Catherine's Wines

By black_snickers333

9.8K 597 130

Życie Vivienne było całkiem spokojne, do momentu gdy zaczęła kręcić interesy z braćmi Shelby. Niestety po fak... More

1.
2.
3.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.

4.

618 36 17
By black_snickers333

Spojrzałam na zegar wiszący nad ciemną, drewnianą szafą, która stała z mojej prawej strony. Leżałam jeszcze na łóżku, pod ciemnozieloną pościelą. Łóżko miało baldachim w tym samym kolorze, a samo też było drewniane. Naprzeciwko mnie stała kanapa, dwa fotele oraz stolik, także ciemnodrewniane z wszytymi ciemnozielonymi poduszkami. Na stoliku w wazonie były świeżo zebrane żonkile, chyba jedyny jasny element pokoju. Pod stolikiem był dywan, w kolorze takim samym jak poduszki foteli. Pod ścianą znajdował się spory kominek, w którym palił się niewielki płomień. Lubiłam tą poświatę. Uspokajała mnie, tak samo jak dźwięk trzaskającego drewna.

Wstałam. Po lewej stronie dość dużego pokoju stała toaletka, a obok niej mój wielki fotel, podobny do tych obok kanapy, jednak sporo większy. Za nimi znajdowało się okno z widokiem na główną ulicę. Uwielbiałam siadać tu i obserwować zabieganych ludzi, wręcz goniących swoje problemy życia codziennego. Często siadając w fotelu zapalałam sporą, stojącą lampę obok (także ciemnozieloną), aby poczytać. Czytanie było moją pasją, a obok kominka znajdował się niewielki stojący regał z książkami. Ostatnio zabrałam się za nową powieść świeżej autorki kryminałów, Agathy Christie - "Tajemniczy przeciwnik". To jej druga powieść kryminalna, jednak od razu przypadła mi do gustu, tak jak poprzednia.

Podeszłam do toaletki i obmyłam twarz. Byłam głodna i chciałam zjeść śniadanie, więc założyłam kapcie i wyszłam z pokoju. Moim oczom ukazał się jasny, mocno oświetlony korytarz, ogrodzony poręczą i prowadzący do innych sypialni oraz łazienki. Po mojej prawej znajdowały się schody prowadzące na dół. Poszłam do kuchni, przechodząc przez kolejny korytarz. Był tak samo jasny jak ten wyżej. Pod sufitem wisiał ogromny, złoty żyrandol, a na ścianach wisiały obrazy. Obok schodów stał ogromny, drewniany zegar, którego wahadła były prawie wielkości talerzy. Wspaniały mebel. Za schodami było przejście do salonu, jednak nie tam się kierowałam. Naprzeciwko schodów było wejście do domu, a po lewej - wejście do jadalni, która prowadziła do kuchni, gdzie zmierzałam. Podziwiałam wnętrze domu, było bardzo taktowne i nieprzesadzone. Osobiście wolę ciemniejsze wnętrza, jednak nie mogłam narzekać. Bardzo mi się tu podobało. Otworzyłam lodówkę i zdecydowałam, że zjem jajecznicę. Wyjęłam jajka, szczypiorek i pomidora, po czym położyłam je na blacie. Wyjęłam z szafki patelnię i zaczęłam robić sobie śniadanie. Sprawdziłam, czy Ada jest w domu, bo chciałam zostawić jej porcję, jednak przypomniało mi się, że pojechała odwieźć Carla do opiekunki i załatwić parę spraw.

