśmiech znad puszki piwa, którą trzymała właśnie przy ustach. Tylko ona była taka, jaką ją zapamiętałem - głośna, szalona i ekstrawertyczna. Prawda była taka, że nasz kontakt urwał się z dnia na dzień, gdy dostałem propozycję gry w juniorskiej drużynie Romy. Miałem coraz mniej czasu, moje dni wypełniały treningi i po prostu, gdzieś w tym szale codzienności, zapomnieliśmy o sobie tak, jak robią to starzy znajomi. Później ona wyjechała na studia do Bolonii, więc nasze drogi, chcąc czy nie, się rozeszły.

Czasem, wracając do tych chwil, przeglądałem jej profil na instagramie. Nie była tam zbyt aktywna, ale wiedziałem, że studiowała zootechnikę, a w wolnych chwilach udzielała się w miejscowym schronisku. Jej tablica pełna była bezdomnych psów i kotów, którymi zajmowała się w ramach wolontariatu. Wiedziałem, że ona robiła to samo, bo czasem w polubieniach nowego postu widziałem jej konto. Wydaje mi się, że nie miała mi za złe tego, że nagle oddaliliśmy się od siebie. Zawsze powtarzała, że ma nadzieję, że do końca życia będziemy o sobie pamiętać, ale jednocześnie chyba wiedziała, że dorosłe życie skutecznie potrafiło zweryfikować każdą taką obietnicę. Mnie również smuciło to, że z dwójki dzieciaków, mówiących sobie o wszystkim, co działo się w ich życiu, staliśmy się żyjącymi tymi wspomnieniami ludźmi, ale widocznie tak miało być.

– Ej, a pamiętacie, jak w drugiej klasie Gabi udawała dziewczynę Nico, żeby Bianca Gianni nie zaprosiła go na bal zimowy?

Na wspomnienie o Biance Gianni przeszły mnie ciarki. To było również wtedy, gdy Aspen poszła tam z jednym z najpopularniejszych chłopaków w całej szkole, a ja następnego dnia z zazdrości o nią „przypadkowo" kopnąłem piłkę wprost w jego wielki nos. Prawie wyrzucili mnie wówczas z liceum, ale było warto.

– Pamiętasz? - Gabrielle trąciła łokciem siedzącą obok niej Aspen, niemal wytrącając jej z rąk telefon.

– Mhm.

– Było śmiesznie! - wykrzyknęła brunetka, stuknąwszy się puszkami z Leo. – Rany, jak ja za wami tęskniłam!

Uśmiechnąłem się, patrząc na nich wszystkich. Mi również brakowało czasów, gdy naszym największym problemem było to, czy uda nam się wrócić ze szkoły i zdążyć na transmitowany w telewizji mecz Ligi Mistrzów. Teraz wiele rzeczy się pokomplikowało, często na moje własne życzenie. Ile dałbym, żeby przeżyć tę niesamowitą przygodę raz jeszcze.

Tuż obok mnie Matty otworzył piwo, omal nie oblewając nim całej swojej kurtki.
– Mhm, maszyna ruszyła. - mruknąłem patrząc, jak zeruje całą puszkę naraz. Pieprzone polskie geny.

– Gdybyś mógł, zrobiłbyś to samo. - wtrącił się Fiorucci, unosząc w górę swój trunek. – Zdrówko naszego najlepszego kierowcy!

– Z grzeczności nie zaprzeczę. - zaśmiałem się. Ściągnąwszy kurtkę, rzuciłem ją na siedzenie obok i usiadłem za kierownicą. – Wsiadać, dzieciaki! Przed nami jeszcze długa droga.

