Boston in love | [18+] ZAKOŃC...

By rainholston

35.2K 2K 236

Każdy z nas ma taką osobę, która go irytuje jak tylko pojawi się w zasięgu wzroku bądź słuchu. Jest jak irytu... More

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Epilog

Rozdział XVIII

1.2K 75 8
By rainholston

Rozdział XVII

Sophie

Gdy Max usnął w swoim łóżku ja wstałam i po cichu wymknęłam się do salonu. Czułam się nieswojo i nie dlatego, że nagle znalazłam się w cudzym domu. To było zaskakujące, ale dzięki temu faktycznie czułam się spokojniejsza. Max pokazywał na każdym kroku, że dba o moje bezpieczeństwo i komfort. Do tej pory miałam go za gościa, który zalicza panienki i niewiele ma charakteru. Tymczasem od pierwszego bliższego spotkania Max okazał się zupełnie innym człowiekiem. Co gorsza przez te wszystkie razy odkrył u mnie miejsca o których ja sama nie wiedziałam, że posiadam. Otworzył przede mną drzwi o których nie miałam pojęcia i pozwolił rozbudzić w pełni moje pragnienia. Zawsze byłam dość otwarta w łóżku, ale przy nim wszelkie zahamowania znikały jak ręką odjął, a wszystko dlatego, że szczerze i w pełni mu zaufałam. Chciałam z nim spróbować wszystkiego. Poznałam go od strony o którą go nie podejrzewałam. Max był nie tylko utalentowany w łóżku, przystojny i arogancki. Był przede wszystkim cholernie inteligentny i zabawny. Bez problemu potrafił znaleźć język z każdą napotkaną osobą bez względu na płeć i wiek. Przed oczami stanęła mi scena ze osiedlowego marketu, kiedy znalazłam go w alejce, gdy rozmawiał z Alanem, synem sąsiadów, który opowiadał mu z przejęciem o naklejkach z soczków. Max wrzucił do koszyka ostatnie pięć kartonów tylko dlatego, że chciał pomóc Alanowi w znalezieniu tej jednej, najbardziej upragnionej naklejki. Jego uszczypliwe i sprośne żarty nie irytowały mnie jak kiedyś, wręcz przeciwnie każdy komentarz wywoływał we mnie mniejszą lub większą falę pożądania. Max ma w sobie spokój i siłę, której się po nim nie spodziewałam. A dziś...Zadrżałam przypominając sobie nasze ostatnie chwile w łóżku. Świadomość, że się w nim zakochuje nie uderzyła mnie nagle jak grom z jasnego nieba. Od dłuższego czasu podejrzewałam, że już przekroczyłam magiczną linię, która mnie od tego dzieliła. Czy ty było w momencie, gdy spędziliśmy pierwszą wspólną noc? Czy gdy kosztowaliśmy nowe piwa i rozmawialiśmy całą noc? Czy wtedy, gdy Max gotował dla mnie i zabawiał mnie anegdotkami z życia. Nie potrafiłam wskazać palcem momentu, gdy to zrozumiałam, po prostu to przyszło. Powoli rozpalał we mnie nie tylko pożądanie, ale i miłość. Westchnęłam i spojrzałam na lśniące latarnie przy rzece. Jake niedługo wróci, a wraz z tym najpewniej nastanie koniec naszej relacji. Nie miałam zamiaru się oszukiwać, że dla Maxa to coś więcej. Mimo jego nowego oblicza wiedziałam, że facet taki jak on nie wiąże się z jedną kobietą na dłużej, co sam potwierdził opowiadając o swojej jedynej dziewczynie jeszcze z liceum. Odwróciłam się od okna słysząc kroki i poczułam jak rumienię się widząc Cilliana idącego bez koszulki w stronę kuchni. Zatrzymał się widząc mnie w świetle zza okna i powoli podszedł w moją stronę.

- Nie możesz spać? - Zapytał cicho i stanął obok mnie.

Początkowo nie wiedziałam jak mam się zachowywać w stosunku do niego po tym co się zdarzyło ledwie przedwczoraj, ale dzisiejszy wieczór rzeczywiście mnie uspokoił i już nie czułam takiego zażenowania na tę myśl. Dlatego tylko w milczeniu skinęłam głową.

