Boston in love | [18+] ZAKOŃC...

By rainholston

35.3K 2K 236

Każdy z nas ma taką osobę, która go irytuje jak tylko pojawi się w zasięgu wzroku bądź słuchu. Jest jak irytu... More

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Epilog

Rozdział XV

1.4K 82 8
By rainholston

Rozdział XV

Max

- Myślisz, że Morring wykona ruch gdy wróci?

- Nie wiem– powiedziała i przekręciła się na brzuch patrząc na mnie uważnie. - Skąd to pytanie?

- Zastanawiałem się tylko – mruknąłem i posłałem jej swój najbardziej czarujący uśmiech widząc jej zmartwioną i niepewną twarz.

Odkąd w czwartek zgłosiliśmy sprawę na policję nie mieliśmy żadnych informacji. Była sobota, a wciąż oprócz jednego telefonu w którym funkcjonariusz poinformował nas, że pan Thomas Morring przebywa na delegacji w Los Angeles nie było nic. Skurwysyn wyjechał w czwartek popołudniu co potwierdza jego asystentka i matka. Dopóki nie wróci do miasta zarówno policja i my mieliśmy związane ręce.

- Jak twoja kolekcja? - Zapytałem muskając jej ramię swoją dłonią, uwielbiałem dotyk jej skóry pod palcami.

Na moje słowa jej twarz nabrała jeszcze bardziej niepewnego wyrazu co całkowicie mnie zbiło z tropu i zmarszczyłem brwi uważnie się jej przyglądając. Wbrew sobie zależało mi na jej sukcesie w równej mierze jak na własnym, co było niespodziewane. Poderwała się z łóżka prezentując swoje pełne kształtów ciało bez oporów i sięgnęła po szlafrok leżący na pufie obok łóżka. Bez słowa wyciągnęła do mnie rękę, którą przyjąłem i wstałem z łóżka. Nagi ruszyłem za nią do jej pracowni, którą miała u siebie w domu. Do tej pory było to chyba jedyne pomieszczenie do którego nie wchodziłem i czułem się jakby wpuszczała mnie, do tej pory strzeżonego, skrawka siebie. Otworzyła drzwi i zapaliła pojedynczą lampkę, która oświetliła duże biurko z pochylonym blatem przy którym zapewne szkicowała. Było tam kilka rozrzuconych papierów. Nad tym na ścianie wisiała duża tablica korkowa do której były przypięte szkice i skrawki materiałów. Od pastelowych, delikatnych do soczystej czerwieni i czerni. Cała pracownia była utrzymana w podobnym stylu jak loftowe mieszkanie, ale miała dużo więcej kobiecych akcentów niż reszta mieszkania. Dominowała stal i drewno, ale nie sposób było przegapić szezlong obity welurem z mnóstwem poduszek czy puchowego dywanu pod nogami. Na regałach stały liczne książki i figurki, przemieszane z ramkami na zdjęcia i belami materiałów. Jedna ściana pracowni była oszklona i nawet od wejścia widać było zza niej widok na park w dole. To była zdecydowanie jej pustelnia. Moją uwagę przykuł manekin stojący przy drzwiach balkonowych na którym prezentowała jeden ze swoim projektów. Obok po przeciwnej stronie niż stół do szkicowania stała maszyna do szycia i duży drewniany stój zasypany materiałami.

- Co? - Zapytała widząc moje uważne spojrzenie.

- Nic – uśmiechnąłem się widząc obawę w jej spojrzeniu. - Spodziewałem się mniejszego kąta.

Posłała mi uśmiech i podeszła do jednego z regałów by wyjąć z niego teczkę. I machnęła na mnie bym podszedł do stołu z materiałami. Odsunęła skrawki na bok i rozłożyła teczkę.

- To jest projekt, który będę jutro przedstawiała – powiedziała i zaczęła rozkładać rysunki przede mną. - W zasadzie mogłam pokazać ci je dawno, jesteś dobrym wyborem do oceniania damskiej bielizny.

Posłałem jej ostrożne spojrzenie wiedząc do czego pije, ale na błysk niepewności w jej wzroku zrozumiałem dlaczego to powiedziała. Sophia Westhorn była zawstydzona. To więcej niż mogłem się po niej kiedykolwiek spodziewać, ale przez ostatnie tygodnia wiedziałem już, że Sophie w głębi nie jest taka na jaką się kreuje wśród ludzi. Zamiast to drążyć skupiłem swoją uwagę na rysunkach przede mną. Stroje były w czerni i zdecydowanie pobudzały moją męską stronę, czego nie potrafiłem ukryć będąc całkowicie nagim. Przerzucałem jeden rysunek po drugim czując jak mój kutas sztywnieje coraz bardziej. I nie chodziło o rysunki, ale moja wyobraźnia od razu ubierała Sophie w te stroje, a to było cholernie dobre.

