Ucieczka Zhongli x Childe

De Dodola_

15.3K 1.6K 1.5K

Ucieczka od uczuć bywa naprawdę ciężka. Lub gdzie Childe za wszelką cenę stara się unikać Zhongliego, a ten c... Mais

Ucieczka. - Prolog
List. - Wstęp, Część I
Spotkanie. - Wstęp, Część II
Lawenda
Fuksja
Petunia
Dziewanna
Żyto
Stokrotka
Ostróżka
Gerbera
Czarnuszka
Lwia Paszcza
Gardenia
Żonkil
Róża

Kalia, czyli zakończenie numer jeden i dwa

766 81 183
De Dodola_

Mówiłam, że będzie krótsze niż reszta moich opowiadań.

DONT BLAME ME LOVE MADE ME CRAZYYY.

Ogólnie Kusi mnie żeby napisać ciąg dalszy 2 części, wiecie rozwój fabuły XDD

***

"Mam wrażenie, że jeśli mnie opuści, to pęknie mi serce."

- Co to było? - matka rudowłosego pyta z zmartwieniem, gdy jej syn w końcu wraca z zimnego dworu.

- Rozmowa.

- Gdzie on jest? - Childe niemal parska śmiechem, bo jego rodzicielka bardziej przejmuje się obcym człowiekiem, niż swoim synem. - Zrobiłeś mu coś? - syczy cicho, tak by najmłodsze dzieci niczego nie słyszały.

- Wrócił do Liyue. - uśmiecha się kwaśno. - Nie martw się, poradzi sobie.

- Dlaczego nie zaprosiłeś go na noc? Ty widzisz jaka jest pogoda na zewnątrz?

- Poradzi sobie. - prycha ze złością Childe, a jego matka delikatnie odsuwa się do tyłu, widocznie zaskoczona jego nerwową odpowiedzią. - Nie jest moim przyjacielem i nie zasłużył na nocleg tutaj.

- Ale w listach pisałeś, że...

- Czas przeszły jest kluczowy. Pisałem. - powtarza, a coś w jego spojrzeniu mówi, by lepiej nie kontynuować tematu. - Idę wziąć ciepły prysznic i zaraz dokończę jedzenie.

Zdejmuje przemoczone skarpetki, by nie narobić większego bałaganu i powoli wspina się w górę schodów, ze swojego pokoju zabiera jakieś ciuchy na przebranie i idzie do łazienki. 

Wchodzi pod prysznic i puszcza gorącą wodę, niezbyt przejmuje się tym, że parzy jego zmarzniętą skórę.

Łzy znowu spływają po jego twarzy, a Ajax przeklina się.

Przeklina się za to, że zaczęło mu zależeć i przez to stał się cholernie słaby.

Po raz kolejny tego dnia jego ciałem Wstrząsa szloch. Obejmuje się ramionami i stara się uspokoić, jednak nie do końca mu to wychodzi.

Ajax naprawdę żałuje, że poznał Zhongliego, ale z drugiej strony, dzięki niemu chociaż przez chwilę czuł się dobrze.

W dodatku przyjechał dla niego specjalnie do Shneznayi, to musi coś znaczyć, prawda?

"Tak, że się nudzi."- śmieje się niewesoło do swoich myśli.

Childe postanawia, że gdy wróci do Liyue, ostatecznie się z nim rozmówi i w końcu uwolni od natrętnego myślenia o nim.

Do tego czasu postara się dobrze spędzić czas z rodziną.

Wychodzi spod gorącej wody i niedbale wyciera swoje ciało nieco szorstkim ręcznikiem.

Z pogardą spogląda w lustro i śmieje się smutno.

Dlaczego Zhongli mógłby się nim interesować?

Przecież wygląda okropnie.

Podkrążone, niebieskie oczy, w których nie ma śladu jakiegokolwiek życia, blada, szarawa cera, te brzydkie, rude włosy, które nigdy nie chcą dobrze się ułożyć i blizny.

Te cholerne blizny, które zdobią jego ciało.

Z reguły nie przeszkadzały mu one, poniekąd był z nich dumny, bo w końcu przeżył coś ciężkiego i nie dał się zabić.

Ale wie, że innych mogą brzydzić.

Tym bardziej byłego Boga, którego fasada jest doskonała, niczym najpiękniejszy posąg wykuty w marmurze.

Childe naprawdę ma siebie dość.

Jeszcze do niedawna w życiu by nie pomyślał, że czyjeś zdanie będzie go tak obchodzić, a tu proszę.

Ajax kręci głową do swoich myśli i w końcu narzuca a siebie suche ubrania, po czym jak gdyby nigdy nic wychodzi z łazienki ze sztucznym uśmiechem wymalowanym na bladej twarzy.

