I still hate you but...

By only_zoee

6.4K 247 117

Wciąż cię nienawidzę, ale... no właśnie ale. Podobno miłość zawsze wygrywa ze złem i nienawiścią. Podobno. Um... More

1
2
3
4
5
6
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23

7

311 13 7
By only_zoee

Enjoy guys!

Zoe

☆☆☆

Obudziłam się najwcześniej z całej naszej trójki. Ponieważ jak mniemam Liv i Leo trochę wczoraj wypili będą spać dużo dłużej niż ja. W gruncie rzeczy naprawdę cieszyłam się z przebiegu imprezy. Cicho wyślizgnęłam się z łóżka i skierowałam się do drzwi. Zanim jeszcze je za sobą zamknęłam, spojrzałam na moich przyjaciół. Już miałam wyjść, ale moją uwagę przykuła twarz Liv. Miała podkrążone i spuchnięte oczy jakby płakała. Nie wiem co się stało, ale kiedy tylko dziewczyna się obudzi będzie mi się musiała spowiadać. Po cichu zeszłam na dół by się czegoś napić i zjeść jakieś śniadanie, nie jadłam nic od jakiejś 16:00, więc mój głód naprawdę był już dość duży. Spodziewałam się że w kuchni nikogo nie zastanę, ale myliłam się. Przy wyspie kuchennej siedział już Ethan i Gabriel. Byli odwróceni tyłem do mnie, dyskutowali o czymś, więc nie zwrócili na mnie uwagi.

- Cześć - powiedziałam przerywając ich rozmowę.

- Hejka. Jak się czujesz? - od razu wypalił Ethan. Na jego słowa przewróciłam oczami.

- Nie baw się w rodziców proszę. Nic mi nie jest - westchnęłam.

- Po prostu się martwię - odparł cicho.

- Wiem i dziękuję, ale naprawdę nic mi nie będzie - uśmiechnęłam się i podeszłam do blatu kuchennego by nalać sobie soku pomarańczowego. - A tobie co mowę odebrało? - zwróciłam się do Gabriela i uśmiechnęłam się do niego szczerze. Naprawdę miałam nadzieję, że wczorajsza rozmowa jako tako poprawiła nasze stosunki.

- Nie, po prostu niektórzy nie zasługują na to żeby się do nich odzywać - warknął, a więc wracamy jednak do poprzedniego stanu rzeczy.

- O co ci chodzi? Jakoś wczoraj nie miałeś ze mną problemu - wytknęłam.

- Cóż w twojej głowie - mruknął.

- I pomyśleć, że byłam skora uwierzyć, że nie jesteś takim dupkiem jak zawsze - odparłam kręcąc głową.

- Jesteś zwyczajnie naiwna. Myślałaś, że nagle będziemy najlepszymi przyjaciółmi? - zapytał z niedowierzaniem. - Bo co? Bo raz byłem zbyt zmęczony żeby się z tobą kłócić? Błagam cię chyba nie jesteś aż tak... - nie dokończył, bo Ethan uznał że wkroczy do akcji.

- Wystarczy Gabriel, zrozumieliśmy - warknął i posłał mu srogie spojrzenie. Chłopak chciał mówić dalej, ale Ethan przerwał mu zanim zdążył się odezwać. - Pamiętaj, że nie jesteś u siebie i w każdej chwili możesz opuścić ten dom. Powiedziałem wystarczy - Gabriel zacisnął szczękę, ale nie kontynuował. Ja uznałam, że nie chce przebywać z nim w jednym pomieszczeniu, więc zabrałam swój sok i szybkim krokiem skierowałam się na górę do swojego pokoju.

Weszłam do pomieszczenia nieco wkurzona. Byłam przekonana, że Leo i Liv dalej śpią, więc starałam się nie być zbyt głośno, ale kiedy w końcu zwróciłam uwagę na przyjaciół okazało się że dziewczyna już nie spała i patrzyła na mnie zaskoczona.

- Co się stało? - odezwała się w końcu.

- Nic ważnego - mruknęłam. - Dlaczego płakałaś? - spytałam wprost. Liv wydała się zaskoczona i odwróciła wzrok.

- Nie płakałam - odparła bez przekonania.