- To jest gotowy jeden z projektów – powiedziała zza moim pleców zapalając kolejną lampkę i wskazała na manekina.

Przez chwilę stałem jak odurzony, a potem podszedłem bliżej i delikatnie przejechałem palcami po skórzanym pasku, który podtrzymywał stanik. Dwa paski biegły przez ramiona, a cztery kolejne łączyły się ze sobą na obroży. Całość była połączeniem skóry i czarnego materiału. Spuściłem wzrok na dół, na czarne majtki, cholernie mocno wycięte na biodrach i pas do pończoch od którego kolejne skórzane paski wisiały luźno. Przełknąłem głośno ślinę czując jak bardzo mam wysuszone gardło. Odwróciłem się w stronę Sophie i uważnie się jej przyjrzałem. Stała przygryzając nerwowo dolną wargę i przyłapałem ją jak wpatrywała się w mojego kutasa.

- Widzisz coś co ci się podoba?

- A ty?

Jej głos był równie ochrypły i niski jak mój własny. Ujrzałem błysk podniecenia w jej oczach. Sophie była odważna i wyzwolona w łóżku, to musiałem jej przyznać. Bez problemu dotrzymywała mi kroku podczas pieprzenia. Byłem ciekawy jak daleko mogę się posunąć i czy może właśnie nie nadszedł czas na to żeby pokazać jej tę stronę, którą rzadko pokazuję. Odsunąłem się o krok od niej i wskazałem głową w stronę szezlongu.

- Stań przy oparciu – powiedziałem cicho. - Tyłem do mnie.

Uniosła odważnie głowę do góry i bez słowa zrobiła to.

- Szlafrok.

Rozwiązała go szybko, a materiał dosłownie ześliznął się z jej ciała opadając na ziemię. Miała cudownie pełne kształty i aż mnie korciło na myśl o tym co chciałem jej pokazać.

- Rozstaw nogi i pochyl się.

Jej oddech przyśpieszył, gdy poczuła moją obecność za sobą, a plecy na które miałem doskonały widok pokryły się gęsią skórką. Zadrżała, gdy moja dłoń przejechała wzdłuż kręgosłupa i byłem pewny, że bez sprawdzania jest już dla mnie mokra. Skończyłem ją pieprzyć ledwie trzydzieści minut temu, a już nie mogłem się doczekać, aż znów się w niej zakopie. Przejechałem palcem w dół, między jej pośladkami i cofnąłem się. Cicho fuknęła niezadowolona i odwróciła głowę w moją stronę.

- Patrz w dół.

Miałem tak wiele rzeczy w głowie, które chciałem jej pokazać, że nie wiedziałem od czego zacząć. Jedno czego byłem pewien, że widok gotowej i czekającej Sophie w takiej pozycji to było dużo więcej niż mogłem długo znieść. Pochyliłem się mocno ścisnąłem jej sutki, aż wygięła się jakby nie mogła się zdecydować czy pragnie mojego dotyku czy chce od niego uciec.

- Twoje projekty mają być dla mnie jakąś wskazówką?

- Co? - Zapytała i zaskoczona podniosła znów głowę.

- Powiedziałem w dół, księżniczko – akcentując swoje słowa dałem jej lekkiego klapsa w tyłek.

Pisnęła cicho, ale wiedziałem, że nie ma nic przeciwko temu. Już nie raz dostała ode mnie w ten krągły tyłek. Przejechałem dłońmi w dół jej uda kucając za nią. Złapałem jej spojrzenie pomiędzy rozchylonymi nogami. Miała rozchylone usta, ognisty wzrok i lekki  rumieniec na policzkach. Kwintesencja jej seksapilu. Obserwowała mnie, gdy ja wpatrywałem się w jej gładko ogoloną cipkę, która lśniła od jej soków.

- Jesteś już mokra dla mnie, księżniczko – powiedziałem i delikatnie przejechałem przez nią palcem a potem wsadziłem go do buzi i zassałem czując jej smak. - Mhmm. Pyszności. Chcesz mojego języka?