- Dużo rzeczy zwaliło się na twoją śliczną główkę, Sophie –powiedział spokojnie i poczułam na sobie jego spojrzenie. - Nieanalizuj tego bardziej niż jest to potrzebne i po prostu pozwólsię temu dziać. Ufasz mu i nie przestawaj.

- Gdybyto wszystko miało się sprowadzić tylko do tego – prychnęłam ispojrzałam na niego.

- Dotego się sprowadza, Sophie – posłał mi lekki uśmiech.

- Bojęsię, Cillian.

Może spowodowała to ciemność, która nas otaczała, albo fakt tego, że Cillian wiele nam pomógł i od początku widział więcej niż inni. Czułam, że za tymi mięśniami i arogancką postawą kryło się coś więcej. Coś co mimo obaw pozwoliło mi mu zaufać i powiedzieć to czego bałam się powiedzieć głośno.

- Maszczego, ale nie masz powodu – rzucił i znów spojrzał przedsiebie podziwiając widok. - Jakkolwiek to dziwnie brzmi. Jesteśbezpieczna, Sophie.

- Tak,nie tego się obawiam...

- Wiem– powiedział cicho i znów spojrzał na mnie, a jego ciepłebursztynowe tęczówki spoczęły na moich. - Wiem, Sophie i zaufaj kiedy mówię, że nie masz czym się zamartwiać. Wracaj do łóżka.

Odwracając się od niego zobaczyłam Maxa, który bez słowa stał oparty o ścianę i przyglądał się nam. Podeszłam do niego, a on szybko złapał mnie w pasie i bez ostrzeżenia uniósł zmuszając mnie do owinięcia nóg i ramion wokół niego. Zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku, a następnie sam wszedł do środka i mocno mnie do siebie przyciągnął. Wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową i głośno zaciągnęłam się powietrzem wdychając jego sosnowo-piźmowy zapach. Po tym czasie wiedziałam, że nie jest to zapach jego perfum, a czysty zapach mężczyzny wymieszany z zapachem jego żelu pod prysznic.

- Cillian ma racje – powiedział cicho i zaczął kreślić leniwe kółkana moich plecach. - Nie masz czym się martwić.

Skinęłam lekko głową licząc, że wyczuje ten gest.

- Jesteśbezpieczna, Sophie.

Wiedziałam, że dla niego przejmowałam się i zamartwiałam sytuacja z Thomasem i może lepiej żeby tak było. Zdecydowanie lepiej niż gdyby znał prawdę. Że choć owszem sytuacja z byłym mnie stresowała i byłam tym zdezorientowana to w głębi serca to nie była moja największa obawa. Godziny dzieliły mnie od powrotu Jake'a. Godziny do końca naszego układu z Maxem, a mnie coraz bardziej bolała świadomość tego. Max stał się tak stałą i oczywistą rzeczą w planie mojego dnia, że perspektywa widywania go znów tylko przy okazji urodzin czy innych imprez brata wywoływała ból w sercu. Wtuliłam się jeszcze bardziej w jego ramiona i starałam się uspokoić przyśpieszona bicie serca by móc usnąć. Ostatnich raz z nim -zaczęłam odliczanie.

***

Max chciał zostać dziś w domu i widziałam po jego minie, że wściekał się, że nie może. Miał spotkanie z wujem, którego nie mógł przełożyć ani zlekceważyć, a ja mimo iż chciałam na zapas nacieszyć się jego obecnością wiedziałam, że potrzebuję chwili oddechu tylko dla siebie. Rano każde z nas otrzymało informację od Jake'a, że właśnie wsiedli do samolotu. Od tego momentu odliczanie skurczyło się do dwunastu godzin. Kiedy pożegnałam już Maxa i siedziałam przy wyspie kuchennej wpatrzona w szkicownik czas wynosił już tylko dziesięć godzin i dwadzieścia jeden minut. Niemal obsesyjnie sprawdzałam zegarek częściej niż wskazówka minuty zdołała zrobić pełne okrążenie uważnie śledziona moim wzrokiem.

- Nikt nie potwierdził teorii, że czas płynie szybciej, gdy się wparujemy w zegarek.

Podniosłam gwałtownie głowę na widok Cilliana ubranego w dres z mokrymi włosami. Wszedł właśnie do domu więc jak zgadywałam korzystał właśnie z siłowni na najwyższym piętrze.

