19

123 7 2
                                    

Enjoy guys!

Zoe

☆☆☆

- Liv czy to jest na pewno dobry pomysł? - spytałam nie przekonana, patrząc na to, jak Leo wraz z Gabrielem próbowali uporać się z upieczeniem tortu. Szło im to co najmniej dość opornie...

- To w ogóle nie jest dobry pomysł - odparła rozbawiona dziewczyna. - Jak nie potrujemy się tym dziadostwem to będzie cud...

- Słyszeliśmy - krzyknęli w tym samym czasie, co jeszcze bardziej nas rozbawiło.

- Mieliście słyszeć - odkrzyknęła im i odeszła by pomóc Charlotte ogarnąć coś jeszcze przy dekoracjach.

Ja postanowiłam pomóc tym dwóm kretynom przy robieniu ciasta, bo ewidentnie sobie z tym nie radzili.

- Daj to - zaśmiałam się, kiedy zobaczyłam, jak Gabriel nieudolnie próbował uzyskać odpowiednią konsystencję lukru. - Leo wrzuć do miski wszystkie składniki potrzebne do zrobienia kremu. Tylko dobrze je odmierz, proszę cię. A ty Gabriel weź mikser i po prostu ubij te białka - rozkazałam, podając brunetowi naczynie z jajkami w środku.

Wciąż nie wierze, że przy podziale obowiązków zgodziliśmy się by ich dwójka ogarniała jedzenie, a co za tym idzie tort. Pewnie spytacie dlaczego nie pojechali i po prostu go nie kupili. Otóż mieli taki plan, jednak moja genialna przyjaciółka wraz ze mną i Ethanem na czele uznaliśmy za świetną zabawę, wjechanie im na ego i sprowokowanie ich do zrobienia go samemu. A tych dwóch oczywiście jak ostatni idioci dali się w to złapać.

Niczego nie żałuję.

W końcu po dłuższym czasie zmagania się ze zrobieniem tego cholernego ciasta, udało nam się je skończyć. Zrobienie tortu jest jednak dużo cięższe niż myślałam, zwłaszcza, kiedy do pomocy masz Gabriela i Leo, którzy bardziej przeszkadzają niż pomagają.

- Macie dwie lewe ręce w kuchni - mruknęłam, kiedy włożyliśmy do lodówki gotowy tort. - Nie piekę z wami nic więcej.

- Oj przesadzasz - przewrócił oczami Leo, przytulając się do mnie. - I tak nas kochasz.

- Żebyście się kiedyś nie przejechali - przedrzeźniłam go.

***

- No to co? Skoro wszyscy już przyszli, zacznijmy może od butelki - krzyknęła uradowana Liv.

Skrzywiłam się, bo nie lubiłam takich zabaw. Zawsze kończyły się one dla mnie źle. Tej bałam się zwłaszcza, bo Liv wymyśliła, że w grę będzie wchodził alkohol.

No ale czego nie robi się dla przyjaciółki, tak?

Inni goście wydawali się być dziwnie zachwyceni tym pomysłem, więc wszyscy jak na zawołanie usiedliśmy w kole.

- Robisz albo pijesz, takie są zasady tej gry. Myślę, że są zrozumiałe - wyjaśniła Liv ekscytując się. - Ja zacznę - odparła i zakręciła szklaną butelką po jakimś napoju, a pierwszą osobą na którą padło była Lily.

- Losuj - mruknęłam, podając dziewczynie słoik pełny karteczek z przygotowanymi przez wszystkich wcześniej pytaniami i wyzwaniami.

Lily posłusznie włożyła rękę do słoika i wyciągnęła z niego pierwszą lepszą karteczkę.

- Powiedz coś szczerego o wszystkich innych osobach w grupie, bez tłumaczenia się - przeczytała na głos. - Liv szkoda, że tak rzadko śpiewasz publicznie bo masz cudowny głos. Charlotte zawsze świetnie pachniesz, musisz mi zdradzić jakich perfum używasz. Connor przepraszam, ale kompletnie nie czaje i nie lubię twojego poczucia humoru. Simon zajebiście całujesz. Leo nasze rozstanie w pierwszej klasie liceum tak naprawdę strasznie mnie zabolało. Maddy absolutnie uwielbiam twoje poczucie stylu, świetnie się ubierasz. Gabriel masz świetnie wyrzeźbiony brzuch. Ethan kocham twój gust muzyczny. Tylera nie lubię, a z Oliverem się jeszcze nie znamy - wymieniła po kolei. - Mam nadzieję że to było wystarczająco szczere - zaśmiała się. - Teraz ja kręcę.

I still hate you but...Where stories live. Discover now