- Taak – stęknęła i zakręciła tyłkiem przed moją twarzą, co dało jej kolejnego klapsa tym razem prosto w cipkę.

Krzyknęła i podskoczyła, ale złapałem ją za biodra i utrzymałem w pozycji.

- Nie podoba ci się to? I nie próbuj kłamać, bo twoja ociekająca cipka mówi mi dokładnie to co czujesz – wsadziłem w nią jeden palec i zacząłem mocno nim poruszać wewnątrz niej.

Złapałem jej zaskoczone spojrzenie i uśmiechnąłem się szeroko. Jej wzrok zsunął się na moją drugą rękę, którą masowałem sterczącego kutasa. Na ten widok oblizała wargi, a z mojego gardło wyrwał się cichy warkot. Podniosłem się dając jej kilka klapsów, aż jej tyłek był zaczerwieniony, a jej soki zaczęły spływać po udach. Przeszedłem obok niej ponownie łapiąc za sutki i mocno je wykręcając. Reagowała tak pięknie i wiedziałem, że jest podniecona tym co jej robię. Klęknąłem przed jej twarzą na szezlongu i posłałem lekki uśmiech. Podniosła jedną rękę w stronę mojego kutasa, ale odsunąłem ją.

- Sama buzia, księżniczko.

Otworzyła usta, gdy naparłem swoją erekcją, a jej język zakręcił się wokół główki. Jedna z mojej dłoni zawinęła się mocno w jej włosy i ścisnęła. Jej oczy, ani na moment nie opuściły mojej twarzy, gdy uważnie obserwowała to czy sprawia mi przyjemność. Zacisnąłem wargi czując jak zaczyna ssać coraz mocniej. Zatrzymałem jej głowę w miejscu i wsunąłem się głęboko w jej gardło. Wiedziałem doskonale, że ma jeszcze lekki odruch, ale postanowiłem przetestować jak daleko mogę się posunąć dzisiaj. Gdy ścianki jej gardła zacisnęły się na główce omal nie doszedłem. Wycofałem się na zewnątrz dając jej chwilę na złapanie oddechu.

- Podoba ci się, księżniczko? - Skinęła głową w odpowiedzi wciąż starając się złapać oddech. - Odpowiedz.

- Tak.

Znów się wsunąłem do środka, powoli posuwając ją w usta, aż znów dotarłem do gardła i przytrzymałem w miejscu. Za każdym razem, gdy dawałem jej przerwę na złapanie oddechu sam musiałem skupić się na odliczaniu w głowie by nie trysnąć w jej ciasne gardło. Wsunąłem się kolejny raz tym razem drugą ręką przytrzymałem ją za szyję i delikatnie ścisnąłem. Wraz z posuwaniem zaciskałem ją mocniej obserwując, jak w jej oczach pojawiają się łzy, twarz zarumieniła się jeszcze bardziej. Uspokajałem ją patrząc na nią uważnie, a ona nie wykonała żadnego ruchu by mnie zatrzymać. Gdy znów dotarłem do jej gardła i zatrzymałem się, ścisnąłem jeszcze mocniej za szyję. Wysunąłem się gwałtownie, na co zakaszlała, a po jej policzku spłynęła łza.

- Księżniczko?

Spojrzała na mnie, a w jej spojrzeniu wciąż było widać ogień pożądania i ufność jaka miała do mnie w łóżku.

- Chcesz żebym się spuścił w twoim gardle czy w twojej cipce? - Zapytałem gładząc ją po policzku i ścierając łzę.

- Chce dojść – powiedziała cicho.

- To nie wyklucza niczego – uśmiechnąłem się. - Gardło czy cipka, księżniczko?

- Cipka.

- Nie ruszaj się.

Szybko wyszedłem z pokoju i niemal biegiem rzuciłem się w stronę kuchni, która była najbliżej i z blatu porwałem gumki. Idąc do pracowni zakładałem ją na swojego kutasa, ale zatrzymałem się w drzwiach obserwując Sophie. Nie zmieniła pozycji. Wciąż pochylona z rozstawionymi nogami czekała na mnie. Zanim wsunąłem się w jej ciasne wnętrze dałem jej kolejne klapsy by tyłek znów się pięknie zarumienił i szybko wszedłem w nią. Jęknęła i wygięła się nabijając na mojego kutasa. Jęknąłem czując jak jej ścianki zaczynają się rytmicznie zaciskać na mnie. Była cholernie ciasna i gorąca. Zastanawiałem się jakby to było czuć ją bez lateksu między nami. Wyciągnąłem rękę i mocno zacząłem pracować nad jej łechtaczką jednocześnie odnajdując punkcik w środku, który doprowadzał ją do szaleństwa.