- No jasne, a ja mam motylki w brzuchu na widok Gabriela - spojrzałam na nią i uniosłam brew. - Masz czerwone, spuchnięte oczy. Myślałaś, że nie zauważę? Jestem twoją przyjaciółką widzę, że coś jest nie tak.

- Jak ci powiem to się wściekniesz - szepnęła, a do jej oczu znów napłynęły łzy. Ja tylko uśmiechnęłam się czule.

- Ej Liv, nie jestem w stanie się na ciebie gniewać, a już napewno jak jesteś w takim... - nie dała mi dokończyć.

- Nie na mnie.

- Ktoś ci coś zrobił? - spoważniałam, a ona nie odpowiedziała na moje pytanie. - Co się stało? - złapałam za jej dłonie, a ona sama patrzyła na mnie zaszklonymi oczami. - Do cholery proszę cię. Co ci jest? - pytałam i sama czułam jak coraz bardziej się rozklejam, a moje oczy stają się wilgotne. - Liv, błagam. Co się dzieje?

Podczas gdy próbowałam wyciągnąć od dziewczyny co się wydarzyło, obudził się Leo. Chłopak podniósł się i usiadł obok nas. Spojrzałam mu w oczy, posyłając spojrzenie mówiące pomocy, a on zaraz powoli przeniósł swój wzrok na naszą przyjaciółkę.

- Liv co się dzieje? - spytał delikatnie, kładąc jej rękę na ramieniu.

- Bo Tayler... - zaczęła a w mojej głowie pojawiały się najgorsze scenariusze.

- Zabiję gnoja, co ci zrobił? - spytałam nerwowo. - Co on do cholery zrobił?

- Maddy uspokój się - krzyknął na mnie Leo, sprowadzając mnie na ziemię. - Nie pomożesz jej w ten sposób - dodał już normalnym, ale dalej stanowczym tonem.

- Przepraszam. Liv mogłabyś powiedzieć nam co się stało? Proszę, chcemy ci tylko pomóc - powiedziałam cicho do swojej przyjaciółki.

- Ja...on...ja nie jestem już dziewicą - mówiła, a zdanie przerywało tylko jej własne łkanie. - Pamiętam... pamiętam tylko przebłyski. Byłam pijana - po tych słowach dziewczyna rozpałka się na dobre.

- Nie - mruknęłam będąc w szoku. - Nie zrobił ci tego. Zabiję go, przysięgam. Tak z nim porozmawiam że nas popamięta - po tych słowach już wstawałam aby pójść do pokoju, w którym chłopak spał.

- Nie, proszę. Jest mi tak strasznie wstyd - zaprzeczyła szybko, chowając twarz w dłoniach.

- Tobie? - spytałam z niedowierzaniem. - Skarbie to jemu powinno być wstyd. Nie wybaczę mu tego, rozumiesz? - powiedziałam z troską przytulając ją do siebie.

- W zasadzie to nie on nie zrobił nic złego - szepnęła. - To moja wina.

- Słucham?

- Nie zapierałam się. Ja sama tego chciałam on się tylko zgodził. Mi... mi jest po prostu teraz żal, że tak to wyglądało.

- Odebrał ci dziewictwo kiedy byłaś pijana no przepraszam bardzo, ale to jest cios poniżej pasa - oburzył się Leo.

- Jesteś chyba pierwszą dziewczyną którą wziął po pijaku - odparłam bardziej sama do siebie. Cóż no Tayler był jaki był. Spał z wieloma dziewczynami, ale wiem że tylko i wyłącznie na trzeźwo. Miał parę zasad i to była jedna z nich, więc co się nagle stało? - Mogę z nim pogadać? Proszę, bo zaraz nie wytrzymam - mruknęłam zniecierpliwiona. W środku gotowało się we mnie ze złości, czułam, że długo nie wytrzymam i prędzej czy później pójdę do tego kretyna. Dziewczyna widząc moją minę tylko skinęła zrezygnowana głową, a mi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Jak strzała wybiegłam z pokoju. Kiedy dotarłam do drzwi za którymi znajdował się chłopak nawet nie zawracałam sobie głowy pukaniem. Po prostu weszłam jak do siebie.

- Maddy? Co tam? - spytał beztrosko jakby nic się nie stało.

