Fire & Lightning | (MOVIE)Son...

By KyuunPhoenix

3.3K 220 121

Kraina (Y/N) zostaje zaatakowana przez chciwych barbarzyńców polujących na nadnaturalne umiejętności dziewczy... More

#Prolog
1: Żegnaj, Sonic.
2: Witamy w Green Hills!
3: Nowa praca?
4: Eksplozja? Brak prądu? Czas na rekonesans!
5: Władco pączków?
Małe info
6: W drogę!
7: Zadyma w barze
8: Wieczorne pogawędki
9: Pościg na autostradzie!
DATA SONIC'A 3?!

10: Cyrk na kółkach

185 16 12
By KyuunPhoenix

Tak, oto i on, 10 rozdział, doczekaliście się :P

Od początku lipca podjęłam pracę, więc też oto jest jeszcze mniej czasu na pisanie książki, jednak kiedy taki się znajdzie od razu piszę, wiem, że trochę irytuje długie oczekiwanie na kolejne części, ale przynajmniej i ja znajduję tę motywację i chęci do pisania rozdziałów :)

Generalnie poniżej rozdziału zamieszczę ważne info, miło by było, gdybyście odpowiedzieli na zadane tam pytanko :)

Bez dłuższego przedłużania, zapraszam do rozdziału ^^

===========================================================================


Kiedy wróciła do mnie świadomość z lewej strony zaczęłam słyszeć stłumione wołanie mojego imienia, zagłuszone przez deszcz. Chwilę później wróciło do mnie czucie w kończynach, pierwsze, co poczułam, to zimne krople wody, potem szturchanie.

- Y/N... - wołanie stawało się coraz wyraźniejsze, nie kojarzyłam tylko głosu tego, ktokolwiek mnie wołał.
- Skarbie, już wszystko jest okej, proszę, obudź się - doszedł kolejny, kobiecy głos

Zdziwiona tym, jak osoba mnie nazwała zmusiłam się do otwarcia oczu, kiedy tylko zobaczyłam sylwetki tych osób, od razu poczułam jak łzy spływają mi po policzkach...

- M-mama? Tata? - wydusiłam z siebie
- Och, kochanie - nie zważając na moją pozycję, rodzic wziął mnie na ręce i zamknął w dawno już zapomnianym przeze mnie rodzinnym uścisku
- A-ale jak to? To wy żyjecie? - zapytałam, po chwili czułości, na co rodzice wymienili się spojrzeniami
- Jakby to ci powiedzieć, kruszynko.. - zaczął tata
- Nie do końca - dokończyła za niego mama
Przez chwilę była cisza, patrząc na nich próbowałam uporządkować zamęt jaki teraz dział się w moich myślach. Na dobrą sprawę, poza dodatkowymi zmarszczkami i delikatnego siwego koloru wkradającego się na ich włosy, to za bardzo się oni nie zmienili... Szybko porzuciłam temat kiedy dotarło do mnie, co takiego mi powiedzieli

- Nie żyjecie? Przecież Was widzę... Chyba że ja. - nie mogłam dokończyć zdania, myśl o tym, że nigdy już nie będzie mi dane zobaczyć Toma, Maddie czy mojego niebieskiego ulubieńca zbyt bolała...
- Ciężko mi jest to powiedzieć, słońce, ale jesteś w zaświatach - powiedział ojciec
- Czyli to oznacza że...
- Tak. - odpowiedzieli razem

