7

295 12 7
                                    

Enjoy guys!

Zoe

☆☆☆

Obudziłam się najwcześniej z całej naszej trójki. Ponieważ jak mniemam Liv i Leo trochę wczoraj wypili będą spać dużo dłużej niż ja. W gruncie rzeczy naprawdę cieszyłam się z przebiegu imprezy. Cicho wyślizgnęłam się z łóżka i skierowałam się do drzwi. Zanim jeszcze je za sobą zamknęłam, spojrzałam na moich przyjaciół. Już miałam wyjść, ale moją uwagę przykuła twarz Liv. Miała podkrążone i spuchnięte oczy jakby płakała. Nie wiem co się stało, ale kiedy tylko dziewczyna się obudzi będzie mi się musiała spowiadać. Po cichu zeszłam na dół by się czegoś napić i zjeść jakieś śniadanie, nie jadłam nic od jakiejś 16:00, więc mój głód naprawdę był już dość duży. Spodziewałam się że w kuchni nikogo nie zastanę, ale myliłam się. Przy wyspie kuchennej siedział już Ethan i Gabriel. Byli odwróceni tyłem do mnie, dyskutowali o czymś, więc nie zwrócili na mnie uwagi.

- Cześć - powiedziałam przerywając ich rozmowę.

- Hejka. Jak się czujesz? - od razu wypalił Ethan. Na jego słowa przewróciłam oczami.

- Nie baw się w rodziców proszę. Nic mi nie jest - westchnęłam.

- Po prostu się martwię - odparł cicho.

- Wiem i dziękuję, ale naprawdę nic mi nie będzie - uśmiechnęłam się i podeszłam do blatu kuchennego by nalać sobie soku pomarańczowego. - A tobie co mowę odebrało? - zwróciłam się do Gabriela i uśmiechnęłam się do niego szczerze. Naprawdę miałam nadzieję, że wczorajsza rozmowa jako tako poprawiła nasze stosunki.

- Nie, po prostu niektórzy nie zasługują na to żeby się do nich odzywać - warknął, a więc wracamy jednak do poprzedniego stanu rzeczy.

- O co ci chodzi? Jakoś wczoraj nie miałeś ze mną problemu - wytknęłam.

- Cóż w twojej głowie - mruknął.

- I pomyśleć, że byłam skora uwierzyć, że nie jesteś takim dupkiem jak zawsze - odparłam kręcąc głową.

- Jesteś zwyczajnie naiwna. Myślałaś, że nagle będziemy najlepszymi przyjaciółmi? - zapytał z niedowierzaniem. - Bo co? Bo raz byłem zbyt zmęczony żeby się z tobą kłócić? Błagam cię chyba nie jesteś aż tak... - nie dokończył, bo Ethan uznał że wkroczy do akcji.

- Wystarczy Gabriel, zrozumieliśmy - warknął i posłał mu srogie spojrzenie. Chłopak chciał mówić dalej, ale Ethan przerwał mu zanim zdążył się odezwać. - Pamiętaj, że nie jesteś u siebie i w każdej chwili możesz opuścić ten dom. Powiedziałem wystarczy - Gabriel zacisnął szczękę, ale nie kontynuował. Ja uznałam, że nie chce przebywać z nim w jednym pomieszczeniu, więc zabrałam swój sok i szybkim krokiem skierowałam się na górę do swojego pokoju.

Weszłam do pomieszczenia nieco wkurzona. Byłam przekonana, że Leo i Liv dalej śpią, więc starałam się nie być zbyt głośno, ale kiedy w końcu zwróciłam uwagę na przyjaciół okazało się że dziewczyna już nie spała i patrzyła na mnie zaskoczona.

- Co się stało? - odezwała się w końcu.

- Nic ważnego - mruknęłam. - Dlaczego płakałaś? - spytałam wprost. Liv wydała się zaskoczona i odwróciła wzrok.

- Nie płakałam - odparła bez przekonania.

- No jasne, a ja mam motylki w brzuchu na widok Gabriela - spojrzałam na nią i uniosłam brew. - Masz czerwone, spuchnięte oczy. Myślałaś, że nie zauważę? Jestem twoją przyjaciółką widzę, że coś jest nie tak.

- Jak ci powiem to się wściekniesz - szepnęła, a do jej oczu znów napłynęły łzy. Ja tylko uśmiechnęłam się czule.

- Ej Liv, nie jestem w stanie się na ciebie gniewać, a już napewno jak jesteś w takim... - nie dała mi dokończyć.

I still hate you but...Where stories live. Discover now