Czułam się bardzo spokojna od momentu, gdy przeprowadziłam się do Birmingham. Biznes bardzo dobrze się kręcił. Może nie aż tak jak w dniu otwarcia, ale było świetnie. Przez ostatni tydzień zdążyły zwrócić mi się pieniądze wykorzystane na otwarcie i wynajęcie lokalu, z nadwyżką! Na tym etapie byłam pewna, że otworzę takich sklepików więcej. Postanowiłam więc, że mój pobyt w Birmingham będzie tymczasowy, lecz mimo to czułam się tu jak w domu. Swoje trzy grosze dorzuciło to, że Ada jest świetną współlokatorką i dogadujemy się prawie we wszystkim, a Carl jest naprawdę przeuroczym dzieckiem. Sama chciałabym takie mieć, jednak... nie mogłam. Dwa lata temu dowiedziałam się, że prawdopodobieństwo iż będę posiadać dzieci jest praktycznie znikome. Trochę mnie to podłamało, ale co zrobić. Nie moja wina.

Kontynuując swoje przemyślenia nałożyłam sobie porcję jajecznicy i wzięłam sztućce. Położyłam je na stole w kuchni, bo nie przywykłam do jedzenia w jadalni. Miałam właśnie usiąść, jednak stwierdziłam, że naleję sobie szklankę wody. Obróciłam się w stronę stołu i zaczęłam iść, a potem usłyszałam chrząknięcie. Wystraszona upuściłam odruchowo szklankę, a ta się rozbiła. Spojrzałam w górę i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Thomas. Shelby. ZNOWU.

- Czy ty zaczynasz mnie prześladować? I kiedy nauczycie się wreszcie pukać, japierdole. - powiedziałam wystraszona i lekko podkurwiona. A potem przypomniało mi się , że mam na sobie tylko koszulę nocną, bo przy Adzie nie wstydzimy się tak chodzić. Zasłoniłam się szybko zakładając ręce na piersi, a o resztę się nie martwiłam, bo koszula sięgała mi do ud. Mimo to mężczyzna patrzył na mnie niepokojąco pożądliwym wzrokiem.

- Szukam mojej siostry, a nikt mi nie odpowiadał. Wystraszyłem się, że coś się stało.

- Wydaje mi się, że Ada jest dorosła i nie potrzebuje opiekunki. - odpowiedziałam kpiąco, a twarz Thomasa zmarszczyła się lekko.

- Jest naszą siostrą, więc owszem, powiedziałbym, że trochę potrzebuje. Wiesz gdzie jest w takim razie?

- Pojechała odwieźć Carla i coś załatwić, potem będzie w sklepie. Potrzebujesz czegoś?

- Właściwie to tak. Mogłabyś przekazać jej to? - mężczyzna podał mi jakiś list. Ewidentnie gapił się na mnie, a ja bardzo tego nie lubiłam.

- Oczywiście, przekażę. Czy mógłbyś przestać się we mnie wpatrywać? Jest to bardzo denerwujące. - powiedziałam wprost.

- Tak, przepraszam. - zarumienił się lekko i szybko odwrócił wzrok, po czym podrapał się po karku. - Ja już pójdę. Gdybyś ją spotkała, proszę powiedz jej, żeby przyjechała do domu na rodzinne spotkanie. Dziś o dziewiętnastej. - dodał zmieszany.

- Powiem jej. - odparłam pewnie, mimo swojego dość żałosnego ubioru. - I proszę, przestań mnie nachodzić.

- Dopóki przyjaźnisz się z Adą to raczej nieuniknione. - odpowiedział cicho się śmiejąc.

- W takim razie, panie Shelby, załatw nam kogoś innego do ochrony. - odparłam.

- Niegłupi pomysł szczerze powiedziawszy. - odpowiedział. - Tommy. - poprawił mnie po chwili, po czym wyszedł.

Zostałam sama. W końcu. Miałam już dość oglądania tego człowieka, naprawdę. Zawsze nie wtedy, kiedy trzeba pojawiał się on. Irytujące. Psuł każdy szczęśliwy moment. Poza dziś, dziś tylko jadłam śniadanie - chociaż to też można było uznać za szczęśliwy moment.