- Jak śmiałeś tknąć Liv? - spytałam, zaciskając pięści. - Jak śmiałeś jej dotknąć? Pytam się - teraz już krzyknęłam. Chłopak ma moje słowa przełknął głośno ślinę. - Nie wybaczę ci tego. Jesteś dupkiem, pierdolonym kurwa dupkiem - krzycząc, podbiegłam do niego waląc pięściami o jego klatkę piersiową. Nagle do pokoju wparował Ethan razem z Gabrielem. Mój brat natychmiast odciągnął mnie od swojego przyjaciela. Trzymał mnie za ramiona, ograniczając moje ruchy. Próbowałam mu się wyrwać, ale był silniejszy.

- Co zrobiłeś? - spytał Taylera, zauważając moją złość.

- Ja? Nic nie... - chłopak chciał się już bronić, ale mu przerwałam.

- Spał z Liv, wczoraj mimo że była pijana - powiedziałam.

- Tayler... - rzucił z niedowierzaniem mój brat.

- Ona sama tego chciała - zaczął chłopak, a ja myślałam, że go zaraz ukatrupię.

- Była pijana. Tayler, nawet nie próbuj wmówić nam, że nie zauważyłeś, że była po paru drinkach, no błagam. Co z tobą nie tak?

- Zrozumiem naprawdę wszystko, ale Liv? Co ci do cholery strzeliło do głowy? Wrażeń ci się zachciało? Miałeś pełno dziwek wokoło, mało ci było? - spytał z niedowierzaniem Gabriel.

- Boże co się żeście tak wszyscy czepili? To tylko Liv - warknął i zaczął niedbale wrzucać wszystkie swoje rzeczy do plecaka, po czym szybko opuścił nasz dom.

Po tym jak Tayler wyszedł z pokoju, wyrwałam się z chwytu mojego brata i poszłam do swojego pokoju w którym razem z Leo została Liv. Gdy weszłam do środka moja przyjaciółka leżała na łóżku twarzą do ściany, a chłopak siedział obok przeglądając swój telefon.

- Śpi? - spytałam, wskazując ruchem głowy na drobną blondynkę.

- Tak - odparł, spoglądając na nią. - Co z Taylerem?

- Nic - wzruszyłam ramionami. - Uważa się za niewinnego - na moje słowa chłopak uniósł brwi. - Masakra, nie? Myślałam, że go uduszę kiedy uznał, że przecież ,,Ona sama tego chciała". Gotuje się we mnie na samą myśl. Naprawdę byłam w stanie z czasem zaakceptować to że śpi każdej nocy z inną, ale tego że zrobił to Liv nie zrozumiem.

- Niby miał zasady - powiedział przez zaciśnięte zęby Leo.

- Bo miał. Przynajmniej tak mi się wydawało - westchnęłam, spuszczając głowę.

- Ej nie możesz się za to winić - szepnął, unosząc mój podbródek.

- Ja nic... - chłopak uniósł brew. - Wiedziałam jaki jest, a mimo to pozwoliłam jej się w nim zakochać. Mogłam to przewidzieć - znowu spuściłam wzrok.

- Ej, spójrz na mnie - powiedział, a ja wykonałam jego polecenie i podniosłam zaszklone oczy. - Nie mogłaś. Nikt się tego nie spodziewał, bo każdy był pewien, że Tayler nie tknie ani ciebie ani Liv. Okazało się, że jest inaczej. To nie twoja wina i już. Czujesz się za wszystko i wszystkich odpowiedzialna, co czyni cię cudowną i wartościową przyjaciółką, której za nic w świecie nikt z nas by nie oddał, ale musisz sobie uświadomić, że nie wszystko da się przewidzieć i nie wszystko jest twoją winą, bo popadniesz w paranoje.

- Jestem jej przyjaciółką... - nie dał mi dokończyć.

- No i co z tego? A ja jej przyjacielem. Nie uda nam się jej przed wszystkim uchronić, choćbyśmy mieli stanąć na rzęsach.

- Ale ja sobie obiecałam. Obiecałam, że nie dam jej skrzywdzić, tak jak skrzywdzili mnie - powiedziałam, dalej powstrzymując łzy kłębiące się w moich oczach.

- O czym ty mówisz? - spytał, patrząc na mnie z troską i strachem wymalowanymi na twarzy.