Ponownie nastąpiła chwila ciszy, dopóki mama nie zabrała głosu

- To, co zrobiłaś, tam na ziemi, było bardzo odważne
- Tak, dodatkowo, jesteśmy z ciebie dumni, że tak dobrze zdołałaś opanować swoje moce - wtrącił tata
- D-dziękuję, nawet nie wiecie, jak mi Was brakowa-
- Jednakże. - przerwała mi matka - Jest to dla ciebie zdecydowanie za wcześnie, aby tutaj wylądować
- Zgodzę się z twoją mamą, córcia. Jeszcze wiele przed tobą, poza tym, wiemy jak wiele znaczysz dla swojej nowej rodziny tam, na ziemi
- Oraz tego niebieskiego skrzata - dodała mama, na co ja momentalnie się zaczerwieniłam
- Ahaha... Odnośnie tego... Ja-
- Nie martw się, akceptujemy to, poza tym, byłaś wtedy dzieckiem, ale i u nas na planecie zdarzały się związki z różnymi gatunkami - uśmiechnęła się rodzicielka
- Mamo, tato, tak bardzo mi was brakowało...
Bez słowa znowu oboje mnie przytulili, tak też siedzieliśmy dopóki nie zaczęłam czuć dziwnego mrowienia w nogach i dłoniach, spoglądając na nie, dematerializowały się, zamieniając się w złoty pyłek
- Tato? Mamo? C-co się ze mną dzieje? - odezwałam się zaniepokojona
- Jak już wcześniej wspomnieliśmy, to jeszcze nie twój czas aby do nas dołączyć, masz jeszcze wiele spraw do załatwienia na ziemi - zaspakajał mnie ojciec
- A-ale ja nie chce, chce zostać tutaj, z Wami, już raz Was straciłam, tyle wystarczy - kontynuowałam, praktycznie płacząc przy ostatnich słowach
- Nie bój nic, kochanie, nigdzie się nie wybieramy, kiedy nadejdzie twój czas obiecujemy, że jako pierwsi ciebie tutaj powitamy, oraz nadrobimy cały ten stracony czas - mówiła mama
- Póki co, leć, wracaj do swoich, na prawdę narobiłaś im niezłego stracha - zaśmiał się tata - pamiętaj, zawsze będziemy ciebie chronić, nie musisz nas widzieć, po prostu wiec, że zawsze jesteśmy z tobą, o tutaj - wskazał na moje serce - ja i mama jesteśmy bardzo z ciebie dumni, pędź, zachwycaj nas dalej - dodawał mi otuchy
- Kocham Was - odpowiedziałam na to
- My ciebie bardziej! - odpowiedzieli chórem nim zostałam zaślepiona białym światłem.

I ot tak, znowu byłam na ziemi...

- Y-y/n... - było pierwsze co usłyszałam, po głosie poznałam, że był to Sonic - Nie wiem, czy mnie słyszysz, ale przepraszam ciebie za to, co stało się tam na autostradzie, wiem, że moje słowa ciebie zraniły, byłem głupi, ale proszę, nie umieraj, p-potrzebuje ciebie! - kontynuował, zrozpaczony - i przepraszam, że byłem taki nieuważny, zmuszając cię abyś mnie zasłoniła, proszę ciebie, wróć do mnie, tęsknię... - na sam dźwięk jego głosu, totalnie załamanego, pękało mi serce, ale mimo to, dalej nie miałam siły na to, aby otworzyć oczy... - k-kocham cię... - powiedział cicho.

Chwilę tak leżałam, aż w końcu zdołałam lekko otworzyć ślepia, widziałam zamazanego jeża, siedzącego po prawej stronie łóżka, opierając główkę o fragment pościeli...