- Max – warknęła i mocniej się na mnie nadziała.

- Dalej, Sophie – powiedziałem i mocno uderzyłem ją w pośladek. - O kurwa, tak.

Gdy jej ciało drżało przez jej orgazm, w końcu mogłem dać sobie ulgę, którą wstrzymywałem. Jęknąłem wbijając się w nią po raz ostatni i opadłem na jej plecy czując jak całe moje ciało drży podobnie jak jej. Kurwa, z każdym razem seks z Sophie był lepszy. Gdybym do tej pory nie był w olbrzymim gównie, teraz byłem na pewno.

***

W niedzielny poranek to Sophie wstała pierwsza, ale zanim do sypialni doleciał zapach świeżo zaparzonej kawy mój telefon rozdzwonił się na szafce nocnej. Gdy tylko zobaczyłem imię Cilliana od razu usiadłem prosto.

- Masz coś?

- I tobie też dzień dobry, słoneczko – powiedział Cillian. - Chcecie się spotkać na śniadanie i porozmawiać?

- Poczekaj.

Podniosłem się z łóżka całkowicie lekceważąc swoją nagość i ruszyłem schodami do kuchni. Sophie stała przy kuchennym blacie i nuciła cicho pod nosem. Uniosła wzrok, gdy mnie usłyszała, a jej wzrok zjechał od góry do dołu zatrzymując się na moim członku z poranną erekcją. Uwielbiałem ten wyraz twarzy. Oczy jej ciemniały, policzki pokrywał rumieniec, a usta lekko rozchylała. Czasami jeszcze oblizywała dolną wargę albo ją przygryzała. Tak, znów pieprzyła mnie wzrokiem. Miałem wrażenie, że podobnie jak dla mnie każdy kolejny raz tylko zwiększa nasze uzależnienie. Do zeszłego tygodnia nie czułem się aż tak uprzedmiotowiony jak teraz. A zresztą, kto mi uwierzy, że się tak czuje. Jeśli tylko ma ochotę niech mnie pieprzy czym chce.

- Cillian chce się spotkać na śniadanie i pogadać – powiedziałem i spojrzałem na jej twarz.

Nienawidziłem się w tym momencie za to, że wyraz rozmarzonego podniecenia zniknął ustępując zmartwionemu spojrzeniu.

- Niech przyjedzie tutaj – mruknęła. - Właśnie miałam się brać za szykowanie.

- Słyszałeś? - Zapytałem przykładając telefon do ucha.

- Głośno i wyraźnie. Wyślij mi adres smsem, a ja już wychodzę.

Rozłączyłem się i szybko wystukałem smsa do niego. Miałem jakiś kwadrans do dwudziestu minut zanim Cillian pojawi się u nas. Odłożyłem telefon na blat i spojrzałem na Sophie. Pod koszulką nie miała stanika, a dostępu do cipki broniły tylko czarne majteczki. Spojrzałem w dół i tak, moja erekcja wciąż prezentowała się dumnie.

- Mamy kwadrans, księżniczko.

***

- Thomas nie jest taki czysty jak się wydaje na pierwszy rzut oka – powiedział Cillian i rozsiadł się wygodnie przy wyspie kuchennej.

Sophie właśnie robiła ciasto na racuchy, a ja sięgnąłem jedną ręką po notatki Cilliana, drugą nalewając mu kawę. Podczas, gdy my wczoraj trochę leniuchowaliśmy on bez wątpienia dużo zrobił. Z każdą przeczytaną informacją moje zdenerwowanie rosło. Do kurwy, ten człowiek powinien być odseparowany od społeczeństwa.

- To znaczy? - Zapytała Sophie i odwróciła się w naszą stronę podając mi cukier do kawy.

- Miał półroczną przerwę na trzecim roku – zaczął Cillian kradnąc już jednego tosta z talerza. - Ponoć miał wypadek podczas wizyty u rodziny i spędził tam te miesiące by odzyskać formę. W rzeczywistości sześć miesięcy był na przymusowym odwyku na który wysłał go tatuś. Jest adwokatem w prestiżowej kancelarii, nie mógł sobie pozwolić na aferę z synem narkomanem. Kiedy już skończył studia i wyjechał na pierwszy staż znów zaczął brać, ale teraz pilnował się trochę lepiej niż wcześniej. W zasadzie do powrotu do Bostonu przypuszczam, że nikt z rodziny nie wiedział, że wrócił do ćpania.