Powoli schodzi do kuchni, gdzie cała rodzina zajada się blinami, które jego mama musiała najwidoczniej dokończyć.

- Gdzie twój przyjaciel? - pyta Teucer z pełnymi ustami. Jego niebieskie oczy błyszczą, gdy skupia się na swoim ukochanym bracie.

- Musiał wracać do Liyue, ale może jeszcze kiedyś nas odwiedzi. - gładko kłamie, a jego matka patrzy na niego przez chwilę podejrzliwie, ale się nie Odzywa.

Na szczęście.

Tak więc wszyscy siedzą przy stole i udawają cudowną rodzinę, która nie ma najmniejszych problemów.

- Ajax. - odzywa się nieśmiało Tonia. Chrząka nerwowo i ogarnia rudą grzywkę z twarzy. - Mam sprawę.

- Mów śmiało. - zachęca ją i wkłada spory kawałek jedzenia do ust.

- Chciałam iść do wyższej szkoły. - oznajmia, a na jej policzkach pojawia się lekki rumieniec.

- Pokryję wszelkie koszty, o to nie musisz się martwić. - zapewnia ją, a Tonia wzdycha z zauważalną ulgą. - Obiecałem ci, że jeśli będziesz potrzebowała pieniędzy, to zawsze ci pomogę, pamiętasz?

- Sama próbowałam zarobić. - oznajmia dumnie, a Childe czuje, że robi mu się słabo.

- Toniu, zajmij się nauką, a nie pracą. - gani ją lekko. - Mówiłem wam wszystkim tyle razy, że macie się nie martwić pieniędzmi.

- Też chcę pomóc. - oponuje dziewczynka.

- Wiem i bardzo to doceniam, ale ważne są Twoje stopnie. Jestem dumny, że chcesz iść do wyższej szkoły i chcę Ci pomóc.

Tonia Odwraca wzrok, a Childe wie, że wygrał.

Kontynuują jedzenie w ciszy, której powoli Ajax ma dość. 

Jego starsze rodzeństwo patrzy na niego tak, jakby w każdej chwili mógł wstać i niszczyć wszystko dookoła.

Dlatego powoli podnosi się z krzesła i patrzy na nich udawanym smutkiem.

- Wybaczcie, ale źle się czuję i chcę się położyć.- nie czeka na zezwolenie tylko odchodzi w kierunku "swojego" pokoju, w którym praktycznie niczego nie ma.

Nie licząc łóżka, biurka i ogromnej półki na książki.

Childe rzuca się na łóżko i tępo wpatruje w ciemny sufit.

Naprawdę ma dość.

Znowu myśli o Zhonglim, myśli o  tym, że starszy oddał mu płaszcz i myśli o jego pięknych, złotych oczach, które opisywał w listach do jego rodziny.

W pewnym momencie niebieskie oczy rozszerzają się ze zdziwienia, a Childe podrywa się do siadu.

Przecież jego myśli nie są kurwa normalne.

W ten sposób nie powinno się wspominać byłego przyjaciela.

W ten sposób mówiła Tonia, gdy jakiś chłopak ze szkoły zawrócił jej w głowie.

Nawijała wtedy o tym jak piękne oczy ma, jak bardzo go lubi, lub jak bardzo ją zranił, gdy zaczął gadać z innymi dziewczynami.

Childe dopiero w tym momencie zrozumiał, że zachował się identycznie jak jego młodsza siostra.

Uświadamia sobie, że wpadł po uszy.

Dlatego tak bardzo boli go ta zdrada.

Ajax raczej się nie określał, bo w życiu nie pomyślałby o tym, że mógłby być zainteresowany związkiem z jakąkolwiek osobą, ale w zasadzie ani dziewczyny, ani faceci mu nie przeszkadzali.

Tartaglia, Jedenasty Zwiastun Fatui pokochał byłego Archona słodką, młodzieńczą i naiwną miłością, która nie może się udać.

Cholera jasna, przecież on ma ponad 6000 lat, jest boską istotą, a kimże jest Childe, by Zhongli go wybrał?

Nikim.

Pachołkiem i pionkiem Carycy.

Do tego wszystkiego dochodzi zachowanie Zhongliego, który przez długi czas miał go po prostu gdzieś. 

Bierze poduszkę, nakłada na twarz i zaczyna krzyczeć.

Stara się wyrzucić z siebie całą frustrację, strach i złość, które czuje.

- Ajax?- odrzuca poduszkę i prostuje się. 

- Teucer?

- Co robiłes?