- Sonic? - wydusiłam z siebie, skutkując lekkim kaszlem, musiałam trochę leżeć, sugerując się totalną suszą w gardle.
Na mój głos głowa jeża od razu wystrzeliła w górę, momentalnie zostałam uwięziona w morderczym uścisku szybciora
- Y/N! Cieszę się, że nic ci nie jest, przepraszam za to co ci mówiłem tam na autostradzie, tak na prawdę nie miałem tego na myśli! - tłumaczył się
- Nie ma sprawy, też nie raz coś powiem w emocjach, ważne, że oboje żyjemy - pocieszałam Sonic'a - tak w ogóle, gdzie są wszyscy? - zapytałam po przerwaniu przytulasa
- Władca pączków rozmawia z panią precel w salonie, w ogóle zobacz, dostałem pierwszy prezent w życiu! - pokazał mi swoje nowe czerwone buty - niezłe co? Córka krzykacza mi je dała!
- Wooow, ładnie ci w nich, chwila... jakiego krzykacza? Masz na myśli Rachel? - próbowałam pohamować śmiech
- Jeśli mowa o tej związanej pani to tak - potwierdził jeż na co ja się zaśmiałam
- Dobra, szkoda czasu, zejdźmy do nich - stwierdziłam, podnosząc się z łóżka, nagły ruch poskutkował przenikliwym bólem w okolicach dolnej części kręgosłupa, syknęłam z bólu, Sonic od razu zainterweniował
- Wooow, hej, powoli. Precelek mówiła, że jesteś mocno poobijana i nie powinnaś nadwerężać mięśni jeśli się obudzisz
- Jeśli? Wow, miło że tak szybko mnie przekreślili... - powiedziałam pod nosem
- Nie miej im tego za złe, każdego wystraszyłaś, wiesz, ten wybuch wyglądał na poważny, nawet ja oberwałem, ale szybciej się zregenerowałem dzięki tobie, ocaliłaś mi życie - uśmiechnęła się jagódka
- Nie ma za co dziękować, nie wybaczyłabym sobie gdyby tobie, albo komukolwiek z rodziny coś się przydarzyło - odparłam, biorąc krok do przodu - to jak, pomożesz mi się z nimi przywitać?
- Jasna sprawa! - odpowiedział, po czym za pomocą swojej szybkości poleciał na dół, zapominając o mnie

Wow, ja wiem, że nie mówię wprost ale... Na serio kuźwa?

Poczekałam kilka sekund, nim kosmita skapnął się, że o kimś zapomniał, wróciwszy na górę zawstydzony powiedział
- Hehe, zapomniałem... Chodziło aby ci pomóc zejść na dół, nie spotkać się na dole... Hihi, sorki...
- Ehh...

Po zejściu na dół ukazał mi się taki widok: Ciocia Rachel związana na krześle z Jojo biegającą wokół niej, krzycząca coś o byciu szybką
Tej się chyba Sonic już za mocno udzielił... pomyślałam

Rodzice siedzieli w kuchni, rozmawiając o czymś a jeż poleciał męczyć psa. Ja, będąc "dobrą" córką postanowiłam uciąć pogawędkę starych jednocześnie fundując im zawał serca.
Zakradłam się na tyły kuchni...
- Myślisz ż-
Po czym wyskoczyłam krzycząc
- NO CO TAM?!
Obaj podskoczyli chwytając się za serce, posyłając mi zabójcze spojrzenia, jednak kiedy zdali sobie sprawę kto śmiał im taki kawał odwalić od razu się rozchmurzyli i polecieli mnie wyściskać...
- Och jak dobrze że nic ci nie jest - zaczął Tom
- Nigdy więcej nam takich kawałów nie rób! - zagroziła mi półżartem Maddie
- Hehe, które kawały masz na myśli? - zapytałam niewinnie, na co ta spojrzała się jakbym miała 3 głowy
- Oba.
Kiedy przerwaliśmy chwilę czułości zapytałam się o coś, co chodziło mi po głowie od kiedy się obudziłam
- Tak w ogóle tato... Co się takiego stało po tym jak... Zostałam zmuszona do drzemki?
- Po tym jak nastąpił wybuch siła uderzenia odrzuciła ciebie kilka metrów w moją stronę, powaliłaś Sonica, na co ten przez to jak i eksplozje również stracił przytomność, przez co miałem dwa ataki serca w przeciągu paru sekund, ale gdy upewniłem się, że obaj jeszcze oddychacie przeniosłem Was do samochodu, no, jeża jeszcze owinąłem w coś bo Rachel by mnie do domu nie wpuściła, mimo ze i tak tego nie zrobiła, dzięki Maddie się tutaj w ogóle dostałem. Po wejściu, Sonic'a dałem od razu do kuchni, aby twoja mama się nim zajęła, a ciebie odstawiłem do sypialni, po sprawdzeniu kosmity poleciała do ciebie. Na Sonica zadziałały takie kostki do wąchania, więc mieliśmy nadzieję, że i na ciebie to zadziała, ale jednak nie, więc baliśmy się że już nigdy się nie obudzisz... - wyznał