- Trzy lata temu, nie wiem czy pamiętasz, do naszej szkoły przyszedł pewien blondyn. Wysoki, przystojny, grał w piłkę ręczną. Każda się za nim oglądała. Zaczął się wokół mnie kręcić, na co zbytnio nie narzekałam. Dosłownie po dwóch, może trzech dniach zaciągnął mnie na jakąś imprezę. Nie wypiłam dużo, ale prawdopodobnie dosypał mi czegoś do drinka. On był moim pierwszym - powiedziałam, a po moich policzkach spłynęły długo powstrzymywane łzy. - Też ponoć "sama tego chciałam".

- Kurwa z jakiej racji ja nic o tym nie wiedziałem? - spytał z niedowierzaniem.

- Nikt nie wiedział. Kiedy się po tym ogarnęłam i byłam skora opowiedzieć o tym komukolwiek jego już dawno nie było, więc uznałam, że lepiej będzie jednak jeśli nikt się o tym nie dowie.

- To dlatego ten debil zniknął szybciej niż się pojawił - mruknął bardziej sam do siebie. - Chodź tu - powiedział czule, rozkładając ramiona, a ja bez słowa wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

- Teraz Liv spotkał ten sam los, a ja jeszcze temu wszystkiemu pomogłam - szepnęłam.

- Powtórzę to po raz kolejny i będę powtarzał dalej jeśli będzie trzeba. To nie jest twoja wina, nie mogłaś tego przewidzieć. Idąc twoim tokiem myślenia wszyscy mogliśmy temu zapobiec, a żadne z nas tego nie zrobiło. Poza tym proszę cię mów mi jeśli coś się dzieje niezależnie czy jest to coś z przed lat czy to świeża sprawa, bo jak pomyśle sobie, że możesz mieć więcej takich sekretów, z którymi musisz radzić sobie sama, bo niby tak będzie lepiej, to aż mnie coś bierze. Obiecaj mi proszę.

- Obiecuje - szepnęłam. - Mówiłam ci już, że jesteś najlepszym przyjacielem na świecie.

- Coś mi się obiło o uszy - uśmiechnął się.

- Trudno. Jesteś najlepszy, pamiętaj - uśmiechnęłam się lekko i zamknęłam zmęczone płaczem oczy, wtulając się w chłopaka jeszcze mocniej. Leo pocałował mnie w czoło, po czym ukrył w swoich ramionach.

Poczułam jak moje myśli zaczynają odpływać wbrew mojej woli. Przez parę minut starałam się walczyć z potrzebą pójścia spać, ale w końcu poddałam się i w ramionach Leo odpłynęłam do krainy Morfeusza.

***

Podniosłam się do pozycji siedzącej, starając się jakoś rozbudzić. Rozejrzałam się wokoło, Leo leżał obok mnie dalej beztrosko śpiąc, ale Liv nie było na poprzednim miejscu. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół od razu kierując się do salonu skąd słychać było rozmowy.

- Liv czego mnie nie obudziłaś? - spytałam, wchodząc do pomieszczenia.

- Tak słodko spałaś z Leo, że nie miałam serca. Poza tym zeszłam tylko po szklankę wody, Ethan tu siedział i jakoś tak zaczęliśmy rozmawiać. Po co miałam cię budzić? Z resztą jakbym cię obudziła to byłabyś zła.

- Nieprawda - zaprzeczyłam.

- Prawda.

- Nie.

- Tak.

- Nie - dziewczyna uniosła brew. - No dobra może odrobinkę, ale... - zaśmiała się i mi przerwała.

- No właśnie, poza tym byłam w tym domu już tyle razy, że nie potrzebuję asysty żeby pójść po szklankę wody, no proszę cię. Ten etap zostawiłyśmy w podstawówce. Naprawdę nie chcę żebyście teraz traktowali mnie z jakąś specjalną troską, bo nic mi nie jest. Stało się i tyle, nic z tym nie zrobię, a użalanie się nade mną z pewnością nie cofnie czasu. Rano miałam chwilowy kryzys, bo Tayler zwyczajnie mi się podoba i nie tak to sobie wyobrażałam, ale tak bywa. Jesteśmy tylko ludźmi Maddy. Hormony i te sprawy.

- No ale... - znów mi przerwała.

