4.

611 36 17
                                    

Spojrzałam na zegar wiszący nad ciemną, drewnianą szafą, która stała z mojej prawej strony. Leżałam jeszcze na łóżku, pod ciemnozieloną pościelą. Łóżko miało baldachim w tym samym kolorze, a samo też było drewniane. Naprzeciwko mnie stała kanapa, dwa fotele oraz stolik, także ciemnodrewniane z wszytymi ciemnozielonymi poduszkami. Na stoliku w wazonie były świeżo zebrane żonkile, chyba jedyny jasny element pokoju. Pod stolikiem był dywan, w kolorze takim samym jak poduszki foteli. Pod ścianą znajdował się spory kominek, w którym palił się niewielki płomień. Lubiłam tą poświatę. Uspokajała mnie, tak samo jak dźwięk trzaskającego drewna.

Wstałam. Po lewej stronie dość dużego pokoju stała toaletka, a obok niej mój wielki fotel, podobny do tych obok kanapy, jednak sporo większy. Za nimi znajdowało się okno z widokiem na główną ulicę. Uwielbiałam siadać tu i obserwować zabieganych ludzi, wręcz goniących swoje problemy życia codziennego. Często siadając w fotelu zapalałam sporą, stojącą lampę obok (także ciemnozieloną), aby poczytać. Czytanie było moją pasją, a obok kominka znajdował się niewielki stojący regał z książkami. Ostatnio zabrałam się za nową powieść świeżej autorki kryminałów, Agathy Christie - "Tajemniczy przeciwnik". To jej druga powieść kryminalna, jednak od razu przypadła mi do gustu, tak jak poprzednia.

Podeszłam do toaletki i obmyłam twarz. Byłam głodna i chciałam zjeść śniadanie, więc założyłam kapcie i wyszłam z pokoju. Moim oczom ukazał się jasny, mocno oświetlony korytarz, ogrodzony poręczą i prowadzący do innych sypialni oraz łazienki. Po mojej prawej znajdowały się schody prowadzące na dół. Poszłam do kuchni, przechodząc przez kolejny korytarz. Był tak samo jasny jak ten wyżej. Pod sufitem wisiał ogromny, złoty żyrandol, a na ścianach wisiały obrazy. Obok schodów stał ogromny, drewniany zegar, którego wahadła były prawie wielkości talerzy. Wspaniały mebel. Za schodami było przejście do salonu, jednak nie tam się kierowałam. Naprzeciwko schodów było wejście do domu, a po lewej - wejście do jadalni, która prowadziła do kuchni, gdzie zmierzałam. Podziwiałam wnętrze domu, było bardzo taktowne i nieprzesadzone. Osobiście wolę ciemniejsze wnętrza, jednak nie mogłam narzekać. Bardzo mi się tu podobało. Otworzyłam lodówkę i zdecydowałam, że zjem jajecznicę. Wyjęłam jajka, szczypiorek i pomidora, po czym położyłam je na blacie. Wyjęłam z szafki patelnię i zaczęłam robić sobie śniadanie. Sprawdziłam, czy Ada jest w domu, bo chciałam zostawić jej porcję, jednak przypomniało mi się, że pojechała odwieźć Carla do opiekunki i załatwić parę spraw.

Czułam się bardzo spokojna od momentu, gdy przeprowadziłam się do Birmingham. Biznes bardzo dobrze się kręcił. Może nie aż tak jak w dniu otwarcia, ale było świetnie. Przez ostatni tydzień zdążyły zwrócić mi się pieniądze wykorzystane na otwarcie i wynajęcie lokalu, z nadwyżką! Na tym etapie byłam pewna, że otworzę takich sklepików więcej. Postanowiłam więc, że mój pobyt w Birmingham będzie tymczasowy, lecz mimo to czułam się tu jak w domu. Swoje trzy grosze dorzuciło to, że Ada jest świetną współlokatorką i dogadujemy się prawie we wszystkim, a Carl jest naprawdę przeuroczym dzieckiem. Sama chciałabym takie mieć, jednak... nie mogłam. Dwa lata temu dowiedziałam się, że prawdopodobieństwo iż będę posiadać dzieci jest praktycznie znikome. Trochę mnie to podłamało, ale co zrobić. Nie moja wina.

Kontynuując swoje przemyślenia nałożyłam sobie porcję jajecznicy i wzięłam sztućce. Położyłam je na stole w kuchni, bo nie przywykłam do jedzenia w jadalni. Miałam właśnie usiąść, jednak stwierdziłam, że naleję sobie szklankę wody. Obróciłam się w stronę stołu i zaczęłam iść, a potem usłyszałam chrząknięcie. Wystraszona upuściłam odruchowo szklankę, a ta się rozbiła. Spojrzałam w górę i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Thomas. Shelby. ZNOWU.

- Czy ty zaczynasz mnie prześladować? I kiedy nauczycie się wreszcie pukać, japierdole. - powiedziałam wystraszona i lekko podkurwiona. A potem przypomniało mi się , że mam na sobie tylko koszulę nocną, bo przy Adzie nie wstydzimy się tak chodzić. Zasłoniłam się szybko zakładając ręce na piersi, a o resztę się nie martwiłam, bo koszula sięgała mi do ud. Mimo to mężczyzna patrzył na mnie niepokojąco pożądliwym wzrokiem.

Catherine's WinesWhere stories live. Discover now