- To nie możliwe – mruknęła i podeszła do mnie wyciągając kartki z moich rąk. - Przecież zauważyłabym coś.

- Facet nie jest głupi – mówiąc to Cillian wskazał na swoją kawę, a ja rozpoznałem gest i skierowałem się do lodówki po mleko dla niego. - Nie bierze do ućpania na umór. Przypuszczam, że wciąga kokę, może nawet udaje mu się nie robić tego codziennie. Druga sprawa to, że ostatnio w jego firmie wcale nie jest tak kolorowo jakby mogło się wydawać. Od jakiegoś roku ma problemy i ciągłe kontrole ze skarbówki. Bardzo duże zaległości w spłatach podwykonawców jeżeli wierzyć moim kontaktom. Facet w zasadzie jest spalony w branży w tym mieście.

Słuchając Cilliana uważnie obserwowałem Sophie, która przeglądała informacje o swoim byłym, a jej twarz stawała się coraz bardziej blada. Po kuchni rozszedł się lekki zapach spalenizny i szybko ruszyłem do patelni by skończyć smażyć placki za nią. Sophie nawet tego nie zauważyła tylko opadła na hokera i oparła się łokcie na blacie. Szybko wyłączyłem kuchenkę i podszedłem do niej mocno ściskając za ramiona. Odwróciła się w moją stronę, a w jej oczach błysnął strach i niedowierzanie. Thomas musiał się dobrze kryć. Byli razem przez kilka miesięcy, a ona nie zauważyła znaków jego problemów. Wiedziałem, że jak tylko to przetrawi zacznie sobie wyrzucać, że mogła zauważyć coś wcześniej, ale miałem zamiar wydrzeć te myśli z jej główki. Thomas był sprytnym i śliskim typem. Ja też widząc go te kilka razy w życiu nie powiedziałbym, że facet ma problem z narkotykami. Był dobrze ubrany, zadbany – błyskał pewnością siebie. Cillian milczał dając jej chwilę na oswojenie się z tymi rewelacjami.

- Dlaczego ja?

Pytanie było zadane tak cichym i słabym głosem, że aż mnie zakuło w sercu widząc jej nieszczęśliwą minę. Przysięgam, jeżeli miałbym okazję zabić skurwiela to zrobiłbym to. Za cały stres, gniew i strach jaki spadł na nią przez niego. Sophie w życiu nie powinna czegoś takiego doświadczyć. Była piękna, zdolna, lojalna i kochająca. Powinna dostać w życiu tylko to co najlepsze. Zacisnąłem mocno szczęki i spojrzałem na Cilliana, który z obawą i gniewem wymieszanym na twarzy wpatrywał się w Sophie.

- Księżniczko – powiedziałem cicho i złapałem ją za podbródek zmuszając by spojrzała na mnie. - To był przypadek, że padło na ciebie. Nie męcz się myśleniem o tym, ok?

- Kurwa, Monica go poznała, tak go zachwalała – mruczała cicho wpatrując się wciąż w kartki, ale wiedziałem, że nawet nie widzi tego co jest tam napisane. - Był szarmancki, inteligentny, zabawny. Dopiero jak zaczęliśmy być razem stał się zaborczy i niecierpliwy.

- Wiem, kochanie – wyszeptałem i stanąłem przy jej krześle mocno obejmując ją ramionami. - Już ci nic z jego strony nie grozi. Poznałaś się na nim i go zostawiłaś.

- Za późno – warknęła i odsunęła się ode mnie. - Kurwa, za późno. Max, wszyscy mnie przestrzegali. Natalie, Jake, Mia. Wszyscy widzieli, że z nim jest coś nie tak, tylko nie ja.

Serce mnie bolało, gdy patrzyłem na nią. Zachowywała twardą postawę przez cały ten czas, ale teraz chyba osiągnęła swój kres. Informacja, że przez kilka miesięcy żyła z mężczyzną o którym nic nie wiedziała uderzył w nią bardziej niż to czego doświadczyła od niego po zerwaniu. Mogła zwalać to na natrętnego byłego, mogła zrzucać to, że jest uparty i chce ją nieudolnie odzyskać. Ale teraz miała w końcu czarno na białym, że Thomas może być niebezpieczny.