- Nie ma ale Maddy. Może nie był to pierwszy raz jak z bajki, ale żaden taki nie jest. Mam to już za sobą. Tayler nie zachował się jakoś super, ale trzeba się z tym pogodzić. Skoro ja zdążyłam już oswoić się z tym co się stało to ty tym bardziej możesz to zrobić. Roztrząsanie tego nic tu nie da, więc nie każ mi się więcej powtarzać i nie użalaj się nade mną. Obiecaj, że po prostu o tym zapomnisz i dasz żyć Taylerowi w szkole - spojrzałam się na nią jak na idiotkę i westchnęłam. - Maddy obiecaj.

- Liv ma rację rozwodzenie się nad całą sytuacją nic nie da, a mszczenie się na Taylerze przysporzy ci tylko problemów - odezwał się milczący dotąd Ethan.

- Co mam jeszcze zrobić żeby udowodnić ci że naprawdę mnie to już nie rusza? Proszę cię obiecaj mi, że zostawisz Taylera i całą tą sytuację w spokoju, no już.

- No dobra - westchnęłam. - Obiecuję, że dopóki będzie się trzymał z daleka zostawię to w spokoju.

- Dziękuję.

***

- Jak dostanę kolejną pizde z biologii to matka mnie wydziedziczy. Zwłaszcza jak dowie się o tym osobiście od naszej nauczycielki na kolejnej herbatce - jęknęłam.

- Właśnie dlatego ty siadasz w ławce z Jacobem, a ja z Emily - odparł Leo. - Oni to ogarniają, więc nam pomogą. No i słuchaj jestem na tyle genialny, że wymienisz się grupami z Emily. Nie zapamięta jak siedzieliśmy, bo na każdej lekcji siedzimy inaczej, a będzie tak zajęta tym, że akurat muszę wyjść do łazienki, że nawet nie zauważy waszej małej wymiany.

- To brzmi jak dobry plan, wchodzę w to - odparłam i przybiłam chłopakowi piątkę.

- Mam dziwne wrażenie, że ich wykorzystujecie - zaśmiała się Liv.

- Śmiej się, śmiej. Ty wychodzisz do pierdolonego lekarza i nie musisz tego dzisiaj pisać, a my musimy sobie jakoś radzić - warknęłam.

- Wypraszam sobie, nikogo nie wykorzystujemy. Emily sama mi to zaproponowała gdy tylko baba zapowiedziała sprawdzian. Chce pomóc jak dobra znajoma z klasy. Jacob też się zbytnio nie spierał gdy Emily go o tym poinformowała - wyjaśnił Leo.

- Tłumacz sobie - mruknęła dziewczyna. - Na sto procent zaświeciłeś oczkami i sama wyjechała z propozycją - na jej słowa parsknęłam śmiechem.

- Nieprawda - próbował się bronić.

- Wszyscy dobrze wiemy co czuje do ciebie Emily przystojniaczku, więc nie kłam mi prosto w oczy - powiedziała, cmokając mu przed twarzą.

- No dobra, może spojrzałem na nią nieco wymowniej niż zwykle, ale z propozycją pomocy wyjechała sama. O Jacobie też wspomniała z własnej woli - poddał się.

- Serio on tak szybko się zgodził? Nigdy nie był jakiś skory ani do rozmowy, ani do siedzenia z kimkolwiek, do pomocy na sprawdzianie tym bardziej.

- Też tego nie rozumiem - mruknęła Liv.

- Nie żeby coś skarbie, ale gdy Emily wypowiedziała twoje imię to aż mu się oczka zaświeciły - na jego słowa aż zachłysnęłam się wodą, której właśnie się napiłam, a Liv wytrzeszczyła oczy.

- Jeśli ja dobrze w tym momencie zrozumiałam, to możesz mieć każdego. Jacob zawsze był anty wszyscy. - odparła. - Dobra ja już się będę zbierać, bo jak się spóźnię na autobus to będę w dupie. Powodzenia - dodała i szybko skierowała się w stronę szatni.

- No to na nas też już czas jeśli chcemy zająć dobre miejsca - odparł Leo i oboje poszliśmy do sali w której zaraz miał odbyć się sprawdzian z biologii.