- Darłem się. - wzrusza ramionami i uśmiecha się kwaśno.

- Tonia tak robiła, gdy rzucił ją chłopak. - stara się brzmieć fachowo. Wchodzi głębiej do pokoju i rzuca się na łóżko swojego brata.- Czy Zhongli cię rzucił? -pyta ciekawsko, a Childe czuje, że się rumieni.

- Nie, nie byliśmy razem.

- Ale chciałbyś z nim być?

- Tecuer, na Carycę, proszę cię. Nie chciałbym z nim być.- sam siebie nie przekonuje, a co dopiero ciekawskiego dzieciaka.

- Mhm.- młodszy patrzy na starszego z dziwną miną. - Opowiedz mi bajkę.

***

Te kilka tygodni, które Childe spędził w rodzinnym domu, wpłynęło na niego całkiem dobrze. Nieco się wyciszył i uspokoił, ale teraz, gdy wraca do Liyue czuje, że wszystko powraca ze zdwojoną siłą.

Childe naprawdę boi się konfrontacji z Zhonglim.

Przez cały pobyt w domu myślał, jak zabrać się do rozmowy z nim, jak poruszyć temat ich kłótni i przede wszystkim, jak nie wypaplać się na temat swoich własnych uczuć.

Jeszcze nie zdążył się pogodzić z tym, że kocha byłego Archona.

I chyba nigdy tego nie zrozumie.

W Liyue znowu trwają przygotowania do Festiwalu Latarni, a Childe dopiero teraz orientuje się, że przez ponad rok ani razu nie porozmawiał normalnie z Zhonglim.

Trochę go to boli.

Ale z drugiej storny nie potrafi na niego normalnie spojrzeć.

Czemu to wszystko musi być takie skomplikowane?

Wzdycha ciężko i opiera dłoni na barierce, jego wzrok kieruje się ku zbliżającemu się miastu, a on z każdą chwilą coraz bardziej ma ochotę wskoczyć do wody i po prostu się utopić.

Musi jak najszybciej porozmawiać z Zhonglim.

***

Childe jest wściekły. 

Wrócił do miasta jakiś czas temu i ma wrażenie, że Zhongli go unika, co zaczyna mu niesamowicie działać na nerwy.

Chce po prostu w końcu wszystko sobie z nim wyjaśnić, ale jak ma to zrobić, gdy nie może z nim na spokojnie porozmawiać?

Kopie ze złością w jeden z licznych kamieni, które walają się na ścieżce i przeklina pod nosem, zdecydowanie mus znaleźć bruneta, tylko pytanie brzmi, gdzie?

Z ciężkim westchnięciem kieruje się na małą polaną, na której kochał kiedyś przebywać z Zhonglim. Znajduje się na niej niewyobrażalna ilość kwiatów i drzew, a brunet pokazał mu ją po tym, jak wręczył mu te przeklęte pałeczki. 

Jakie jest jego zaskoczenie, gdy zauważa swoją zgubę ze spokojem zrywającą kwiaty kalii?

- Tu jesteś. - Ajax nic nie może poradzić na to, że jego głos brzmi dziwnie ozięble. Zhongli mruga z zaskoczeniem oczami i niemal wypuszcza bukiet z dłoni.

- Miło cię widzieć.- chrząka i uśmiecha się niezręcznie.

- Daruj sobie te kłamstwa., - Ajax zakłada ręce na piersi i patrzy na drugiego wyzywająco. - Przecież widzę, że mnie unikasz.

- Bo musiałem przemyśleć kilka rzeczy.

- Na przykład jakie kłamstwa wymyślić teraz?- uśmiecha się złośliwie, a były Archon wzdycha ciężko i niepewnie do niego podchodzi. Kładzie dłonie na jego ramionach i patrzy prosto w wzburzone, niebieskie oczy. Z ulgą zauważa, że Childe się nie odsuwa, co napawa go delikatną radością.

- Nie. -kręci głową. - Myślałem jak ci pokazać, że naprawdę mi na tobie zależy.

- I co wymyśliłeś? - ciche prychnięcie wydobywa się z ust rudowłosego, a Zhongli uśmiecha się tajemniczo. 

- Pokażę ci.

Childe zaczyna czuć się nieswojo, zupełnie tak, jakby ktoś się im przyglądał.  Odsuwa się od bruneta, który wygląda jednocześnie na zaskoczonego i przybitego.

- Zaraz mi pokażesz. -  obiecuje i rozgląda się. Jego intuicja podpowiada mu, że coś jest nie tak.- Też to czujesz?

- Właśnie chciałem ci coś powiedzieć... 

Ajax zamiera, bo zauważa coś w krzakach. 