- Sophie – cichy i mocny głos Cilliana wybił ją z transu obwiniania się. Spojrzała na niego niepewnym wzrokiem. - Przypuszczam, że skurwysyn opanował kamuflaż tego do perfekcji. Własna matka czy ojciec od lat nie potrafią się na nim poznać, słyszysz?

Skinęła niepewnie głową i odwróciła się w moją stronę, a jej błyszczące oczy niemo błagały mnie o wsparcie. Wystarczył krok bym znów mógł ją schować w swoich ramionach.

- Idź się położyć, kochanie – powiedziałem cicho i pogłaskałem ją po głowie.

Pokręciła głową i mocniej mnie objęła, ale potem odsunęła się i posłała mi fałszywy uśmiech.

- Muszę skończyć śniadanie – powiedziała i zeskoczyła na podłogę. - Kurwa, przypaliłam placki.

Wiedziałem, że musi się czymś zająć, żeby oderwać się od tego co właśnie usłyszała. Sophie taka była. Ona nie roztrząsała, nie analizowała, nie przeżywała. Ona zatrzymywała się na chwilę, pozwalała sobie na pięć minut emocji i parła dalej. Byłem z niej cholernie dumny za to, choć wiedziałem, że teraz będzie potrzebowała większej troski niż wcześniej. Mogła iść dumnie i pewnie przed siebie, ale wiedziałem, że w głębi jest wściekła i przerażona. Pytanie tylko co wygra, gdy zostaniemy sami. Złożyłem wszystkie rzeczy, które przyniósł Cillian i wrzuciłem do swojej teczki. Potem, gdy Sophie będzie zajęta, sam przejrzę to jeszcze raz na spokojnie. Zrobiła śniadanie i podała nam je, ale nie brała czynnego udziału w rozmowach, jakby cały czas zadręczając się tym czego się dowiedziała. Cillian wyczuwając pogorszony nastrój po śniadaniu wstał i zaczął się zbierać.

- Odprowadzę cię do drzwi – rzuciłem i poszedłem za nim zostawiając Sophie w kuchni.

- Nie powinna się obwiniać o nic – rzucił Cillian, gdy wyszedłem z nim na korytarz.

- Wiem, zadbam, żeby to do niej dotarło – powiedziałem cicho. - Jest coś co chcesz mi jeszcze powiedzieć?

- Tak – jego szeroki uśmiech powinien mi powiedzieć, co zamierza powiedzieć. - Całkiem dobrze czujesz się w jej kuchni.

- Idiota.

- Myślę, że najwyższy czas zadzwonić do Jake'a, stary. Wiem, że to nie jest wiadomość, którą chcesz mu psuć miesiąc miodowy, ale wkurwi się jeszcze bardziej, gdy wróci i wtedy się dowie.

- Wiem, do diabła.

- Wracaj do Sophie – poklepał mnie po ramieniu i zrobił krok do tyłu. - Zaopiekuj się nią, pogadaj i zadzwoń do niego.

Pomachałem mu i wróciłem do mieszkania. Miał cholerną rację. Problem drastycznie eskalował i teraz był najlepszy czas żeby zadzwonić do Jake'a. Wiedziałem, że Sophie nie będzie zachwycona tym pomysłem i będzie się wzbraniać, ale nawet gdyby ja i tak powinienem to zrobić. Problem polegał na tym, że choć chciałem być fair w stosunku do przyjaciela i powiedzieć mu coś do czego miał prawo, bałem się. I nie chodziło o to, że się wkurwi, że będzie zły, że zaraz zawinie się i przyjedzie. To czego bałem się najbardziej, to tego, że gdy Jake wróci i przejmie pałeczkę, ja już nie będę rycerzem w lśniącej zbroi. A cholernie dobrze ta zbroja na mnie leży, do diabła.

Continue Reading

You'll Also Like

1.7K 133 18
Alessandro Verdi, nie miał beztroskiego dzieciństwa, 27latek, szybko musiał dorosnąć, gdy dzieci w jego wieku bawiły się zabawkami, on chodził na Str...
246K 15.6K 39
Ava nigdy nie odważyła się kochać, od zawsze żyła problemami innych i nigdy nie postawiła siebie samej na pierwszym miejscu. Przez głupią pomyłkę jej...
504K 25.6K 48
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
23.2K 2.3K 15
Zapowiedź 2024 "Wiesz co jest równie pewne jak śmierć? to, że nigdy nie pozwolę jej odejść..." Historia Alessi i Vincenta Castello po 3 tomie serii...