A podróż... rzeczywiście okazała się być długa i męcząca. Mniej więcej na wysokości Vincenzy okazało się, że nasza bombonierka nie daje rady na stromych drogach i konieczne okazało się założenie łańcuchów na koła. Nie, żebym nie przewidział tego, że dziewięcioosobowy, zapakowany do granic możliwości bus z siódemką pasażerów nie wdrapie się na ośnieżone drogi Trydentu. Po prostu byłem słaby w przeczuwaniu ciągu przyczynowo-skutkowego, a gdyby nie moja mama, nadal należałbym do miłośników opon letnich, bo zawsze zapomniałem zmieniać je na zimowe.

Takim sposobem zaliczyliśmy trwającą ponad godzinę wizytę u mechanika, a biorąc pod uwagę fakt, że zatrzymywaliśmy się jeszcze kilka razy, by towarzystwo mogło opróżnić pęcherze z resztek zmetabolizowanego piwa, które w zastraszającym tempie znikało z naszego bagażnika, wydawało mi się, że jazda trwa w nieskończoność.

– Będziesz płakać, Cash. - szepnąłem na jednym z takich przystanków do półprzytomnego już Matty'ego. Dziękowałam Bogu, że w odpowiednim czasie zgodziłem się na bycie kierowcą, bo teraz Leo posiadający nieprawdopodobną głowę do picia, mógł pastwić się nad moim reprezentacyjnym kolegą.

Gdy wreszcie stanęliśmy pod naszym pensjonatem, chyba wszyscy odetchnęli z ulgą. Chwilę zajęło nam wygramolenie się z auta, ale na twarzy każdego malowało się zmęczenie, przepełnione wdzięcznością, że wreszcie dotarliśmy do celu. Szczerze przyznam, że trwało to chwilę, gdy po wyjściu zza kierownicy mój kręgosłup doszedł do siebie. Czułem się gorzej niż po dobrym treningu i nie mogłem doczekać się chwili, gdy zakopię się pod ciepłą kołdrą i odpłynę w głęboki sen.

Miejsce, w którym mieliśmy spędzić kolejne dwa tygodnie, było raczej małym rodzinnym biznesem, aniżeli wielkim sieciowym hotelem. Niewielki, trzypiętrowy budynek, otoczony ogrodem, udekorowany nadal świątecznymi lampkami wydawał się uroczy pośród otaczających go gigantycznych kurortów. Fakt, że Leo zadbał o śniadania w formie szwedzkiego bufetu jeszcze bardziej utwierdzał mnie w przekonaniu, że był to świetny wybór. Nienawidziłem zgiełku, jaki zwykle panował w obiektach potentatów hotelowych, biegających między nogami dzieci czy kolejek do drink barów przy basenach. Jedynym, co planowałem robić przez kolejnych czternaście dni, było szaleństwo na stoku i degustacja dojrzewających wędlin, z których słynął region Trydentu.

Stałem tak jeszcze chwilę, obserwując mijających nas ludzi. Madonna di Campiglio, niepozorne miasteczko we włoskiej części Alp, tętniło życiem nawet późnym wieczorem. Rozświetlone knajpki, głośne bary i dyskoteki chłonęły turystów jak gąbka, ale tego wieczoru byłem już zbyt zmęczony, by być jednym z nich.

– Pieprzony makaroniarz. - warknął pod nosem Matty, przechodząc obok mnie. W świetle latarni jego twarz wydawała się jeszcze bardziej sina mimo że zakrywał ją dłonią, próbując pozbyć się uporczywej pijackiej czkawki, która towarzyszyła mu co najmniej od trzydziestu kilometrów. – Zajmuję łóżko przy ścianie!

– Chyba śnisz, Brytolu! - prychnąłem i ruszyłem w pogoń za najlepszym pokojem.

_______
Nie mogłam się powstrzymać!😂

Continue Reading

You'll Also Like

13.4K 996 34
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
205K 6.3K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
51.4K 2.1K 15
Kornelia zawsze na pierwszym miejscu stawiała swojego brata. Przed Maksem nie musiała nic ukrywać. Do momentu, w którym w jej życiu pojawił się Janek...
60K 2K 120
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...