Przez moment atmosfera była dosyć przytłaczająca, uratował mnie z niej Sonic, niebezpiecznie zbliżający się do Ozzy'ego
- Oki, pójdę zajrzeć co z kosmojeżem - oznajmiłam
- Dobra myśl, nigdy z nim nic nie wiadomo, w razie czego spotykamy się za 15 minut przed wyjściem z domu - powiedział Tom na co ja przytaknęłam

Dotarłam do przedpokoju, gdy usłyszałam Sonic'a
- A więc to ty jesteś rzekomym najlepszym przyjacielem Toma hmm? - zaczął, na co pies tylko wystawił mu język, sapiąc - cóż, nie uznaję aprobaty - twardo stwierdził, Ozzy i tak niczego nie rozumiejąc rzucił się z jęzorem na jagódkę, wprawiając ją w śmiech, widząc to szybko wyjęłam telefon i cyknęłam fotkę

Haha a będziesz miał do mnie jakiś problem... pomyślałam

- Haha, fuuuj, ochyda - podsumował
Schowawszy urządzenie postanowiłam wkroczyć do akcji jaką było oddzielenie psa od jeżyka
- No już, Ozzy, chyba mu wystarczy... - zaczęłam delikatnie go głaskając, bez chwili namysłu piesek położył się z brzuchem do góry dając mi do zrozumienia że mam nie przestawać z pieszczotami - Hahaha, no dobrze, jeszcze trochę, ale tylko dlatego, że się za tobą stęskniłam - mówiłam do psa. Po paru minutach za plecami usłyszałam coś jakby chrząknięcie, prawie zapomniałam, że był tam jeszcze Sonic, odwracając się w jego stronę, zauważy8łam niezbyt szczęśliwą minę
- A mnie to nigdy tak nie głaszczesz - poskarżył się urażony
- Głaszczę tylko tych, co na to zasłużyli - odparłam żartobliwie, wystawiając mu język
Nie zdążył nawet na to zareagować, gdyż do pomieszczenia wtargnął ojciec wraz z Maddie
- No hej - zaczął, po chwili spoglądając matce w oczy - Ogólnie mój samochód jeździ, ale tak szczerze to nadaje się już tylko do kasacji - na jego twarzy pojawił się szatański uśmieszek nim kontynuował - myślisz że twoja siostra będzie miała coś przeciwko, jeśli pożyczymy jej samochód? - zapytał niewinnie, z drugiego pokoju dało się słyszeć krzyki Rachel
- NO CHYBA SOBIE KPICIE!
Maddie, rozumiejąc powagę sytuacji jak i jednocześnie chcąc dopiec swojej starszej siostrze odpowiedziała
- Co ty, poradzi sobie...
- Okej, to jest plan - dodał Tommy
- Mhmmm - ciągnęła mama
Szybko się zebraliśmy i opuściliśmy jej dom, pozostawiając ciocie dalej związaną.
Przy wyjściu zdołałam usłyszeć jej pretensjonalny głos
- TO JEST MÓJ DOM!
Nie mogąc dłużej wytrzymać wybuchłam śmiechem, nim zupełnie wyszłam, między napadami śmiechawki odpowiedziałam jej
- W KTÓRYM RZĄDZI PRAWO DŻUNGLI!