Zjadłam w spokoju, po czym przyszykowałam się z zamiarem otwarcia sklepu. Ubrałam dziś luźną, długą, ciemnobrązową spódnicę i białą koszulę, a włosy upięłam w koczek. Przy ciepłej temperaturze i słonecznej pogodzie nic innego nie wchodziło w grę, zwłaszcza przy moich kręconych włosach. Nie przepadałam za makijażem na codzień, więc pominęłam ten punkt. Miałam już wychodzić, jednak po drodze do drzwi wzięłam ze sobą list dla Ady. Zamknęłam dom i wyszłam z mieszkania.

Do sklepu dotarłam w tym samym momencie co moja przyjaciółka. Przywitałyśmy się przytuleniem, po czym otworzyłam sklep. Cały dzień minął nam spokojnie, gości było trochę mniej, więc mogłyśmy pogadać, same popijając winko. Dałam jej także list od jej brata. Na samą myśl o nim robiło jej się niedobrze. Słyszałam o nim i tej rodzinie wiele historii, które faktycznie są dość mrożące krew w żyłach, a także dowiedziałam się, skąd pochodzi nazwa ich "gangu". Otóż w kaszkietach wszyte od spodu mieli żyletki, którymi okaleczali, często pozbawiając wzroku ludzi bijących się z nimi. Wiele to wyjaśniało. Peaky Blinders. Na szczęście ja nie czułam się zagrożona, mimo gróźb Thomasa. Były dla mnie dość zabawne. Ada wyjaśniła mi też, że są wnukami króla, lecz ich matka była cyganką, więc zostali potraktowani bardzo nie w porządku po jego śmierci - gdy byli mało zostali wyrzuceni z niedużej posesji królewskiej, możnaby powiedzieć na zbity pysk. Poza tym poprosiła, abym była dość delikatna przy Polly, bo ostatnio odnalazła swojego syna i sytuacja była napięta. Rozmawiałyśmy tak cały dzień, aż minęła siedemnasta. Dzień jak codzień. Mimo to czułam, że rutyna mi służyła.

Razem z dziewczyną pojechałyśmy do domu uprzednio odbierając Carla. Dobiegała już prawie dziewiętnasta, więc Ada szybko pojechała do rodziny a ja zajęłam się w tym czasie Carlem. Miała rację, jest bardzo grzecznym dzieckiem, które mimo wszystko wykazuje się ogromną energią. Na moje szczęście szybko się też męczy, więc nakarmiłam go i ani się obejrzałam, a on już spał. Chwilę po tym, gdy ułożyłam go do snu wróciła do domu bardzo wkurwiona Ada. Klnęła jak szewc i prawie rzucała przedmiotami.

- Ja już dłużej tego nie wytrzymam Vivienne. Błagam nalej mi wina. Muszę to jakoś odreagować. - powiedziała bardzo zdenerwowana.

- Co się stało słońce? - zapytałam zmierzając w kierunku salonu za nią.

- Moi durni bracia się stali. Znowu pakują w kłopoty i siebie i mnie. Czuję, że coś się świeci. Czuję to. - odpowiedziała siadając bez sił na kanapie.

- O co chodzi? - dopytywałam nalewając nam wina, po czym usiadłam obok niej. Dziewczyna wypiła cały kieliszek trunku na raz i zaczęła się we mnie dziwnie wpatrywać.

- Ym. Ada, co się dzieje? - zapytałam znowu, a po chwili kobieta pocałowała mnie.

************************
Heja, przepraszam was bardzo za lekkie opóźnienie, miałam ostatnio osiemnastkę i nie było czasu na pisanie. Dziękuję wam ślicznie za gwiazdki i za to, że jest was tyle ❤️❤️

AND THEY WERE ROOMMATES.

Continue Reading

You'll Also Like

3.7K 515 23
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
16.8K 636 47
𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo d...
3.7K 293 16
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...
49.2K 3.2K 76
Gdzie ona zostaje mu podarowana jako prezent