- Aco z teorią, że może się zatrzymać gdy wyjątkowo mocno się na nim skupię?

- Nie będę ci dawał nadziei i na to – wzruszył ramionami i podszedł do lodówki. - To ja namówiłem go żeby zadzwonił do Jake'a. W zasadzie według mnie powinien zadzwonić do niego już parę dni temu.

- Nie chcieliśmy...

- Tak, tak, wiem – uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oko, a mnie szczęka opadła na ten widok. Cillian, gdy przybierał swój urok był doprawdy rozbrajający.

Teatralnie wręcz westchnęłam i postanowiłam skupić się na swojej pracy, a nie na wskazówkach zegara. A jednak czas płynął nieubłaganie i skrócił się do ośmiu godzin i trzydziestu minut a ja wciąż nie miałam nic wartego uwagi. W końcu odrzuciłam notatnik i przeniosłam się na kanapę przed telewizor. Cillian nie wchodził mi w drogę większość czasu spędzając w pokoju, który robił za gabinet Maxa. W porze lunchu zamówiłam coś dla nas z knajpki niedaleko by szybko przywieźli. Gdy już wpatrywałam się w swojego kurczaka na ostro z ryżem cały apetyt jaki miałam zniknął i bezmyślnie tylko drobiłam pałeczkami w jedzeniu. Cillian dołączył do mnie na czas jedzenia, ale choć rzucił mi znaczące spojrzenie nie skomentował mojego nagłego braku apetytu. Sam za to pochłonął dwie porcje i nie wyglądał na najedzonego. Chryste wyżywianie mężczyzn wcale nie było takie proste. Max też wiecznie zamawiał podwójne porcje i jeszcze mieścił zazwyczaj deser.

- O której podstawiasz samolot? - Zapytałam go, gdy skończył już jeść, a ja wciąż byłam w połowie.

- Lądują po czwartej, samolot będzie już czekał, ale muszą dojechać na lotnisko, więc nie sądzę, żeby wystartowali wcześniej niż koło szóstej.

Skinęłam głową i spojrzałam na zegarek po raz milionowy tego dnia. Zostało dokładnie cztery i pół godziny do wylądowania. Co dawało mi zdecydowanie za mało czasu na cokolwiek. Zagryzłam wargi i spuściłam wzrok na swój ryż starając się nie dać po sobie znać jak bardzo denerwuje się tą sytuacją. Zanim Cillian zdążył coś powiedzieć drzwi do mieszkania się otworzyły i Max szybkim krokiem wszedł do pokoju. Na jego widok moje serce znów zabiło mocniej i głośniej, tak że byłam pewna musiał to usłyszeć. Uwielbiałam Maxa w garniturze. We wszystkim wyglądał przepysznie, ale garnitur...Boże, był stworzony do ich noszenia. Marynarka podkreślała jego szerokie ramiona i wąską talię. Krawat przyciągał wzrok do ostrej szczęki z lekkim zarostem, a oczy. Stalowa szarość lśniła niebezpiecznie, gdy tylko na mnie spojrzał.

- Jak tam, dzieciaczki? Byliście grzeczni? - Pytanie skierował do nas,ale jego spojrzenie ani na moment nie oderwało się ode mnie.

Podszedł do mnie i złożył delikatny pocałunek na czubku mojej głowy zachowując się przy tym tak naturalnie, że moje głupie serce zrobiło cholernego fikołka. Miałam na końcu języka całą litanię o tym jak dobrze, że już jest. Żeby mnie przytulił, pocałował, zabrał do sypialni. Że tak cholernie pusto było i będzie mi bez niego, że tak cholernie tęskniłam mimo iż nie było go tylko kilka godzin.

- Wcześniej wróciłeś – rzuciłam zamiast tego starając się, żeby mój głos był opanowany i spokojny.

- Pomyślałem,że warto ustalić jakiś plan działania – powiedział i spojrzał z naganą na moje jedzenie i puste pojemniki obok Cilliana. - Jedz, księżniczko, będziesz potrzebowała dużo siły jak skończymy gadać.