(Time skip - w centrum San Francisco)

Nie jestem pewna, kto wpadł na genialny pomysł aby dać kierować nie dość, że kosmicznemu zwierzęciu, to jeszcze takiemu, co ledwie dosięga pedałów i nic nie widzi co się dzieje za przednią szybą, ale jedno jest pewne... Jeśli w drugą stronę też dadzą mu prowadzić, to biorę ubera.
Nim zaparkowaliśmy to nasz niebieski kumpel musiał skasować po drodze lampę i o mało co nie spowodować wypadku z innym pojazdem. Nie obyło się też bez innych kierowców będących ofiarą npctowej umiejętności kierowania ze strony Sonic'a, jeden nawet wyzwał nas od wariatów, ale mniejsza...

Przy wysiadce z samochodu Tom musiał dodać swój komentarz
- Czy jest coś, w co nie wjechałeś?!
- Mam lepsze pytanie, dlaczego daliśmy kosmicie prowadzić? - podbiła Maddie
- A ja mam jeszcze lepsze pytanie, CZY WSZYSCY ŻYJEMY? - Wtrąciłam, dostając przytaknięcia czy krótkie "tak" w odpowiedzi.
Całą sytuację zbagatelizował jak zwykle jeż.
- Hej, ważne, że dojechaliśmy, tak? Oraz proszę o pięć gwiazdek - uśmiechnął się
- Gwiazdki to zaraz będziesz miał przed oczami - zagroziłam, automatycznie pozbywając się uśmieszku z mordki jagódki, która dodatkowo głośno przełknęła ślinę na moją groźbę.

Zrobiliśmy parę kroków i tak oto staliśmy twarzą w twarz z pseudo piramidą, zwaną też budynkiem Transamerica.
- Wooow - było jedynym, co opuściło me usta, będąc pod wrażeniem jak wysoki i potężny był ten budynek
- A więc... To tyle? - zaczęła niepewnie jagódka
- Zdaję się, że tak, oto twoja piramida - odparł Thomas
- Whoa, tylko na to spójrzcie... - mówił, również pod urokiem potęgi budowli
- To... Co się teraz stan- - nim mama mogła dokończyć swoje zdanie, Sonic wystrzelił odzyskać swoją własność
- Ah! I go nie ma - podsumowała
- Dokładnie. - potwierdził tata
- Nawet się nie pożegnał... - dodałam zawiedziona

Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy, nie był nawet w stanie powiedzieć głupiego "papa"... Też mi kumpel...

Przed dokończeniem swojej myśli zostałam uderzona przez wiatr, kiedy się ogarnęłam zobaczyłam, kto był powodem nagłego podmuchu, nie kto inny jak Jeż Sonic...
- Nie jest dobrze, aby dostać się na szczyt potrzeba jakiejś specjalnej karty - zdał raport
- I co teraz? - zapytałam wszystkich
Tommy wypinając klatę do przodu, przyjmując pozę dumnego debila oznajmił równie idiotycznym tonem
- Czas, abym nadużył powierzonej mi mocy
- Cjaaa... Wszyscy zginiemy - zgasiłam zapłon ojca

=========================================================================

No hej, dzięki za głosy, komentarze i ogólnie czas poświęcony na przeczytanie mych wypocin :D

Zostały nam jakieś 3 rozdziały do końca filmu, a co za tym idzie i książki. Chciałam się zapytać czy ktoś byłby zainteresowany sequelem do tej książki? Mam zamiar zrobić jeden oparty o drugi film jak i też coś pomiędzy, jakby krótsza książka która będzie się skupiać na zacieśnieniu więzi między readerem a jeżykiem i ewentualnie kumplami :P

Tak czy siak, to tyle na dziś, miłej nocki/dnia/ranka czy nwm, wakacji XD



Continue Reading

You'll Also Like

134K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
18K 1.1K 30
O Natalie Horner krążyła jedna plotka - dziewczyna nie istnieje. Córka szefa zespołu Formuły 1 po raz pierwszy w swoim życiu została pokazana publicz...
181K 10.3K 131
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...
55.3K 6K 52
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...