Zbyt późno orientuje się, że to coś, to grot strzały wymierzony prosto w plecy zdenerwowanego bruneta.

Nie myśli o tym, co zaraz zrobi.

Działa instynktownie.

Łapie bruneta w pasie i przekręca tak, że to właśnie on sam znajduje się na celowniku.

- Co ty robi- brunet pyta z zaskoczeniem, ale nie dokańcza zdania, bo Childe nim ostro szarpie.

- Wybacz. - mówi jedynie.

Oczy Zhongliego rozszerzają się ze zdziwienia, gdy dopiero teraz uświadamia sobie, że grozi im niebezpieczeństwo, chce otoczyć ich tarczą, ale na to już jest za późno.

Były Archon tępo wpatruje się w zakrwawiony grot, który wystaje z klatki piersiowej rudowłosego. Childe chwieje się, a Zhongli podtrzymuje go i ostrożnie kładzie na ziemi.

Krew powoli wypływa z ust rudowłosego, a on sam uśmiecha się przepraszająco.

Zhongli ma ochotę biec za mordercą, jednak powstrzymuje go delikatny uścisk na dłoni.

- Właśnie się wykrwawiam, a ty znowu chcesz mnie zostawić? - ciężko kaszle, a były archon przeklina się w myślach. Ma do cholery 6000 lat, a zachowuje się tak, jakby widział ranę pierwszy raz na oczy.

Zhongli klęka obok niego, wykonuje dziwaczny gest ręką i kładzie ją nad coraz wolniej ruszającą się klatką piersiową.

Przeklina się w myślach, bo mógł kiedyś posłuchać Guzhong, która poleciła mu, by chociaż trochę skupił się na uzdrowicielstwie.

Jednak on wolał walczyć i już zapłacił za to cenę.

Teraz płaci ją po raz drugi.

- Skup się na mnie, a nie na leczeniu tego gówna. - chrypi cicho Childe. Niedbale ściera krew i wpatruje się w nią tępo. - Powiedziałem żebyś przestał do cholery! - warczy na niego, gdy ten się nie poddaje.

- Umrzesz, jeśli tego nie uleczę.

- Oboje wiemy, że jesteś gównianym uzdrowicielem. - Gdyby Childe potrafił, to wzruszyłby ramionami. Czuje, że szybko słabnie, ma mało czasu.

Bardzo mało.

- Przestań, proszę. - mówi łagodnie rudowłosy.

- Nie mogę. - brunet rozpaczliwie kręci głową. Nic nie może poradzić na to, że czuje piekące łzy w oczach. Jego dłonie zaczynają się trząść, a usta drżą.

Nie chce stracić osoby, której kocha.

- Zhongli... - zakrwawiona dłoń dotyka policzka bruneta, który się nieco wzdyrga.

- Czemu to zrobiłeś? Przecież lepiej bym zniósł ten strzał. - ma ochotę nim potrząsnąć, ale widzi, że z każdą sekundą jego stan się pogarsza. Ktokolwiek wypuścił strzałę, zrobił to w taki sposób, by zagwarantować śmierć w kilka sekund.

Śmierć, Która była przeznaczona dla byłego Archona.

- Nie wiń mnie, miłość sprawiła, że oszalałem. - chichocze słabo. - Nie mogłem pozwolić, by zabili Cię z mojej winy. - Childe nic nie może poradzić na to, że z jego oczu płyną łzy.

Nie tak chciał umrzeć i nie tak chciał wyznać swoje uczucia.

- Childe? Co ty mówisz? - Morax czuje się dziwnie.

- Tak wiem, co ja sobie myślałem, przecież jesteś Bogiem. - śmieje się słabo. Ma ochotę wbić sobie strzałę w serce. - Byłem dla ciebie tylko pionkiem, ale mimo to, cieszę się, że Cię poznałem.

- Nigdy nie byłeś pionkiem, Childe.

Rudowłosy kręci głową.

- Nie tak mam na imię.

- Ajax. - mówi miękko. - Kocham cię Ajax i zawsze będę kochał. Chciałem ci to wyznać inaczej, ale...-czuje, że w jego gardło się zaciska. - Przepraszam Cię za wszytko, nie chciałem żeby tak się to skończyło, miałem nadzieję, że moje kłamstwa pozwolą Ci żyć wolno, ale widzę, że doprowadziły Cię do czegoś całkiem innego.

Dziwny błysk pojawia się w oczach zwiastuna, a usta wyginają w słabym uśmiechu.

Zhongli nie może się powstrzymać. Pochyla się nad rudowłosym i delikatnie ociera krew spływająca z ust, po czym całuje go najdelikatniej, jak potrafi.