Wraz z dzwonkiem przekroczyliśmy próg sali od razu zajmując miejsca obok Jacoba i Emily, którzy byli w klasie prawdopodobnie już pięć minut przed rozpoczęciem lekcji. Pani Miller od razu rozdała nam sprawdziany dokładnie podzielone na grupy A i B. Oczywiście gdy tylko nauczycielka zdążyła zasiąść do biurka Leo podszedł do niej i zaczął się z nią przekomarzać o to że właśnie teraz musi wyjść do łazienki. Po chwili siedząca przed Jacobem blondynka odwróciła się w moją stronę szybko zamieniając kartki na mojej ławce, po czym odchrząknęła parę razy. Leo zamienił jeszcze parę słów z nauczycielką dla niepoznaki, jednak za chwilę dał za wygraną i wrócił do ławki.

- Widzę, że mieliście szczegółowo obmyślony plan - szepnął chłopak siedzący obok mnie, nieznacznie przesuwając swoją kartkę w moją stronę.

- Ja byłam tylko pionkiem, on obmyślił cały plan - odparłam wskazując ruchem głowy na Leo siedzącego przede mną. - Dzięki, że zgodziłeś się pomóc. Serio ratujesz mi tyłek - dodałam, przepisując zaznaczone na jego sprawdzianie odpowiedzi.

- Nie ma sprawy. O ile się nie zorientuje możemy tak robić i na następnych sprawdzianach - uśmiechnął się lekko.

- Serio? Byłabym mega wdzięczna - spojrzałam na niego z dziecięcą radością w oczach.

***

Podeszłam do biurka i biorąc jeszcze raz głęboki wdech, położyłam swój podpisany sprawdzian na wierzchu sporej kupki kartek.

- I jak poszło? - spytała z uśmiechem nauczycielka, gdy wszyscy wyszli i zostałam jedynie ja.

- Bardzo dobrze - odwzajemniłam uśmiech.

- Mam nadzieję, że się pouczyłaś i nie zobaczymy się na poprawie tak jak zwykle. Wiesz, że już dłużej nie mogę czekać z wpisaniem oceny do poprawy, na której i tak ułatwiam ci sprawę.

- Wiem, wiem. To się już więcej nie powtórzy, uczyłam się naprawdę - skłamałam. - Obiecuję, że tym razem na pewno nie będę musiała się poprawiać. Jestem prawie pewna wszystkich odpowiedzi.

- Cieszę się i trzymam cię za słowo, bo inaczej wiesz jaki temat będę musiała poruszyć przy twojej mamie - taa, zawarłyśmy umowę, że jeśli jeszcze jeden sprawdzian napiszę tak źle, że poprawa będzie konieczna to ona będzie musiała powiedzieć mojej mamie o tych wszystkich jedynkach, których mój dziennik nigdy jakimś cudem nie ujrzał.

- Nie będzie to konieczne. Zobaczy pani, że z tego sprawdzianu dostanę co najmniej 4.

- Pożyjemy, zobaczymy. Ale proszę cię ucz się, bo naprawdę nie po to szłam ci na rękę przez tyle czasu żeby teraz musieć narobić ci problemów. A nie mogę już wpisywać ci ocen dopiero po poprawie, bo dyrekcja się prawie zorientowała i miałam już niemałe kłopoty.

- Wiem i przepraszam, bo nadużyła pani dla mnie swojego stanowiska. To się więcej nie powtórzy będę się bardziej przykładać - do ściąg oczywiście.

- No ja mam nadzieję. Leć już na przerwę - rzuciła, a mi nie trzeba było dwa razy powtarzać.

- Do widzenia - mruknęłam tylko i od razu poszłam do swojej szafki.

- No i co? - spytał mnie Leo gdy tylko do niego podeszłam.

- Nic - wzruszyłam ramionami. - Nie zorientowała się na sto procent. Poza tym nawet jeśli coś jej się będzie nie zgadzać przy sprawdzaniu to tak bardzo chce mi iść na rękę, że uda, że tego nie widziała.

- To dobrze. Piąteczka - rzucił szczęśliwy i przybił mi piątkę.

Continue Reading

You'll Also Like

54.8K 6.5K 24
👔Damon Lauder był jednym z najbardziej znanych lekarzy w mieście, często prowadził wykłady, a na oddziałach przerażał studentów i budził w nich resp...
43K 3K 28
Spin-off dylogii układ ARES HERMAN Trzydziestosześcioletni Ares Herman poszedł w ślady ojca, Victora Hermana i założył własną firmę graficzną. Jego ż...
170K 4.2K 26
Valencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką, postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło.Tam spotyka przystojnego chło...
340K 31K 17
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...