Zarumieniłam się i rzuciłam mu wściekłe spojrzenie. A przynajmniej miałam nadzieję, że jest wściekłe, bo moje wnętrze na samą myśl zagotowało się z ekscytacji na jego słowa. I znając już Maxa zaczęłam jeść powoli swoje danie pod jego bacznym spojrzeniem. Czułam je na sobie, nawet, gdy był pochłonięty rozmową z Cillianem. Gdy po przypomnieniu sobie dokładnej chronologii wydarzeń Max wstał jego telefon zadzwonił a ja szybko zerknęłam na zegarek i cicho odetchnęłam. Jeszcze wciąż mieliśmy ponad godzinę do wylądowania, co dawało jakieś cztery do pięciu godzin do przyjazdy Jake'a w zależności od korków w obu miastach. Przeniosłam spojrzenie na Maxa i jego zmarszczone brwi, a w moim żołądku zaczęła się formować niebezpieczna kula. To nie mogło wróżyć niczego dobrego.

- Beckett– powiedział spokojnie, a gdy tylko jego rozmówca odezwał sięod razu spojrzał na mnie a potem utkwił wzrok w Cillianie, jakbypróbował mu coś przekazać. - Poczekaj.

Cillian w jednej chwili poderwał się i złapał mnie za ramię i pociągnął w górę popychając w stronę sypialni. Wyrwałam się mu i zaparłam nogami.

- Niema, kurwa, mowy – warknęłam cicho lekceważąc Cilliana iwpatrując się w Maxa.

Jego twarz był spięta, rysy nabrały ostrości, a oczy uważnie mnie lustrowały. W końcu po długim czasie, który nie mógł być w rzeczywistości dłuższy niż kilka sekund skinął lekko głową. Odsunął telefon od ucha i włączył głośnik. Spodziewałam się telefonu od policjanta, który przyjmował nasze zgłoszenie, ale głos Thomasa wywołał nieprzyjemne dreszcze na moim karku.

- Domyślamsię, że jestem na głośniku, co Beckett?

- Jakna tyle gówna, które w siebie wciągasz wciąż zachowałeśkilka szarych komórek – rzucił Max i uważnie przyjrzał sięmojej twarzy a potem znów skupił wzrok na Cillianie.

Miałam wrażenie, że między nimi toczy się jakaś dziwna bezgłosowa rozmowa.

- Zabawnyjak zawsze – powiedział Thomas. - Słyszałem, że zaciągnąłeśSophie na policję by zgłosiła mój prezent jako nękanie.

Chciałam się odezwać, ale Cillian ostrzegawczo ścisnął moje ramię i zamknęłam szybko usta. Chciałam nawrzeszczeć na tego idiotę, wygarnąć mu wszystko i pozbyć się tego palącego uczucia, które ogarniało mnie zawsze na myśl o nim. Wiedziałam jednak, że Max i Cillian zdecydowanie lepiej są w stanie kontrolować swoje emocje w takiej sytuacji. Cillian w tym samym czasie wyjął telefon i wyciągnął go w przód, a ja kątem oka zauważyłam, że włączył nagrywanie. Po cichu podziękowałam za jego obecność. Ja sama byłam tak wściekła, zmieszana i przestraszona, że nawet nie pomyślałabym o czymś takim.

- Niesądzie, żeby zostawianie prezentów na wycieraczce swojej byłejdziewczyny było normalne, Morring.

- Sophiejest moją dziewczyną. Mamy kryzys, ale już niedługo wróci domnie, gdy tylko ty się nią znudzisz – jego głos nabierał siłyi musiałam zamrugać i cicho sapnęłam słysząc jego słowa. -Sophie mnie słyszy?

- Nie,nie ma jej – powiedział szybko Max. - Rozmawiasz ze mną i moimprzyjacielem.

- Jake?

- Poco dzwonisz? - Zapytał Max i widziałam, że powoli traci swojąopanowaną pozę.

- Maciewycofać zgłoszenie – głos Thomasa teraz zdradzał już złość.- Mój ojciec dowiedział się o tym i jest wściekły. Masz czas dokońca dnia.

- Ajak tego nie zrobię?

- Nietestuj mojej cierpliwości, Beckett – zadrżałam na te słowa ispojrzałam na Maxa.

Musiał wyczytać przerażenie z mojej twarzy bo posłał mi uspokajający uśmiech. Był napięty i krzywy, ale moje serce zwolniło, a ciało się odrobinę zrelaksowało.