Ajax z trudem owija dłonie wokół jego szyi i przyciąga go bliżej.

- Kocham cię Zhongli, mam nadzieję, że spotkamy się w innym świecie. - szepcze cicho. Jego dłonie puszczają szyję bruneta i z łoskotem upadają na ziemię.

Ajax odchodzi z uśmiechem na ustach.

A Zhongli ma ochotę odejść razem z nim.

Płacze tak głośno i rozpaczliwie, ale to nie przywróci mu życia.

Chowa twarz w zagłębieniu szyi rudowłosego i rozpaczliwie szlocha.

Bo właśnie starcił coś drogocenniejszego niż artefakty i niż złoto.

Właśnie stracił swojego ukochanego.

Kładzie bukiet kalii na jego ciało i smutno się uśmiecha, bo właśnie komuś udało się rozbić kamienne serce Moraxa.

***
Zakończenie numer dwa.
***

Zhongli przeklina pod nosem i ze złością wpatruje się w zegarek, który zdobi jego szczupły nadgarstek.

Jeśli tak dalej będzie, to zaraz się spóźni.

Przedziera się przez tłum przechodniów, niemal rozpycha łokciami, bo zaraz czeka go ważna rozmowa.

Zhongli jest człowiekiem praktycznym i punktualnym, nie uznaje spóźnień, bo uważa je za swego rodzaju zniewagę.

Poprawia nieco przekrzywiony krawat i przygładza włosy. Słońce pali dziś niemiłosiernie, czuje, że pot skrapla mu się na jasnym czole.

Początkowo chciał wezwać jakąś taksówkę, ale przeze tłum ludzi, obecny w mieście, wszystkie były zajęte.

Naprawdę zależy mu na podpisaniu tego kontraktu, bo zależy mu na tej pracy.

Guizhong tyle razy powtarzała mu, że powinien skupić się na czymś innym,  może na poszukiwaniu miłości, żeby "nie zdziadział na starość", ale Zhongli posiada jakąś dziwną awersję do wszelakich związków.

Nie żeby ich nie próbował, ale nim zdążyły przerodzić się w coś poważniejszego, to zawsze z nich rezygnował.

Czasami miewał przeczucie, że brakowało mu kogoś, kogo nawet nie zna.

Zupełnie tak, jakby ktoś w poprzednim wcieleniu złamał mu serce.

Hu Tao prześmiewczo nazywa go beznadziejnym romantykiem, a Zhongli niechętnie musi się zgodzić.

Co prawda nie na głos.

Ma resztki szacunku do samego siebie.

W pewnym momencie uderza w coś i upada na ziemię, a dokumenty, które niósł, rozsypują się wokoło.

Widzi tylko spanikowanego rudowłosego chłopaka, który klęczy na ziemi i zbiera kartki.

- Przepraszam najmocniej. - Zhongli jest zaskoczony tym, jak melodyjnie brzmi głos nieznajomego. Rudowłosy podnosi wzrok znad ziemi i brunet przysięga, że chłopak ma najpiękniejsza oczy, jakie kiedykolwiek widział.

- To moja wina, byłem nieuważny. - reflektuje się i w końcu podnosi z ziemi. Podchodzi do drugiego i podaje mu dłoń, która tamten z chęcią przyjmuje.

Niebieskooki oddaje mu dokumenty, ale Zhongli zdaje się tym nie przejmować.

- Zhongli. - przedstawia się. Przeklina się, gdy wyczuwa na twarzy dziwne ciepło.

- Ajax.- odpowiada i uśmiecha się szeroko, a bicie serca bruneta przyśpiesza.

W tym momencie nawet praca nie jest ważna.

Ważniejszy jest numer telefonu Ajaxa i jego piękne, niebieskie oczy.

- Znamy się może? - pyta Zhongli, a rudowłosy wzrusza ramionami.

- Miałem pytać o to samo, ale nawet jeśli nie, to możemy to nadrobić. - chichocze.

- Z największą przyjemnością.

KONIEC

Znaczy wiecie, będzie jeszcze prawidłowe zakończenie.

Continue lendo

Você também vai gostar

6.2K 488 27
Fanfik o shipach Haikaveh i CynoNari. Trochę burzliwa i pogmatwana relacja Kaveh'a z Alhaithamem oraz trochę spokojniejsza Cyno z Tighnarim PS zjdę...
43.9K 3.7K 17
"Pośród tego mroku czasem widzę też drobną sylwetkę. Nie wiem jednak do kogo należy. Bywało też iż słyszałem głos niczym przez mgłę, jakby ktoś próbo...
24.1K 4K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
63.7K 1.4K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...