- Togroźba?

- Ostrzeżenie.

Po pokoju rozległ dźwięk sygnału telefonu oznaczający, że połączenie zostało zakończone. Cillian zakończył nagrywanie i uśmiechnął się krzywo.

- Idiota– powiedział pod nosem i zaczął coś szybko wystukiwać natelefonie. - Zadzwoń do tego policjanta i powiedz mu, że dostanienagranie na meila.

- Sophie– Max w jednej chwili znalazł się obok mnie i delikatnie złapałmnie za brodę. Zawsze to robił, mimo iż wcale nie musiał mnienakłaniać do patrzenia na siebie. - Ok?

Skinęłam głową, ale musiał coś zobaczyć na mojej twarzy, bo w sekundę jego ramiona owinęły się wokół mnie, a moje nozdrza wypełnił ten ukochany zapach. Odetchnęłam głęboko, gdy poczułam jego usta na czubku głowy i przymknęłam powieki. Mimo iż nienawidziłam całej tej sytuacji jakaś pokręcona część mnie była wdzięczna Thomasowi za to wszystko. Gdyby nie on, nie poznałabym Maxa tak jak poznałam i nie zakosztowałabym nawet tych kilku chwil czystej radości. Nie odrywając mnie od siebie Max zadzwonił na policję i przekazał, że na meila komisariatu zostało wysłane nagranie całej rozmowy i prosi by dołączyć je do reszty dowodów przeciwko Morringowi. Słyszałam nad głową, że policjant prosił by przyjechać na komisariat, ale Max się temu sprzeciwił. Dobitnie powiedział co myśli na temat braku postępów w sprawie i zakończył rozmowę.

- Pójdzieszdo sypialni? - Zapytał cicho nachylając się nade mną.

Skinęłam głową i posyłając lekkie uśmiech obu mężczyznom oddaliłam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i całkowicie wyrzucając wszelkie myśli z głowy wpatrywałam się w zegar. Drzwi do sypialni otworzyły się dopiero dwie godziny później. Max nie zdejmując koszuli i spodni wsunął się na łóżko za mną i mocno przyciągnął do siebie.

- Rozmawiałemprzed chwilą z Jake'm – powiedział cicho. - Wylądowali w NowymJorku.

Milczałam nie mogąc zdobyć się na odwagę by powiedzieć cokolwiek. Bałam się, że mój głos mnie zawiedzie, że rozkleję się albo że powiem coś, czego Max nie chce usłyszeć i zepsuje wszystko.

- Będzieok, księżniczko.

Skinęłam lekko głową w odpowiedzi i mocniej zacisnęłam powieki. Max leżał za mną tuląc mnie do swojego ciepłego, twardego ciała. Nie wykonał żadnego ruchu w moją stronę. Po prostu był dla mnie widząc, że choć nie chciałam o tym mówić ledwo się trzymałam. I nie chodziło już o upływający czas czy o mojego wstrętnego byłego. Teraz czułam strach, ale po raz pierwszy nie dotyczył mnie. Thomas groził Maxowi, a gdyby jemu stało się coś przeze mnie do końca życia nie wybaczyłabym sobie.

Od autorki:

Misiaczki wrzucam Sophie i informuje również, że w tym tygodniu pojawi się Cas!

Buziaczki;*

Continue Reading

You'll Also Like

481K 17.3K 27
Luna Martinelli nie miała łatwego życia. Niekochana przez matkę i ojca myślała, że szczęście znajdzie u boku męża. Nie przeszkadzało jej to, że był o...
139K 16.1K 105
Wszystko może się zmienić w ciągu jednego dnia. Tego właśnie doświadczył 16-letni Ethan. Miał ucieczkę od szkoły w której nikt nie zwracał na niego u...
140K 5.7K 38
Co się wydarzy pięć lat później? Co się wydarzy gdy znowu się spotkają? Czy Victor odzyskał pamięć, czy w ogóle ją odzyska? Czy przypomni sobie chwil...
25.2K 3K 28
Zakończone❤ On jest dojrzałym mężczyzną po trzydziestce, pogrążonym w depresji po śmierci nastoletniej córki, której wychowaniu poświęcił całą swoją...